sobota, 17 września 2016

Śmignąwszy: Megapełzacz

Nareszcie x 2.

Po pierwsze - nareszcie nowy wpis. No bo przecież ile można? 11 dni od poprzedniego! TO ZA DŁUGO, ZA CO CI PŁACIMY, GAMONIU?! Nie, czekaj...

Po drugie - nareszcie, po długiej serii testów germańskiego żelaza, i to głównie napędzanego mazutem, coś na F!!! Fantastycznie! Fenomenalnie! Fspaniale! Fsamąporę!!!

Chociaż nie. Nie do końca na F. Przede wszystkim na P - bo Peugeot. Po drugie na V - bo van. No i w końcu na D - bo duży. Bardzo duży.

Czyli BD.


Jeden z mych kolegów-współgraczy wyposażył się pewien czas temu w dziecię nr 2. Oczywiście za tzw. moich czasów (czyli gdy sam byłem dziecięciem) rodzinie 2+2 wystarczał zazwyczaj Kaszlak, tym lepiej sytuowanym - Polonez, a większości ludu pracującego autobus lub tramwaj. O ile przyjechał. I o ile dało się doń wcisnąć. Teraz jednak, wzbogaciwszy się nieco, doświadczamy zjawiska apetytu rosnącego w miarę jedzenia. Dlatego właśnie kolega ów doszedł do wniosku, że jego dotychczasowy wehikuł, czyli Peugeot 406 w kąbiaczu, już nie zdanża. Po pierwsze dlatego, że wiek i zmęczenie materiału nieco osłabiają pokładane weń zaufanie (troszkę niesłusznie, gdyż 406 to cholernie solidne żelazo - jedynie elektronika potrafi czasem upić się jakimś Bordeaux czy innym Chateau Lacośtam i zachowywać zgodnie ze swym stanem), po drugie zaś, prawdaż, bagaże. No i przestrzeń w środku. A jako, że dobre doświadczenia z 406 poskutkowały sympatią do Króla Zwierząt, wybór padł na kolejnego Peugeota - tym razem na największy czysto osobowy model marki, czyli słusznych rozmiarów vana 807.


Tak - Peugeot 807 jest duży. Bardzo. A do tego, będąc vanem, nie marnuje zbyt wiele miejsca na długą, zmysłową maskę czy elegancki, służący do przewozu prestiżu w stanie lotnym zad i większość swych zalet kryje we wnętrzu.

A jest ono wielkie.

Przede wszystkim - ogromną gratką dla dzieciatej rodziny są przesuwane tylne drzwi. Szczególnie, jeśli są elektrycznie sterowane. O ile łatwiejsze jest zamontowanie fotelika z potomkiem (lub, jeśli ów potomek jest już nieco większy, zalogowanie go do zamocowanego już fotelika)! O ile mniej problemów nastręcza wymeldowanie onej latorośli, szczególnie, gdy musimy jeszcze tachać bagaże! Zalety elektrycznie odsuwanych tylnych drzwi są w kontekście rodzinowozu nie do przecenienia. A i dorosłym bardzo łatwo wskakiwać na wygodne, osobne siedzenia - acz w ich przypadku sensowniejszą opcją jest manualne zamknięcie odrzwi, gdyż trwa to po prostu o wiele krócej.

Przejdźmy jednak do przodu, gdyż dzieją się tam rzeczy jeszcze ciekawsze, niż w tylnych kwaterach.


Gdy tylko zaprezentowano drugą generację Eurovana (Citroen C8/Peugeot 807/Fiat Ulysse/Lancia Phedra), projekt deski rozdzielczej trzepnął mnie bezlitośnie w gałki oczne i śliniącego się z zachwytu posłał na glebę. Te niemalże wiszące zegary, ten pałąk nad nimi, te zamszopodobne wstawki - to wygląda genialnie. GENIALNIE. Do tego przyzwoity montaż (nie perfekcyjny - po prostu przyzwoity) i bardzo wygodne fotele sprawiają, że za kierownicą 807 można poczuć się naprawdę wyśmienicie. Co prawda pozycja za kierownicą jest dość specyficzna, ale łatwo się do niej przyzwyczaić. A jeszcze łatwiej przyzwyczaić się do świetnej widoczności.


Kilka słów warto poświęcić genialnie wyglądającym wskaźnikom.

