Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zastava. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zastava. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 12 września 2019

Dalmackie klasyki, czyli muzeum w Skradinie

Już od tygodnia jestem z powrotem w kraju. Prosto z krainy słońca, cykad, fig prosto z drzew i cudownie pachnącego powietrza wpadłem w objęcia szarości, codziennego kieratu, bólu ucha i micromanagementu. Jednak przynajmniej można sobie powspominać. A jest co.

Ostatnio wspominałem nadadriatyckie graty. Teraz pora na miejsce, gdzie graty owe były rozmieszczone celowo a za ich obejrzenie należało wyasygnować kwotę.

W położonym odrobinę na północ od Szibeniku i kilkanaście kilometrów na wschód od Tribunju, gdzie się zatrzymaliśmy, leży sobie maleńka miejscowość Skradin. Jest ona w zasadzie równie urokliwa, co wszystkie pozostałe dalmackie mieścinki, ma jednak nad nimi jedną drobną przewagę: mieści się w niej niewielkie ale sympatyczne muzeum samochodów im. Ferdinanda Budickiego.

W zasadzie nie ma sensu wdawać się głębiej w rys historyczny miejsca czy samej postaci patrona - zrobił to już jeden z czytelników Automobilowni w gościnnym wpisie swojego autorstwa, dzięki któremu zresztą dowiedziałem się o istnieniu tego miejsca. A skoro się dowiedziałem i miałem wraz z Obywatelką Pilotką wypoczywać w tamtym rejonie... no wiadomo.

Trzeba było odwiedzić.

Jadąc od zachodu można dostrzec dość swojsko wyglądającą reklamę.


Muzeum jest umiejscowione w dość nieoczywistym miejscu - nawet nawigacja Google nie wyszukuje tego adresu, zaś żeby tu trafić, najlepiej przypadkowo stanąć na odpowiednim parkingu w celu rozejrzenia się, zorientować się, że to chyba tu, a następnie wejść po schodkach. Przynajmniej my to tak zrobiliśmy.


Muzeum jest niewielkie, tym bardziej więc potrafi zaskoczyć dość wysoka cena biletów. Nie jest ona jednak na tyle zaporowa, by odpuścić sobie wizytę - tym bardziej, że planowaliśmy wykorzystać ją jako element pewnej misji, która towarzyszyła nam podczas wyjazdu. Otóż pewien znany nam osobiście egzemplarz Yugo Florida padł jakiś miesiąc temu ofiarą wandalizmu. My zaś, będąc - bądź co bądź - na Bałkanach, stwierdziliśmy, że może uda się tu upolować kilka elementów niezbędnych do renowacji. Przede wszystkim interesowała nas szyba lewych przednich drzwi, która została rozbita gdy nayeahbane bezmózgi uznały za zasadne przewrócić nieszczęsną Floridę na bok. Tak czy inaczej - zobaczywszy egzemplarz tego właśnie modelu stojący przed wejściem spytaliśmy miłą panią sprzedającą bilety, czy nie wie, gdzie można upolować części do takiego wynalazku. Pani niestety nie wiedziała, jednak stwierdziła, że ktoś inny może mieć takową wiedzę, po czym sięgnęła po telefon. Chwilę później pojawił się niewysoki jegomość w jasnym kapeluszu (chyba panamie, ale nie jestem pewien - znam się na kapeluszach jak pewien mój bezkształtny imiennik na gospodarce), który przedstawił się jako Milo. Niestety - również i on nie miał dla nas dobrych wieści. Części do Floridy, przynajmniej karoseryjne, praktycznie nie istnieją. Nie ma ich nawet na szrotach - w każdym razie w Chorwacji. Może w Serbii, może w Bośni - w Chorwacji jednak na pewno nie. W całym kraju wiedział o może 4-5 sztukach. Z czego jedna stała przed wejściem do muzeum.

Skoro jednak nie mógł nam pomóc w kwestii Floridy, postanowił nas nieco oprowadzić i poopowiadać o zgromadzonych zbiorach. A historie, które opowiadał, były niejednokrotnie ciekawsze od samych egzemplarzy.

Nikt tak naprawdę nie wie, co przedwojenny policyjny Peugeot robił w Chorwacji

To jest element wyposażenia. Policyjnego. 
Bardzo mi przykro.


Ponoć mieszkańcy Bałkan bardzo je cenili

O tym nie wiadomo zbyt wiele - poza faktem, że jest fajny

Ich ceny poszybowały chyba jeszcze srożej, niż ceny Maluchów u nas. Szkoda.

Te nadal kosztują rozsądne pieniądze, tym bardziej, że sporo ludu nadal je po prostu upala

O ile w Polsce widziałem ze 3 egzemplarze Korala Cabrio na ulicach, o tyle w Chorwacji - tylko ten jeden w muzeum.

U nas mieli Fiaciory i Poldony. Tam - chyba jednak lepiej.

Jak stwierdził Milo - ludzie wciąż nimi jeżdżą, bo są z nich po prostu zadowoleni. Też bym był.

