sobota, 30 czerwca 2018

Za chwilę dalszy ciąg programu. Być może.

Dobry wieczór.

W tym miejscu miała być relacja z Rajdu Łosia. Niestety, będzie ona musiała zostać odłożona na bliżej nieokreślony termin (co w ogóle stawia pod znakiem zapytania sens tworzenia jej), tak samo, jak inne wpisy zawierające jakiekolwiek sensowne (czyt. robione czymś innym niż tylko telefonem) zdjęcia, o filmidłach nawet nie wspominając. Otóż nie po raz pierwszy przyszło mi zderzyć się że ścianą znaną jako technikalia. Innemi słowy - jedyny funkcjonujący (przynajmniej do wczoraj) komputer w domu zaliczył zgon.

Nie wiadomo niestety, czy da się przywrócić go w miarę szybko do stanu pozwalającego na użytkowanie. Może trwać to dzień lub dwa (jeśli pomogą znajomi magicy), a może też koło miesiąca (jeśli potrzebna będzie większa interwencja). Do tego czasu jakakolwiek bardziej rozbudowana pisania nie będzie niestety możliwa. Nie mam nawet na co zgrać zdjęć czy filmów z aparatu. 

A szkoda, bo Rajd Łosia był całkiem ciekawy, a trasa wiodła po niezwykle malowniczych okolicach. Osiągnięty wynik oczywiście był żałosny, ale sama impreza zdecydowanie warta jest opisania. 



Mam nadzieję, że do najbliższego. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz