środa, 28 sierpnia 2013

Top 10: Eye Candy, czyli subiektywny ranking ślinotoku motoryzacyjnego

Na początek chciałbym poinformować zainteresowanych, że kocurki znalazły nowe domy. Uprzednio ich mama odstawiła je od cyca, po czym samodzielnie podjęła decyzję, że w lesie jej najlepiej (choć nadal odwiedzała naszą działkę regularnie, wiedząc, że zawsze znajdzie tu jakąś wyżerę) - co nie zmienia faktu, że trochę się o nią niepokoję. Ale skoro jedną zimę już tam najprawdopodobniej przetrwała, korzystając z pomocy ludzi mieszkających tam cały rok... Tak czy inaczej - małe rude już rozdysponowane. Jeden jeszcze przez kilka dni pomieszka z nami, ale domek już na niego czeka, zaś drugi już dołączył do nowych państwa. Dzięki!

Tymczasem pora przejść do dzisiejszego tematu. Wszak nie wrzucałem żadnego "topileśtam" od lutego...

Chciałem zrobić edycję basową, tym bardziej, że tematyka stricte basowa gości tu rzadziej niż motoryzacyjna, mam nawet konkretny pomysł, ale wymaga on nieco szerszego riserczu (czyt. pogrania na paru wiesłach, z których nie wszystkie są w danej chwili dostępne), dlatego zostańmy jeszcze przez chwilę przy motoryzacji. Tym razem rozpatrywanej pod najbardziej subiektywnym kontem - czyli estetycznym. Aby jednak ograniczyć obszerność wpisu (i zmniejszyć niebezpieczeństwo przepalenia styków na synapsach przez zbyt szeroki wybór) stwierdziłem, że skupię się na samochodach zaprezentowanych w ciągu ostatnich 15 lat i dostępnych aktualnie także jako używane. Odpuściłem sobie klasyki, gdyż musiałoby być to minimum Top 30 (a w rezultacie i tak wrzuciłbym same zdjęcia Citroenów DS i SM), oraz samochody przeznaczone dla szejków arabskich i Billa Gatesa, ponieważ nikogo normalnego nie stać na takie wygłupy, a zresztą i tak większość takich aut jest bardzo wyględna (choć i tak pewnie znalazłyby się tu same Astony Martiny i Mercedes SLS). Miały być to w miarę zwyczajne jeździdła dla w miarę zwyczajnych (choć nie zawsze normalnych) ludzi. No i miały pieścić nerw wzrokowy. Przynajmniej mój.

Przejdźmy zatem do dzisiejszego toptena.

10. Mazda 6


Gdy w którymś z poczytnych tygodników motoryzacyjnych zaprezentowano pierwszą generację "szóstki" zaśliniłem całą stronę. W porównaniu z dość smętną ostatnią 626 nowy model był olśniewający. Do tej pory bardzo mi się podoba, choć już nie wywołuje u mnie aż tak mocnego ucisku w bieliźnie osobistej. Może dlatego, że nie okazała się równie solidna jak poprzedniczki...

A tak w ogóle trzecia, niedawno wypuszczona generacja też daje radę. Bardzo.


9. Peugeot 206


Gdy piętnaście lat temu "dwieścieszóstka" ujrzała światło dzienne doznałem podobnych wrażeń, co przy prezentacji Mazdy 6. Było to zdecydowanie najwyględniejsze autko segmentu B - i pozostało takim do dziś. Niewielki Peugeocik jest po prostu śliczny. Następca, czyli 207, nie miał już nawet ułamka tego wdzięku. Inna rzecz, że był dużo bardziej niezawodny, niż niezbyt udana mechanicznie 206... Na szczęście kolejny mały Peugeot, czyli 208, prezentuje się całkiem miodnie. Pozostaje mieć nadzieję, że solidność odziedziczył po "dwieściesiódemce", nie po "dwieścieszóstce"...

Dodać należy, że zachwyt dotyczy jedynie hatchbacka - kombi było niebrzydkie, ale bez rewelacji, zaś CC pokraczne jak każdy mały samochód ze sztywnym, składanym dachem.

