niedziela, 2 kwietnia 2017

Eventualnie: z Rembertowa do Rembertowa

Sezon może jeszcze nie w pełni, ale zdążył się już nieźle rozkręcić. Kilka imprez zostało odbębnionych z większym lub mniejszym hukiem, a ja jeszcze nie zaliczyłem ani jednego rajdu.

Aż do wczoraj.

Wciąż pamiętam słaby wynik z zeszłorocznego Rajdu Rembertowskiego, który, swoją drogą, był tegoż pierwszą edycją. Jednak sam rajd był na tyle ciekawy, że postanowiłem w miarę możliwości zauczestniczyć i w kolejnej. Możliwość na szczęście zaistniała, i w sprawdzonej, znanej już z zeszłorocznego Rajdu Praskiego i Nitów ekipie, pojawiliśmy się na starcie.

Inna rzecz, że skład pozostał ten sam, ale role ekipy uległy pewnemu przetasowaniu, zaś rajdowym wehikułem został tym razem - podobnie, jak na pierwszym Rembertowskim - Skanssen.

Samo miejsce startu zostało wybrane nader smakowicie - rajd rozpoczynał się na ociekającym skondensowanym industrialem terenie elektrociepłowni Kawęczyn. Zacne żelaza pozowały na tle rur, dźwigów suwnicowych i monumentalnego komina. Do tego właśnie na dzień rajdu aura wspięła się na wyżyny wspaniałości wszelakiej, fundując uczestnikom i organizatorom wymarzone wręcz warunki na taką imprezę.

Przybyliśmy zatem.

W doskonałym towarzystwie

Ponoć będę mógł się nią bujnąć wkoło bloku


WAE WIKTIS

Perły PRL-u jedynetakie zobacz

Oba ładne, każdy na swój sposób

Baldwinka wciąż jest jednym z fajniejszych pomysłów na niedrogiego klasyka

Ależ to musi dawać frajdę

Nie dość, że jest piękny, nie dość, że Szwed, to jeszcze z uchwytem na puszkę w zagłówku

Absolutna klasyka elegancji

Absolutna klasyka przecudowności

Akuracik pod kolor

Customowy wylot powietrza odprowadza ciepło z żyłowanego silnika

Koniec produkcji Syreny i początek produkcji MX-5 dzieli 6 lat

I jedno i drugie było uznawane swego czasu za luksus

Nie mam pojęcia, czy brały udział

Wehikuły organizatorów przycupnęły w kąciku włoskim

Towarzystwo walnie zgromadzone

Materiały pobrane

...i odprawa

Tymczasem przybywali spóźnieni uczestnicy i niespieszący się nigdzie obserwatorzy

Żywina cieszyła się słoneczkiem

Ostatnie udoskonalenia mające na celu wsparcie procesu nawigacji

...i w drogę.
Pierwszy, króciutki etap rajdu  prowadził po terenie elektrociepłowni. Szybko jednak wydostaliśmy się na drogi publiczne i krajobraz industrialny...


...zmienił się w leśno-swojsko-nostalgiczny.


Mimo tego, pewien posmak industrialu nas nie opuszczał.


Jednym z pierwszych zadań z trasy było odnalezienie przyczepionego do rury artefaktu związanego z miłością pewnej pary. Nie mam pojęcia, czy ktokolwiek odnalazł rzeczony obiekt, jednak poszukiwania trwały długo, zaś dla wszystkich napotykanych na tym fragmencie załóg okazały się one daremnymi.







Pozostało ruszyć w drogę, podziwiając malowniczy splot dzieł Matki Natury i twórczości Człowieka.



Po pewnym czasie trafiliśmy na pierwszy punkt kontrolny zawierający dość ciekawe zadanie specjalne.



Samo miejsce okazało się nader ciekawe - było nim... mało znane poza mieszkańcami Elsnerowa i Targówka Fabrycznego kąpielisko, ozdobione interesującymi formacjami architektonicznymi.



Samo zadanie polegało na rozpoznaniu spoczywających pod plandekami wehikułów - zarówno na zdjęciach, jak i w naturze.

Raczej Warszawa

Chyba Kaszel

Morgan?

Rolls. Prawie na pewno Silver Shadow.

T2, łatwizna.

Syrenka!

Zdecydowanie Ford Scorpio
 Po mniej lub bardziej trafnym rozpoznaniu mieszkańców plandek udaliśmy się w dalszą drogę. Trasa już w pierwszej połowie rajdu znalazła się poza granicami Rembertowa, prowadząc bocznymi uliczkami mniej znanej części Targówka.

Również i tam można było trafić na punkty kontrolne, zawierające zadania, które, z pozoru łatwe, zawierały dość podchwytliwe elementy.


Na granicy Elsnerowa i Zacisza znalazł się ciekawy etap - tzw. pogoń za lisem, czyli fragment trasy bez wytyczonego itinereru. Należało odnaleźć odpowiedzi na pytania samemu wybierając drogę.