Tak, prezentują się wręcz fantastycznie, jednak jest z nimi drobny problem: umiejscowienie na samym środku deski rozdzielczej sprawia, że spoglądając na nie trzeba na chwilę oderwać wzrok od tego, co dzieje się bezpośrednio przed nami. Owszem, również do tego można się bez większych problemów przyzwyczaić (wszak nie sprawdzamy prędkości czy obrotów co 10 sekund), jednak widać, że ciekawy dizajn (oraz - nie oszukujmy się - chęć zmniejszenia kosztów opracowania i produkcji wersji na kraje z ruchem lewostronnym) ma swoją cenę.

Pomiędzy prędkościomierzem a obrotomierzem znajduje się kolorowy ekran komputera pokładowego. Chyba właśnie tutaj najdobitniej widać wiek konstrukcji: grafika i kolory przypominają nieco ekran Sagema, którego miałem jakieś 11-12 lat temu. Swoją drogą, nie był to zły telefon. I niewykluczone, że ekran został wyprodukowany przez tę właśnie firmę, do której zresztą jeszcze wrócimy.


Wiadomo jednak, że to nie zestaw wskaźników, a pojemność wnętrza i funkcjonalność są najważniejszymi cechami vana. To, że kierowca i pasażerowie 807 mają godne warunki podróży, już wiemy. Pytanie, co z bagażami.

Otóż, jeśli tylko trzeci rząd siedzeń zostanie w garażu (czy na balkonie, czy w piwnicy), jest okrutnie dobrze.


Gdy na pokładzie znajduje się 7 osób, bagażnik może łyknąć 324 litry. Taka pojemność wystarcza w kompaktowym hatchbacku, jednak gdy jedziemy gdzieś w siódemkę wielkim vanem, trzeba będzie ograniczyć bagaże do średniej wielkości plecaków. Co innego, gdy wybieramy się w drogę w pięcioro. Wyjęcie trzeciego rzędu siedzeń oznacza, że do dyspozycji jest 830 litrów przestrzeni ładunkowej. A to już jest naprawdę dużo. Wystarczająco, by zmieścić np. ekwipunek zespołu chałturniczego. Wiadomo, że nie wejdzie naraz duży zestaw perkusyjny, paka Marshalla i lodówa Ampega, jednak niewielkie bębny, zestaw statywów i gitary mieszczą się bez najmniejszego problemu. I to do linii okien. Ładując po dach prawdopodobnie udałoby się wcisnąć jeszcze ze dwa średniej wielkości wzmacniacze.

Wiadomo jednak, że samochód służy głównie do jeżdżenia. A 807 jeździ naprawdę przyjemnie.


W rodzinnym vanie jedną z najważniejszych kwestii jest komfort. I tutaj trudno jest się do czegokolwiek przyczepić. W wielkim Peugeocie jesteśmy rozpieszczani nie tylko ogromem przestrzeni i wygodnymi fotelami, ale także nastawioną na dobre samopoczucie pasażerów  pracą zawieszenia. Jego nastawy są zdecydowanie ukierunkowane na komfort jazdy - jest miękko, ale nie na tyle, by pasażerowie zapadali na chorobę morską. Co więcej, na ołtarzu wygody nie poświęcono dobrego prowadzenia. Owszem, czuć, że mamy tu do czynienia niemalże z autobusem, jednak nie jest to jacht pełnomorski kładący się na burtę przy byle zmianie kierunku.

Co ciekawe, rozmiary osiemsetsiódemki nie znajdują odbicia w zwrotności. Francuskim (a w zasadzie francusko-włoskim) vanem manewruje się zaskakująco łatwo. Niejeden przedstawiciel segmentu C mógłby zostać zawstydzony promieniem skrętu wielkiej rodzinnej kobyły.

Do relaksującego charakteru największego z Peugeotów wyśmienicie pasuje układ napędowy, który znalazł się pod maską tego egzemplarza - konkretnie zaś miękko brzmiący silnik V6 o pojemności 2,9 l sprzężony z automatyczną skrzynią biegów. Dźwięk widlastej jednostki pieści zmysł słuchu, zaś automat rozleniwia, szczególnie w dłuższej trasie, czyli tam, gdzie duży van czuje się najlepiej. Niestety, ponad 200 koni (źródła nie są zgodne co do konkretnej liczby - podane wartości wahają się od 204 do 211 KM) nie czyni z ciężkiego vana rakiety - przyspieszenie do 100 km/h trwa ponad 10 sekund. Zapewne jest to winą po części masy, a po części dość leniwego automatu, które to elementy sprawiają zresztą, że wielki Pełzacz lubi sobie wypić. W mieście 807 w tej wersji potrafi schłeptać nawet ponad 15 litrów na 100 km! Oczywistym wyjściem wydaje się tu instalacja gazowa, w którą zresztą wyposażony był tenże egzemplarz.

