sobota, 27 maja 2017

Top 5: Fajne auta niefajnych marek

Od ostatniego topsryliona minęło już prawie 9 miesięcy. Wystarczająco długo, by zdążył urodzić się kolejny.

Nie kryję się ze swoimi sympatiami motoryzacyjnymi. Każdy regularny czytacz i większość okazjonalnych zaglądaczy wie, jakie marki cenię najwyżej. Z moich antypatii też zresztą nie robię żadnej tajemnicy. Każdy, kto zna mnie na tyle dobrze, żeby wchodzić ze mną w polemiki motoryzacyjne, zdaje sobie sprawę z otchłani despaktu, którym darzę kilka marek. Zaznaczyć tu jednak należy, że moja opinia tyczy się współczesnych produktów tychże firm (czyli, powiedzmy, pochodzących z tego wieku), gdyż, jak również wiadomo, wszelkiego rodzaju złomy klasyki stanowią dla mnie całkowicie osobną kategorię.

Jednakowoż od większości reguł jest jakiś wyjątek (który niczego nie potwierdza, co za debil wymyślił to powiedzenie w ogóle). I tu właśnie postanowiłem je przedstawić.

Warunki były zasadniczo dwa: ma być to marka, której większość współczesnych modeli poważam równie wysoko co psi klocek, sam model zaś musiał być produkowany jeszcze w tym wieku. "Jeszcze", co oznacza, że mógł wejść do produkcji np. w latach 90., jednak nie mogła być ona zaprzestana przed rokiem 2001 - inaczej samochodu większość ludzi nie mogłaby zaliczyć do współczesnych.

Ja co prawda mógłbym, ale nie jestem do końca normalny. Z czym zresztą też się nie kryję.

Lecim.

5. Seat Cordoba Vario


Oborze, Seat. Najmniej potrzebna firma motoryzacyjna w Europie, jeśli nie na świecie. A jednak kilka znośnych aut udało im się stworzyć - choćby bardzo zgrabnego pierwszego Leona czy spokrewnione z nim Toledo II. Mój wybór pada jedak na Cordobę Vario, czyli kombi. Choćby właśnie dlatego, że to kombiak - i to z zaskakująco ustawnym jak na tę klasę bagażnikiem. Wiem, bo przymierzałem się m.in. do Polo kombi, które było Cordobą Vario ze znaczkiem VW. I tak - tam naprawdę sporo by weszło.

Całkiem pojemne choć niewielkie kombi, tanie w zakupie i eksploatacji. Mnie to przekonuje.

4. Audi A2


To właśnie z Audi, nie z Seatem, miałem największy zgryz. Prawie żaden z nieantycznych modeli tej marki nie budzi we mnie czegokolwiek poza mniej lub bardziej skutecznie tłumionymi odruchami wymiotnymi.

Prawie.

Pierwszym wyjątkiem była pierwsza generacja A4 (oznaczona kodem B5), która praktycznie od zawsze najzwyczajniej w świecie mi się podoba. Jest zgrabna, ma więcej wyrazu od swojego następcy, czyli bezpłciowego B6, i nie epatuje prestiżagresją jak późniejsze modele. Jednak to nie B5 finalnie trafiło do zestawienia. Zamiast tego zdecydowałem się wyróżnić nieudany pod względem rynkowym eksperyment znany jako A2. Dziwaczna stylistyka, bardzo ciekawa konstrukcja, wynikająca ze słabej sprzedaży relatywna rzadkość występowania a przede wszystkim to, że bardzo mało w nim charakteru Audi - wszystko to sprawia, że A2 zasługuje, by znaleźć się na tej liście.

3. BMW E39


Żeby pokazać się publicznie w którymś z nowych modeli BMW, potrzebowałbym odpowiedniej wielkości torby na zakupy z wyciętymi otworami na oczy. Rzecz jasna, torba musiałaby być dizajnerska, np. z logiem Vitkaca - wszak to BMW - jednakże byłbym skłonny nawet wydać pół pensji na to, by zakupić tam skarpetki celem jej pozyskania, byleby tylko nie zostać rozpoznany. Wśród produkowanych w ostatnim 20-leciu modeli tej niegdyś zacnej marki są jednak wyjątki, a najważniejszym z nich jest seria 5 trzy generacje wstecz, czyli typ E39.

