niedziela, 15 lipca 2018

6

O w mordę.

To już 6 lat. SZEŚĆ.

Było ledwie pół godziny po północy, ale data jest data - 15 lipca. I też była to (już) niedziela. Tyle, że rok był... no, inny. Konkretnie zaś 2012.

Sporo się w tzw. międzyczasie wydarzyło. 

Gdy zaczynałem pisać, jeździłem Madzisławą i miałem trzy basy, z których dziś nadal posiadam jeden. Wkrótce z trzech zrobiły się cztery...


...z czego niedługo później stan posiadania znów zjechał do trzech.


Niedługo później pojawił się Młodzież, zaś wraz z nim rósł jego stan posiadania - a tym samym potrzeby transportowe. I między innymi właśnie dlatego na miejsce Madzi wjechał Skanssen.


Tymczasem stan posiadania basowego wciąż fluktuował.

No dobra, drugi od prawej nie był mój, ale dobrze się komponował



Aktualnie jest pięć basów. 

Hohner, Bąk fretless, Founder Jazz, Alembic i Westone. Każdy opisan.
Być może tak już zostanie. Może coś się zmieni. Tyle, że... aktualnie prawie w ogóle nie gram. Zespół, z którym wiązałem ogromne nadzieje, tkwi w zawieszeniu. Rozpuszczam wici, że zasadniczo to pograłbym - ejtisy jakieś, może prog rock, dream pop ewentualnie, nawet chałturę sieknę - ale póki co effectus jest nullus. A przecież jeszcze sporo muzy rozbrzmiewa mi we łbie.

Tymczasem Skanssen nadal śmiga niestrudzenie. Przewiózł mnie przez, można powiedzieć, burzliwe zmiany w moim życiu, pomógł w kilku przeprowadzkach (w tym jednej mojej) woził (i mam nadzieję, że znów będzie wozić) setki kilogramów sprzętu muzycznego oraz mój własny przyciężkawy odwłok do kolejnych zakładów pracy. Nawet załapał się na foty pamiątkowe ze służbowozami w przedostatnim z nich - choć do tamtej roboty akurat przeważnie cisnąłem metrem.




Oprócz tego był bohaterem wpisu na Automobilowni i filmu autorstwa Blogomotive'a (tak, nadal się tym pałuję). Do tego uczestniczył za mną i Obywatelką Pilotką (i nie tylko) w sporej ilości rajdów, na których nawet coś tam czasem się udało.

Puchar za III miejsce na II Rembertowskim jest chyba w którymś z nierozpakowanych przeprowadzkopudeł
Co poza tym?

Skleciłem masę mixów. Zrobiłem trochę testów. Trzasnąłem nieco relacji z rajdów i inszych eventów. Idąc z tzw. duchem czasów uruchomiłem kanał na YT, gdzie czasem coś wrzucam. No i, w ciągu tych 6 lat, dorobiłem się całych grzmiących 900 lajków na fejsie. Daje to średnią 150 na rok. Szał na kortach, jak to mawiają.

Jednak... jeszcze nie zamykam tego interesu. 

Mam jeszcze sporo mixów do opublikowania, oprócz tego smażą się 2 kolejne testy, no i sezon rajdowy w pełni. Do tego - i tu uwaga, bo #ważnainformacja - sam też pomagam w organizacji pewnego rajdu. Piszę "pomagam" nie "współorganizuję", gdyż albowiem moja działka jest stosunkowo najmniejsza, jednak i tak jest to o wiele większy udział, niż w trzech jak do tej pory rajdach, gdzie jeno obstawiałem pekap. Powiem tyle: opracowałem kawałek trasy, wyłowiłem troszkę obiektów na pytania, i owszem, pekap też będzie. Wbijajcie, zapisy trwają, rajd już za dwa tygodnie, ale miejsca jeszcze jakieś się znajdą. Będzie grubo.

A tymczasem lecimy dalej. Blogas sam nie dobije do pięćsetnego wpisu. A po drodze może i ten tysiunc lajków się pojawi.

2 komentarze:

  1. Super!
    Pozdrawiam i kibicuję - oby tak dalej jak najdłużej! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje i wytrwałości w pisaniu.

    OdpowiedzUsuń