czwartek, 23 czerwca 2016

Top 10: SUV-y, które mógłbym

Mój fejsowy fanpejdż nawiedził ostatnio Dyabeu (i nawet było to wieczorem), w skutek czego otrzymałem 666. lajka. Bardzo dziękuję, będę teraz jeszcze gorliwiej pompował rower dla Szatana. Tymczasem przejdźmy do tematu, który jeszcze pewien czas temu wydawał mi się prawdziwie piekielnym - i w przypadku paru aut nadal takim jest. Jednak nie w przypadku tych, które znalazły się w zestawieniu dziesięciu SUV-ów, które bym nawet chętnie.

Nigdy nie przepadałem za SUV-ami. W wielu przypadkach to jedynie podwyższone kombiaki z ciaśniejszym wnętrzem i wyższym zużyciem paliwa, nadające się do wypraw w teren równie dobrze co Wartburg do ciorania po Nurburgringu, swą ogromną popularność zawdzięczające jedynie kretyńskiej modzie i potrzebie źle pojętego prestiżu u milionów Mariol i Marianów. Jednak spędzony przeze mnie dwa lata temu weekend z Dacią Duster zasiał we mnie ziarno niepewności. Dusterem jeździło mi się... po prostu dobrze. Był wygodny, dość przestronny a na wyboistej gruntowej dróżce prowadzącej na działkę spisywał się wręcz wyśmienicie. Może zatem jednak SUV-y mają sens? Jeżeli weźmiemy pod uwagę nasze pseudodrogi, gdzie jedynie pasy chronią nas przed wywaleniem głową dziury w dachu, a zgubienie miski olejowej można skwitować wzruszeniem ramion, wiele z modnych pseudoterenówek zaczyna wyglądać dość sensownie. A i ja jestem w stanie wymienić kilka lub nawet kilkanaście, które nie budzą mojej odrazy.

Oto dziesięć z nich.

10. Subaru Forester II

Żródło: http://moto.onet.pl/testy-uzywane/subaru-forester-ii-test-uzywanego-opinie/1dcl8

Jeden z bardzo niewielu SUV-ów, które spodobały mi się od razu, do tego jednej z mych ulubionych marek (przynajmniej jeśli chodzi o starsze modele). Tłusto brzmiący boxer napędza 4 koła za pośrednictwem świetnego systemu Symmetrical AWD. Dlaczego zatem dopiero 10 miejsce? Niewielki (choć na szczęście wystarczająco szeroki) bagażnik to pół biedy, gorzej, że ceny serwisu potrafią wpędzić w spiralę kredytową. Żeby zmienić pasek rozrządu wedle prawideł sztuki należy... wyjąć silnik. Na osłodę pozostaje niezawodność podstawowej, dwulitrowej wersji i jej "gazoprzyjazność". I właśnie na tę prostą, nieuturbioną odmianę zdecydowałbym się kupując japońskiego Leśnika najsensowniejszej według mnie drugiej generacji.


9. Honda CRV 

Żródło: http://autokult.pl/11730,honda-cr-v-ii-awarie-i-problemy
W przypadku CRV w zasadzie każda generacja jest dobra, jednak mi najbardziej podobają się pierwsze dwie. Zresztą tylko one są dostępne za ludzkie pieniądze - SUV Hondy twardo trzyma ceny. To plus kiepskie zdolności terenowe i popularność u złodziei skutkują dziewiątym miejscem. Nie zmienia to faktu, że CRV to bardzo niezawodne jeździdło z obszernym wnętrzem i dużym bagażnikiem.

8. Hyundai Santa Fe II 

Żródło: http://www.motortrend.com/news/recalled-200000-hyundai-santa-fes-sonatas-and-217000-mazda-tributes-239843/
Niezawodnością pochwalić się mogą również koreańskie SUV-y - w tym wielki, wygodny Hyundai Santa Fe. Przyjemnie pracujący silnik V6, pojemne, komfortowe wnętrze, bagażnik mogący zaspokoić niemalże dowolne potrzeby transportowe, solidna budowa - czego chcieć więcej? Otóż... może trochę mniej nijakiej stylistyki i odrobiny charakteru. To z kolei możemy dostać w trzeciej, obecnej generacji Santa Fe - niestety, na naszym rynku oficjalnie dostępna jest jedynie z silnikami diesla, a tych z różnych powodów wolałbym unikać. Dlatego bierzemy pod uwagę drugą generację, która ląduje na ósmym miejscu.

7. Suzuki Grand Vitara XL7

Żródło: http://autokult.pl/81,uzywane-suzuki-grand-vitara-i-awarie-i-problemy
Tak, wiem - XL7 jest po prostu szpetne. Na szczęście nadrabia to solidnymi zaletami: wielkim wnętrzem z trzema rzędami miejsc, ogromnym bagażnikiem powstającym po złożeniu ostatniego rzędu, dostępnością mocnej, dającej się gazować benzynowej fałszóstki i bardzo dobrymi właściwościami terenowymi wynikającymi m.in. z klasycznej konstrukcji opartej na ramie. Wszystko to wystarcza na zajęcie siódmego miejsca.

