Tak się złożyło, że początek mego urlopu (na który, rzecz jasna, wziąłem służbowego lapka z gwizdkiem zawierającym odrobinę internetów) zbiegł się z pierwszymi urodzinami tegoż oto słitaśnego blogaska. Tak - to już rok odkąd po raz pierwszy podjąłem uczciwą próbę doprowadzenia P.T. Czytelników do uskutecznienia dźwięcznego headdeska. Od tamtej pory headdesków (tudzież facepalmów) nastąpiło, łącznie z niniejszym, 64 - co daje ok. 1,2 powodu do głębokiej refleksji nad opłakanym stanem mego umysłu tygodniowo. W tym czasie pojeździłem kilkoma samochodami (głównie własnym), pograłem na kilku basach (głównie własnych), wyposażyłem się w jeden dodatkowy, doczekałem premiery płyty swego głównego zespołu i zauczestniczyłem w kilku eventach. I nie wygląda na to, by miało mi się to znudzić.
Niniejszym uczciwie ostrzegam, że nie mam w planach kończenia mej pisalniczej działalności. Dlatego już w najbliższym czasie zapraszam na małą relacyjkę z malowniczego Giżycka, gdzie zasiadłem (jedynie jako pasażer, ale i tak było wiele radości) w dwóch uroczych mobilnych zabytkach, a tymczasem kłaniam się wszem i wobec, udając się na zasłużony odpoczynek na łonie.
Do najbliższego!
tylko tak cichutko z tym laptokiem, bo jak się urząd skarbowy z rostoskim dowie! (pisownia zamierzona, jakby coś)
OdpowiedzUsuńAle ja tu wyjazdowo pracuję, wicie, rozumicie.
UsuńGratki w takim razie.
OdpowiedzUsuńA, podziękowawszy.
Usuń