BMW E39 zagościło niedawno na Automobilowni, gdzie zostało ocenione jako bodajże ostatni model tej marki, w przypadku którego nie razi widok wysiadającego zeń nobliwego profesora uniwersytetu, włączony zawczasu kierunkowskaz albo niezwłoczne zjechanie na prawy pas autostrady po zakończonym wyprzedzaniu. I była to ocena nader trafna. "Piątka" z lat 1995 - 2004 była pozbawiona ostentacji i zwyczajnie elegcka. Owszem, jej elegancję można określić mianem sportowej, ale nie zmienia to faktu, że całość prezentuje się klasycznie, wręcz szlachetnie. Poza tym to kawał cholernie solidnego sprzętu.


2. Opel Omega


Ostatni fajny Opel. I pisząc "fajny" mam na myśli "zajebisty".

Spójrzmy: duży sedan w nieco amerykańskim stylu (nawet trafił do USA jako Cadillac Catera - sprzedało się k. 18 egzemplarzy, 17 zgniło), jeszcze większe kombi z przepastnym bagażnikiem, tylny napęd i komfort babcinej kanapy. Do tego bezproblemowa dostępność niedrogich części. Na minus - nędzne zabezpieczenie antykorozyjne (w każdym razie w przypadku drugiej generacji po lifcie - wcześniejsze nie miały go w ogóle). No ale niestety to Opel.

Ale i tak bardzo mi się podoba.

Powiem tak: mocno brałem go pod uwagę. A to o czymś świadczy.

1. VW T4


Gdy w 1990 roku Volkswagen pokazał nowego Transportera, konkurencja wyskoczyła z obuwia, po czym bardzo długo go szukała. T4 w zasadzie zredefiniował segment niewielkich dostawczaków i opartych na nich vanów. I właśnie takim vanem - czy byłoby to Caravelle, czy jeszcze tłustszy Multivan - mógłbym cisnąć na co dzień. Niesamowita praktyczność, "użytkownikoprzyjazność", gigantyczny wybór wersji i silników (była nawet 5-cylindrowa benzynówka przeznaczona głównie na rynki, gdzie popularne były przeróbki na LPG) a do tego solidność konstrukcji - wszystko to sprawia, że Transporter 4 generacji i jego pochodne to najlepszy nowożytny model VW. I zdecydowanie najfajniejszy.

I tak. Jeździłbym. I nawet nie przeszkadzałby mi fakt, że to Volkswagen.

27 komentarzy:

  1. Audi i BMW należą do moich ulubionych marek. A3 sedan i A7 są piękne. To są moje marzenia. To jest marka, która ma bardzo dobre zabezpieczenie przed korozją, nie to co Omega Kickstera. A2 jest moim zdaniem paskudne. Nie lubię tej jajowatej linii bocznej. Wolę klasyczne sedany, kombi i coupe. Z nowych Opli mi się bardzo podoba Insignia, ale ta marka ogólnie mnie nie powala na kolana. VW jest nawet spoko. Za to Seat to rzeczywiście beznadziejna marka. Skoda jest dużo lepsza.
    Moje top 5 listy fajnych aut niefajnych marek to:
    1. Honda Integra - chyba najszybsze auto z napędem na przód. Szkoda, że od ok. 2006 roku Honda zaczęła tworzyć jakieś brzydkie statki kosmiczne, zamiast dobrych fur.
    2. Nissan Skyline GT-R R33 - to był ostatni Nissan, który był świetny. Z Renault to już niestety nie to samo.
    3. Renault Clio V6 - tylnonapędowy hot-hatch, w którym z tyłu jest silnik zamiast siedzeń.
    4. Mitsubishi Lancer Evo X - ostatnie dobre Mitsu. Teraz już nie ma żadnego dobrego samochodu od tej marki.
    5. Citroen C6 - ostatni dobry Citroen. W końcu to limuzyna klasy wyższej. Najlepsza jest hydraulika. Potem zrezygnowali z tego i nastała era mega ohydnego C1, C4 Cactusa i C3 Picasso. To wszystko co napisałem to tylko moja opinia i nie trzeba się z nią zgadzać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E, Honda S2000 dawała jeszcze radę. Silnik wkręcający się na 9k dawał wrażenie jak z Hayabusy, a nie z samochodu. Obłędna fura. Długa, wyciągnięta maska, krótki tył, dwulitrowa rzędowa czwórka z 240 japońskimi rumakami - wszystkie te cechy sprawiają, że S2k uważam za samochód męski, czego zupełnie nie umiem powiedzieć o Mazdzie MX-5, przypominającej damską torebkę.

