Dziś jest noc muzeów. Z tego tytułu nie tylko muzea, ale też rozmaite organizacje urządziły pokazy, spoty i insze eventy. Relacja z najgrubszego eventu, na jakim się zjawiłem, będzie jutro lub pojutrze, teraz natomiast zajmijmy się malutką ale - patrząc na ciężar gatunkowy eksponatów - nie tak znowu skromniutką wystawą urządzoną przez polskie przedstawicielstwo Volvo.
Importer najlepszej ze wszystkich marek uznał, że cznia wyprowadzki na obrzeża i urządził coś w rodzaju pokazowego salonu (bez jazd testowych, jeno z przykładami modeli) w samym centrum miasta. I właśnie w tymże salonie dziś, w ramach nocy muzeów, zawitały piękne egzemplarze z lat minionych.
Na dole panował motoryzacyjny klimat przełomu lat 50. i 60.
|
Nie wiem, czy to nie ten, którym z Z. Łomnikiem zajęliśmy II miejsce na Praskim kilka lat temu |
|
Duett był ostatnim osobowym Volvem na ramie |
|
Bas by wlas |
Nieco więcej działo się na piętrze, gdzie mieliśmy przekrój od lat 20. do 50.
|
Ten Jakob to podobno najstarsze istniejące Volvo |
|
Zwróćcie uwagę na tę sportową kierownicę z grubym wieńcem |
|
Disponent był ponoć pomyślany głównie jako komfortowa taksówka |
|
Disponowałbym |
|
Bardzo tłusta sztuka w rzadkim kolorze, który zasadniczo całkiem dobrze pasuje do Cegły |
|
Najnowszy egzemplarz był jednocześnie tym, którego najbardziej bym chciał |
Jak już wspomniałem, wystawa była skromna - 6 sztuk to niedużo, do tego zabrakło tak kluczowych modeli, jak Amazon czy seria 700/900. Mimo to warto było przybyć - wystawione egzemplarze były z gatunku bardzo grubych, do tego panował przyjemny klimat z przygrywającym w tle jazzowym ansamblem. Takim prawdziwym, z kontrabasem. No bo wiadomo. Volvo. Kontrabas wlezie.
Volvo to najlepsza marka samochodów! :)
OdpowiedzUsuńNO RACZEJ.
Usuń