Pytania, rzecz jasna, dotyczyły głównie wrostów

Poziom zagracenia tej okolicy jest naprawdę srogi

Niektóre kontrasty potrafią cieszyć oko

MASZ JAKIŚ PROBLEM?
Po zaliczeniu pogoni za lisem i udzieleniu odpowiedzi na pytanie, czemu ogródki działkowe są zawsze na czasie (ludzie w moim wieku od razu się domyślą), trasa powiodła... za Warszawę. Konkretnie zaś po terenie Ząbek i Zielonki.

W108 Superleggera

W szczelnie pokrywających maskę mikrocywilizacjach ktoś, kto bardzo chce nabyć, wyrył palcem swój numer

Ależ bezpłciową kolorystykę mają te wszystkie nowe... nie, czekaj

Dramatyczny przekaz był oczywiście jednym z pytań na rajdzie

Zaprawdę powiadam - nie mam pojęcia, o co chodziło z oknami Akwarium. Że 8? Że brudne???
Niestety, na pozawarszawskim odcinku nie obyło się bez zgrzytów. Pierwszym był... korek. Gigantyczny, posuwający się centymetr za centymetrem korek, który sprawił, że założenie dotyczące maksymalnego dopuszczalnego czasu przejazdu można było wetknąć sobie w dowolnie wybrany otwór fizjologiczny. Co ci wszyscy ludzie robili między Ząbkami a Zielonką w okolicach południa - nie mam pojęcia. Gdyby jeszcze korek stał w kierunku Zalewu Zegrzyńskiego, wszystko byłoby zrozumiałe. Ale nie. On po prostu... stał. Ot tak, randomowo. Drugim zgrzytem okazał się plan na terenie ociekającego splendiżem osiedla o pięknej nazwie Wituś. I nie sam plan był tu problemem, tylko mieszkańcy owego osiedla, którzy stwierdzili, że kilkadziesiąt błądzących w ich własnym zakątku wszechświata starych żelastw zakłóca im sobotnią kontemplację prestiżu własnego. Najgłośniej dał wyraz swemu niezadowoleniu pan wysiadający z Superba II kombi TSI. Niestety, odpowiednia w tej sytuacji roposta - "a dolał pan już dziś oleju?" - przyszła mi do głowy dopiero wtedy, gdy zbliżaliśmy się do mety.

A meta była, rzecz jasna, w Rembertowie.

Po ponownym wjeździe do miasta stołecznego od strony ulicy o pięknej nazwie Pastuszków trasa zrobiła się jakby łatwiejsza. Nie dotyczyło to jednakowoż pytań, z których jedno dotyczyło podania dzielnicy, w której wydano czarne blachy przydrożnego Kaszla, natomiast kilka kolejnych padło tuż przed metą, na chceckpoincie poświęconym Maluchowi. I o ile pytania dotyczące samego Malczana były w miarę rozkminialne, to konieczność dopasowania fragmentów poświęconych Kaszlakowui tekstów do ich wykonawców była już ciosem w podbrzusze. No dobra, utwór "Fiat 126p" Kuby Sienkiewicza jest mi znany, ale Big Cyca znam tylko kilka najbardziej znanych numerów, z twórczością Cyber Mariana nie miałem styczności w ogóle, zaś A. Rosiewicza nie trawię wręcz na poziomie rdzenia kręgowego i unikam dźwięków wydawanych przezeń jak tylko mogę.

Na szczęście inne pytania i dwa przedostatnie zadania specjalne były już samą frajdą.

Teraz już wiadomo, że znany z któregoś z niedawnych numerów Auto Świata Classic DS Break czeka na nabywcę w Rembertowie

CO TU SIĘ ODJANIEPAWLA

Matko Bosko Kochano

Taurus nie był szybki, gdyż w ogóle nie zaposiadywał frontu
Gdy itinerer nakazał skręcić przed ulicą o nazwie zaczynającej się na "Kat...", stało się jasne, po co organizatorzy zachęcali do przesłuchania dzieła Kapeli Warszawskiej "W Rembertowie na bazarze". Dzieło owo przezornie przesłuchałem wcześniej kilkanaście razy, zaś Obywatelka Pilot mozolnie spisywała tekst, co, ze względu na dykcję pana wokalisty, nie należało do łatwych zadań. Słowa zostały zresztą udostępnione do poczytania przez minutę na starcie, ale Obywatelka Pilot (Pilotka?) już dzień wcześniej wryła je na pamięć. I, jak się okazało, dobrze, gdyż zadanie wymagało wypisania towarów, które wedle słów piosenki można było zanabyć na słynnym niegdyś targowisku.