8. Mercedes klasy C


Tutaj stylistom udała się całkiem spora sztuka: aktualna C-klasa prezentuje się świeżo i dynamicznie, a jednocześnie ponadczasowo i elegancko. I przede wszystkim wygląda jak Mercedes. Zdecydowanie najlepiej wyglądający (nie licząc zjawiskowego SLS-a, ale to już zupełnie inna bajka) model tej marki ostatnich 15-20 lat, jeśli nie więcej. Pod względem stylistyki wciąga nosem (tudzież grillem) swoją bezpośrednią konkurencję, czyli BMW 3 i Audi A4. Pod względem skomplikowania konstrukcji, przeładowania elektroniką i spodziewanych kosztów serwisowych zapewne im dorównuje... Inna rzecz, że jest solidniejszy od swojego poprzednika - W203. I nieporównanie bardziej elegancki.

7. Citroen C4


Ależ to jest fajne. Najlepiej wyglądający kompakt ostatnich lat. Dwie mocno różniące się tyłem wersje, do tego kosmiczna deska rozdzielcza - czyli Citroen znów w formie. Szkoda, że nie ma żadnych dziwacznych rozwiązań konstrukcyjnych (choć może to i lepiej z serwisowego punktu widzenia). A jeszcze większa szkoda, że przy projektowaniu następcy tak haniebnie stchórzyli...

6. Lancia Thesis


Jednocześnie klasyczna i dziwaczna. Elegancka i z dupy. Dla mnie jest piękna. To będzie klasyk, koniec, kropka.

5. Lexus IS pierwszej generacji


Dobra, przyznaję: kombi nieszczególnie im wyszło, przynajmniej jeśli chodzi o linię tyłu. Ale sedan wygląda genialnie. Coś pomiędzy elegancją Mercedesa a drapieżnością BMW, a do tego mnóstwo własnego, zdecydowanie japońskiego charakteru. Natomiast prawdziwa rewelacja kryje się we wnętrzu. Tablica rozdzielcza wzorowana na eleganckim, sportowym zegarku sprawia, że chciałbym patrzeć na nią codziennie.


Szkoda, że druga generacja jest tak zupełnie bezpłciowa...

4. Skoda Roomster



Nie, nie przywidziało się Wam. Nie, to nie jest pomyłka. Tak, uważam, że Roomster jest GENIALNY. Trudno przypisać go do konkretnego segmentu (niby kombivan, ale bliżej mu do "zwykłej" osobówki niż np. Kangoo), można powiedzieć, że jest to auto rodzinno-użytkowe - i jest to jedyny aktualnie produkowany model z tej rynkowej półki, który wygląda JAKOŚ. Przód przeszczepiony z Fabii - niby normalny, spokojny, choć dość zgrabny - i nagle WHISKEY TANGO FOXTROT, man! Złamanie linii okien wyszło tu fenomenalnie. Niby nic się nie zgadza, a jednak zgadza się wszystko. To charakterne, wesołe a do tego nader praktyczne jeździdełko doskonale nadające się to transportu sprzętu basowego. Znalazłoby się jeszcze wyżej, gdyby nie przygnębiająco nijaka stylistyka wnętrza.

Podobno następca ma być już "normalny". Szkoda. Nomen omen.

3. Fiat 500


Myślcie sobie co chcecie, ale dla mnie "pięćsetka" jest urzekająca. Oryginał to chyba największy (nie rozmiarowo, rzecz jasna) pluszak w historii motoryzacji - i w nowej wersji doskonale udało się uchwycić tę cechę. To jest autko, które chce się przytulać. Można by go używać w charakterze poduszki... gdyby nie było z blachy. Wnętrze też jest fantastyczne. Do tego świetna gama kolorów, z których niektóre przywołują klimat lat 60. Według mnie to najbardziej udany przykład tzw. retrodesignu. Tak, bardziej udany niż Mini. I to znacznie. Uwielbiam.

2. Alfa Romeo 159



Doskonały przykład na to, że nowoczesne wcale nie musi równać się szpetne czy nijakie. 159 wygląda fenomenalnie - zarówno jako sedan, jak i kombi. Patrzysz i od razu widzisz, że to Alfa. Każda linia się zgadza, każde przetłoczenie tłoczy ślinę do ust. A przód to majstersztyk. Tak samo, jak i typowo alfaromeowe wnętrze ociekające bezbłędną włoską stylówą. Całość według mnie dużo, dużo lepsza od poprzednika powszechnie uznawanego (słusznie!) za piękny samochód, czyli 156. Nie ma tu ani jednego zbędnego detalu, za to te, które są, sprawiają, że nawet w bojówkach robi mi się ciasno. To zdecydowanie najlepiej wyglądający "klasyczny", "normalny" samochód ostatnich dwóch dziesięcioleci.

