czwartek, 18 lipca 2013

Eventualnie: CAAR w Giżycku

Kilka dni temu zaniosło mnie na Mazury, a konkretnie do Giżycka. Miała tam miejsce pewna impreza szantowa, w której wziął udział również ansambl, który mam przyjemność współtworzyć od kilku już ładnych lat. Z udziału nie wynikło zbyt wiele - rzekłbym wręcz, że z mego punktu widzenia (jako indywiduum stroniącego od rozrywek zasadzających się na hurtowym wprowadzaniu procentów w ustrój) okazał się on stratą czasu, energii i finansów. A w zasadzie okazałby się, gdyby nie jeden drobny szczegół, który okazał się być nader miłą niespodzianką...

...no bo jak inaczej nazwać sytuację, gdy wstajesz rano (no, przed południem) w obcym mieście, wyglądasz przez okno a tam jawi się taki oto widoczek:


Niewiele myśląc naciągnąłem na się co tam miałem pod ręką i zbiegłem na dół, gdzie okazało się, że do Giżycka zawitał właśnie letni rajd CAAR. Ależ było srogo.

Oczywiście pierwsze, co przyciągnęło mój wzrok, to piękne egzemplarze Traction Avant

Starsi państwo przyjechali Dekawką z Niemiec

Mix kategorii srogiej

Idealne zestawienie

Rozmiar europejski vs rozmiar amerykański

4 x Niemcy, w tym jeden ze Stanów i jeden z Enerdówka

Glas - tak, istniała taka marka... póki nie zjadło jej BMW

Najgenialniejsza wersja Wartburga ever

Dumne pozowanie

To Volvo było chyba na Autonostalgii

Kącik fiatowski - 127 robił szał w latach 70., 124 Spider robi szał do dziś
Chwilę później wyszło na jaw, że nie była to ostatnia niespodzianka tego dnia. Otóż miał właśnie ruszyć konwój owych wyględnych zabytków przez miasto, a nasz dobry kolega, który przywiózł nas do Giżycka swym Chevroletem TransSportem (tak, to to samo, co Pontiac TransSport), użył swego wysokiego skilla interpersonalnego, by załatwić nam przejazd w wybranych egzemplarzach! Ku mojej radości przypadła mi w udziale przejażdżka jedną z pięknych starych Cytrynek - konkretnie należącym do niezwykle sympatycznego małżeństwa z Kielc 11BL z 1955 roku...

Ruszamy!
Od razu zaznaczam - nie, Traction Avant nie jest tak bosko komfortowy jak jego legendarny następca, czyli DS. Rzekłbym wręcz, że jest dość twardy. Jest to chyba charakterystyczna cecha przedwojennych konstrukcji (11 wywodzi się z lat 30. - egzemplarz, którym jechałem, pochodził z samego końca produkcji). W środku - skromnie, wnętrze dość wąskie, za to sporo miejsca na nogi. No i ten klimat starego samochodu... Zapach benzyny, dźwięk silnika, wystająca z deski rozdzielczej zagięta dźwignia obsługująca 3-biegową skrzynię, wycieraczki z możliwością ręcznego sterowania (tak - kręcisz pokrętłem wprawiając w ruch lewąwycieraczkę!) - to wszystko jest po prostu urzekające. Nie ma wyposażenia, osiągi nie przystają do współczenych konstrukcji... i co z tego? Samo siedzenie w takim aucie to przyjemność. Ponadto ze słów właścicieli wynika, że "jedenastkę" prowadzi się świetnie. Nie męczy w trasie, kierownica mimo braku wspomagania chodzi dość lekko, zaś trzymanie się drogi jest dokładnie takie, jak głoszą legendy, czyli... legendarne. Ależ bym takim jeździł, odziany w pasiasty garniak...

Po kilkunastu minutach kawalkada dojechała na placyk, gdzie odbyła się prezentacja zgromadzonych motoryzacyjnych piękności.

