wtorek, 1 kwietnia 2014

Szerłik

...czyli tydzień z Szer, znaczy z tą babką zrobioną z implantów. Czy coś.

Taki temat ostatnio zapodał zazwyczaj stroniący od blogosferowych wynalazków Złomnik, ja zaś stwierdziłem, że czemu nie. Dlatego, szanowni Państwo, Mesdames et Messieurs, oto krótka za to treściwa lista słitaśnych blogasków nie tylko motoryzacyjnych (muzyczny jest tylko jeden, stricte basowych niestety w ogóle), które zdarza mi się odwiedzać. A niektóre wręcz odwiedzam równie regularnie co emeryt miejsce, gdzie król chadza piechotą.

Kolejność, poza nr 1, całkowicie przypadkowa.


Tak - krul bloguf może być tylko jeden. Nie jest to żadne wazeliniarstwo - po prostu nic innego nie czyta mi się tak dobrze. Zresztą nie kryję, że jest jedną z mych głównych inspiracji. Kontrowersyjne choć w większości przypadków zaskakująco sensowne poglądy na motoryzację, masa idiotycznego żelaza i zdrowa dawka humoru. Znajdziemy tam m.in. felietony (zazwyczaj dość kontrowersyjne, co zdecydowanie jest plusem), tzw. "top sryliony" i miksy. Lubiam.


Nie wiem, czy można barańską stronę nazwać blogiem, ale na pewno ma jego główną cechę, czyli regularne wpisy. Są zdjęcia barańskich (i nie tylko) jeździdeł, które zazwyczaj odznaczają się satysfakcjonującą mnie dawką nonsensu, są informacje o eventach i relacje z tychże, są wreszcie organizowane przez Stado E-rally, czyli internetowe rajdy do jechania (przy czym jasność i spójność zamieszczanych itinererów jest tak porażająca, że Wybranka pieprznęła ostatnim z nich o deskę rozdzielczą Madzi, po czym kategorycznie odmówiła brania udziału w kolejnych edycjach).


Początek nie był najszczęśliwszy, gdyż autor... poczuł się urażony, że jego zdjęcia pokazały się na Złomniku w "niewłaściwej" kolejności i bez tegoż autora podpisów, za to z komentarzami Notlaufa (czyli złomnikoprowadzącego). Na szczęście efekt okazał się być nader fajny - regularna dawka zdjęć pięknego złomu zalegającego na ulicach miast (głównie Wrocławia i Bristolu) to coś, co tygrysy, tzn. leniwce bardzo lubią.


Zdjęć może nie za wiele, ale bardzo sympatycznie się czyta. Zresztą Ojciec Prowadzący jest - jak ja - nienormalny basistą.


Kolejny blog zapoczątkowany przez czytelnika Złomnika i nim właśnie zainspirowany. Poza pieszczącymi nerw wzroku zdjęciami gratów można tam znaleźć bardzo ciekawe historyjki o równie rzadkich co (jak sama nazwa wskazuje) bezsensownych modelach samochodów.

6. Cubino

Zdjęcia i reportaże z zagranicznych muzeów motoryzacji (gł. z Francji, a TO ZAGRANICO JEST) a ostatnio przepiękny test, po przeczytaniu którego zżółkłem z zazdrości. Do dziś wyglądam jak Azjata z żółtaczką.


W zasadzie podobna tematyka - to, co zalega na ulicach i parkingach. Niekoniecznie w nie wrasta, choć to też. Regularna dawka dobrego złomu, zarówno mobilnego, jak i tego z gatunku nieruchomości.

To tyle jeśli chodzi o blogi motoryzacyjne. Przejdźmy tedy do tematyki różnorakiej.


"Mój" klawiszowiec z Riderów. Nagrałem bas do kilku kawałków, które pojawią się na jego nadchodzącej płycie. Niechże ją tylko ukończy wreszcie.


Pani Złomnikowa, dwa małe złomniczątka i całe wiadro pomysłów jak i czym skutecznie zająć im czas oraz nakarmić rodzinkę. Sympatyczne, ciepłe, dowcipne.