      Ech, gdybym miał sprawne ręce i nogi pewnie śmigałbym S2000 albo jakims protoplastą, jak S600.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. A3 sedan i A7? Marzysz o regularnych dolewkach oleju czy o klekocie i rychłym zakazie wjazdu do centrów wielu miast?

      Aktualnie produkowane BMW i Audi to niemalże absolutna antyteza tego, czego szukam w samochodzie. Jedyne, co jestem w stanie w nich docenić (szczególnie w Audi), to jakość wykonania wnętrza. No i osiągi, ale powiedzmy sobie szczerze - większość nowych aut tej klasy ma wyśmienite. E39 przynajmniej nie było ostentacyjne a jego mechanika okazała się niezwykle solidna, zaś w A2 jest bardzo mało Audi. I to w nim mi się podoba.

      Usuń
    4. Kwestia gustu. A2 to moim zdaniem napompowane auto z brzydkim tyłem. Ja tam wolę klasyczne sedany i kombi. Najlepiej jak jest kanciaste jak BMW E34, Mercedes Baleron i Audi Cygaro.

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    6. @Jacek Siminski - No tak. Honda S2000 jest świetna. Mazda MX-5 nie jest aż taka zła. Dobrze, że oba auta mają napęd na tył.

      Usuń
    7. E34, Baleron i Cygaro są akurat zajebiste (Cygaro najmniej z nich, ale i tak się łapie na "cool wall", poza tym marzyłem o takim jako dziecię). Ale uwaga - to już youngtimery. A mi chodziło o modele współczesne.

      Usuń
    8. A wszyscy wy panowie, to oczywiscie wielce doswiadczeni praktycy. Jeden objeździl wszystkie EVO, integry, skyline'y, i teraz już wie, że to z powodu współpracy z Renault tak paskudnie mu się jeździ R34. Poeksplowatowal sobie C6 i Clio V6 więc wie że są fantastyczne. Drugi zaiwanial po torach w S2000, porownal do MX-5 i wzgardzil, a trzeci nawinal tyle kilometrow tymi wszystkimi TSI i TDI, ze wie dokladnie ile, jakiego oleju, i jak czesto dolewać. No i oczywiscie zwiedził wszystkie europejskie stolice, więc dobrze wie jak upierdliwe są zakazy wjazdu do centrum.

      Usuń
    9. A Ty, jak rozumiem, uważasz, że trzeba dostać raka, by wiedzieć, że to raczej nieprzyjemna choroba?

      Usuń
    10. Jakkolwiek, nie piszę bloga ani komentarzy na temat jak ciężko mi się zmagać z paskudną chorobą na którą nie choruję.

      Usuń
    11. Trudno, co robić. Skoro nie umie się (lub się nie chce) pisać ani choćby czytać ze zrozumieniem, to chociaż popierdolić w komentarzach można :-)

      Usuń
  2. Po pierwsze - bardzo dziękuję za podlinkowanie!!

    A w dalszej kolejności:

    Wreszcie ktoś zauważył to samo co ja w czasach późnopodstawówkowych - że powiedzenie o wyjątku potwierdzającym regułę jest szczytem debilizmu.