Tym właśnie egzemplarzem się przejechałem

Zacne towarzystwo zjechało się na rynek


3 Cytryny. Bez Zbyszka.
Mustang ma konika w znaczku i Porsche ma konika w znaczku. Dwa konie. Czyli 2CV.

Ta sama firma tłukła wcześniej Goggomobila, z którego został zerżnięty nasz polski Mikrus

Opelek z pasażerem

Przednionapędowe dwusuwy osadzone na ramie. Znajdź 5 różnic.
 Gdy całe towarzystwo ustawiło się w rządku, gotowe do wyruszenia, przybył gość specjalny...

W100. Tak, popuściłem

Jednak nadszedł moment, by załadować się w transport powrotny i wrócić do Twierdzy Boyen. A środek tegoż transportu był nieco bardziej swojski od Traction Avant. Za to bardzo wesoły.

UAZ 69, jęk dolnozaworowego silnika i wesoła ekipa na pace

Dobrze, że to nie lata 50. - wtedy taki widok nie zwiastowałby niczego dobrego

Dojazd na miejsce


Bożyszcze nastolatek pozdrawia tłumy


Spójrzcie na numery rejestracyjne, SLD PRZYJECHAŁO SZEJSETO
Podsumowując - evencik był nader sympatyczny, tym bardziej, że zupełnie niespodziewany. W każdym razie dla mnie (nie śledzę na bieżąco wszystkich rajdów i zlotów zabytkowych samochodów). I bardzo dobrze, że wydarzył się akurat wtedy - inaczej cały wypad (a konkretnie jego meritum) zapamiętałbym jedynie jako smutną porażkę...

7 komentarzy:

  1. moje oczy!!!
    ile ślicznych fur!
    normalnie priapizm stosowany! ;-)
    (tak pozwalam sobie na odrobinę bezceremonialnego używanie Twojego słówka)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ używaj - słówko jest ogólnodostępne i bezpłatne, zupełnie jak paradygmat, gnoza, frezer i wiele innych.

      Usuń
  2. Ależ on jest wielki - znaczy się Gross. O dziwo łączy go coś z innym autem o którym chciałem napisać - Traction Avantem. Podobno przez ostatni rok, czy dwa wsadzali do niego hydropneumatykę (tylko na tylną oś). Chciałbym się kiedyś tym przejechać, musi być znacznie bardziej komfortowe od zwykłego TA.
    Spoko relacja - zwłaszcza Zbyszko 3 Cytryny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, wielki. Gdybym miał do wyboru Rollsa i taką SZEJSETE to nie wiem, czy nie wybrałbym właśnie W100.

      A do TA owszem, ładowali pod koniec hydro na tylną oś, chyba opcjonalnie, ale tylko do 15, czyli 6-cylindrówki. Nazywało się to 15H bodajże. Oj, bujnąłbym się. Choć po przejażdce DS-em (może opiszę tu kiedyś) chyba niewiele jest w stanie zrobić na mnie wrażenie...

      Usuń
    2. Miło poczytać taki opis i komentarze o naszej imprezie. Co do Cytrynki - owszem lekko twardawa, ale zawieszenie typu "tapczan" wynosi z zakrętów. A TA słynęła ze znakomitego trzymania się drogi. I to prawda. Na zakrętach nie ma mocnych. Ciężki silnik mocno za przednią osią daje niemalże centralne wyważenie. Podobnie potem było w DS. Silnik był przy prawej nodze kierowcy prawie wciśnięty do kabiny.
      Kierowca Cytryny (tej co widać przez tylną szybkę gazika)

      Usuń
    3. O, dzień dobry, bardzo mi miło gościć. Gratuluję przepięknego egzemplarza i dobrego gustu.

      Uwielbiam stare Cytrynki. I chyba wiem, o czym będzie następny wpis.

      Usuń
  3. Przejażdżka Grossem na pewno należałaby do tych "wrażeniastych".

    OdpowiedzUsuń