Adaptery, rowery, zegary, fajery, koła, pompky i taczki, dla bajbusa ślyniaczki
Kolejne zadanie specjalne miało miejsce... w bibliotece. Jak się okazało, zapowiadana próba sportowa była wirtualna, a odbywało się ją na stojących na parterze komputerach. Nie mogę powiedzieć, bym był tym szczególnie zachwycony, gdyż z grami nie widziałem się już od lat, jednak sam pomysł uważam za wyśmienity, zaś mój wynik nie był fatalny. Nie żeby był też szczególnie wyśmienity.

Końcówka trasy prowadziła prosto w miejsce, gdzie odbywał się start poprzedniej edycji - na teren Akademii Obrony Narodowej. Dwie czy trzy kratki itinerera po maluchowym checkpoincie była meta.

Jeszcze tylko przejrzeć kartę drogową...

...i można zgłaszać się do organizatorów.
Gdy dotarliśmy na finisz, na wyznaczonym parkingu stało tylko kilka, max 10 aut. Byliśmy przekonani, że ze względu na zabradziażenie w kilku miejscach przybyliśmy jako jedni z ostatnich a większość uczestników zdążyła już się zawinąć, jednak, jak się okazało, dojechaliśmy jako jedni z pierwszych.

Co, rzecz jasna, nie ma większego wpływu na wynik rajdu.

Tymczasem wciąż nadciągały kolejne załogi.







Niestety, ze względu na komplikacje na trasie (korek, poruta na planie, przynajmniej jeden "zniknięty" punkt z pytania) ogłoszenie wyników zostało odłożone. I to nie na późniejsze godziny, ale wręcz na następny dzień, o czym w końcu zadecydowali organizatorzy po długiej i ciężkiej walce z materią.

Pozostało tedy rzucić okiem na placyk, gdzie wciąż gromadzili się uczestnicy...




...podzielić się rozdawanymi na punkcie Bazar rembertowskimi pocztówkami...


...i wyruszyć dodom.

Jak mogę skrótowo podsumować wrażenia z rajdu, po kilku godzinach za kółkiem, z czego spory fragment w upierdliwym korku, po użeraniu się z autochtonami i punktach, w których boleśnie przekonałem się, że wiem tyle, co Jon Snow?

Był ZAJEBISTY.

Trasa, szczególnie fragmenty wiodące mało uczęszczanymi, bocznymi dróżkami, była wyśmienita i raz jeszcze pokazała mi, że można jeszcze znaleźć miejsca na rajdy w Warszawie. Pomysły, takie, jak uzupełnianie rymowanek odpowiedziami z trasy czy wirtualna próba sprawnościowa, udowodniły, że można zrobić rajd inny, niż większość dotychczas mi znanych. A że zabrakło bogatych we wrosty kawęczyńskich uliczek odchodzących od Chłopickiego?

Zapewne organizatorzy chcieli zostawić coś na przyszły rok. I nie mam zamiaru tego przegapić.


EDIT: 3 MIEJSCE W GENERALCE!!! A co zabawne, 12 w konkursie elegancji.

To chyba za koszulki.

Ogromne podziękowania dla Klary i Pawła za tylnosiedzeniowy udział - bez Was szanse na ostatnie miejsce byłyby sporo większe!

Zdjęcia - Klara P. lub ja, w zależności od tego, kto akurat trzymał aparat, yo

8 komentarzy:

  1. 1. Tam na rurze przyklejone były opakowania po tabletkach, ale one były dużo dalej niż wszyscy szukaliśmy. Według mnie itinerer w tamtym miejscu był mocno mylący.
    2. Też spotkaliśmy faceta od Superba i było mocno nieprzyjemnie, ciekawi mnie tylko czy w końcu zadzwonił po tych "niebieskich" i czy wyjaśnili mu oni różnicę między nakazem jazdy prosto a drogą jednokierunkową.
    3. Również nie mam pojęcia o co chodziło z Akwarium.
    4. Dzięki za uwiecznienie mnie na paru zdjęciach, do zobaczenia kiedyś na trasie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ad.3 Chodziło o 10 szyb, ale pytanie będzie anulowane gdyż było mocno niejednoznaczne #potwierdzoneinfo

      Usuń
    2. A my tam staliśmy i się zastanawialiśmy "Jakie one są? Zielone? Brązowe?"

      Usuń
  2. Jak można używać maski samochodowej przymocowanej do samochodu jako podkładki do pisania. Aż oczy bolą od patrzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Załoga 22 z szarego Patynolvo 740 pozdrawia. Do zobaczenia na następnym Rajdzie Basisto! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. no przynajmniej jedna osoba sfociła mojego Nissana ;) Rajd fajny, jechałem pierwszy raz i sie zgubiliśmy już na Strażackiej. Korek w Zielonce omineliśmy bo tam mieszkamy i wiemy jak ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za wspaniałą relację. Ogromnie się cieszę, że się podobało :)

    OdpowiedzUsuń