No właśnie. "Klasyczny" i "normalny", choć absolutnie przepiękny. Ale zwycięzca, przynajmniej równie zniewalający, absolutnie normalny nie jest. I nie powstał dla normalnych ludzi. On powstał DLA MNIE.

1. Citroen C6


Matko Bosko Kochano. Jezusie Świebodziński na skuterze z Tesco. Jeśli jest samochód, którego pożądam priapicznie na przekór zdrowemu rozsądkowi, jest to właśnie C6. Projektanci wzięli cudownego CX-a i zrobili go na nowo... I na Srygława i Twaroga, ależ im wyszło! Efekt jest oszałamiający, genialny, rzucający na kolana i wywołujący ślinotoczne zapalenie mózgu. Tak samo, jak w przypadku 159, nie ma tu nawet jednej zbędnej linii, choćby jednego zbytecznego detalu - wszystko jest idealnie wysmakowane, perfekcyjnie dobrane i mistrowsko ukształtowane. Z jedną różnicą: ten wielki Citroen, jak wszystkie duże Cytryny z przeszłości, jest czymś absolutnie, totalnie, bezdyskusyjnie innym. On musi pochodzić z kosmosu, zesłany przez nieznaną inteligencję, która niestety nie wzięła pod uwagę, że nie większość ludzkości nie jest jeszcze gotowa na coś tak genialnego. Gdy w 1955 roku kosmici zsyłali nam DS-a, ludzkość była na etapie zdrowej ciekawości, miała jeszcze w sobie tak pożądany pęd do indywidualizmu i szlachetne pragnienie piękna. Udało się jeszcze 20 lat później z CX-em, choć ludzie w swoim ograniczeniu nie potrafili go serwisować i powoli odwracali się od statku kosmicznego, który wylądował we Francji. A tu... ogłupieni przez telewizję i inne środki masowego rażenia wciskające nam w głowy przekaz o tym, że nie wolno się wyróżniać, że należy pożądać tylko tego, czego pożąda sąsiad, próbujące (przeważnie skutecznie, niestety) ubrać nas w takie same garniturki i karnie popędzić do roboty w korpo, spętanych gładziutko wciśniętymi nam w dupska kredytami na Paski W Tedeiku i mieszkania w Prestiżowych Strzeżonych Osiedlach, nie umieliśmy zachwycić się kolejnym przybyszem z kosmosu. Tak, ma mały bagażnik do którego dostęp utrudnia bezsensownie mała klapa. Tak, został wyposażony w równie idiotyczną ilość elektroniki, co cała reszta współczesnej motoryzacji. Tak, zdarza mi się zepsuć a Zdzisiek z Mietkiem nie naprawią go młotkiem w stodole w Swędziworach (nowego Paska W Tedeiku też nie naprawią, ale przynajmniej będą udawali, BO TO DOBRA NIEMIECKA FURA JEZD). Ale ma w sobie coś, czego nie ma 99% współczesnych samochodów: charakter. Gdybym nie był zatwardziałym ateistą, podejrzewałbym go o posiadanie duszy...

Tak - ja do C6 dojrzałem. Pragnę go strasznie, tak samo, jak wszystkich cudownie nieziemskich (i nieziemsko cudownych) hydropneumatycznych Citroenów, których geny nosi w sobie. Jest wspaniały, tak na zewnątrz jak i wewnątrz (ejtisowe elektroniczne wskaźniki, CHCĘ!!!). I jest piękny. Najpiękniejszy ze wszystkich niebędących jeszcze klasykami samochodów, jakie znam. I, w przeciwieństwie do większości z nich, takim klasykiem niewątpliwie się stanie.

Poproszę.

A jeśli Wy się nie zgadzacie... Proponuję zapoznać się z definicją słowa "subiektywny". I pogodzić się z tym, że mój gust jest jedynym obowiązującym tutaj.

Rzekłem.

