wtorek, 28 kwietnia 2015

Długodystans: Madzia - część być może przedostatnia

To kiedyś musiało się stać.

Madzia vel Madzisława jest niniejszym do wzięcia.

Nie będę wchodził w szczegóły - o nich dowiecie się, jeśli Madzię uda się sprzedać za założoną kwotę. Jeżeli nikt nie zaoferuje minimalnych oczekiwanych przeze mnie hałmaczów - zostanie.

Tak więc ten.

Do zanabycia jest niniejszym Mazda 323P, trzydrzwiowy hatchback, rocznik 1997, pochodząca z polskiego salonu (pierwsza rejestracja - sierpień '97). Silnik 1,3 73 KM, przebieg 237 tys. z groszami. Wyposażenie - nie dotyczy. Stan mechaniczny - przyzwoity (nie jest idealna, ale daleko jej od ruiny). Stan blacharski - nie do końca zgodny z obowiązującym kanonem piękna, ale wciąż integralny. Mówiąc prościej - progi i podłoga całe, za to tylne błotniki można określać mianem "superleggera". OC do końcówki września, przegląd do października. Opony całoroczne, co prawda klasy mocno budżetowej (Kingstar), ale praktycznie nowe - kupione i założone jesienią zeszłego roku. Wtedy też zostało zrobionych kilka rzeczy w zawieszeniu, za co zapłaciłem złotych polskich 900. Rozrząd zmieniany ok. 20 tys. km temu.

Co jej dolega?

- latająca sobie radośnie dźwignia zmiany biegów (wybierak jest zużyty, biegi wchodzą normalnie, ale zapewne warto wymienić);
- brak zasilania konsoli środkowej sprawia, że nie działa radio i gniazdo zapalniczki (zapewne jakiś głupi kabelek, ale zwyczajnie nie mam czasu i skilla, by rozebrać deskę rozdzielczą bez strat w ludziach i sprzęcie);
- niedziałające podświetlenie prędkościomierza (a takie ładne było, zielone);
- antena odmawia chowania się w słupek (ponoć stała przypadłość modelu);
- rdza pięknie chrupie tylne błotniki;
- parkingowa przycierka sztuk raz (pacz zdjęcia poniżej).

Czym jest?

- tanim, sympatycznym dupowozem do przemieszczania się od A do B;
- bardzo dobrym autem na początek przygody z motoryzacją dla kogoś, kto chce zaznać "analogowej" motoryzacji;
- zaskakująco praktycznym toczydłem którym da się przewieźć zaskakująco dużo;
- prawdziwą, niespełna osiemnastoletnią Japonką prosto z Hiroszimy (promieniowania nie stwierdzono).

Czym nie jest?

- luksusową limuzyną (nie ma klimy, nie ma elektryki, nie ma nawet wspomagania);
- sportowym bolidem (73 konie wystarczają do sprawnego przemieszczania się, do drag race'ów już nie za bardzo);
- samochodem, po którym płakał Niemiec (pochodzi z polskiego salonu);
- lalką, igłą, jedynymtakimzobaczem, nówką-salonówką.

Ile wołam?

2000 (słownie: dwa tysiące) złotych polskich. Tych obowiązujących od 21 lat, czyli podenominacyjnych. Taką kwotę tworzy np. 20 Jagiełłów lub 10 Zygmuntów (choć tak dużych ilości naraz Zygmuntów chyba nikt jeszcze nie widział). Równie dobre będą też dwójka i trzy zera wpisane w kwotę przelewu. I teraz uwaga: cena jest do rozsądnej negocjacji. Powtarzam - ROZSĄDNEJ. Każda oferta typu DAJE PIŃCET PISZ UMOWE BO NIE MAM CZASU będzie kwitowana patelnią w twarz niedoszłego nabywcy a następnie nadaniem odpowiedniej prędkości w kierunku przeciwnym za pomocą buta.

Czy jest piękna?

O tak. Bardzo.







Czy mam zdjęcia przycierki i miejsc schrupanych?

Proszę uprzejmie:




Czy mogę dorzucić komplet "słoneczek"?

Nie ma problemu - mam wszystkie cztery (aktualnie zamontowane dwa, dzięki temu macie porównanie jak wygląda na gołej feldze i z dekielkami). Ba - dorzucę nawet paczkę trytytek.

Czy mieści się bas?

Oczywiście, nawet kilka.



I nie tylko basy.


APDEJT:

Czy są aktualne foty wnętrza?

No jacha - nawet poodkurzałem trochę.

Ktula dorzucę wyłącznie pod warunkiem otrzymania pełnej kwoty. Chcesz negocjować? Ktul zostaje ze mną.


Fotelik nie jest na sprzedaż. No chyba, że otrzymamy rozsądną ofertę za jego pasażera - wtedy dorzucimy w gratisie.


A można zobaczyć bagażnik bez basów w środku?

Proszszsz.

Słoneczka i trytytki dorzucę chętnemu, klucz, apteczkę i kamizelkę dorzucam bez pytania.

Pisząc "trochę odkurzyłem" mam dokładnie to na myśli. Trochę.

Jaki jest dokładny przebieg na dzieńdziś?

Taki:



Trochę żal - Madzisława była z nami trzy lata i przejechała w tym czasie 30 tysięcy kilometrów. Nigdy nie zawiodła nas w trasie, służyła świetnie, wożąc ludzi (w tym mego syna) i towary (czyli głównie basiwa). Jednak... po prostu przyszedł czas.

Jak coś - wiecie, gdzie mnie znaleźć.

Zachęcam i zapraszam.


40 komentarzy:

  1. Czyli jednak czas na coś większego, dla młodzieża? Czy jednak przekonałeś się do tego granatowego 190 którego ostatnio testowałeś?
    Ciekaw jestem jaki będzie następca 323. A co do samej Madzi to trochę jej żal, wygląda na sympatyczny wechikuł, choć rzeczywiście niemiłosiernie chrupany.
    Od siebie w prezencie dorzucę jutro szera na fejsbukowym fanpejdzu. Może jakiegoś klienta Ci napędzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 190 niestety nie (a żałuję trochę). Wszystko wyjawię w swoim czasie.

      Usuń
    2. Ok w takim razie mam już swój typ, ale poczekam aż co nieco ujawnisz i zobaczymy czy dobrze zgadłem

      Usuń
  2. Opis mięsny - zwłaszcza patelnia i błotniki superleggera trafiły do mnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patelnia jest żeliwna, grillowa. Tak więc z szaconkiem, bo się może skończyć źle.

      Usuń
  3. Laboga! Trochę mnie ten opis rozczarował. Rozumiem rdza, rozumiem otarcia, ale niewymieniona żarówka za 2 pln czy niedziałające radio w aucie basisty-miłośnika motoryzacji? Serio? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tego należałoby podłubać w desce - zdemontować itd. - a na to potrzeba kilku godzin. Których nie mam. Pracując kilkanaście godzin dziennie (tak, granie to też praca i przynosi pieniądz ;-) ) i zajmując się dzieciorem po prostu nie mam czasu na dłubaninę. Abstrahując od tego, że mój skill mechaniczny ogranicza się do wymiany żarówek w reflektorach, koła, filtru powietrza i świec.

      Usuń
    2. Ja bym tam na Twoim miejscu zainwestował 100 w wizytę w garażu C&G i sprawił żeby jedyne wyposażenie tego samochodu jednak działało ;) sam sprzedaję używane sprzęty (nie, nie samochody) i wiem, że o ile ktoś płacąc ułamek rynkowej ceny nowego sprzętu godzi się na rysy, rdzę na obudowie itp to jednak oczekuje, że przynajmniej w momencie zakupu wszystko będzie działało. Lampka będzie się świecić a przełącznik będzie przełączał. To pewnie jakaś psychologia. Albo co.

      Usuń
    3. Pewnie tak. Gorzej, że w lokalnym C&G wydam sporo więcej - trzeba zdemontować deskę a to roboczogodziny. Acz oczywiście dowiem się jeszcze.

      Usuń
  4. Hmm, za pińcet nie pójdzie.... Hmm:

    DAJE CZYSTA, PISZUMOWEBONIEMAMCZASUNAWETNASPACJE!!!111jeden#49

    Powodzenia przy sprzedaży, i tak znajdą się tacy, co powiedzą "Łooo paaaanie, w tej cenie to woldzwagiena passata w tedeiku można od niemca mieć, a pan za to chcesz dwa tysie!?"

    A co następne? E36 kombi? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, trochę skromniej. Oczywiście zakładając że Madzia pójdzie. Jeśli nie pójdzie - zmian nie będzie.

      Usuń
    2. skromniej, czyli Passat? ;)

      Usuń
    3. OBYWATELU.

      Przywołuję Was do porządku. W trybie natentychmiast.

      Choć gdybym znalazł niezajeżdżonego B3 lub B4... ale nie, takie nie istnieją.

      Usuń
    4. Takie całkiem niezajeżdżone faktycznie nie istnieją, ale byłem wieziony wczoraj białym B3 sedan 1.9td. Wersja niesplendiżowa, małe purchle rdzy, przyczepka, stalówki z przodu, alusy z tyłu.

      Żelazo nie chciało się zatrzymać, było bardzo komfortowe i poza wibrującą deską rozdzielczą na wolnych obrotach, piszczącym pasku wspomagania przy pełnym skręcie i zepsutym wskaźnikiem poziomu paliwa wszystko działało jak trzeba.

      Paseusz zrobił tego dnia ponad 1200km z czterema postojami, z czego 1 na tankowanie. Ja po 450km wysiadłem niezmęczony.

      I w sumie to ciekawe, bo praktycznie od zawszę cisnę po Passatach i stereotypowych właścicielach. Tylko jak przyjdzie mi pojeździć takim, to jestem bardzo zadowolony i stwierdzam, że kupiłbym.

      Usuń
    5. Bo to nie są złe samochody, a B3 i B4 nazwałbym wręcz zajebistymi - w każdym razie jeżeli weźmiemy pod uwagę jedynie spełnianie swego zadania. To kawał solidnego, funkcjonalnego żelaza. Dopiero później zrobiło się gorzej, szczególnie B6, ale jestem przekonany, że i tymi nowszymi jeździ się bardzo dobrze. A że od B5 wzwyż mają w sobie coś, co mnie odpycha - no cóż, trudno. Ale przyznaję - B4 w kombiaczu jeździłbym jak wściekły.

      Usuń
  5. A tu wygląda jakby szanowna Mazda szanownego Basisty cudem uniknęła zmiażdżenia:
    http://fotodinoza.blogspot.com/2015/04/poprofesjonalista-musi-odejsc.html
    Nie wolno sprzedawać, ona jest zbyt kultowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ożeszwmordęż.

      CENA WYNOSI PÓŁTORA SRYLIARDA NIE DO NEGOCJACJI JEDYNYTAKILEGENDARNYBOHATERLITERATURYZOBACZ

      ...ale zaraz, przepraszam, w kwestii grania to ja właśnie jestem kimś w rodzaju semi-pro.

      Usuń
    2. Wszyscy w zasadzie są pełnymi półprofesjonalistami...
      Bardzo pozdrawiam. I czytam i czytam Szanownego Pana z lubością.

      Usuń
    3. Jest mi niezmiernie miło, polecam się na przyszłość. A dzięki owemu wpisu i ja miałem przyjemność zaznajomić się z przynajmniej odrobiną wpisów fototematycznych i nader ciekawymi one są - choć nie jest to jakaś moja szczególna pasja (mi wystarcza Canon EOS 1100D, czyli najtańsza markowa lustrzanka na rynku i tyle). Choćby wpis o Arnoldzie Odermatcie - niezwykle ciekawy (jakby ktoś chciał, to polecam: http://fotodinoza.blogspot.com/2014/10/achtung-polizei-przemyt.html).

      Usuń
    4. Dzięki za polecenie i komplementa.

      Usuń
  6. Kłore od "internetowego celebryty"? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za sam ten fakt powinien winszować sobie z dziesiątaka.

      Usuń
  7. Na wszelakie zacieki z rdzy zmniejszające wizualną atrakcyjność bolidu polecam zwyczajny CIF. Czyni cuda! Wizualnie ilość rdzy znacznie się zmniejszy po zabiegu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurcze, gdybym nie mial Cadillaca... gdybym mieszkal w Polse...

    To lecialbym na madzie jak dzik na zoledzie.

