Długo nie wrzucałem kolejnej części skanssenowego długodystansu. Konkretnie rok. A rok temu minęły 3 lata odkąd Skanssen pojawił się w moim życiu. Oznacza to, że dziś mija czwarta rocznica. I jest to chyba dobry moment, by oznajmić oficjalnie coś, czego niektórzy mogli się domyślać już od pewnego czasu.
Szukam następcy Skanssena. A to oznacza, że wkrótce on sam będzie szukał nowego domu.
Tudzież garażu.
To były bardzo dobre 4 lata. Nigdy wcześniej nie miałem samochodu, z którym zaprzyjaźniłbym się aż tak mocno. Okazało się, że Volvo 940, mimo bycia konstrukcją mocno wiekową i, jak na dzisiejsze standardy, niemal prymitywną, jeździ niemal dokładnie tak, jak lubię najbardziej, a wszystko to, czego potrzebuję od auta, robi wręcz wyśmienicie. Dlatego też chciałbym, by następcą Skanssena była kolejna 940, oczywiście kombi z Redblockiem pod maską. A jeśli nie uda się takowej znaleźć w moim budżecie - wezmę pod uwagę np. dobry egzemplarz 850. Natomiast zdecydowanie chcę zostać przy Volvo.
Skoro jednak chciałbym zostać przy 940, po co w ogóle zmieniać samochód?
Powody są dwa. Po pierwsze na starość (a w zasadzie wiek średni) robię się nieco wygodnicki a do tego mniej odporny na ekstremalne temperatury. Do tego mam dziecię, które chciałbym zacząć zabierać w nieco dalsze podróże - czasem pociągiem, ale innym razem właśnie samochodem. A podczas długich, letnich podróży niemal podstawowym elementem wyposażenia staje się klimatyzacja, której Skanssen nie ma. Po drugie... nie oszukujmy się - Skanssen przed moją kadencją nie był szczególnie zadbanym sprzętem. I choć starałem się utrzymywać go w przyzwoitym stanie mechanicznym (do czego przykładał fachową rękę Mateusz z naprawavolvo.pl), pewne wieloletnie zaniedbania zaczęły wychodzić na wierzch, uwidaczniając się głównie w stanie blacharki. Żeby nie było - Skanssen może jeszcze komuś posłużyć. Ja jednak stwierdziłem, że pora znaleźć dobry egzemplarz, z którym będę mógł spędzić następne, jak najdłuższe lata.
Są już osoby wstępnie zainteresowane Skanssenem. Jeśli, po znalezieniu następcy, nie sfinalizuję transakcji z którąś z nich - będziecie pierwszymi, którzy się o tym dowiedzą. Nie kryję bowiem, że najbardziej chciałbym, by mój stary, czterokołowy kumpel trafił w znane i zaufane ręce - nawet jeśli będzie to oznaczało, że dostanę za niego mniej.
Tymczasem wracam szukać sprzętu, który będzie godny nazwania go Skanssenem Juniorem.
Oraz to samo, tylko z gadającą gębą. I muzyczką.