20 komentarzy:

  1. No cóż z kilkoma rzeczami się zgadzam, z niektórymi w ogóle i zaczniemy od tego właśnie ostatniego. Otóż nowy Fiat 500 to dla mnie guano jakich mało. Wcale nie jest pluszakiem jak jej klasyczny przodek. Nie jest słodka, nie jest malutka. Jest za to nie proporcjonalnie wysoka, za bardzo napompowana, z tyłu wygląda jak piramida, nie chciał bym przytulać takiego tłuściocha. Jeszcze Ci obrzyga z przeżarcia;)
    Zgadzam się z C klasą. Jest wspaniała, to jedno z nielicznych nowych aut jakie bym kupił. Aha - tylko wersja sprzed liftu. Polift jest już jakiś przekombinowany. Ale tu jestem może nieobiektywny bo mam sporą słabość do Meroli. Wszystkich.
    Lancia Thesis - tak, ale tylko ta nowa. To może kontrowersyjne ale dla mnie to auto wygląda rewelacyjnie. Duże, męskie amerykańskie nadwozie + trochę włoskiego smaku, głównie we wnętrzu - to ja lubię. Ta stara jest trochę zbyt babska jak dla mnie, zwłaszcza przy tej aktualnej.
    C6 - wiadomo. Komentarz zbędny.
    159. Chyba się zgadzamy, że to najładniejszy sedan od wielu, wielu lat.
    Mazda 6tka ale nowa. Genialna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Obywatelu, w nogach śpicie, że tak powiem. Pińcetka daje radę bardzo. Z tyłu rzeczywiście najsłabiej, ale ogólnie jest super. Co nie zmienia faktu, że oryginał jeszcze bardziej.
      2. Tak - przedliftowa C wygląda lepiej. W poliftowej skaszanili reflektory - niby niewiele, ale dużo to zepsuło. Celowo wstawiłem zdjęcie przedliftowej wersji.
      3. Thesis była jedna. W nowej wrócili do nazwy Thema. I tak, też mi się podoba, i to bardzo, ale jest zbyt nowa, by tu się znaleźć.
      4. C6 - wiadomo, że wiadomo.
      5. 159 - takoż.
      6. Mazda 6 (zgadza się z punktem nawet) - generacje 1 i 3 (ta druga przytoczona tylko jako przykład, że nadal jest dobrze) są super, dwójka zaś niekoniecznie. Brzydka nie jest, absolutnie, ale... nie.

      Usuń
    2. Ano, o Themie myślałem obywatelu. Wszędzie to auto jest ganione za wszystko a mi się strasznie podoba, też za wszystko. To przykład dobrego badge engineeringu. Choć brakuje jeszcze V8 z Maserati pod maską. Mogli by pożyczyć, nie mają daleko.
      Co do 500tki raz jeszcze wyrażę moje ubolewanie, że zrobili balerona ze starej fajnej, malutkiej 500tki.
      Co do C6, to nie dalej niż dnia wczorajszego widziałem C6 w szampanie na taksie! Szkoda, że nie zdążyłem zrobić zdjęcia.

      Usuń
    3. Po Warszawie jeździ czarna C6 na taryfie. Można też spotkać białego Lincolna Town Car. I szampańskiego W126...