Jako, że mamy tu do czynienia z kooperacją francusko-włoską, dla miłośników stereotypów oczywistym staje się powątpiewanie w niezawodność. I, niestety, będą mieli oni trochę racji - Eurovan nie słynie ze szczególnej solidności. Problemy nastręcza głównie instalacja elektryczna oraz elektroniczne gadżety - kontrolki zapalają się wedle własnego nieprzewidywalnego humoru, zaszwankować potrafi mechanizm elektrycznego otwierania drzwi, śniedzieją styki i często przepalają się żarówki. Do tego nadspodziewanie szybko kończą swój żywot cewki zapłonowe wspomnianej już firmy Sagem - wymiana na Delphi lub Valeo ponoć rozwiązuje ten problem. Co do tego egzemplarza - znajduje się on w rękach mego współgracza od dość niedawna i na szczęście nie wystąpiły jeszcze żadne poważniejsze problemy. I oby tak zostało.


Podsumowanie, czyli zady i walety:

Peugeot 807 to kawał wygodnego, pojemnego rodzinowozu - do tego nader przyjemnego w prowadzeniu. Nie, nie jest ideałem - osiągi nie powalają, tak samo, jak niezawodność. Na szczęście rzadko zdarzają się poważne problemy. Dlatego kupując takie auto warto zostawić sobie górką trochę więcej funduszy na ogarnięcie wszystkiego na dzień dobry. Pozwoli to na bezproblemowe cieszenie się niezwykle wygodnym, pojemnym samochodem, który na dodatek połknie masę sprzętu. A jeśli - tak, jak ja - lubisz vany, każda podróż będzie po prostu przyjemna.

Plusy:
  • wygoda
  • przestrzeń
  • bagażnik (przy dwóch rzędach siedzeń)
  • widoczność
  • relaksujący charakter
  • stylówa (szczególnie we wnętrzu)
Minusy:
  • przeciętne osiągi
  • spore zużycie paliwa w wersji V6
  • problemy z elektryką i elektroniką
  • niedostatki ergonomii

Co nim wozić:

Peugeotem 807 - tak, jak większością dużych vanów - można przewieźć masę sprzętu. Jeśli jednak chcesz nim targać jedynie basiwa i nagłośnienie, świetnym wyborem będą basy Vigier i Laurus oraz któryś z większych zestawów MarkBassa. Zmieszczą się, zabrzmią godnie i do tego powstały w odpowiednich krajach.

13 komentarzy:

  1. Co do niezawodności, to oczywiście są mniej kłopotliwe samochody, ale już w segmencie 807 - niekoniecznie.
    Główni konkurenci to Sharan/Galaxy i Espace, no można jeszcze podciągnąć krótkiego Voyagera.
    Najczęściej w tych autach spotyka się diesle, a tu 2.0 HDI zdecydowanie wybija się na plus względem 2.0 TDI PD, a już w szczególności 1.9/2.2/3.0 DCi, 2.0 HDI to wbrew powszechnej opinii jeden z najtrwalszych diesli na rynku, w dodatku części pełno, a budowa prosta obniża koszty napraw.
    W przypadku benzyniaków no to jednak Voyager jest najlepszy, na gazie (a raczej rzadko spotyka się te auta bez niego) różnice w spalaniu są ledwo odczuwalne, a silnik praktycznie wieczny.
    Zabezpieczenie antykorozyjne, tutaj fakt, Espace jest równie dobre, ale już Voyager i Sharan/Galaxy mają problem.
    Co do usterek elektryki to raczej drobnica, tu coś się nie podświetla, szyba przestała się opuszczać itd. irytuje, ale to norma w starszych autach, z moich to w Mercedesie nie działała jedna szyba(tylna za pasażerem), w PT Cruiserze nie działały mi przednie szyby i zepsuł się przełącznik przeciwmgłowych(ale wymieniło się kostkę i szyby działały, przełącznik znana wada tych aut - olałem bo drogie, a światła wersji US bardzo dobrze oświetleją drogę) poza tym to zdecydowanie najlepsze auto jakie miałem, polecam kiedyś sprawdzić, w Mitsu szwankuje mi z kolei podświetlenie obrotomierza i nie działa tylna wycieraczka, a jeszcze spadała klema z akumulatora, także jak dla mnie norma w auta ponad 10 letnich, da się przyzwyczaić. Jeśli oczywiście nie uniemożliwia jazdy.
    Interesuję się tematem bo brat planuje zmienić Multpilę ( też polecam przejażdżkę, świetnie zaprojektowany wóz pod względem funkcjonalności, warto dać mu szansę), która niestety jest wyeksploatowana( no ale jak się robi 30 000 km rocznie 16 letnim autem z przebiegiem ~400 000 km to nie dziwne, że sporo rzeczy się sypie), na większego vana bo z racji zamiłowania do podóży i niewielkiego budżetu często śpi w samochodzie z dziewczyną i dwoma psami.
    Przymierza się głównie do 807/C8 w wersji kamper, jest ich trochę na rynku, z podnoszonym dachem, kuchenką i zlewem w tylnej części, Espace jest ryzykowne, nawet biorąc pod uwagę jedynie benzyniaki, choć wygląda świetnie, to ponoć usterki elektryki są dość nieprzewidywalne i uniemożliwiające jazdę, Sharan/Galaxy - jakość wykonania też pozostawia sporo do życzenia, do tego rdzewiają i są mniej komfortowe, Voyager to jednak sporo większe auto i dla kogoś kto mieszka w mieście codzienna eksploatacja jest bardziej uciążliwa, Eurovany po prostu nie mają większych wad.
    Oczywiście są też japońscy konkurencji Voyagera z rynku amerykańskiego, ale po pierwsze jest ich mało, po drugie są bardzo drogie, a po trzecie pewnie dostępność i ceny części z racji rzadkości ich występowania nie są zbyt atrakcyjne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przykro mi bardzo, ale muszę skomentować. Po pierwsze to nie Peugeot, ale Sevel, i tego będę się trzymać. Nie zmieni tego fakt użyczania temuż przez PSA własnych wynalazków - wspomnianej "niezawodności" podzespołów Sagem, alternatywnie genialnej tylnej osi i parunastu innych. Nie dopuszczam do siebie myśli, że ktoś z własnej, nieprzymuszonej woli (zakładając oczywiście świadomość) kupiłby za 100+ tys złotych tego szrota w salonie.
    Skąd u mnie tyle jadu? Otóż przez ostatnich kilka tygodni firmowy Dukat (to też Sevel!)nie robił niczego innego tylko się psuł. W kółko. Ile razy mnie ściągano do warsztatu (na lawecie - z zagranicy, na sznurku w Polsce) nawet nie zliczę. I żeby było śmieszniej, nie było tak, że naprawiono jedno a zepsuło się drugie, o nie - trzy-cztery razy pod rząd potrafiło paść to samo. W ciągu około 2 miesięcy naprawy pochłonęły sumę, za którą dałoby się kupić 2-3 letniego kompakta.
    A! jeszcze najciekawsze - trudno w nim znaleźć osprzęt/podzespoły Sagema albo Valeo, zamiast tego na prawie wszystkim widnieje "dumne" logo BOSCH germany.
    Jestem pewien, że w takim 807 bardzo przyjemnie czeka się na przyjazd lawety.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się tyż nie zgodzę, w sprawie stylówy wnętrza. Wożono mnie takim 807 troszeczkę- o ile pomysł na zegary pod ciekawym daszkiem jest w dechę, to już wykonanie tychże zegarów przypomina mi chińską zabawkę, ew Wołgę GAZ 3102987654321. Z resztą testu, zwłaszcza opisem wygody auta- się zgadzam. Co do niezawodności- niestety obydwa znane mi 807 miały z nią kłopot.

    A z ciekawości- @Demon Siedemdziesiątypiąty- cóż takiego się psuło w Sevelu Ducato?

    A od innej strony- firma Sevel Argentina, to jest ciekawy temat na wpis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. krótko - praktycznie wszystko, co jest elektryką/elektroniką okołosilnikową - wiązki, przewody, czujniki, przepustnica...do tego pękające zawiasy drzwi(!), czujniki zamknięcia drzwi, górny zatrzask drzwi bocznych, a nawet schowek w kabinie i odpadające uszczelki.

