piątek, 20 grudnia 2019

Śmignąwszy: (Bez)Talento

Koniec roku tradycyjnie oznacza pewne podsumowania. Na finalne omówienie mijającego sobie właśnie roku (i nie tyko) przyjdzie jeszcze czas, jednak już teraz mogę podzielić się jednym wnioskiem dotyczącym przeprowadzonych w tym roku testów. Otóż bezsprzecznie królował w nich... Fiat.

Zaczęło się od wiosennej przejażdżki zwykłym codziennowozem, którym niewątpliwie jest Tipo. Następnie przyszła pora na samochód idealnie licujący z moim zdrowiem psychicznym, czyli Multipla (która, nota bene, okazała się naprawdę świetna). Potem doszedł jeszcze film o Pandzie I, stanowiący swego rodzaju uzupełnienie wpisu sprzed kilku lat i... nagle zabrakło materiału.

I wtedy pojawił się pewien pokraczny blaszak.


Talento pojawiło się w 1989 na skutek wycięcia kilkudziesięciu centymetrów ze środka produkowanego od 1981 roku Fiata Ducato. Po prostu potrzebny był na szybko nieco mniejszy dostawczak więc Włosi postanowili zastosować się do niezawodnej zasady "tanio i średnio". Efekt był... powiedzmy, że umiarkowanie atrakcyjny wizualnie. Niewielka długość i absurdalnie krótki rozstaw osi w połączeniu ze zwyczajnymi dla średniej wielkości dostawczaka wysokością i szerokością skutkują wręcz groteskowymi proporcjami. Przy Talento nawet Siena i Multipla wyglądają calkiem zgrabnie. Inna rzecz, że Multipla naprawdę mi się podoba. Nigdy nawet nie próbowałem udawać normalnego.

Na szczęście to nie walory estetyczne są najważniejsze w przypadku wozu, którego podstawową funkcją ma być targanie klamotów.


Większość egzemplarzy Ducato, Talento i ich francuskiego rodzeństwa, czyli Citroena C25 i Peugeota J5 (były też Alfa Romeo AR6 i Talbot Express, ale to zupełnie niszowe tematy), była wyposażona w podwójne drzwi z tyłu. Tutaj jednak mamy do czynienia z dużą, unoszoną pokrywą, z którą zresztą Talento nie wygląda na rocznik '89 (a tym bardziej '93, jak w tym przypadku), tylko raczej 10 lat starsze. Za klapą natomiast kryje się kawał solidnej przestrzeni, która połknie nie tylko bas (czy dwa, czy dziesięć), ale sprzęt całego zespołu. I jeszcze zostanie miejsce.


Miejsce zostanie także z przodu. Konkretnie trzy miejsca, więc jeśli chcemy używać Talento jako zespołowozu, musimy ograniczyć się do tria. W takich sytuacjach oczywiście osoba, której przyszłoby podróżować pośrodku, mogłaby obawiać się o nietykalność swoich tzw. rejonów niesfornych ze względu na konieczność zmiany biegów, jednak ewidentnie włoscy (i francuscy) konstruktorzy przewidzieli taką sytuację. Otóż oprócz standardowych dla Fiata dźwigienek po obu stronach  kolumny kierownicy, mamy tu jeden nieco dłuższy drążek. Tak - Talento (tak samo, jak całe jego włosko-francuskie rodzeństwo) ma wajchę przy kierze.

WAJCHA PRZY KIERZE!!! <3 <3 <3


Nie kryję, że uwielbiam tego rodzaju umieszczenie dźwigni zmiany biegów. Jest jednocześnie wygodne i cudownie oldschoolowe. Już w latach 80-tych był to w zasadzie ewenement, a w 90-tych poza pierwszą generacją dostawczaka konstrukcji Fiata i PSA można było go spotkać jedynie w nielicznych japońskich wynalazkach: niektórych wersjach Mitsubishi L400 oraz bardzo konserwatywnie stylizowanych sedanach produkowanych przez Toyotę i Nissana wyłącznie na rynek wewnętrzny, głównie na potrzeby korporacji taksówkowych. Tutaj, w 3-osobowym furgoniku sprawdza się świetnie, i to nie tylko z uwagi na komfort pasażera pośrodku. Również typowa dla busików pionowa pozycja za kierownicą sprawia, że takie umiejscowienie wajchy jest bardzo naturalne.


Poza tym komfort w kabinie jest... akceptowalny. Fotele są już mocno wysiedziane a ergonomia - nie tak dopracowana, jak we współczesnych dostawczakach, jednak sama pozycja za kierownicą jest całkiem wygodna. Do tego dochodzi bardzo dobra widoczność do przodu i niezłe lusterka. Nad jakoścą wykonania wnętrza nie ma co się rozwodzić - to stary wóz użytkowy. Nie róbmy z tego zagadnienia.

Zagadnienia też nie ma co robić z napędu Talento, tym razem jednak dlatego, że... zwyczajnie nie warto.


