piątek, 3 maja 2019

Top 10: 1000

1000 lajków.

Tyle strzeliło mi na moim fejsowym fąpażu kilka dni temu. Zajęło to drobne 6 lat i 9 miesięcy, ale fakt jest faktem - 1000 lajków to nie w tłumik pierdział.

Nie będę ukrywał - zaczynałem już wątpić, że kiedykolwiek przekroczę tę magiczną granicę. W sumie trudno się dziwić - połączenie graciarstwa z tematyką okołobasową (której wszelakoż jest tu niewiele) jest raczej niszową tematyką. Na szczęście w końcu się udało. Z tej okazji - krótkie zestawienie gratów z tysiącem w nazwie.

Zapraszam.


10. Innocenti Mille

Źródło: WIkipedia, autor: Corvettec6r
O, a dlaczego to Uno ma front od Fiorino? Bo to w zasadzie Uno, ale nie do końca. Innocenti Mille produkowano w Brazylii, razem z sedanem Duna i kombi Elba. Znam zresztą jedną Elbę i dwóch jej kolejnych właścicieli. Ależ to wspaniale głupi grat. Sam pomysł importowania samochodu włoskiej marki z Brazylii do Włoch i sprzedawania obok niemal bliźniaczo podobnego lokalnego wyrobu też był genialny. A Mille znaczy Tysiąc.

9. Mazda 1000

Źródło: Flickr, autor: Evert
Początki japońskiej inwazji na resztę świata obfitowały w fajne, trochę niedocenione w swoich czasach sprzęty. Jednym z nich była Mazda Familia, na niektórych rynkach sprzedawana jako Mazda 1000. Występowała też z innymi oznaczeniami liczbowymi, zależnymi od pojemności silnika, ale wiadomix, jest 1000 więc się liczy. Swoją drogą - zauważyliście, że dzisiejszy dałnsajzing to w zasadzie powrót do pojemności z lat 60. i 70.?

8. Simca 1000

Źródło: Wikipedia, autor nieznany, związany z Garage de l'Est
Pierwszy (i - spoiler alert - jedyny) tylnosilnikowy sprzęt w zestawieniu. Simca 1000 trafiła do sprzedaży w 1961 roku i podejrzewam, że musiała podówczas prezentować się na wskroś nowocześnie. Ktoś, kto sylwetkę Simki uzna za podobną do ówczesnych Fiatów, będzie miał kupę racji w tym ustępie - to tak naprawdę włoski Project 122, spokrewniony zresztą z Projectem 119, który kilka lat później objawił się światu jako Fiat 850. Co zabawne, zadniosilnikowa Simca przeżyła go o kilka lat.

7. Wartburg 1000

Źródło: Wikipedia, autor: Dawid Skwarczeński; srogi strzał, gratulacje
Dwusuw, rama i wajcha przy kierze, czyli wszystko to, czego dziś nie znajdziemy nigdzie. Do tego zdecydowanie najładniejsza sylwetka w całym bloku wschodnim. Owszem - nosił też nazwy 311 i 312, ale od 1962 roku, gdy otrzymał silnik powiększony do pojemności 992 cm3, na niektórych rynkach nazywał się po prostu 1000.

6. Auto Union 1000

Źródło: Wikipedia, autor: AlfvanBeem
Konstrukcyjnie poprzednik Wartburga - to samo zawieszenie, co w jego najwcześniejszej odmianie, taka sama konstrukcja ramy (acz w Wartburgu rozstaw osi był nieco większy), no i, rzecz jasna, dwusuw pod krągłą maską. Do tego kilka wersji nadwoziowych, w tym kombi, w przeciwieństwie do reszty gamy wyposażone we wspaniałe "kurołapy", oraz śliczny roadster 1000 Sp, wyglądający jak miniaturowa wersja Forda Thunderbirda. Co ciekawe, zarówno poprzednik, jak i następca (z którego z kolei wywodzi się pierwsze powojenne Audi) produkowane były pod marką DKW.

5. Datsun 1000

Źródło: Wikipedia, autor: OSX
Pierwsza generacja znanego i zasadniczo lubianego (acz może niekoniecznie za nader ekologiczną skłonność do biodegradacji) Sunny swoją słoneczną nazwę nosiła jedynie w Japonii. Wersja eksportowa nazywała się (niespodzianka!) 1000 z uwagi, prawdaż, na (jeszcze większa niespodzianka!) pojemność silnika. Niby nic szczególnego - zwykłe niewielkie sedaniki i kombi, całkiem zresztą zgrabne, silnik z przodu, napęd na sztywną tylną oś zawieszoną na resorach piórowych - ale jednak te sprzęty miały coś w sobie. Coś... zdecydowanie japońskiego.

4. Wolseley 1000

Żródło: forum retro-rides, autor nieznany
Tu z kolei mamy do czynienia z czymś totalnie angielskim, czyli zasadniczo Mini, ale z przodem, który zyskałby akceptację Hiacynty Bucket (BUQUET!!!). Tak naprawdę jednak nigdy nie pojawił się na rynku brytyjskim (choć tam straszyło coś jeszcze gorszego - Mini sedany znane jako Wolseley Hornet i Riley Elf). Jedynym krajem, gdzie występował, było... RPA. Ciekawe, czy ktoś zaciągnął sobie takiego do JuKej.

3. Subaru 1000

Źródło: Wikipedia, autor: Ypy31
Wchodzimy na podium. I tu już robi się naprawdę gęsto. Subaru 1000 - zwane też FF-1 - nie jest może tak zgrabne, jak noszący to samo miano Datsun, ale nadrabia dziwacznością, głównie stylistyczną. Poza tym to właśnie do tego modelu Subaru po raz pierwszy załadowało boxera - choć wtedy pędził on jeszcze tylko przód. A koła z rozstawem śrub jak w Wartburgu tylko dodają uroku.

2. Pontiac 1000

Żródło: momentcar.com, autor nieznany
Była Europa, była Azja (no, konkretnie to Japonia), a gdzie 'Murica? Otóż jest. Choć niby Ameryka, a jednak Malezja. Konkretnie zaś malaise. A bardziej malaise, niż techniczny bliźniak Chevroleta Chevette, chyba się nie da. Technika oparta na Kadetcie C (w latach, gdy Niemcy tłukli już D i wprowadzali E), 68-konny silnik z Isuzu i jakość wykonania typowa dla najgorszych lat amerykańskiej motoryzacji. Do tego, na początku, nazwa brzmiała T-1000. Jak Terminator. Ten z płynnego metalu. I płynny metal jest dokładnie tym, na co nadaje się ten sprzęt. Poproszę dwa.

1. Toyota 1000

Źródło: Wikipedia, autor: Charles01
W zasadzie trudno mi tu mówić o jasnym zwycięstwie - ale gdybym miał podsumować wszystkie czynniki, czyli fajność, dziwność, rzadkość i do tego klasycznie pojmowaną jakość, w zasadzie trudno, by na szczycie znalazło się coś innego, niż Toyota 1000, na niektórych rynkach znana jako Publica. Niewielkie, 2-drzwiowe sedany i 3-drzwiowe kombi (a na niektórych rynkach również pickupy) były poprzednikami późniejszych Starletów. Jedna sztuka kombiacza jeździła po Warszawie ze znaczkami Hillmana - gdyż właściciel miał papiery bodajże od Impa, więc trzeba było kombinować. A już sama ta historia wystarczy na pierwsze miejsce.

A tymczasem bardzo dziękuję za pierwszy tysiąc lajków. I poprosiłbym drugi.

3 komentarze: