wtorek, 20 października 2015

Eventualnie: zbaraniałem na Nitach

Jesień to dla mnie czas, w którym zaczynam odliczać dni pozostające do końca marca następnego roku. Tak, przyznaję - jestem zmarzluchem, choć sam wolę określenie "ciepłolubny". Poza ową ciepłolubnością jestem również światłolubny (i to na tyle, że czasem zastanawiam się, czy aby nie mam domieszki chlorofilu we krwi), zaś systematycznie z dnia na dzień malejąca liczba godzin podczas których mogę wystawiać swój ciałokształt na głaskanie naturalnym ultrafioletem sprawia, że pozostanie pod wygrzaną kołdrą wydaje się jedynym akceptowalnym rozwiązaniem. Bo i po cholerę wystawiać łeb swój kudłaty na działanie rzeczywistości, gdy ta bombarduje zachmurzeniem i opadami?

Jest jednakowoż jeden event, który sprawia, że nie włączam po raz ósmy drzemki, przewracając się następnie na drugi bok, tylko karnie wstaję kilka sekund po tym, jak budzik brutalnie wyrwie mnie z najbardziej naturalnego z leniwczych stanów, czyli snu. Eventem onym jest corocznie organizowany przez Stado Baranów rajd, który usprawiedliwia istnienie października. Festiwal Nitów i Korozji.

W tym roku Nity odbywały się już po raz dziewiąty. I po raz drugi wziąłem w nich czynny udział. Po raz pierwszy jako kierowca.


Tę oto piękną Pandę miałem okazję pilotować rok temu, po czym, dzięki ogromnej uprzejmości właściciela, testowałem ją przez kilka dni, dzięki czemu w pełni doceniłem jej bezpretensjonalny urok i rewelacyjną skuteczność w roli miejskiego toczydła. Tym razem uprzejmość właściciela znów dała o sobie znać - niestety, towarzyszyły jej okoliczności, przez które sam nie mógł wziąć udziału. Namówiłem zatem do udziału mą Osobistą Panią Pilot, której umiejętnościom ogarniania itinereru ufam nie od dziś, i - po odstawieniu Młodzieża do jego babci - zaudaliśmy się wspólnie na miejsce startu, by godnie reprezentować Obywatela, którego wehikułu dane nam było dosiąść.

Nie kryję, że - choć uważam Pandę za fantastyczne jeździdło - miałem dość mieszane uczucia. Skanssen wszak pochodzi z tego samego rocznika (1992) a jeszcze nie przeszedł chrztu bojowego w warunkach miejskorajdowych. Do tego jednym ze sponsorów rajdu było Volvo Car Poland. Pomny jednak słów Bubu, że 940 to nieco zbyt pospolity model (wypraszam sobie, nawiasem mówiąc) i trafilibyśmy z automatu na listę rezerwową, postanowiłem skorzystać z propozycji śmignięcia Fiacikiem. Wszak nie wiadomo, czy z listy rezerwowej da się przeskoczyć na główną.

Jak pokazał przykład Lorda Essexa i jego o 3 lata młodszego egzemplarza - dało się bez problemu.


Później jednak okazało się, że małe, w szególności wąskie autko (ewentualnie hydrocytryna lub niewielka terenówka) było najlepszym możliwym wyborem na tę trasę. Ale o tem potem.

Pogoda tego dnia zdecydowanie sprzyjała korozji, a także depresji, przeziębieniu i nieszczęśliwym wypadkom. Nie przeszkodziło to jednak uczestnikom stawić się tłumnie. I to bardzo tłustymi sprzętami.

Saab. Kombi. Dwusuw. Wajcha przy kierownicy. I jaki piękny do tego.

Dzień dobry koledze.

PIĘKNO MIŁOŚĆ UWIELBIENIE

Kiedy ostatnio widzieliście Renault 14?

Organizatorska Ronda służyła jako podpórka pod nagrody

Pełna Hameryka

W zeszłym roku znaczył teren mety utlenionymi kawałkami prawego progu i podłogi

Jedyna wersja Dużego, która mi się podoba

Łady ogólnie mi się podobają, ale ta najbardziej

Wysokiodrzutowiec

Z tej samej epoki

Gdy Sting zaczął robić karierę w Policji, sprzedał Dyane i kupił takiego.

Skoda, Ewentualnie Fiacik

Wartburg Samochód Archaiczny

To jest Opel, którym mógłbym. I to codziennie.

Człowiek Krzesło

Laureat konkursu elegancji na wilanowskim rajdzie Złomnika. Tu nie miał szans. Zbyt błyszczący.

Tej Maździe też daleko do ideału Nitów i Korozji

Tutaj - close but no cigar

Wciąż nie to, choć samo żelazo wspaniałe

Nie wiem, czy istniał samochód o bardziej ejtisowej stylówie, niż XT.

Nawet kanciastej Preludzie daleko do niego

Garbus zaś ma stylówę ponadczasową. Ponadczasowo archaiczną.

Kurdeż, na ładnym Garbie nawet srebrny mi nie przeszkadza. Choć żółty byłby lepszy.

Westfalia i Eastfalia, HAHAHAHAHA

- Tarpan? - Nie tarłem.

Sasza Princ aka Mercedes Kozak

A to już jest tłuszcz klasy YAYEBYEAH

Przykład stanu nitowego. Szanse na puchar elegancji - spore

Podejrzewam, że używając określenia "mechaniczna pomarańcza" będę równie oryginalny, jak ci, co nazywają mnie Jezusem

Krakowski Rupieć Hurgocze

PRA-babcia współczesnych Skód


Tak, jedna z nich zepsuła się na trasie. Poleciały jej przeguby pod ogródkami działkowymi "Syrena", których dotyczyło pytanie:
"Dlaczego ogródki działkowe mogą mieć problemy z przegubami?"

O, dzień dobry drugiemu koledze

Przepiękny egzemplarz

Na księżycowej nawierzchni, która stanowiła znaczną część trasy, spisywał się lepiej niż większość współczesnych SUV-ów

Fred Merkur

Kącik fordowski

Kącik fiatowski

Nigdy nie prowadziłem Trabanta. Czas to zmienić.

Zjedli banana i Żiguli

Beczka karawan z tylnymi lampami od Passata B2 kryła trumnę...

...w której spoczywał duch niedawdno zmarłego najlepszego bloga motoryzacyjnego w Polsce

W międzyczasie w tłumie uczestników (i nielicznych, zniechęconych pogodą widzów) udało nam się spotkać kol. Marcina z Motovarsovii. Jak się okazało, nie miał on tym razem "swojej" załogi, więc decyzja o przyjęciu go na dość oszczędną w kwestii luksusów tylną kanapę Pandy była szybka i pozbawiona zbędnych wątpliwości.

Po około trzech kwadransach, w trakcie których aparat zamókł i zaparował od środka, zaczęła się rejestracja uczestników z listy rezerwowej, po czym odbyła się krótka odprawa, po czym uczestnicy załadowali się do swych wehikułów i ruszyli w drogę.


(filmik kręcony rukwią wodną trzymaną w zmarzniętej łapie, z czego wynika jego jakość)

Pierwsza część trasy wiodła po zakamarkach Siekierek. Mimo, że zdarzało mi się błądzić po tych dość zapuszczonych rejonach, Baranom raz jeszcze udało się zaskoczyć mnie (i chyba większość uczestników), wynajdując drogi znane chyba tylko mieszkańcom  najbliższych okolic. I to nie wszystkim. Do tego niektóre z dróżek, na których przyszło się mijać załogom, były szerokości mniej więcej mojej kuchni, gdzie średniego wzrostu osoba może posłużyć jako poprzeczka, zapierając się o jedną ścianę stopami, a o drugą grzbietem. Dlatego też wybór Pandy zamiast Volvo okazał się ze wszech miar szczęśliwy. 