6. Kia Sorento II

Żródło: https://cobbcountykia.wordpress.com/2013/09/page/3/
Koreańczycy w ciągu kilkunastu ostatnich lat zrobili ogromne postępy. Dowodem na to jest choćby druga generacja Kii Sorento. Już pierwsza była nader przyzwoita, choć, tak jak Suzuki XL7, bliżej jej było do klasycznej terenówki niż SUV-a, zaś plastiki we wnętrzu można było określić jako badziewne. Takiego zarzutu zdecydowanie nie da się postawić jej następcy, który - poza dużo lepszą jakością plastików i bardziej "osobową", samonośną konstrukcją - jest do tego dużo ładniejszy. Tak - Sorento II najzwyczajniej w świecie mi się podoba, co w połączeniu z pozostałymi zaletami zapewnia szóstą pozycję.

5. Mazda CX-5

Żródło: http://www.nydailynews.com/autos/latest-reviews/crossover-clash-honda-cr-v-mazda-cx-5-jeep-cherokee-article-1.2542190
Skoro jesteśmy przy stylistyce... Spójrzcie na to. Po prostu spójrzcie. CX-5 - tak, jak w zasadzie wszystkie obecnie produkowane modele Mazdy - jest najzwyczajniej w świecie piękna. Serio - nie mogę się na nią napatrzeć. Jednak sam wygląd to za mało. Na szczęście kompaktowy SUV Mazdy oferuje więcej: bardzo chwalone silniki SKYACTIVE, niezły komfort jazdy, przyjemne wnętrze i, jak się zdaje, zupełnie satysfakcjonujący bagażnik. Jeździłbym. Przynajmniej jako piątą z tej listy.

4. Jeep Grand Cherokee WJ

Żródło: http://www.autoblog.com/buy/2000-Jeep-Grand+Cherokee/
Jeszcze bardziej jednak jeździłbym Grand Cherokee drugiej generacji (swoją drogą ciekawe - drugie generacje zdają się tu rządzić). To zdecydowanie najbardziej męskie żelazo z tego zestawienia. I jako jedyne oferowane z silnikami V8, których dźwięk jest tak tłusty, że zatyka mi arterie cholesterolem. Ten właśnie dźwięk w połączeniu z wielkim bagażnikiem, całą masą charakteru i typową dla amerykańskich sprzętów budową typu "coś tam sobie stuka, jakaś kontrolka świeci, ale samochód ciśnie dalej i nie zamierza się zatrzymywać" sprawia, że mój ulubiony (poza pierwszym Wagoneerem) Jeep ląduje zaraz za podium. A gdybym miał wybierać wyłącznie sercem, miałby sporą szansę znaleźć się jeszcze wyżej.

3. Toyota RAV4 Hybrid

Źródło: http://fullhdpictures.com/toyota-rav4-hybrid-hq-wallpapers.html/toyota-rav4-hybrid
Trudno o większy kontrast między wielkim, twardym Jeepem a kompaktową Toyotą z hybrydowym napędem. A jednak to RAV4 Hybrid trafia na najniższy stopnień podium. Dlaczego? Po pierwsze - od dawna bardzo sobie cenię hybrydy i nie mam zamiaru się z tym kryć. Poza kwestią emisji (wjedziesz bliżej centrum w wielu europejskich miastach!) jest to nader oszczędne a jednocześnie zaskakująco solidne rozwiązanie - przynajmniej w japońskim wydaniu. Niezawodność kolejnych generacji Priusa każe przypuszczać, że i z "RaFałem" nie będzie inaczej. Poza tym miałem okazję przejechać się Aurisem w hybrydzie i podobało mi się. Tak, to wybór bardziej z rozsądku niż z lędźwi, jednak lubię rozsądek. I lubię hybrydowe Toyoty.

2. Volvo XC90 (obecna generacja)

Żródło: http://www.motortrend.com/news/2016-volvo-xc90-first-drive/#2016-volvo-xc90-t6-front-three-quarter-in-motion-02
To auto miało wygrać tego topsryliona. Miało go wygrać mimo horrendalnych cen, jedynie 4-cylindrowych silników i chorób wieku dziecięcego, takich, jak notorycznie padający wyświetlacz tablicy rozdzielczej, przez co kierowca pozbawiony zostaje prędkościomierza, obrotomierza i całej reszty. Wierzę jednak, że Szwedzi (no dobra, finansowani przez Chińczyków, ale nadal Szwedzi) szybko poradzą sobie z tymi niedociągnięciami a XC90 stanie się tym, czym stać się powinien: królem klasy dużych SUV-ów. Wnętrze, zaprojektowane według najlepszych skandynawskich wzorców, jest najzwyczajniej w świecie genialne. Bagażnik pomieści cały sprzęt i jeszcze zostanie trochę miejsca. Do tego w ofercie jest hybryda. No i (tak, przyznaję, jestem fanbojem, przepraszam), to jest Volvo.

