Był czas w moim życiu, gdy praktycznie co roku grałem na Wielkiej Orkiestrze. Zazwyczaj były to nieduże wykony, dla maksymalnie kilkuset słuchaczy (częściej kilkudziesięciu), ale... były. Cel szczytny, a i sama okazja do wyjścia na scenę też sympatyczna. Ten rok jednak okazał się drugim, gdy nie pojawiłem się na żadnej z WOŚP-owych scen. Cóż - widać nie jestem tam już potrzebny, bez względu na to, czy to Wielka Orkiestra, czy insza okazja.
Są jednak inne sposoby, by coś spsocić lub chociaż pasywnie zauczestniczyć. Wybrałem się tedy na Bemowo, gdzie, na terenie Automobilklubu, jak co roku odbywała się Motoorkiestra.
Ze względu na nieszczególne samopoczucie zjawiłem się tam dopiero k. 15, gdy znaczna część atrakcji zdążyła się już zapewne odbyć. Świadczył o tym spory sznur samochodów opuszczających teren.
Byli jednak i tacy, którzy - tak, jak ja - dopiero przybywali.
|
Ten przybywał, choć być może po raz kolejny |
|
Ten wybywał |
Na terenie Automobilklubu królowały rajdówki, zabierające co majętniejszych (i hojniejszych) licytatorów na przejażdżki boczurem po płycie.
|
Totalnie ścigałbym się w takich barwach |
|
Rodzina? |
|
Silnik z któregoś ze ścigaczy, do tego zestaw kierunkowskazów znanych z BMW i Audi |
|
Były również mniej lub bardziej wielorybowate elektrowozy |
|
Coupe czy sedan 2d? |
|
Tak, oba równo szły bokiem |
|
O, i taką Gelendę to ja rozumiem |
Pokręciwszy się odrobinę po terenie i nie znalazłszy tak naprawdę niczego dla siebie, opuściłem w końcu imprezę (pamiętając oczywiście o dokonaniu wrzutu pieniężnego).
|
Ten pan przyjechał równo ze mną i równo ze mną odjeżdża |
Tak naprawdę nie chodzi jednak o to, by znaleźć coś dla siebie. Chodzi o to, by pomóc - i po to wyczłapałem z domu w tę ohydną pogodę. Bo cokolwiek by nie mówić - WOŚP pomaga. Od lat, nieustannie, w piękny sposób. I o tym postarajmy się pamiętać.
A że sama motoryzacyjna impreza (i nie, nie mówię to o dość licznych Subarynach) nie do końca mi podeszła? No cóż - w przyszłym roku postaram się przybyć wcześniej.
W Łodzi jeszcze gorzej - wystawa zabytków to 1 2CV-ka, 1 maluch i już. Niby jest jakiś pokaz, ale to raczej nie dla mnie - mogliby tego nie robić, przecież i tak chodzi tylko o wrzucanie do puszki
OdpowiedzUsuńMustangi w tym ten biały kursowały z ludźmi po ulicach. Ja z nim wjeżdżałem na Motoorkiestrę około 13 ;). Ale tak jak mówię, tutaj licytowało się przewiezienie bo Bemowie a nie po płycie.
OdpowiedzUsuń