niedziela, 12 maja 2013

Eventualnie: Autonostalgia 2013

Witajcie, Ziemianie.

Rzadko zdarza mi się wrzucać wpisy w tak małych odstępach czasowych (powód jest ciągle ten sam: żyję również poza internetami) ale tym razem zaistniała po temu odpowiednia okazja. Okazja jest coroczna i zwie się Autonostalgia.

W tym roku byłem zdziwiony tak wczesnym jej najściem - zazwyczaj uskuteczniała się w pierwszych dniach czerwca, a przynajmniej tak było w zeszłym roku. Tak czy owak - skoro jest, znaczy, że czas dźwignąć zad i przetransportować go do hali wystawowej przy ul. Marsa. Co też, rzecz jasna, uczyniłem.

Uwaga, będzie grubo - zarówno pod względem jakości żelaza jak i ilości zdjęć.

Już na podziemnym parkingu gdzie po przybyciu zalogowałem Madzię można było ustrzelić całkiem srogie comba:



Ale, oczywiście, w środku było jeszcze lepiej... Zresztą nie tylko w środku, gdyż Autonostalgia - jak co roku - wyległa również przed halę. Tam też zacząłem autonostalgiczną odyseję ślinotoczną.

Zaczęło się od klimatów a'la "Parking pod MSW, 1987"
Był brytyjski splendor...
...równie brytyjski prestiż...
...najseksowniejsza generacja Corvetty...
...jak zawsze urokliwe "czwóreczki"... 
...i jeden z największych pluszaków wśród samochodów, czyli 2CV.
Wciąż znajdując się pod urokiem 2CV-ki (tak, kocham te auta - jeśli komuś coś się nie podoba to zapraszam do ćwiczenia skoków przez najbliższe okno) wszedłem do środka, uiściłem należność i skierowałem się od razu do stoiska Citroena. A w zasadzie do trzech stoisk, gdyż miłośnicy stylówy, awangardy i komfortu rozproszyli się nieco po hali. A ja zacząłem latać tam i nazad z wywieszonym jęzorem, gdyż było grubo jak na imprezie z Hitlerem i porucznikiem Bonkersem na Helu.

Kompletne podwozie + silnik z 2CV - tak, "Dwa Konie" były na ramie. Te czerwone cylindry po bokach kryją sprężyny sprzęgające przednie zawieszenie z tylnym - jeśli ktoś twierdzi, że 2CV był "głupi" czy "beznadziejny", powinien trzepnąć się samodzielnie w twarz korbowodem od Kamaza.
W przeciwieństwie do 2CV, DS był samonośny. 
Do tego bagażnika jakiś bas by zapewne wszedł. A nawet jeśli nie, to i tak chcę DS-a.
Słowa nie oddadzą tego, jak bardzo jestem niezadowolony, że nie wyszło mi żadne dobre zdjęcie tego egzemplarza, co okazało się dopiero w domu. I jak bardzo bym nim woził sprzęt.
Ślinotok, wzwód, głupawy uśmiech, nieartykułowane dźwięki

O, Mentalista przyjechał...
Niedaleko usadowił się multiorgazmiczny SM w wersji na rynek JuEsEj...

SM = Serie Maserati. V6 napędzające SM-a było "skróconą" wersją włoskiego V8. Nikt nie umie go naprawić. Jeździłbym.
Ależ bym tu zasiadał.
Były też modele jeszcze starsze...

Traction Avant 
Jeden z najklasyczniejszych, najbardziej rozpoznawalnych pysków w historii motoryzacji... Szkoda, że w Polsce nienajlepiej się kojarzy
Tylnonapędowa Cytryna, NO WAI
...i odrobinę nowsze.

CX GTi, zawstydzałbym nim karków w czterośladowych Calibrach z bodykitem Płyćwia Stajl
Prestiż 
Poproszę wersję osobową (istniała), ależ bym nią woził cały zespół ze sprzętem!
Fajna wersja kolorystyczna wystarczy żeby dostać żółte blachy.
Było też trochę innej francuzczyzny - całkiem swoją drogą przyjemnej:

Jeden z moich ulubionych modeli Pełzacza ever. Poproszę.
Podobna, tylko 5d, parkuje w mojej okolicy. Czy obecność na Autonostalgii oznacza, że "piątki" będą teraz "dla konesera i pasjonaty, znawcy wiedzą o co chodzi, CENA NIE DO NEGOCJACJI"? Bo do niedawna można było upolować taką za 1500. 
Idealna Renówka dla basisty!
Jerry was a race car driver, he drove so goddamn fast...
Enzo Ferrari podobno uwielbiał R25.
A skoro już wkurzam motoryzacyjnych konserwatystów i konsumentów stereotypów (co czynię z niekłamaną radością), przejdźmy od żabojadów do makaroniarzy. BO SIE PSUJOM I SOM DO DUPY, ŚFAGER MIAŁ MAREŁKIE TO WIEM

Kolejny, któremu nie zrobiłem dobrego zdjęcia i żałuję 
Tak kiedyś wyglądały hot hatche. Tak w ogóle to skoro Quadrifoglio Verde to czemu jest czarny?
Absolwent 20 lat później - Mag Ik, coś dla Ciebie!
Maserati Indy - nie wiem, czy miał śmigać po Indianapolis czy wozić Indianę Jonesa
Na stoisku Lancii stał sobie m.in. opisywany onegdaj na Złomniku niezbyt porywający dizajnem sedan Trevi...
...po zajrzeniu do którego oczy eksplodują razem z mózgiem.
Nie zabrakło rajdowych legend lat 80/90...
...i 60/70.
Dość licznie reprezentowane były również Fiaty, co mocno mnie ucieszyło:

Takim w latach 70. i wczesnych 80. można było wyrwać każdą laskę na dyskotece w Polsce
O, ZASTAVA 
Jeśli kiedykolwiek ktoś wpadnie na pomysł zrobienia plebiscytu "The Cutest Car Of The 20th Century", zwycięzca jest już znany.
Ktoś powinien zrobić przytulankę w tym kształcie, TAK, JA TEŻ BYM JĄ KUPIŁ 
Bardzo słuszny numer startowy 
Następca niestety już nie miał tego uroku
Maluch, rzecz jasna, nie był jedynym przedstawicielem polskiej (powiedzmy...) motoryzacji. Były tabuny Dużych Fiatów, które interesują mnie równie mocno, co cykl produkcji płynu do spryskiwaczy, ale pojawiły się też - w zaskakująco niewielkich ilościach - dary wujaszka Józka...

Garbata Warszawa nie nadaje się do przewozu basów
...oraz mechaniczne pochodne 125p, czyli Poldki:
Gruba gleba, czyli efekt skrzyżowania Poldona z Citroenem
Gruby prześwit, czyli efekt posadzenia Poldona na ramie i dodania napędu 4x4... Straszna szkoda, że zrobili tylko kilka.
Polonez Kombi zdecydowanie nadaje się do transportu sprzętu basowego. Szkoda, że zaczęli go tłuc na 5 minut przed końcem produkcji Poldka. Najlepsza wersja ever, jeździłbym.
Polonez 3D, czyli... yyyy... trójwymiarowy
Coupe, DWIEJŚCIE TYSIĘCY CENA NIE DO NEGOCJACJI
Po stwierdzeniu obecności na wystawie poświęconej samochodom mniej lub bardziej klasycznym tudzież zabytkowym Poldków Caro i Atu Plus, stwierdziłem, że lepiej będzie, jeśli udam się na znajdujące się tuż obok stoisko Stada Baranów. Barany oczywiście nie zawiodły.

Syrena 104. Z kurołapami i wajchą przy kierownicy. Czyli jedyna słuszna.
Przedliftowy Saab 96, POPROSZĘ
Goggomobil na Blitzu 
Luksusowe, porażające prestiżem wnętrze zabytkowego BMW...
...a konkretnie Isetty.
Wartburg 1000, czyli wersja przejściowa: stara buda na ramie i zawieszeniu opracowanym już do 353
Jako miłośnik Wartburgów złowiłem jeszcze dwa (nie było ich wiele tym razem):

Zaprawdę powiadam, nie wiem, czy to 311 czy 312, ale bardzo go chcę
Nawet 353 bardzo mi robi. Nawet sedan.
Zostając przy motoryzacji najbardziej uważanej przez naszych rodaków - najliczniej reprezentowane były, jak zawsze, Mercedesy:

Adenauer
Tak, kierownica jest większa niż koła
Jeden Skrzydlak do niedawna jeździł po Warszawie jako taksówka. Nie zdziwiłbym się, jeśli jeździ nadal.
Obok W116 (nieobecnego w tym roku) najpiekniejszy Mercedes ever. OBCZAJCIE TĘ GLEBĘ
Pagoda
C114, sliczności
Te Beczki będą jeździć jeszcze lata po tym, jak aktualne Mercedesy ulegną biodegradacji
Ale i tak najfajniejszy był L319 - dziecięciem będąc zdarzało mi się jeszcze widywać takie na ulicy, pełniące swoją rolę... A już wtedy miały po 30 i więcej lat.