      Usuń
  2. Oj! Bastardzie, widzę że w pospiechu podczas pisania posta się Tobie niektóre modele pomyliły,ale to poprawię ;-))))))
    Lecimy:
    10. Mazda: to Mondeo?, miałeś chyba na myśli RX-8 (dla radochy) w zestawie z serią B, także jako Kia Pregio (szczególnie ostatni oferowany w Europie model robi robotę!)
    9. 206 - może być, także jako '+'
    8. Znów błąd, literówka - zabrakło paru pikseli - miało być G (W461) a nie C ;-)
    7. Oczywiście miałeś na myśli Xsarę, najlepiej w kombi - niby normalny wóz, ale FunFactor jest na niebotycznym poziomie. Jest jakieś nowe C4?
    6. Bezbłędnie z Lancią.
    5. Bezbłędnie, ale zapomniałeś dopisać GX pierwszej generacji!
    4. YYYYYY??? tego chyba miało nie być?
    3. No dobrze, może być-ale bez przytulania!!!!; bardziej udany retrodesign to Plymouth Prowler, Chevrolet HHR, PT Cruiser!!
    2. OK, a gdzie 8C i MITO???
    1. Może być ;-))) (Wolę C5 Mk1)
    P.S. oczywiście sie nie znam!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10. Napisałem, że nie zamieszczam tu samochodów sportowych. Powinienem był dodać, że dostawczaków też nie, bo nie za bardzo się w nich rozaznaję.
      8. Nie ma błędu. Ponadto doczytaj wstęp: zaprezentowane w ciągu ostatnich 15 lat. Gelenda to legenda (bardzo dobry anagram, właśnie wymyśliłem), klasyk, choć wciąż produkowany.
      7. Xsara jest b. fajna, zdecydowanie bym jeździł, ale nie powiem, by była szczególnie piękna. ZX był zgrabniejszy. No i bardziej citroenowaty w kwestiach proporcji. A co do nowego C4: http://www.citroen.pl/home/#/citroen-c4/ Brzydki nie jest, ale w porównaniu z poprzednikiem... NUDA.
      6. O niczym nie zapomniałem.
      4. Przeczytaj opis: "Nie, nie przywidziało się Wam. Nie, to nie jest pomyłka. Tak, uważam, że Roomster jest GENIALNY". Bo jest, koniec, kropka.
      3. PT Cruiser??? PLAŻO PROSZĘ
      2. 8C - patrz wyżej. Żeby nie było - uważam, że jest zjawiskowo przepiękne, ale nie jest to samochód dla "zwykłego" człowieka. Nie znajdziesz go na MotoAlledrogo, a tylko o takich samochodach tu pisałem. MiTo - nawet nie skomentuję.
      1. C5 Mk1 jest świetne. Ale żeby piękne?... ABSOLUTNIE NIE. C15 wygląda fajniej. Srsly.

      Nie zgadzasz się? Zrób własny ranking ;-)

      Usuń
    2. oj tam, oj tam. To Twój blog, dlatego te buźki, które oczywiście zauważyłeś? ;-)
      Oj zrobię, swój. Inna sprawa, że nie ma 10 oferowanych w Europie sensownych nowych osobówek na ranking!
      Przypominam że się nie znam! ;-)

      Usuń
    3. Zgadzam się z Demonem w kwestii PT Cruisera (ale tylko przedlift, po polift był stylistycznym krokiem wstecz. Ucieli dolną cześć przedniego wlotu powietrza, a przecież o to w tym aucie chodzi, żeby miał ten wlot aż do ziemi, jak auta z lat 30tych). To genialny retro design, do tego jeden z pierwszych, więc dodatkowe pokłony za to. Mam okazję kontemplować takiego jednego w pięknym migdałowym metaliku (rodzice) i zaprawdę powiadam Wam, jest na czym oko zawiesić. Dalej zwraca uwagę jak się nim jedzie, często ludziowie zagadują co to za ciekawy stwór.

      Usuń
    4. Demon - znasz się. Na dostawczakach, o których z kolei ja nie wiem prawie nic. I o mechanice pewnie wiesz więcej niż ja. Nie zmienia to faktu, że MOJA MOJSZOŚĆ JEST NAJMOJSZA. I nie mam tu na myśli ukochanej Bejcy Blogo.
      Qropatwa - dla mnie PT Cruiser ma w sobie coś takiego, jak sztucznie postarzane gitary. Owszem, wygląda fajnie, ale jednak coś w jego stylówie wali stęchłym prąciem. Nie jeździłbym, dziękuję.

      Usuń
    5. Dokładnie, Qropatwa! Lifting PTC zepsuł jeszcze tył (zderzak!) i, co najgorsze, "ukwadratowił" wnętrze.
      ...a moja najmojsza ;-)
      amen.

      Usuń
  3. I po co tyle pisać? Miejsce pierwsze całkowicie wyczerpuje temat :)

    Taka historia z życia - pod Giżyckiem, w Pięknej Górze, jest Bar Leśny. Prowadzi go taki facet, jakiego można się spodziewać w takim miejscu - taki lokalny przedsiębiorca gastronomiczny, nie jakiś zbiegły z warszawskiej korporacji yuppie szukający domu nad rozlewiskiem. I on, rozumie pan, jeździ C6. Ten C6 tam stoi prominentnie przed tym barem, jak by to co najmniej Paryż był. Widziałem go tam kilka razy, aż zagadnąłem właściciela, co z wrodzonej nieśmiałości robię rzadko. Ależ on się nie mógł nachwalić tego auta! Że takie komfortowe, i mało pali, i nic się nie psuje, i że to jego trzeci Francuz a tamte też się nie psuły, i że jedyny w Giżycku (dziwnym nie jest, w Giżycku auto jest albo golfem, albo passatem, albo - jeśli nowe - fiatem).