Dlaczego zatem zajęło drugie, a nie pierwsze miejsce?

Gdyż albowiem...

1. Lexus RX400h

Żródło: http://www.envisionauto.com/listing/2008-lexus-rx400h-hybrid-awd-ultra-luxury#prettyPhoto[pp_gal]/2/
Nie, nie jest piękny, choć w takim kolorze, jak na zdjęciu, nie wygląda źle. Nie, nie jest szczytem luksusu, choć w zasadzie niczego mu nie brakuje. Ale jest dokładnie tym, czego oczekiwałbym od samochodu tej klasy: wygodną, pojemną landarą, która komfortowo i całkowicie niezawodnie przewiezie mnie ze sprzętem w praktycznie dowolne miejsce, ja zaś po przebyciu dowolnie długiej trasy nie wysiądę z niej zmęczony. A biorąc pod uwagę to, jak fantastycznie jeździło mi się Lexusem GS300, jest szansa, że nie chciałbym wysiadać w ogóle. Do tego, dzięki toyotowskiemu napędowi hybrydowemu, rachunek na stacji byłby nieco mniej bolesny, niż sugerowałaby umieszczona pod maską sześciocylindrówka. Wszystko to - wygoda, przestrzeń, uczciwy bagażnik, niezawodność i solidność oraz dopracowany hybrydowy napęd - sprawia, że gdybym miał jeździć SUV-em, za to dowolnym, odpowiedź byłaby tylko jedna: Lexus RX400h pierwszej lub drugiej generacji.

Jeździłbym jak ch... nnno, jak cholera.

11 komentarzy:

  1. RX... Miałem okazję ujeżdżać w trzystapięćdziesiątce. Wtedy też przekonałem się do suvów. Ten silnik jest niesamowity, dodajmy do tego że przy maksymalnym dziadkowaniu udało mi się zejść do zaledwie trzynastu litrów na setkę. Moim zdaniem to dość przyzwoity wynik. Zresztą w moim sercu od niedawna siedzi Toyota, co prawda starsza o parę generacji i z przeszło dwukrotnie mniejszym silnikiem, ale mimo to wozi mnie dokładnie tak jak tego oczekuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, ale w moim przypadku żadne z tych aut nie wzbudza jakichkolwiek emocji (mam nadzieję, że nie oberwę w głowę piecem;). Jedynie trochę Cherokee, ale raczej tej starszej generacji - XJ. Mazda fakt - jest ładna (jak większość obecnych Mazd), ale i tak pozostaje taka sobie w porównianiu z nadchodzącą CX-4, która jest po prostu prześliczna. A z Hond to bardziej podoba mi się H-RV I generacji - koniecznie 3 drzwiowa, żeby była mniej praktyczna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No więc właśnie ja muszę w praktyczność. Niepraktyczne rozwiązania oczywiście wzbudzają we mnie emocje - głównie złe: "JAK JA NIBY MAM TU SPRZĘT ZMIEŚCIĆ? JAK DOJEDZIEMY Z BĘBNIARZEM NA SZTUKĘ???

      Usuń
    2. Do H-RV 3D wejdzie wszystko.

      Usuń
  3. Z tej listy brałbym Dustera. I HRV 1gen. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sorento i SantaFe to przypadkiem nie jest "jeden pies"?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe - brakuje Dustera ;-)
    IMHO - Choć lista w sumie słuszna, to nie mogę zgodzić się z kilkoma punktami: na miejscu 6 oczywiście powinna być Sportage II generacji - Sorento II jest straszne. STRASZNE. W bezpośrednim kontakcie przypomina (za przeproszeniem) Juke'a - ciasno, brzydko i nic nie widać.
    Rav4? Marketingowcy z Toyoty chwalą się od jakiegoś czasu, że obniżyli (zmniejszyli!) przedział pasażerski w Rav4 i Yarisie o 15 cm. I to w sumie wystarczy.
    Number One mnie nie dziwi. Nic a nic :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duster jest zaraz za top 10, razem z pierwszym Outlanderem i Sportage II. Po prostu bagażnik w nim trochę jednak nie zdanża.

      Usuń
  6. XC90? Nie, dziękuje. Nieodparcie przywodzi mi na myśl meblościankę z Ikei, zwłaszcza we wnętrzu. Jakoś po prostu odporny jestem na uroki skandynawskiego designu.
    Od siebie dorzuciłbym Lexusa LX drugiej generacji czyli luksusową wersję Land Cruisera i oczywiście Range Rovera, obojętnie której generacji (wszystkie są świetne).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja właśnie ten dizajn wielbię. LX/LC to bardziej luksusowa terenówka niż SUV, zaś Range'em jeżdżą zazwyczaj ludzie, z którymi nie chciałbym być kojarzony. Poza tym RR to więcej kłopotu, niż jest to warte.

      Usuń