środa, 13 września 2017

Długodystans: Ballada o Skanssenie

No i stało się po raz kolejny.

Jak już wspominałem na fejsie, komuś ewidentnie nie wystarczyło kwietniowe oberwanie grilla. Skanssen znów stał się ofiarą jakiegoś debila, najprawdopodobniej dysponującego poziomem witaminy IQ obniżonym z ok. 75 do odrobiny powyżej p. Nijakiego (niestety nie znalazłem warzywa wystarczająco tępego, by mogło służyć za porównanie) za pomocą butelki z procentami. Ów biologiczny fenomen udowadniający, że można podtrzymywać funkcje życiowe mimo braku mózgu, uznał za stosowne up#§*dolenie Skanssenowi listwy z podszybia, wykonanie wgniotki na zagięciu blachy drzwi (NA ZAGIĘCIU! Ile trzeba było siły do tego!) oraz zarysowanie szyb w przednich i tylnych prawych drzwiach.


Brawo, gnoju. Mamusia na pewno jest zajebiście dumna.


Poza przypadkami umysłowego sqrwienia niektórych przedstawicieli gatunku homo podobno sapiens zdarzały się również inne przygody.

Jakiś czas temu pojawiły się problemy ze wspomaganiem. Pompa wyła, następnie wspomaganie zaczęło przerywać krótkimi szarpnięciami, po czym zupełnie padło. Płynu nie ubywało, więc podejrzenie naturalnie padło na zgon pompy. Okazało się jednak, że owszem, chodzi o pompę, ale nie o samo jej działanie tylko... obluzowanie jej mocowania. Otóż zwisała sobie ona dość luźno, co sprawiało, że równie luźno wisiał pasek napędzający ją. Po właściwym przymocowaniu wspomaganie zaczęło działać ponownie - i to lepiej, niż przed wystąpieniem usterki.

Nieco później obluzował się kolejny element - tym razem z drugiej strony silnika.

Jadąc pewnego piątkowego popołudnia po Młodzieża zaobserwowałem niepokojące objawy: najpierw zaczął świrować obrotomierz, następnie jęły spadać same obroty (stojąc na światłach musiałem "pompować" gaz, by nie zgasł silnik), po czym zaprzestał działania kierunkowskaz. Domyślając się, że za chwilkę będzie po zabawie, zmusiłem Skanssena by resztkami sił dotoczył się do znajdującej się nieopodal zatoczki. Traf chciał, że właśnie wtedy przechodził tamtędy niejaki LordEssex, znany czytelnikom sekcji komentarzy zarówno Poznajemy Samochody (d. Złomnik) jak i Automobilowni. Lord, będący również dumnym posiadaczem 940 (tyle, że sedana w eltekodyzlu), zajrzał wraz ze mną pod maskę i zauważył mocno obluzowany pasek alternatora. Niestety, będąc na mocnym niedoczasie, musiałem pożegnać pomocnego kolegę (pozdrawiam i raz jeszcze dziękuję), po czym, nieco już spóźniony, udałem się po mą progeniturę sztuk raz per pedes. Wracając planowałem skorzystać z mego Asistąs w PeZeteMie (dzięki któremu udało mi się uzyskać dodatkowe 70% zniżki w PZU, przysługujące co najmniej ćwierćwiecznym trupom), jednak, jak się okazało, Skanssen był łaskaw uskutecznić zgon kilka kroków od... warsztatu. Pan Mechanik znalazł powód braku napięcia paska - alternator wziął był się poluzował, zupełnie, jak wcześniej pompa wspomagania. Niestety, po wspólnym przymocowaniu go i odpaleniu Skanssena z kabli okazało się, że ładowanie niby występuje, ale dalece niesatysfakcjonujące. Skanssen został tedy celem zregenerowania zdegenerowanego alternatora, ja zaś powiozłem Młodzieża w kierunku domostwa tramwajem.

Na szczęście alternator jest już zregenerowan, Skanssen zaś wciąż dzielnie służy do tego, do czego służył mi przez ostatnie dwa lata z okładem. Czyli choćby do wożenia basów - aktualnie w ilości sztuk czterech.




Zaś o tym, jak wozi się nim basy, jak dobrze skręca, ile pali i jakie ma dalsze perspektywy, mogę w końcu opowiedzieć... własnopaszcznie.

Tak - po ponad dwóch miesiącach od nakręcenia kilkudziesięciu filmików (w zasadzie to grubo ponad 100, ale finalnie do stworzenia filmidła wybranych zastało nieco poniżej 50), korzystając z chwilowego nieposiadania pełnowymiarowego zatrudnienia, wreszcie udało mi się sklecić pierwszy pełnoprawny odcinek vlogasa. Pełnoprawny nie oznacza jednak pełnosprawnego, co łatwo możecie ocenić po jakości montażu. Lub raczej jej braku. 

Ja naprawdę nie umiem w nowoczesną technikę. Ale się uczę. Powoli.

Zapraszam.



I tak, w razie pytań - muzyka jest moja. Nagrana przeze mnie za pomocą wirtualnych bębenków i wszystkich moich aktualnych basideł. Chociaż nie nagrywałem jej siedząc za kierownicą.

Ani w bagażniku.

6 komentarzy:

  1. Ja pierdole - co za debil/debile. Naprawdę współczuję takich historii, a już zwłaszcza, że to nie pierwsza.

    OdpowiedzUsuń
  2. moim zdaniem masz trochę radiowy głos, nie myślałeś żeby zacząć wrzucać na YT jakiś cykl poświęcony historii i trendom muzyki rozrywkowej - poparty dźwiękowymi przykładami - póki co nie trafiłem na taki kanał.

    W filmiku trafił się trochę chyba nie zamierzony efekt komiczny, gdzieś około 13:15 zaczynasz mówić o nowym samochodzie i w tym momencie rzucasz spojrzenie w bok a w tle wyraźnie słychać niemożliwy to pomylenia z innymi dźwięk maluchowego silniczka :):) ciekawe, że tak się trafiło bo maluch to już naprawdę rzadkość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet chciałem rzucić jakąś uwagę na jego temat, ale za długo zajęło mi wymyślanie jej ;-)

      Usuń
  3. Dzień dobry,
    z przyczyn stricte finansowych będę sprzedawał moje 940 (Polar,1998, 2,3 t, bez wad), chcę (ze zrozumiałych dla miłośnika przyczyn) by trafiło w bardzo dobre miejsce, proszę o kontakt (arsoked@gmail.com)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kombi czy sedan? Bo jak coś to mnie interere wyłącznie kombiacze. I raczej nie w tej chwili (najpierw sprzedaż aktualnego mieszkania).

      Usuń
  4. Kombi, oczywiście, mogę trochę zaczekać choć mam sytuację awaryjną finansowo, a jednocześnie żal oddać handlarzom...

    OdpowiedzUsuń