Kolejny wpis, kolejny mix. Czwarty już w tym roku.
A zbliża się dopiero połowa lutego.
Tak, jak zapowiadałem - wybierzemy się dziś w rejony, których wcześniej mój aparat nie zwiedzał. No bo i po co? Daleko, wilki jakieś, psy dupami szczekają, wrony zawróciły kilka kilometrów wcześniej, diabeł powiedział dobranoc i posłał babę. Która zresztą jeszcze nie dotarła. Tak daleko.
Otóż błąd. A to dlatego, że zakątki okazały się TŁUSTE.
Na początek - mały fragmencik Rembertowa, zwany Kawęczynem-Wygodą. Na Rembertowie już bywałem, ale raczej przejazdem a wszelki ustrzał był zupełnie przypadkowy, sama dzielnica zaś jawiła mi się jako depresyjne pustkowie, na którym prędzej znajdziemy czołg niż ciekawego grata. Wynikało to jednak z faktu, że nie zagłębiłem się w zakamarki Kawęczyna-Wygody. A warto. Bardzo.
|
W zieloności nurza się itd. |
|
Na jego widok wydałem TRIUMPHalny okrzyk |
|
Zagęszczenie krytyczne |
|
Przedlift na czarnych, bardzo tipowe |
|
O czym się mawia, że urywa mordę? |
|
Dobre malowanie |
|
I spojrzał Pan na nieukończone dzieło swoje, i porzucił je wraz ze wszelką nadzieją. |
|
Tak, zdaję sobie sprawę z jakości tego zdjęcia |
|
Oczko mu wypadło. Temu Coupe'u. |
|
Ten nie brodzi ani się nie nurza. Ten rozjeżdża. |
|
Ten za to użyźnia glebę, czasem dorabiając jako parkiecik taneczny |
|
Ten zaś czeka na zbawcę obdarzonego odpowiednim zmysłem estetycznym. Czyli jakimiś grubymi dioptriami. |
Z Rembertowa przeskakujemy sobie dalej na południe do dzielnicy, z której, jak do tej pory, nie pochodziło chyba ani jedno zdjęcie - czyli do Wawra.
Wawer wyróżnia się dużymi ilościami naraz zieleni. Powietrze jest tam przyjemniejsze, niż gdziekolwiek indziej w Warszawie. Choć jednak pracowałem tam niegdyś (konkretnie zaś w Radości), nie zaznajomilem się dobrze z perymetrem, i, mówiąc prawdę, nie spodziewałem się tam znaleźć czegokolwiek ciekawego w zakresie żelaza. Tym bardziej, że odkryty kiedyś przeze mnie mały, prywatny złomik zdążył w międzyczasie zniknąć.
I znów błąd.
|
Skolekcjonował i konesuje. |
|
Zaparkowała ale raczej już nie pojedzie. |
|
Tu zapewne wystarczy kompresorek. I może kable. |
|
BX-a na czarnych ujrzysz - życie i internety wygrasz |
|
WTEM!!! |
|
Świr wrastający duże ilości naraz Saabów w posesję (a wręcz w kilka posesji) jest znany wielu, ale ja tam trafiłem po raz pierwszy |
|
Apokalipsa |
|
Smutek, depresja, memento mori |
|
Czyżby kolejne kandydatury do wrastania? |
|
Zaskakująco zdrowy i niewrastający jak na otoczenie |
|
Dzisiaj tętnią życiem i turbiną... |
|
...jutro wrosną w ściółkę, nędznie zginą |
|
Tymczasem dwa kroki od mej dawnej pracy |
|
Tymczasem jeszcze parę kroków dalej |
|
Cholernie smutne miejsce |
|
Podobno pochodzą głównie z parkingów depozytowych i nie da się ich już zarejestrować |
|
Szkoda. |
|
Ten za to jeździ. I niech jeździ jak najdłużej. |
To tyle w temacie mixów prawobrzeżnych - przynajmniej na pewien czas.
W następnym odcinku... a zresztą sami zobaczycie.
eee
OdpowiedzUsuńAaa?
UsuńO rany!!! Dostawcze BMW stoi za tym Triumph'em!!!
OdpowiedzUsuńDrugi taki rezyduje na Wilanowie koło cmentarza. Kwiatki z niego sprzedają czy coś
UsuńNo, jak Wilanów, to nawet dostawczak musi być BMW. Inaczej ucierpiałby prestiż własny mieszkańców i podaliby kwiaciarza do sądu.
UsuńKurcze, co Stolica, to Stolica!
UsuńPrawie jak stolec, tylko troszkę inaczej.
UsuńOooo, Volvo 245 wśród SAABów :)
OdpowiedzUsuńOwszem, a na innym zdjęciu Garbus.
UsuńVolvo wpadło w odwiedziny do szwedzkich ziomków.....i tak już zostało ;)
UsuńSaabowisko naprawdę imponujące.
OdpowiedzUsuńTen Trafico-Master wygląda jak człon jakiejś stacji kosmicznej
OdpowiedzUsuńMaster. I rzeczywiście, jest coś na rzeczy.
Usuńoo jaaa, jakas pokrewna dusza ten C-15stkowiec :D
OdpowiedzUsuńL300 jednak wygrywa wszystko! alez bym chcial miec takie cos!
Jejku, za tego Triupmha to oddałabym wszystko :) Obłędny jest.
OdpowiedzUsuńNiesamowita galeria! Bardzo przyjemnie to się ogląda. Chcemy więcej takich spacerów ;)
OdpowiedzUsuńBEDOM. Już wkrótce. Ale jeszcze trzeba trochę pouzupełniać.
UsuńCholera, mam dziwna ochotę zadzwonić w sprawie tego Mastera.
OdpowiedzUsuń