    Prestiżagresja - będę to cytował (z podaniem autorstwa, rzecz jasna, bo bez tego cytat jest kradzieżą). Chciałbym tak umieć wymyślać neologizmy.

    VW T4 - ostatnio jechałem nim kilka razy, w celu przewiezienia tzw. wielkogabarytów do mieszkania. Kapitalnie się to prowadzi, aż nawet zastanawiałem się nad napisaniem "PRZEJADŻKI PO GODZINACH" (w sumie, to ciągle się zastanawiam), bo autko jest zaskakująco łatwe w obejściu. Dziecinnie łatwe manewrowanie, całkiem niezłe prowadzenie i hamulce, oczywiście raczej nie nadaje się do jazdy powyżej 100 km/h, ale w tym wypadku nie o to chodzi. Byłem bardzo mile zaskoczony.

    OdpowiedzUsuń
  3. zatrważająco zgadzam się z autorem, i co teraz ?

    OdpowiedzUsuń
  4. To znaczy, że nie tylko ja gardzę Seatem srogo. Po co Volkswagenowi dwie tanie marki? Skoda wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...Bo to dodatkowa "luka" na rynku na której można zarobić

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. E. Daewoo ani mnie grzębi ani zieje, a Lanos to uczciwy budżetowóz.

      Usuń
    4. Różnica między Daewoo a Seatem jest taka, że na niektórych rynkach (Polska) Daewoo skutecznie zapełniało niszę budżetowych, trwałych samochodów dla przeciętnego Kowalskiego. Dlatego swego czasu sprzedawały się tak dobrze. Seat jest po prostu nikomu do niczego niepotrzebny, prawdopodobnie jeszcze istnieje tylko po to, by Hiszpanie też mieli swoją markę. Jak tak się nad tym zastanowię to wolę Opla od Seata, a Opla nie lubię bardzo, nawet Omega B go nie ratuje w moich oczach.

      Usuń
    5. Tutaj należy wspomnieć jeszcze raz - jak przy okazji topu o jonktajmerach - jedno auto:
      DAEWOO LANOS SPORT!!!
      Jeździłem Nubirą I przez pięć lat i bardzo sobie ten okres chwalę.

      Usuń
  5. To teraz można zrobić listę 5 słabych aut fajnych marek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Panie. Tego będzie więcej niż 5.

      I tak, jest w planach.

      Usuń
  6. Pod VW T4 podpisuję się rękoma i nogami. To również by był mój pierwszy wybór jeśli bym szukał jakiegoś vano/dostawczaka, choć podejrzewam że trafienie egzemplarza w przyzwoitym stanie graniczy z cudem, gdyż większość z nich jest zgruzowana przez ekipy remontowo-budowlane, miejskie służby porządkowe, itp... Co do BMW E39 też się w pełni zgodzę, aczkolwiek nadal mam straszną awersję do tej marki. Fajne modele skończyły się właśnie w erze E38/E39. A tak BTW, to jakieś 98% nowych samochodów jest antytezą prawdziwej motoryzacji.
    "Lordessex"

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem ogromnym fanem Transportera. Przejechałem nim kawał Europy. Tego nie da się opisać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja z Seatem mam dziwnie... z jednej strony nie jest specjalnie potrzebny, bo równie dobrze można kupić inne auto koncernu VAG, które będzie jeździło tak samo i kosztowało podobnie. Z drugiej jednak, z obecnych wytworów tego koncernu Seaty wydaja mi się najładniejsze - nie są tak bardzo "toporem ciosane" jak VW czy Skody ani tak wulgarne jak Audi.

    OdpowiedzUsuń
  9. To z wyjątkiem, to jakiś debilny skrót myślowy, o którym wszyscy zapomnieli ocb i co niby oznacza. Pełna wersja powinna brzmieć mniej więcej tak: istnienie wyjątku potwierdza istnienie reguły. Tzn. jeśli zgodzimy się, że coś jest wyjątkiem, to musi istnieć jakaś, przeciwna jemu, reguła.
    Ale kto by w tych czasach myślał kiedy mówi...

    OdpowiedzUsuń