Jesień oznacza nie tylko coraz krótsze dni, coraz niższą temperaturę, coraz gorsze powietrze i coraz głębszą depresję, ale również zakończenia. Wiadomo, skończyło się lato, do tego skończyły się tegoroczne zmagania w ramach MOWPZ, no i skończył się też kolejny sezon Youngtimer Warsaw.
Od lat starałem się przynajmniej wpaść na rozpoczęcie i zakończenie kolejnych sezonów YW. W zeszłym roku obie imprezy były połączone z rajdami, zresztą świetnymi - mety były zlokalizowane na terenie zlotów. W tym roku udało się tak jedynie z rozpoczęciem sezonu. W dniu jego zamknięcia owszem, odbywał się Rajd Gruchota - niestety jednak nie udało się tym razem zgrać imprez, przez co musiałem wybierać. A wiadomo było, że wybiorę rajd.
Na szczęście, w przeciwieństwie do lat poprzednich, udało mi się tym razem w miarę regularnie (czyt. kilkukrotnie) uczestniczyć w spotach pod Narodowym i na Powiślu. I coś tam na nich udokumentować.
Zapraszam zatem na coś, co w zasadzie można nazwać wspominkową galerią z sezonu 2019 Youngtimer Warsaw. Zróbcie sobie herbatę czy coś - czeka na Was skromne 140 zdjęć.
* * *
W maju rozpoczęły się środowe spoty pod Narodowym. Na pierwszy z nich przybyło sporo zacnego żelastwa.
Oczywiście niedzielne spoty na Powiślu kręciły się już w najlepsze.
W czerwcu generalnie udało mi się bywać najczęściej - wiadomo, długie dni i piękna pogoda sprzyjają wbijaniu na wieczorne spociki.
Lipiec z kolei okazał się dość deszczowy, do tego obowiązki rodzinne połączone z poszukiwaniami następcy Skanssena i dopadającym mnie dość często mamwdupizmem sprawiły, że na kolejnym spocie pojawiłem się dopiero w sierpniu.
Jako, że reszta sierpnia upłynęła mi na końcówce poszukiwań a następnie przygotowaniach przedurlopowych, pod Narodowym pojawiłem się dopiero po powrocie z wywczasu - w drugim tygodniu września. Niestety, coraz wcześniej zapadające ciemności nie sprzyjały długiemu siedzeniu wśród zacnych gratów.
W końcu przyszła pora na ostatni spot sezonu. Dość parszywa pogoda sprawiła, że frekwencja okazała się taka sobie. Do tego, oczywiście, musiałem w końcu być mną - biorąc pod uwagę, że znaczna część spotu będzie odbywała się po zmroku oprócz aparatu wziąłem również statyw. Problem w tym, że... udało mi się zapomnieć włożyć do lustrzanki karty pamięci, przez co pożegnalne spotkanie pod Narodowym strzelałem telefonem. Wiadomo zatem, że nie było sensu siedzieć w opór - tym bardziej, że wrześniowy chłód w połączeniu z siąpiącym deszczem mocno zniechęcał do długiego siedzenia.
Jak już wspomniałem, nie udało się tym razem wpaść na zakończenie sezonu (zresztą niestety dużo wcześniejsze, niż zeszłoroczne). Jednak, póki jest DAFuq (a póki co raczej nigdzie się nie wybiera), jest szansa, że zahaczę o przyszłoroczne - o ile nie będzie znów kolidować z rajdem. Nie kryję jednak, że bardziej, niż na zakończenie, zawsze czekam na rozpoczęcie sezonu.
Oby do wiosny.
Zestawy dwuosobowe (500 - 500, 760 - CX) - boskie. Wczesna 911 - boska, Toronado - boskie maxx, Amazony boskie co do jednego, stare Toyody - świetne. Dużo tam macie w tej stolicy!
OdpowiedzUsuńCzerwony Ford Sierra Cosworth jest świetny! :) Bardzo lubię sportowe i usportowione Fordy.
OdpowiedzUsuńNiektóre zdjęcia są jakby na śniegu robione. Klasykiem na śniek?
OdpowiedzUsuńTo żwirek jest.
UsuńJa tak z ciekawości chciałam zapytać, czy ten pankowy polonez przyjechał z pankowym pracownikiem, czy jakiś przywaciarz go po prostu wypożyczył i zaparkował?
OdpowiedzUsuń