      Usuń
    2. trafiles na jakiegos pechowego sevela, moze dla tego ze to PSA byl, my w firmie mielismy Ducato i w Fiatowym wykonaniu z jego zespolem napedowym i elektryka nie bylo zadnego problemu i nic sie nie psulo,
      oczywiscie ulamujace sie zawiasy tylne (a raczej nie same zawiasy tylko pekajace drzwi przy zawiasach) czy rozpadajace rolki drzi przesuwnych to standard, tak samo jak parujace lampy przednie w ktore mozna by rybek napuscic jak woda stoi, ale generalnie niezly bus, tylko ten lakier wodny beznadziejny i zlazi, ale ze jest w ocynku to wolno gnije :)

      tak czy inaczej wygodnie sie nim jezdzi, dobry promien skretu, duzo mocy na wolnych obrotach, wnetrze dosc solidnie wykonane, w porownaniu do nowego mastera ktorego teraz mamy to Fiat byl 10x lepszy, ten master to porazka, w srodku jak w chinskiej zabawce, promien skretu 2x wiekszy, mocy na wolnych obrotach prawie zero i ogolna tandeta bijaca od tego wynalazka

      Usuń
  4. Za rok, może dwa, schodami na strych...

    Nie tak. Za rok, może dwa, jak urodzi mi się już potomek nr 2 (zaczął właśnie inkubację w macicy), planuję zmianę samochodu na jakiegoś minivana. Żeby foteliki wyżej, żeby żona wyżej bo ona właśnie prawko robi. Mam Corollę E12 i ta gnida poza gniciem się nie chce psuć, więc jeszcze nie wiem czy zaryzykuję zmianę, ale teoretycznie rozważam i tak sobie rozkiminiam (benzynowe, bo traktora nie chcę):

    Sharan/Alhambra - drogie, przereklamowane chyba
    807/C8 - obawiam się wspomnianej elektroniki
    Espace - również obawiam się elektroniki, poza tym renaulta to już raz miałem, Lagunę I
    Voyager - zgnilce same, crash test masakra
    Mazda MPV - zgnilce
    Previa - cena/rocznik słabo czyli drogo
    Kia Carnival II - ostatnie miejsca w rankingach awaryjności
    Odyssey/Sienna - drogie

    i chyba zostaje mi trochę nudny wizualnie, prosty technicznie i dosyć tani Hultaj Trajet, ma dobre opinie na necie, a jak się założy gruby felunek i ciemne szyby to wygląda lepiej. Coś ktoś doda w kwestii minivanów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. corolla verso za mała?

      Usuń
    2. Pieprzenie z tymi crash testami wuajażerów. Bez gwiazdek były jajka a nie te po 2001.
      Polecam poszukać autentycznych zdjeć z dzwonów. Najlepiej z Europy, bo zderzenie z Suburbanem jednak mało grozi w Polsce. Nie ma strachu póki nie walisz w Tira albo busa wyładowanego podkowami.
      Kupywać i się nie bać się wogle.

      Usuń
    3. Aha. I gnije buda. Spody najczęściej są zdrowe. Poziom gnicia jest mercedesowy generalnie.

      Usuń
    4. Co do gwiazdek - bardziej bym brał pod uwagę to, co twierdzi szwedzki Folksam (firma ubezpieczeniowa analizująca od lat prawdziwe wypadki), niż gwiazdki EuroNCAP. A Folksam twierdzi, że bezpieczeństwo Voyagera, również pre-2001, jest spox.

      Usuń
    5. No, szału nie ma, ale w warunkach europejskich i jak się ma tę pseudoramę całą, to nie ma źle.
      Crashtesty wykazały tylko tyle, ze jak się wjeżdża czołowo w betonową ścianę, to kierowcę raczej w worku wyjmą. Ale ja rzadko wjezdzam w betonowe ściany czolowo, to się nie boję zbytnio.

      Usuń
    6. - jak sie chce solidnego niezniszczalnego minivana to Eurovana1 z XUDem 1.9D bez turba w manualu, - zero elektroniki, buda w dobrym ocynku, nie ma sie co zepsuc.
      - jak sie chce fajnego minivana to tylko w amerykanskiej wersji z silnikiem min 3.0 V6 i w automacie :)
      ja mam Villagera (czyli quest) 3.0 v6 w automacie z 93r i swietnie sie nim jezdzi, byl zapuszczony a mimo to puki co nic sie nie psuje, no poza rozrusznikiem ktory musze wkoncu zregenerowac bo nie lapie za kazdym razem (coraz czesciej mu sie zdarza)
      gnicie w normie - byly zgnite tylko progi i tylne wneki kol, ale to juz sobie pospawalem i jest ok. spod jest na solidnych podluznicach wiec bezpieczny, tyl na resorach (miekkich) wiec wieczny i wozic nawet ciezary mozna, ale przy tym wygodny, fotele i pozycja za kierownica bardzo wygodne, trasa nad morze (600km) to sama przyjemnosc

      Usuń
  5. Mała. Nudna. Po co mi zmiana z małego i brzydkiego na małego i brzydkiego? :)

    OdpowiedzUsuń