Garbusów made by TAS też kilka widziałem. Niestety nie udało się upolować żadnego w środowisku naturalnym.

A tych po prostu już nie ma.

I to jest prawdziwe Mini a nie 
"I don't understand who the fuck wants to drive a Trabi" - stwierdził Milo. 



Ten egzemplarz należał do... włamywacza. I dzięki temu, że nie odpalił w strategicznym momencie - zaraz po skoku na dom pewnego polityka - ówże włamywacz udał się na długie wakacje w rządowym ośrodku. Zamkniętym.

Normalny środek transportu w każdym małym chorwackim miasteczku

Jeden z nich grał w jakimś dość znanym filmie. Zresztą filmowe epizody miały też inne elementy kolekcji.

Mam słabość do starych busików. Szczególnie tych głupich.

Tankowałbym

Nie mam pojęcia, jaką opinię miał Moskwicz na Bałkanach. Nie spytałem.

Za to Kadett to musiał być szał.

A Rekord - jeszcze większy.

To Audi ponoć należało do dwóch starszych pań

Podobno jedyny egzemplarz 404 w tym kolorze w Chorwacji. Ależ bym.

Podobnego miał u nas tow. Wiesław. Który wszak gardził luksusami.

Takim luksusem to ja bym nie gardził

Zaprojektowany w podobnym czasie, co 404. Też przez Pininfarinę. Podobieństwo? Eeee, wydaje się Wam. Przypadek.

Nic nie poradzę, to wg mnie najlepiej wyglądająca generacja Corvette.

Oczywiście Cimos. Ależ bym dzwonił po pogotowie.

Chyba najważniejszy element wystawy - ponad stuletnia Praga R, ponoć pierwsza ciężarówka w tym rejonie
 Na zewnątrz też było co oglądać.

NRD kontra RFN 
Nie ma części. No nie ma.

Złoczyńcy nie byli w stanie uciekać ze śmiechu

Kącik amerykański

Simca w stanie niemal fabrycznym - nie licząc... drewnianych elementów deski rozdzielczej

Jedna z tych Ład też grała w filmie

A8 należące uprzednio do jakiegoś ex-gangstera. Wybór wersji z kuloodpornymi szybami był, jak widać, strategicznym posunięciem.

Bas miałby szansę wejść. Woziłbym Musimę.
Ogólnie rzecz biorąc muzeum im. Ferdinanda Budickiego to świetne miejsce dla każdego miłośnika graciarstwa odwiedzającego Dalmację. Ekspozycja nie jest może szczególnie bogata, ale wiele z tych sprzętów ma swą własną, ciekawą historię. Tylko nie zapomnijcie spytać o Milo.

sobota, 7 września 2019

Skala MIKSolidyjska: nad Adriatykiem

Niestety - wszystko, co dobre, choćby trwało niemal 2 tygodnie, zazwyczaj kończy się szybciej, niż 8 godzin roboczotortury. Tak było i w tym przypadku, co oznacza, że wróciłem już z wyjątkowo słonecznego wywczasu. Razem z Obywatelką Pilotką przez k. 10 dni grzaliśmy swe ciałokształty w południowoeuropejskim słońcu i zanurzaliśmy je w słonych wodach Adriatyku. Przyszedł jednak kres słodkiej laby, co oznacza również powrót do szarej rzeczywistości naszej również pięknej, jednak znacznie chłodniejszej nadwiślańskiej krainy. Udało się jednak zgromadzić zacny miksior zawierający łącznie 80 zdjęć z dwóch krajów (z tego drugiego co prawda jedynie 10, jednak biorąc pod uwagę, że zostały one złowione w ciągu ok. półtoragodzinnej przerwy w podróży, jest to chyba niezły wynik). A niektóre z nich... zresztą za chwilę zobaczycie sami.

Pierwszym z tych krajów była główna destynacja naszej podróży, czyli Chorwacja. Aby dostać się tam, należało wpierw przejechać przez Czechy (skąd w zeszłym roku przywiozłem już dwa miksiory), Austrię i Słowenię (w których to krajach akurat nie natrafiłem na żadne ciekawe graciszcza). Zdecydowanie warto było przebyć długą, męczącą przez sam swój kilometraż drogę, by doświadczyć tego, co czekało na miejscu. Powietrze pachnie tam słodko, można zażerać się figami prosto z drzew, pływając łódką wokół wysepek da się natrafić na delfiny, zaś spacerując wieczorem po marinie przy odrobinie szczęścia w wodzie między łódkami można zauważyć polującą na ryby niewielką mątwę lub... kilka małych rekinów. Tak, serio. A do tego wszystkiego prawie wszędzie rezydują piękne, zazwyczaj pozostające w ciągłym użyciu graty. W ogóle chorwacki krajobraz motoryzacyjny jest dość specyficzny. Przede wszystkim wbrew trendom lokalsi nadal bardzo uważają diesle. Klekot ropniaka dobiegający spod masek zarówno nowszych jak i starszych wozów jest tu jednym z najczęstszych odgłosów. Co prawda wśród nówek, jak w większości Europy, króluje Golf, nie brakuje też przedstawicieli Japonii (szczególnie wyjątkowo tu lubianych Suzuki SX4 S-Cross), ale chyba najpopularniejszym "zwykłym" wozem jest Clio II, zaś wśród starego żelaza zdecydowanie dominuje jego pradziadek, czyli R4. Czwórki są wszędzie - łącznie z uliczką w Tribunju, przy której zatrzymaliśmy się na kilka dni. Po pewnym czasie przestałem robić im zdjęcia. Na szczęście nie brakowało też innych pięknych gratów.

