sobota, 15 września 2018

Spacerkiem i Skanssenem: východně od Prahy

Jak już ostatnio wspomniałem, przeważająca część mojego (oraz Obywatelki Pilotki) pobytu w Czechach przypadła na piękną, niesamowicie klimatyczną, ale też bardzo mało graciarską Pragę. Ostatnie dwa dni wywczasu wyglądały jednak nieco inaczej, gdyż inna była też lokalizacja. A w zasadzie droga. Konkretnie zaś droga na północny wschód Republiki Czeskiej.

Po opuszczeniu małego, skromnego (acz dość przytulnego) hotelu w 7 dzielnicy Pragi ruszyliśmy w stronę obwodnicy, a następnie skręciliśmy w drogę, która miała poprowadzić nas do pierwszego przystanku wycieczki: słynnego XV-wiecznego ossuarium w Kutnej Horze. I już po drodze zrobiło się dość grubo.

Jediné takové, viz

Wyjechaliśmy z Pragi a tu Praga

Nie jechaliśmy w Tatry a tu Tatry

Skoda/LIAZ 706 RT i IFA W50 miały bardzo podobne kabiny. A co to jest to pośrodku to naprawdę nie wiem, ale jest srogie
W samej Kutnej Horze motoryzacyjnie było dość skromnie, ale i tak treściwie.

To odpowiednik naszych czarnych. I ktoś tym ciśnie od dawna.
Dalsza droga prowadziła na wschód m.in. przez Litomyšl i inne urokliwe czeskie miasteczka.

Goniłem Aleko, uciekło daleko

I znów Praga poza Pragą

Po raz kolejny nie wiem co to

WTEM!

WTEM!!!1
W końcu dotarliśmy tam, gdzie planowaliśmy, czyli do Kopřivnic. I tak, zapewne domyślacie się, czego można się z tego tytułu spodziewać. Najpierw jednak należało się rozejrzeć. A było po czym.

Zawsze zastanawiałem się, czemu liftback różnił się tak mocno od pozostałych wersji Corolli E9

Nie wiem, jak to nazwać. Jeepster?

Czesi generalnie zdają się lubić Peugeoty. To jedna z najpopularniejszych importowanych marek.

Przeważają jednak Skody.

Choć, jako, że byliśmy w Kopřivnicach...

Ależ ten tył do mnie mówi

Odjechał nią lokalny pan grzyb z bardzo antyczną (chyba) mamą

Kilka kilometrów od samych Kopřivnic robiło się jeszcze lepiej

Nie wiem, czy jezdna, czy hodowlana

Ta zdecydowanie jezdna

Ta też

No tu raczej hodowla

Malowniczość tego obrazka wychodzi poza skalę

Parafrazując klasyka - wokół chodzi sobie kura bo to właśnie są Morawy

Mijaliśmy ją dwa razy, ciągle mrugała lewym

No, to raczej duma właściciela

O, taką Ładę to ja poprosiłbym

Jest ich tam jeszcze trochę, nadal normalnie pracują, szanuję bardzo
W końcu przyszedł czas kierować się w stronę granicy. Lecz jeszcze zanim wjechaliśmy z powrotem na ojczyste ziemie, okoliczna przyroda dała nam znać, że zbliżamy się do domu.

No w sumie Skoda nie robiła modelu z paką tych rozmiarów więc ok

Pozdrowienia z Ostravy
Na koniec kilka spostrzeżeń.

1.  Opowieści o tym, jak bardzo Czesi przestrzegają ograniczeń prędkości, można włożyć między bajki.
2. Na zachodzie kraju, szczególnie wokół Pragi, Czesi jeżdżą bardzo kulturalnie, bez siadania na zderzaku itd., natomiast w centralnej części i na wschodzie kraju niestety zachowują się jak polscy przedstawiciele handlowi. Za to przynajmniej dużo rzadziej niż my zapominają o kierunkowskazach.
3. Same drogi są niezłej jakości, ale bez szału. Jest sporo remontów (choć zmiana organizacji ruchu jest dużo lepiej przeprowadzona niż u nas), zaś na autostradach bardzo często można spotkać nawierzchnie z betonu.
4. W rzeczy samej poza Pragą, szczególnie dalej na wschód, jest sporo gratów. O ile w Pradze i okolicach nie spotkaliśmy ani jednej Skody typu 724, wokół Kopřivnic jest ich masa, w rozmaitym stanie, od niemalże igły, po pustą, wrastającą skorupę. 
5. Musimy tam wrócić. Tym razem jednak zaczniemy od wschodu - szczególnie od Ostravy, która wydaje się naprawdę obiecująca.

A już wkrótce dowiecie się, co Basista robił w Kopřivnicach. Choć zapewne już się domyślacie.

Większość zdjęć autorstwa Obywatelki Pilotki <3

8 komentarzy:

  1. Piękne klimaty. Ostrava też mnie bardzo ciągnie, zwłaszcza muzeum Dolni Vitkovice.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to, to. Jechaliśmy obwodnicą z Obywatelką Pilotką i nagle dostaliśmy centralnie w twarzoczaszkę tak tłustym industrialem, że długo potem szukaliśmy szczęk i gałek ocznych pod fotelami Skanssena. Niestety mieliśmy czas tylko na kaczkę z kapustą i knedlikami. Koniecznie trzeba tam wrócić. KONIECZNIE.

      Usuń
  2. To pomiędzy Ifą i Liazem to Tatra. A konkretnie produkowana jeszcze za niemca Tatra 111

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeepster już był kiedyś... Ale nie pochodził z Rumunii ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to wiem akurat. I był dość dziwnym wynalazkiem.

      Usuń
  4. W Czechach byłem, ale nie samochodem. Natomiast jechałem przez Słowację na Węgry i z powrotem. Jakieś 5 lat temu. I jednak powiedziałbym, że oni przestrzegają ograniczeń. Wprawdzie jechałem drogami szybkiego ruchu, albo lokalnymi (nie autostradą), ale tam naprawdę było wzorowo, uderzyło mnie to jak kowadło ACME Wile'go Kojota.
    A co do Corolli E9 w tej właśnie i tylko tej wersji - pociąga mnie z każdym dniem coraz silniej. Byle z klimatyzacją i nie rdzewiała, nawet bym rozważył nabycie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Pomiędzy Skodą, a IFĄ stoi Tatra 111

    OdpowiedzUsuń