niedziela, 31 grudnia 2017

400 - i co dalej?

No i skończył się kolejny rok.

2017 był naprawdę grubym rokiem. Działo się naprawdę dużo, a finalizacja przeprowadzki w Wigilię  i pierwszy dzień Świąt była tak naprawdę wisienką na torcie.

Sporo działo się też przez ostatnie 5 i pół roku, w którym to czasie wrzuciłem łącznie 400 wpisów. Licząc z tym. Tak - to wpis nr 400.

Pytanie tylko czy będzie więcej.

Jak na razie udało się m.in. wrzucić co następuje:
  • 19 wpisów z cyklu Długodystans, z czego 9 o Skanssenie i 10 o Madzisławie, którą woziłem się przed nim
  • 58 testów samochodów
  • 39 testów basów (z czego sporo własnych)
  • 15 topsrylionów
  • 95 mixów
...oraz wiele innych tekstów a do tego kilka filmików (z czego jeden może się kwalifikować jako vlogas).

I właśnie we vlogasie znajdziecie odpowiedź na pytanie co dalej.


Tymczasem, jak na videłku, pozostaje mi życzyć Wam wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Obyście w 2018 roku mieli ze wszystkiego taką frajdę jak ja z poniższej kanapy i jej zawartości ;-)


No i chyba... do najbliższego!

13 komentarzy:

  1. Jako certyfikowany Cybermoher wyrażę tylko swoje skromne i nikomu niepotrzebne zdanie, że filmiki i podcasty są do pupy: narzucają własne tempo przetwarzania, średnio się dzielą na fragmenty, które można odłożyć na później i wymagają sporo zachodu przy pochłanianiu w sposób nieprzeszkadzający innym albo trzeba się wyposażyć w narządy izolujące od otoczenia albo zakłócać mu spokój.

    Niech żyje słowo pisane!

    I z tym akcentem: najlepszego w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słowo pisane będzie. Po prostu chciałem urozmaicić je wrzutami vlogowymi.

      Tymczasem najlepszego!

      Usuń
  2. Pan Szanowny się nie przejmuje spadkiem czytelnictwa na blogasie, a już tym bardziej niewzrastającą ilością fanów na fejsie - sporą winę ponoszą algorytmy tychże portali (także Google), które w ostatnim roku zostały zmodyfikowane. Teraz najbardziej liczy się kontent płatny. Z czego i ja nie jestem kontent.
    Youtube nie jest moim ulubionym medium. Pańska twórczość literacka bije jutub na głowę. Z jutuba to poproszę wrzucać na blogasa kolejne numery Amaze.
    Najlepsze życzenia noworoczne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy Nowy Rok nadchodzi, kieliszeczek nie zaszkodzi. Kufel piwa to za mało i szampana by się zdało. Trzeba opić wszystkie troski, by następny rok był boski. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Proszę wybaczyć że z "anonima". Proszę postawić na fb. Pisanie tam, być może z jakimś czasowym abonamentem reklam znacząco i szybko zwiększy Pana zasięg. Strasznie ciężko tu trafić. Ja np. znalazłem się poprzez link na blogu Autobezsens, który zaś zauważyłem w podpisie kogoś na forum o rajdach wirtualnych. No trzeba było być górnikiem ;) algorytmy fb pozwolą do Pana trafić naprawdę dużej grupie ludzi Zlomnik pokazał że się da. Pana teksty są charakterne, miksy z jajem. To się musi lepiej sprzedać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aktualnie z Facebookiem jest moim zdaniem dość ryzykownie. Po pierwsze - zasięg jest tylko wtedy, kiedy się Facebookowi płaci, nawet będąc niekomercyjnym blogerem. Po drugie - w ciągu ostatniego miesiąca na Facebooku został zbanowany Złomnik (44 tysiące obserwujących), prawdopodobnie z donosu i bez powodu, oraz dwóch moich znajomych - jeden za Mikołaja - babę z cyckiem na wierzchu, a drugi za dowcip, w którym faceci rozpoznają tylko trzy kolory. Jeden odzyskał swoje konto, a drugi (ten od Mikołaja) do dzisiaj- nie. Poddanie się arbitralnej władzy algorytmów, ocenianej przez niewiadomokogo łatwo może doprowadzić do usunięcia kilkuletniego dorobku. Nigdzie nie jesteśmy wolni w internecie, ale na Fejsie to już w ogóle.

      Usuń
  5. Vlog? Z częścią audio. Jak ja to w robocie odsłucham bez głośników.
    Darz bór na Nowy Rok!

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaaleosochozi? Kryzys twórczy? kryzys (ekhem!) wieku średniego? a może taki klickbait?
    Blogosfera leży i kwiczy, basistów nikt nie kocha, a ludzie są wredni :-)
    A poważniej - moim zdaniem, jeśli blogowanie sprawia Tobie frajdę - po prostu to rób, między innymi dlatego, że masz niewielkie, ale wierne grono czytelników.
    Albo jakoś tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram przedmówcę. Też miałem różne kryzysy blogerskie, ale czytelnicy mi uświadomili, że liczy się właśnie ta cenna garstka wiernych fanów, a nie ich ilość. Od tamtej pory mam na statystyki zupełnie wyjechane. Przecież nie zarabiasz na nas, to co ci za różnica? My chcemy Cię czytać. I będziemy Cię czytać, o ile tylko będziesz chciał i mógł pisać. Twoje pisanie to cenne dzieło. Do dzieła, zatem, Panie Basisto! Zapraszam na test mojego Punto 16v do miasta Łodzi, na przykład. Ostatni Fiat starej szkoły.

      Usuń
  7. Ja tu jeszcze nic nigdy nie pisałem, ale czytuję bloga od... ja wiem... roku? Nie czytuję tylko wpisów muzycznych, bo osobiście gram tylko na nerwach i w ogóle jestem czarną owcą w rodzinie muzyków.
    Ale teraz piszę, bo ałtorowi się należą wyrazy uznania: za lekkie pióro, ciekawe teksty, ba, nawet felietony można by rzec, i zdroworozsądkowe, moim zdaniem, podejście do rzeczywistości motoryzacyjnej i nie tylko.
    Reasumując: nie przejmowałbym się komentarzami lub ich brakiem. Liczy się bowiem jakość, a nie ilość. (Co do milionów wyświetleń; jak to mówią: jedzmy g**no - miliony much nie mogą się mylić!) Życzę powodzenia i wielu ciekawych wpisów w nadchodzącej przyszłości!
    Daozi

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba całkiem dobrze rozumiem Leniwca. Tworzenie bloga pożera masę czasu i jeśli to poświecenie własnego czasu nie ma zbyt wielkiego odwzorowania w komentarzach, ruchu na stronie itd. to jest to zaj.... demotywujące.

    OdpowiedzUsuń
  9. No to kolejnych 400 wpisów! Najlepiej wszystkich 400 w nowym roku ;)
    Rzadko komentuję, ale czytam regularnie no i czasem jakąś fure do testów udostępniam ;) Także nie ma to tamto, należy kontynuować!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakże, udostępniasz! I nie wiem, czy tej, co udostępniłeś ostatnio, nie widziałem kilka dni temu w moim rejonie ;-)

      Usuń