Zapraszam.

Trudno o bardziej chorwacki widok

No chyba, że ten 
Miłość do wyrobów b. Jugosławii powoli zamiera



Za to włoszczyzna wciąż cieszy się estymą.

Inne b. demoludy też mają tu swoich przedstawicieli

Głównie takich.

Ale jednak co Mercedes to Mercedes, prawdaż

U nich normalne żelazo do upalania, u nas się do nich TASują

Zwykły rodzinny sedan, scrolluj dalej

Jakieś tłustsze koło jest tu grane

Południe Europy, wiadomix

Francja też jakoś się tu trzyma. Powiedzmy.

Transportowa Anomalia Mechaniczna

Ależ to musiał być szpan

Wynajmowałbym

Blaknięcie > gnicie

Jak w Sątrope

W sumie nie zdziwiłbym się, jeśli to zestaw

O, nasi tu byli

W zasadzie nadal są

Tłusta wersja

Żółta DoKa - miód dla oka

Figi, oliwki, Zastavy w sedanie

- O, TAM! - Gdzie?

Proszę, Opel bez rdzy

Widać wolał nordycki chłód 
W dyzlu, a jakże


A tych nie zostało wcale tak dużo 
Wąska lampa - dodatkowe punkty koneserstwa



Ten grill wywalił mi chcijtomierz poza skalę

O, alusy, jest jakby prestiżowo

Proszę. Omega A. BEZ RDZY. Ja chcę do krajów bez soli.

W trakcie codziennych zadań

One tam mają podobny status jak u nas Malczany.

Tak to można konesować

WTEM

I znów - wąska lampa, gruby lansior. 

Takim to można zwiedzać

Renault to jedna z najpopularniejszych marek

Ja tu to tak zostawię.

W codziennej służbie

Prestiżowy sedan w eleganckich, stonowanych szarościach

RR8

Oni je tam chyba zrywali z figowców czy coś

Wrastanie dość koneserskie

Nie załapał się na lorę podążającą na prom do Afryki

Norma.

Tam nie trzeba się spieszyć. 200 D wystarczy.

R5 zauważyłem za późno, by zrobić mu osobne zdjęcie

Promenada z palmami, luksosowe jachty, 405 w kąbiu, wszystko na swoim miejscu

Wszystko ZDECYDOWANIE na swoim miejscu

Panie, jaki klasyk, ja tym oliwki wożę.

Nie idzie poznać co było robione

Już druga Dedra w miksie. A to jeszcze nie koniec tegoż.

Ład - poza Nivami - akurat nie ma za dużo.

750 też nie. Ale jak już są...

Split żegnał nas machając skrzydełkami

Dalmacki (dalmatyński???) Team Opla.

TASte of Croatia 

No nie wyostrzyło

Niestety, dzikie wysypiska śmieci to nie tylko nasza domena

Ciekawe, czy w TUD-zie, ale nie zdziwiłbym się

I jeszcze jeden, i jeszcze raz

Pula przywitała nas Baleronem w srogim negatywie. Co prawda tylko z tyłu, ale zawsze coś.

Miasto rzymskich zabytków

128 powodów do pożądania

...nothing to see here

Fiatocenti Milluno

W digitalu!

Proszę bardzo, do trzech razy sztuka
 Po kilku dniach w Dalmacji i jednym na Istrii przyszła pora zahaczyć o niedaleki w sumie kawałek Włoch - konkretnie zaś o Triest. A tam... no wiadomo.

TURCY JADO

O, na czarnych

Jest miłość.

Włosi też cenią Kadetta

Brakuje tylko tej specjalnej tylnej klapy i plastikowych pseudożaluzji zamiast okien

Zielone fele, radości wiele

Podstawowy środek przewozu towarów

Jak R4 w Chorwacji, tylko bardziej. Dużo bardziej.

Nikt się nie dziwi, bo i czemu

Italia.
To tyle w temacie śródziemnomorskich gratoklimatów. Było tego więcej - sporo więcej - ale nie zawsze była możliwość zatrzymania się i bezpiecznego ustrzelenia. Pozostają jeszcze dwa wpisy mniej lub bardziej zahaczające o tamte rejony - a potem już tylko powrót do coraz krótszych dni, coraz bardziej jesiennych temperatur i coraz dokładniejszego micromanagementu.

Ja chcę z powrotem.

*** zdjęcia autorstwa mojego i Obywatelki Pilotki ***