Przednie koła towarowego Fiata napędza w tym przypadku podstawowy, wolnossący diesel 1.9. Niestety, nie został on wzięty z półki PSA - wszak trwałość XUD-ów jest wręcz legendarna - tylko z magazynów włoskiego koncernu. Na szczęście z trwałością i niezawodnością nie jest tutaj najgorzej... w przeciwieństwie do dostępności części. O ile do XUD-ów dostanie się jeszcze sporo rzeczy w normalnych cenach, o tyle do starych fiatowskich diesli trzeba ich solidnie szukać. A co najgorsze - głęboko sięgnąć do portfela. Pewnym pocieszeniem jest tu zdolność do jechania na tym, co się wleje, jednak i ona blednie przy osiągach - a w zasadzie ich braku. Około 70-konny (jedne źródła podają moc 69 KM, inne - 71) silnik zapewnia nieco większemu i cięższemu Ducato przyspieszenie do 100 km/h w całe grzmiące 40 sekund. CZTERDZIEŚCI SEKUND DO SETKI. Podejrzewam, że w odrobinę lżejszym Talento jest nieco mniej - jednak i tak wychodzi grubo powyżej pół minuty. Przyspieszanie kończy się 15 km/h później - ale na pewno nie pojechałbym tym sprzętem tak szybko, gdyż już dużo wcześniej krew pociekłaby mi z uszu. 

Poza tym Talentem nie jeździ się źle. Manewrowanie nie nastręcza trudności nawet mimo braku wspomagania a przednie zawieszenie nieźle tłumi nierówności. Tylna oś na resorach piórowych podskakuje na wybojach, ale to standard w busach - one po prostu nie powinny latać na pusto. Poza tym przy tak śmiesznym rozstawie osi trudno się dziwić, że na poprzecznych nierównościach galopowuje się tu niemalże jak w Maluchu. No i ta cudowna wajcha przy kierze, której działanie jednakowoż nieco psuje mocno zużyta skrzynia biegów z ewidentnie kończącymi się synchronizatorami. Nie zmienia to jednak faktu, iż szkoda, że producenci odeszli od tego rozwiązania. HALOŻ! PRODUCENCI! DAWAJCIE DŹWIGNIE NA KOLUMNY!!!


Podsumowanie czyli zady i walety:

Fiat Talento to dość typowy dostawczak o konstrukcji wywodzącej się z lat 80-tych. Toporny, powolny, głośny, ale solidny, użyteczny i nie klęka na robocie. Ma też kilka nietypowych cech, jak komicznie krótki rozstaw osi czy dźwignia zmiany biegów przy kierownicy. Jednak najciekawsze jest to, że te sprzęty, jeszcze w znośnym stanie, można wyrwać za pieniądze jeszcze śmieszniejsze niż proporcje Talento. A gdy porównamy takiego blaszaka i to, jak się nim jeździ, choćby z Żukiem, który obecnie potrafi kosztować już kilka razy więcej, aż dziw, że tyle tych ostatnich jeszcze jeździ po mniejszych miejscowościach.

No i kurdeż, WAJCHA PRZY KIERZE!!!

Plusy:
  • wajcha przy kierze
  • użyteczność
  • łatwe manewrowanie
  • silnik pojedzie na wszystkim
  • WAJCHA PRZY KIERZE
Minusy:
  • osiągi, a w zasadzie ich brak
  • hałas w kabinie
  • drogie części, przede wszystkim do silnika
  • standard, czyli rdza
Co nim wozić:

Cały zespół, pod warunkiem, że to trio (no chyba, że mamy wersję Combinato). Albo ziemniaki i cebulę, co kto woli.


Oraz film. Z mikrofonem, ale i tak dźwięk jest nyndzny.




3 komentarze:

  1. Dobrze, że Talento jest tak rzadkie, bo za każdym razem jak widzę to oczy wypadają mi z orbit. Najlepiej było za pierwszym razem, kiedy jeszcze nie wiedziałem o jego istnieniu. Takiego skróta to nawet w PRL nie wymyślili (u nas się głównie wydłużało).
    Edit: no nie, przepraszam, Star 742.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale później wszedł cały na biało Autosan i stwierdził, że to zajebisty pomysł ;-) #PDK

      Usuń
  2. TZW kupa z włosem. Co z tego że wygodny, zwrotny, świetna widoczność itd, ale to chyba jedyny samochód (kolejna generacja tak samo), który tuż po naprawie potrafił się z powrotem zepsuć. Do tego dziwne rozwiązania; a! zawsze pod fotelem trzeba było wozić komplet trzech linek, bo trwałość tychże to od 1 minuty do maksymalnie 6 miesięcy.
    0:50 - ale konkurentem Dukata & spółki był/jest Master, a nie Trafic, konkurent (pa)Skuda, choć ten ostatni pojawił się przecież kupę lat później.
    Koło zapasowe nie pod maską?
    Jeśli dobrze kojarzę, to takie Ducato/Talento 1,9D miało przez producenta ustalony interwał wymiany oleju na chyba 4 tysięcy kilometrów.

    OdpowiedzUsuń