Pytanie z gatunku "co gnije na posesji"

Checkpoint Poznajemy Samochody d. Złomnik zaskoczył genialnymi rebusami; gdyby nie Pani Pilot i jej okrutne IQ, mielibyśmy tylko połowę

Nieco chaotyczna kolejka do checkpointu

Amerykański Francuz śledzony po polskich bezdrożach przez brytyjskiego lorda z wszczepionym koreańskim sercem (fot, Marcin)

Włoski Fiat śledzony przez polskiego Fiata za którym podąża Fiat rosyjski (fot. Marcin)

Ekipa PRL Skarb Narodu kręciła kronikę, jednocześnie zastanawiając się, jak zaatakować Starem fragmerty trasy węższe od jego kabiny

Kolejka przed checkpointem Nasz Tor
Po wyplątaniu się z siekierkowskich uliczek, położonych zaledwie kilka kilometrów od ścisłego centrum stolicy, wypadliśmy na Czerniaków, który powitał nas jednym z najtrudniejszych zadań na trasie. Wśród Sztuki Ulicy upiększającej opuszczone, zrujnowane budynki należało odnaleźć naniesione sprayem marki i modele samochodów. 

Socjalistyczne kombi pod socjalistyczną ruiną upstrzoną postkomunistycznymi wyznaniami miłości do Legii i nieco niższych uczuć do niektórych bliźnich

Uczestnicy szukają...

...i nie znajdują

Wjechałby

Nie wiadomo tylko, czy prawdziwe zło czaiło się w środku, czy na zewnątrz

Dopasowanie estetyczne - 99%

Po długich poszukiwaniach udało się odnaleźć dwa napisy. Szkoda tylko, ze nie wpadliśmy na to, by liczyć różowe "Ź".

Czerniaków żegna taśmą
Kolejny etap prowadził przez Sielce. Tam też umiejscowiona była pierwsza róża wiatrów. Oczywiście zrobiona po barańsku - w sposób złośliwie i wrednie nieoczywisty, z pułapkami i zmyłkami. Pokonaliśmy ją za trzecim razem.

Pokonały nas też zdjęcia wehikułów, które niegdyś wrastały w okoliczne miejsca - nie dość, że nie zauważyliśmy wszystkich, to jeszcze jedno z nich okazało się zagadką, nad którą bezskutecznie głowiły się kolejne ekipy.

"Jaja sobie robicie? Przecież to Datsun". Otóż, jak się okazało, nie.
Na szczęście ten rejon Dolnego Mokotowa jest mi na tyle dobrze znany, że na niektóre pytania znałem odpowiedź, zanim jeszcze dotarliśmy w dane miejsce. Przykładem był choćby wrastający nieopodal parku Morskie Oko czerwony Ford Tempo, goszczący zresztą niegdyś w jednym z miksów.

Dalsza trasa rzucała uczestników w moje rejony - na Górny Mokotów, który znam niemalże jak własną kieszeń. Jak się jednak okazało, "niemalże" to spora różnica, tym bardziej, że moja własna kieszeń potrafi czasem stanowić dla mnie zagadkę.

Jedno z najzłośliwiej umieszczonych pytań rajdu
Zagadkę stanowiła też druga róża wiatrów - może nie tak wredna jak ta sielecka, ale nadal dość złośliwa, prowadząca wszystkie zaobserwowane przez nas załogi (w tym także nas) w ślepe zaułki, z których trzeba było się wyplątywać i zaczynać od ostatniego momentu, co do którego nie było większych wątpliwości. Oczywiście były też elementa doskonale mi znane - choćby indygowy Maluch czy czarna Wołga z ul. Dąbrowskiego, rezydujące tam od dawna i tak, jak Tempo z Sielec, uchwycone już przeze mnie.

Ostatni fragment Nitów prowadził prosto na Pole Mokotowskie, gdzie czekało jeszcze jedno zadanie-niespodzianka. Należało podać samochody, z których elementy znalazły się przez lata w przepięknej Zastavie 750.

Przednie kierunki od Żuka, boczne od Garbusa, kierownica, prędkościomierz i wloty powietrza z Malucha, alusy z Poldka, znaczek Talbota z tyłu... to chyba tyle.
Żadnego problemu nie nastręczyła druga odsłona zadania "znajdź marki na ścianach".



Chwilę później byliśmy już na mecie.

Przebieg Pandy po przejechaniu Nitów. Jeszcze tylko 41 km.
Kilka ruchomych obrazków z mety nakręconych cebulą (aparat wciąż był zawilgocony i nie łapał ostrości):


Jak widać (i słychać), Wiktor w zasadzie zdradził, kto w tym roku miał otrzymać nagrodę w konkursie elegancji.


Niestety, z wyborem tym wiązał się pewien zgrzyt. Nie będę wdawał się w dywagacje o słuszności decyzji tudzież racji tych, którzy poczuli się pokrzywdzeni. Wiem natomiast, że mocnych kandydatów było przynajmniej kilku. Tak, jak i mocny był cały rajd.

Zbiornik LPG stanowi dobry pasywny wzmacniacz dla radia Unitra

Wolny człowiek z Kampera W Mieście

Komisja zlicza
Niestety, nie dotrwaliśmy do ogłoszenia wyników - odrażająca wręcz aura oraz konieczność odebrania Młodzieża od babci zadecydowały, że opuściliśmy we trójkę teren od razu po skonsumowaniu hambuksa z Borgwarda. Również pogoda jest w dużej mierze powodem tego, że zabrakło wielu zdjęć - nie ma pięknego Renault 18, które oddało w 1/3 rajdu, nie ma idealnie dopasowanych do warunków atmosferycznych dwóch kabrioletów Yugo a przepiękny DS został uwieczniony na tylko jednej, niewyraźnej fotografii. Zabrakło też zdjęcia ukazujązego informujący o bardzo ważnej akcji plakat umieszczony za tylnymi szybami Econa Fi (wchodźcie w link i pomagajcie!). Wiele strzałów, uskutecznionych zarówno na starcie, jak i na trasie (gdzie aparat obsługiwał gnieżdżący się z tyłu Marcin), okazało się dramatycznie niewyraźnych z powodu zawilgocenia i zaparowania od wewnątrz lustrzanki, która była zdatna do ponownego użytku dopiero późnym wieczorem. Dlatego pozostały pospieszne strzały kalafiorem. Nie zmniejszyło to jednak frajdy z udziału w rajdzie, który jest już legendą graciarskich eventów. I trudno się dziwić.

A 26 miejsce na 117 sklasyfikowanych załóg to tylko wisienka na torcie.

Podziękowania dla Mariusza za użyczenie Pandy (wracaj do zdrowia!)
oraz Macina z Motovarsovia.pl za świetne towarzystwo i pomoc!

17 komentarzy:

  1. Też porzuciłem Volvo 945 na rzecz czegos starszego. Tutaj akurat wspomniana Skode 105L. Stala prawie rok, ale 800km kliknela jak zloto, scigajac sie z tirami na S7 ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O. Baldwin propsuje. Ja też, sympatyczne żelazo za rozsądny pieniądz.

      Usuń
  2. Zazdraszczam.
    Ze zdjęć zadowolonam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie wincy na fąpażu, acz może nie z samych Nitów.

      Usuń
  3. Szkoda, że praca uniemożliwiła mi wzięcie udziału w tegorocznych Nitach czy nawet pojechania jako bierny obserwator. Tegoroczna edycja odbyła się blisko mojego miejsca zamieszkania i w dosyć dobrze znanych mi rewirach.
    Gratuluje zajęcia wysokiego miejsca!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzień dobry. Chociaż nie wiem czy taki dobry. Musze sprawdzić, czy pod R.O.D. Syrena nie zgiąłem wahacza.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze zazdraszczam, cieszy mnie że trup okazał był się przydatnym. Pogoda i warunki faktycznie mocno zniechęcające, ale przecież z cukru nie jesteśmy. Dobrze, że Wam woda do środka się nie wlała przez dziury w drzwiach #heheszkiztrupa

    26 - fiu fiuu... ze mną byłoby jeszcze lepiej #zarozumiałyfhuj

    P.S. Nie wierzę, Wiktor nie spiedrolił sprzed kamery ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa, ta druga Panda długo pod Skrą stała zepsuta, aż się zastanawiałem czy nie włożyć kartki z ofertą dam pincet

      Usuń
    2. A Twoja wraca do Cię już jutro.

      Usuń
  6. hej,

    odwiedzam bloga od jakiegoś czasu, podobuje mię się, trzymam kciuki za wytrwałość, szczególnie w kontekście zezłomowania złomnika...

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajna impreza. Jeszcze raz dzięki za przyjęcie na tylną kanapę, świetnie się bawiłem mimo, że kilka razy mało nie wybiłem sobie kolanami zębów :) Trzeba jeszcze kiedyś jakiś rajd razem uskutecznić.
    BTW, nie wiedziałem że taki kwaśny motyw wyszedł z tym konkursem elegancji. Rzeczywiście się chłopaki namęczyli mocno i stylówę na Polksą Kronikę Filmową mieli bezbłędną. 304 też była dobra ale rzeczywiście skoro nie ukończyła rajdu o własnych siłach to wygrać nie powinna. Wysokie miejsce w moim prywatnym rankingu mają też te dwie Wołgi, zwłaszcza kombiacz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny wspólny rajd - bardzo chętnie. Może tym razem któryś z nas chwyci itinerer (ja już kilka razy miałem okazję, nie jestem w tym mistrzem, ale daję sobie jakoś radę).

      Konkurs elegancji wygrała 403 Pickup, nie 304. A co do kwasu - wiesz, to organizatorzy ustalają zasady, ale MOJEM SKROMNEM ZDANIEM powinny one być znane (razem ze zmianami) przed startem, i tyle.

      Usuń
    2. A, no i czekam na Twoją relację ;-)

      Usuń
    3. Rzeczywiście popiermandroliłem numery Peugeotów, na szybko pisałem bo musiałem wychodzić. Oczywiście że organizatorzy ustalają zasady co do tego się nie kłócę po prostu żal mi trochę gości w Starze, myślę że narobili się nad ogarnięciem stylówy. Chociaż to oczywiście nie oznacza że powinni automatycznie wygrać.
      Relacja będzie pewnie w okolicach jutra, maksymalnie soboty. Niestety od paru dni [tu wstaw niecenzuralny epitet] Orange robi sobie jaja i odcina mi co jakiś czas internet o randomowych porach więc nawet zdjęcia zuploadowałem dzisiaj rano dopiero. Ubolewam.

      Usuń
  8. - R14 - kiedy ostatnio? było u mnie! ;-) Niestety kilka miesięcy temu zniknęło.
    - Sting miał Dyane??? Spectora też!
    - Cudny Saab, Cudny Opel (łot?)
    - To z Syreną i przegubami to tak na poważnie?
    - a karawan...no cóż, chyba przegięcie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - A, no tak.
      - Miał. Ale na Spectorze nie brzmiał najlepiej, zresztą z jakiegoś powodu od niego odszedł.
      - Oba cudne, acz Saab bardziej.
      - Tak, na poważnie. Tego by nikt nie wymyślił.
      - Bo ja wiem? To trumna bloga, nie blogera.

      Usuń