To był ciekawy rok. Po raz pierwszy wzięliśmy z Obywatelką Pilotką udział w punktowanej klasie MOWPZ, do tego kupiłem kolejne Volvo (będące moim pierwszym dwudziestopierwszowiecznym samochodem) którym następnie zaliczyliśmy nader przyjemną wycieczkę na południe. Poza tym zintensyfikowałem moją działalność youtubową - w tym roku udało mi się wrzucić 36 filmów a subskrypcje i oglądalność powoli rosną. Nie da się ukryć, że ogromną rolę w tym odegrał colab ze Złomnikiem - konkretnie zaś pierwsza, krótka wersja Bässe Höhen, która dzięki podlinkowaniu w złomnikowym teście Citroena BX zyskała ponad 56 tys. wyświetleń, za czym zresztą poszło też trochę subskrypcji. Zresztą ludność domagała się dłuższej wersji - i ta też jest już gotowa. Póki co ma niecałe 700 wyświetleń, ale mam cichą nadzieję, że finalnie dobije choć do kilku tysięcy.
Niestety, o ile kanał YT powoli rośnie, o tyle blog popadł w stagnację. Nie jest może aż tak tragicznie pod względem wyświetleń, jak w zeszłym roku, ale stagnacja jest ewidentna. Ani jeden wpis nie zbliżył się nawet do 1000 wyświetleń. Najpopularniejszy został przeczytany przez 756 osób. Do tego rośnie lista wpisów bez jakichkolwiek komentarzy - a to oznacza, że zwyczajnie nikogo nie zaintersowały.
Owszem, w tym roku wreszcie udało się pokonać barierę 1000 polubień na fejsie, ale... zajęło to 7 lat.
SIEDEM LAT.
Oznacza to jedno: moja pisanina z takiego czy innego powodu nie okazała się wystarczająco interesująca.
Pod koniec zeszłego roku zapowiedziałem pewne zmiany. Później, przy okazji pięćsetnego wpisu, przesunąłem ich dedlajn. Otóż obiecałem, że nadejdą zmiany... lub koniec. I, jak w sumie powinienem był się spodziewać od początku, zmian nie udało się wprowadzić. Wiadomo, to co zawsze - życie, praca, a teraz końcówka roku z wychodzącym z choroby Młodzieżem. A kolejny raz przesuwać zmiany byłoby, no cóż, niepoważne.
Dlatego pozostaje mi jedynie ogłosić, że jest to ostatni wpis na stronie bass-driver.blogspot.com.
Nie, nie kończę działalności - nadal będę wrzucał filmy na YouTube, wciąż będzie też funkcjonować fanpage na Facebooku. Jednak tu już raczej nic więcej się nie pojawi.
Nie wykluczam jednak, że wrócę z pisaniem - być może nawet całkiem niedługo. Będzie to jednak gdzie indziej i... prawdopodobnie pod inną nazwą. Gdy to nastąpi - oczywiście link od razu znajdzie się na fejsowym fąpażu. Do tego czasu jednak kończę swą pisaninę znaną jako Basista za Kierownicą.
Przypomnijmy sobie tymczasem, jak wyglądało te 7 i pół roku.
Zaczęło się się 15 lipca 2012.
W ciągu następnych lat wrzuciłem 56 wpisów z cyklu basowisko, przetestowałem 81 samochodów, z czego 65 na podstawie krótkiej przejażdżki, 16 zaś po kilkudniowym bujaniu się danym sprzętem oraz zdałem relację z 99 eventów, w tym z 69 rajdów. Najwięcej jednak udało mi się popełnić mixów - aż 124. I to właśnie z tej kategorii pochodzą najpopularniejsze moje wpisy, mające po kilka tysięcy wyświetleń. Ponadto było kilka recenzji książek i e-booków, trochę rozmyślań oraz nieco bezczelnej autopromocji. Wszystko to złożyło się na 525 wpisów.
I, cytując klasyka, chwatit'.
Do zobaczenia na YT, FB, Instagramie... i może jeszcze gdzieś indziej.
Najlepszego w Nowym!
DOPISEK WIELKANOCNY:
Od 1 marca funkcjonuje nowa strona: www.bassdriver.pl. I tak - właśnie tam mnie znajdziecie. Zapraszam!
A co z tą stroną? Zostanie. I myślę, że warto czasem tutaj wracać.