    Nie bede zgadywal co nastepne. Poczekam. Lubie niespodzianki


    LordOfTheRoad

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybyś mieszkał w Polsce i nie miał Cadillaca, zapewne upolowałbyś dobre E36, lekko obniżone i na ładnym kole. Ale i tak odpowiednia zniżka na Madzisławę byłaby Ci dana.

      Usuń
    2. Nie zartuj... Predzej bym znalazl pingwina na pustyni.

      Usuń
  9. Fajna Madzia, szkoda tylko że dopiero teraz się o tym dowiedziałem. Śledzę bloga i na pewno bym wpadł do Ciebie ją obejrzeć ale w poniedziałek kupiłem 323P w podobnym stanie... trudno ale myślę że prędzej czy później trafi Ci się "klient" :) Powodzenia i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Samochód fajny, ale mój "jaktajmerowy" BX ma mniej rdzy od Twojej Mazdy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niestety normalne u starszych japońców. Na szczęście progi i podłoga są całe.

      Usuń
  11. Odpowiedzi
    1. Piszę k. dwóch razy w tygodniu, Kursie Niemieckiego, na który nie planuję się zapisywać.

      Usuń
  12. To może jednak We Dwieści Jeden?

    http://www.gieldaklasykow.pl/mercedes-190e-w201-1989-4900-pln-krakow/

    Knur się trochę wytarł, ale to chyba nie problem? ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Uee, zjadło mi komentarz jaki pisałem rano, miast go dodać ;< (myślałem wpierw, że jakąś weryfikację postów masz wprowadzoną ;P )No, to piszemy raz jeszcze.
    Serducho się kraja na widok tych tylnych nadkoli (chociaż Superleggerą zrobiłeś mi dzień, jak przeczytałem to dziś z rana :D), ale jeśli i inne japonki z tego modelu tak miewają, to możliwe, że moja Madziunia była jednak robiona z tyłu (co by się zgadzało, bo przy zakupie listwy z jednego boku miałem w bagażniku, a nie na burcie jak być powinno).
    Z ciekawości, jeśli mogę spytać: najnowszy, najmłodszy pasażer przyczynia się do wymiany auta? Pytam z ciekawości, bo znam z autopsji pakowanie do tyłu w Madzi małego osobnika na fotelik ;P (i o ile z jednym jeszcze jakoś się dawało, choć od tego gramolenia się w te i nazad potrafiło zaboleć w krzyżu, to jak zaszła potrzeba kupienia drugiego fotelika, musiałem sam powiedzieć - pas! potrzeba czegoś z drzwiami z tyłu...)
    Btw dopisz do zalet autka, że Madziorka ma jedwabiście-zajebiaszczy stosunek ceny do radości z jazdy jaką daje, osobiście potwierdzam, ile frajdy z jazdy daje ten zacny wozik ;) (tak, siedzi się nisko i ma twardsze zawieszenie, ale banan na twarzy sam się pojawia, jak się lekko przydusi na jednym i drugim łuku), a no i ten silnik jest chyba niezniszczalny (też miałem 1.3, i to było cudo)

    Oby trafiła w dobre ręce.
    Pozdrawiam ;) (i podczytuję od czasu do czasu, bo choć rzadko zaglądam to czyta się przyjemnie, słucha zresztą też, z tego co w linkach kiedyś znalazłem ;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Przyczyna jest prozaiczna: trafiła się ciekawa okazja nabycia czegoś 5-drzwiowego, z odrobinę większym bagażnikiem (ale już ta odrobina stanowi sporą różnicę, szczególnie dlatego, że bagażnik jest przede wszystkim szerszy) i z takimi bajerami, jak wspomaganie (!), elektryka (!!) i klima, do tego DZIAŁAJĄCA (!!!!!). Auto jest mi znane, przez kilka lat używał go mój kolega. Gdyby nie to, nawet nie myślałbym o sprzedaży Madzi.
      2. To prawda - frajda z jazdy jest zaskakująca!

      Usuń
    2. A, to się nie dziwię, na takich warunkach faktycznie można spokojnie pomyśleć o zmianie ;)

      Usuń
  14. Samochód ma sporo usterek, ale prezentuje się całkiem przyjemnie.

    OdpowiedzUsuń