    Tak więc jeśli ktoś się boi C6 i chce pogadać o tym jak to jest mieć takiego, to polecam wyjazd do Baru Leśnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to chętnie. Ale na Złomniku komentuje jeden gość, co miał C6 i trochę problemów z nim było... Inna rzecz, że nie były to żadne horror stories z gatunku 2.0 TDI czy 1.4 TSI by VAG. Tak czy inaczej - gdybym miał kasę, pewnie bym zaryzykował. Ale nie mam, więc mogę się poślinić co najwyżej.

      A po co tyle pisać? Lubię się mądrzyć, i tyle ;-)

      Usuń
    2. Inna sprawa, że miłośnicy citroenów donoszą o wyczerpywaniu się części zamiennych do tego modelu. Tzn. jeszcze dostać można, ale drogo i na zamówienie. Zamienników brak, a używek niewiele. To nie wróży dobrze przyszłości c6 jako klasyka. Do DS a nawet GS jednak ciągle hobbyści tłuką jakieś części zamienne, z c6 już nie będzie tak łatwo.

      Usuń
    3. Niedobrze. Podobna sytuacja jest teraz z Xantią. Z tą różnicą, że części do Xantii nie ma już w ogóle.

      Usuń
    4. Znajomy był we Francji parę lat temu; twierdził, że do 2CV i DS jest WSZYSTKO - szyby, uszczelki, klamki, pierdoły, itd, itp...

      Usuń
  4. Do 2cv to chyba można nawet całą karoserię dostać w ocynku jak ktoś chce. Swoją drogą ceny r4 i 2cv w dobrym stanie mnie porażają - trzeba za takie auto dać z 3-4 tysiące EUR. To może mieć związek z tą dostępnością części, takie auto faktycznie można utrzymać przy życiu ad infinitum. A do tego podatek niski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym może być. Do 2CV części są skolko ugodno, nawet całe ramy są tłuczone przez kilka firm i dostępne niemalże od ręki (oryginalne gniły entuzjastycznie i pękały). Ale np. Dyane w ładnym stanie trafiają się sporo taniej a przecież mechanika ta sama...

      I do dziś żałuję, że jakieś 6-7 lat temu nie kupiłem sobie R4 za 1000. TYSIÓNC. Stała na Igańskiej taka czerwona i ponoć jeżdżąca. A ja wtedy jeszcze nie miałem prawka. Powinienem był mimo to zanabyć i sobie robić ją powolutku - w momencie odebrania prawka miałbym ślicznego klasyka do jeżdżenia i byłbym nauczony mechaniki. No ale głupi byłem i tyle...

      Usuń
    2. Ha! Jak już się wymieniamy historiami to znajoma mojej teściowej sprzedawała moskwicza w stanie dla konesera po tym jak się jej mężowi zmarło. Sprzedała za tysionc. Dowiedziałem się o tym z miesiąc czy dwa po fakcie.

      BTW do GS części tłucze angielski chevronics, nawet blacharkę, więc zasadniczo jak się okazuje jeśli nie jest całkiem zgnity i wnętrze ładne to można próbować ratować. Ale ten beżowy spod Lublina po reklamie zna złomniku już się chyba sprzedał.

      Usuń
    3. Aj. Musiał być wkurw. Sam bym takiego zassał.

      A co do GS-a - jeśli poszedł to dobrze. Oby trafił w dobre łapska.

      Usuń
    4. Po R4 to trzeba do Chorwacji jechać, tam jest tego zatrzęsienie i wciąż służą jako biedawozy. Pewnie za pińcet euro da się kupić fajną sztukę. Garbusów też sporo, pod Dubrovnikiem widziałem na sprzedaż bardzo ładnego, kompletnego, z minimalną ilością rdzy za... 500 euro.

      Usuń