Zawsze mi się podobał ten pyszczek
Gałka dźwigni zmiany biegów z polskiego katalogu akcesoriów tuningowych z lat 70. - pamiętam takie jeszcze!
Niemiecka motoryzacja nie ogranicza się jednakowoż do Mercedesa. Poza porażającą luksusem i prestiżem Isettą były też inne BMW:

Najpiękniejsze BMW ever-ever-ever - w tle zaś DWAJŚCIA DZIEWIĘĆ MILIONÓW NIE DO NEGOCJACJI ZNAFCY WIEDZO O CO CHODZI
A to niewiele brzydsze. Śmigałbym.
Były też Porsche. Ale tylko niektóre były fajne:

Garbus Coupe, czyli prześliczne 356
Speedster - prawdziwy rodzyn, ależ bym sobie w nim potargał owłosienie mózgoczaszki
Ale i tak wiadomo, że konstrukcyjnie były oparte na tym:

Najfajniejszy Garbus Autonostalgii 2013
Ze Szwecji poza Saabem Stada Baranów przyjechały też nieliczne ale piękne Volviacze:

Amazon, KOCHAM
Rogera Moore'a nie było
Angole tez dały radę:

Czerwona żaba
Jako kabriolet był ładniejszy, ale co tam, i tak bym przyjął
WIELBIĘ
Najseksowniejsza sylwetka wszechczasów
Zasiadłbym!
Jezusie Świebiodziński, priapicznie go pożądam
Rogera Moore'a nadal nie było
Grałem kiedyś w zespole Humbert Humbert.
Miniaki w kolorach owocowo-warzywnych
Śmigałbym nim bokami
Amerykanie przyjechali, zakąsili hamburgerem i dokonali tłustego lansu.

KONIK!!!
Łódkiogon robi robotę, ale wolę Rivierę poprzedniej generacji.
Vlad Tepes
Kaaaroool!
Nie same starocie jednak zawitały na Autonostalgię - poza kilkunastoletnimi Poldkami Caro i Atu Plus (wartość takiego klasyka w b. dobrym stanie - powiedzmy ok. 3-4 tysiące) przybyły też współczesne mikrosamochody nieznanej mi wcześniej marki Chatenet. Czyżby moda na kieszonkowe toczydełka panująca z ekonomicznego musu w latach 50. miała powrócić? Wszystko pozornie wydaje się być na miejscu:

Przyznaję, całkiem to zgrabne
2-cylindowy, półlitrowy diesel generuje wściekłe 5,4 KM. Całe 10 KM z litra, JANIE ZWOLNIJ, CZY CHCESZ NAS ZABIĆ
Dwa miejsca + całkiem sensowny bagażnik; jest też wersja 4-osobowa ze schowkiem bagażnikopodobnym
Obywatel zawiadujący stanowiskiem opowiadał zgromadzonym o licznych zaletach tego autka, które ponoć może prowadzić już 14-latek dysponujący prawkiem na skuter. Wszystko pięknie, ale czy wypuścilibyście na drogę publiczną 14-letniego dzieciaka w czymś, co rozwija 45 km/h zajmując przy tym - w przeciwieństwie do jednośladu - cały pas ruchu? Gdy odrobinę pomyśleć, wcale nie brzmi to bezpiecznie...

Ale ok, niech będzie. Mamy bezsensownie słabowity ale zgrabny mikrosamochodzik, który do tego zdaje się być dość praktyczny. Tak było kiedyś: Goggomobile, Kabinrollery i Isetty miały pełnić rolę niedrogiego transportu dla tych, którzy nie mogli sobie pozwolić na "prawdziwy" samochód a motocykl czy skuter im nie wystarczał. I wszystko pięknie. Spójrzmy zatem na cennik.

Ponad 13 tysięcy ojro. LOLWUT

To ja już wolałbym Goggomobila.