Kolejny z tzw. blogów parentingowych. Czyli rodzicielskich. Prowadzony przez nader sympatyczne małżeństwo z Wrocławia. We Wrocławiu mieszka Janerka, więc niejako z defaultu jestem nastawiony pozytywnie. Poza "parentingowością" blog jest jeszcze lajfstajlowy, co odpowiada mi już mniej, gdyż lajfstajl kojarzy mi się z defekacją prestiżem własnym, zaś w tzw. blogosferze z niestrawnymi pierdołami w stylu Kominka czy innego Piecyka - na szczęście tutaj jest to nieinwazyjne i na tyle sympatycznie, przyjaźnie ubrane, że przymykam na to oko i wciągam treści bardziej mnie interesujące. A tych nie brak. Poza tym wygrałem u nich książkę więc nie mogę nie polecić.

13. Last but definitely not least - No UFOs Allowed

Czyli Wybranka. Specjalistka od kłębków wełny i robienia czegoś z niemalże niczego. No i już niedługo (lipiec/sierpień) matka mego dziecięcia.

Zaglądajcie, czytajcie bo warto - a przy okazji nie omieszkajcie podzielić się tym, co sami czytujecie. Choćby czasami.

Branoc.

13 komentarzy:

  1. Dziękuję za wspomnienie. Faktyczne start był mniej więcej taki jak piszesz. Jednak czasami z jakiś negatywnych emocji rodzą się rzeczy pozytywne. Do głowy od razu przychodzi mi historia Ferruccio Lamborghini, który urażony przez Enzo Ferrari tak się zawziął, że stworzył równie dobry samochód sportowy co Il Commendatore. Porównanie trochę na wyrost bo ja mistrzowi na pewno nie dorównam, choć okazjonalnie staram się;) Poza tym tylko wspomnianemu wydarzeniu zawdzięczam fakt, że w końcu się zabrałem za robienie szrociaków - sam pomysł wisiał już w powietrzu od chyba pół roku, potrzebna mi była tylko ta iskra. Czy coś.

    Przy okazji kłaniam się nisko, gdyż albowiem nie kto inny jak autor tegoż bloga był jednym z pierwszych, którzy czytali i wspierali szrociaki za co bardzo mu dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sympatyczna lista. Ja ze swojej strony dodałbym prentki-blog.pl - blog Tommy'ego, od którego zaczęła się moja odyseja po różnorakich blogach motoryzacyjnych. Gość ma nieco zakręcone podejście do życia, bardzo przyjemnie się go czyta, często zmusza do myślenia, co w czeluściach internetu jest nader pożądanym zjawiskiem. Polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prentkiego czytuję, ale nie jestem na tyle zachwycony, by polecać. Nie znaczy to, że jest zły, wręcz odwrotnie, uważam, że gość bardzo fajnie pisze - po prostu mi osobiście nie do końca podchodzi.

      Usuń
  3. O, dziękuje za wymienienie. A tylko co naprawiłem mój analogowy wejściomierz, to mi teraz pewno znowu wskazówka odpadnie ;).

    OdpowiedzUsuń
  4. A, dzięki za wzmiankę.

    Przy okazji - przegapiłem złomnikowy szer łik, ale widziałem, że o mnie tam wspomniałeś (dzięki!). Co za lans, słupki od razu wzrosły!

    OdpowiedzUsuń
  5. I jeszcze jedno - szykuję się na test citroena GSA. Leniwcze, przygotuj jakieś tabletki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O! dziękuję uprzejmie za miejsce tuż za podium :-)
    Przy okazji obiecuję coś podobnego wyskrobać, jak tylko rzeczywistość, czyli ŻYCIE POZAINTERNETOWE (jest coś takiego!) zmniejszy intensywność kopania mnie po mózgu. Co powinno nastąpić w weekend.
    A na test GSA już się...ślinię :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Heh pierwszym rzutem oka przeczytałem jako "Szarik" Dziękuję za wzmiankę.

    OdpowiedzUsuń