niedziela, 23 marca 2014

Długodystans: Madzia, część kolejna

Dziś Madzi stuknęło 227000 km.

Czyli to już ok. 20 tysięcy z nami.

Warto z tego tytułu przypomnieć, że Madzisława nadal jest, jeździ i ma się dobrze. No, w miarę. Co zatem zadziało się od ostatniego odcinka długodystansu?

- padło zasilanie konsoli środkowej (najprawdopodobniej zaśniedziały lub odlutowany kabelek czy insza bzdura), co oznacza, że znowu nie mam radia (ani zegarka, ani gniazda zapalniczki);
- zdechło podświetlenie części tablicy rozdzielczej (konkretnie prędkościomierza i wskaźnika temperatury cieczy chłodzącej), po czym... znów wstało;
- rdza w najlepsze chrupie tylne błotniki;
- zaczął stukać jeden przegub;
- została sieknięta trasa do Torunia i z powrotem, która pokazała, że przy płynnej jeździe Madzia nadal jest jeździdełkiem oszczędnie obchodzącym się z paliwem a i jej żwawość nic a nic nie maleje; to samo można było zaobserwować podczas wczorajszej, dużo krótszej trasy na należącą do mej rodziny sympatyczną, zaciszną działeczkę służącą do nienachalnego zażywania relaksu.

Madzia w scenerii leśnej
Oczywiście cały czas, niezmiennie i niestrudzenie wozi moje basiwa tam a nawet nazad. Mieszczą się tak, jak mieścił się do tej pory.

Jednak najważniejszą rolę dopiero przyjdzie jej pełnić.

Niedawno (no, będą już ze 3 miesiące - zaiwaniał wtedy śnieg) mieliśmy przyjemność z Wybranką spotkać się z imć Notlaufem i jego szanowną Małżonką na bardzo sympatyczne posiedzenie i pogaduchę będące związane z pewnym zakupem. A zakupem owym było nosidełko pełniące funkcję fotelika dziecięcego dla jamochłona w rozmiarze XXS.

Fotelik zostanie zamontowany na przełomie lipca i sierpnia.

Ależ się będzie działo.

10 komentarzy:

  1. Oj będzie będzie. Wszystkiego najlepszego dla młodego pokolenia! ;)
    W sumie nie masz na co narzekać, mi nagle obroty spadły po starcie na 500 i nie chcą wyżej przynajmniej do 45*C, wypruł się czujnik temperatury do komputera przez co Renata pali jak V8, a do tego muszę wymienić cały przedni zawias. Ruda żre tył jak u Ciebie, ale silnik jest sam w sobie git i skrzynia też, więc nie ma mowy o zmianie "bo to dobry wóz panie"...
    ...kogo ja będę oszukiwał, będę robił z miłości, przynajmniej pożyje ze mną parę lat. ;)
    PS. moje podświetlenie też zwariowało, kiedyś padło na jakiś tydzień, by potem się ogarnąć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Daj pan, panie spokój... ja bym chciał mieć tylko takie awarie w swoim dresowozie.
    A Ty chcesz tym autem dzieci wozić? Toż to trzeba SUVa kupić... Co najmniej Q7 od Niemca co płakał jak sprzedawał! Poczucie prestiżu trzeba wyrabiać od najmłodszych lat! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja będę wyrabiał miłość do rdzy!

      Usuń
    2. Bez XC90 ani rusz. To by było bardzo nieodpowiedzialne. Mazdą prawdopodobnie nie pozwolą Ci odebrać potomstwa ze szpitala.

      Gratulacje enyłej. Endżojuj obecny błogostan. Zaraz się skończy.

      Usuń
  3. Uwaga! będę się mądrzył!
    - Madzia jet japońska, więc trza się z "Rudą" zaprzyjaźnić (co skutkuje sukcesywną dematerializacją wozidełka). Albo dać jej stanowczo w pysk za pomocą konserwanta i zaprawek/zestawów naprawczych
    - Rodzaj awarii sugeruje przedostawanie się wody do wiązki za pomocą przewodu antenowego (dość typowe w Japońcach). lepiej, póki nie jest za późno, zdemontować plastiki i zrobić porządek. Na łącza polecam rurkę termokurczliwą - kosztuje grosze a działa bardzo skutecznie.
    Anyway...you'll be father, soon...;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Dałbym w pysk, ale a) nie mam czym (narzędzia), b) nie mam gdzie (garaż), c) nie mam za co. Nie mówiąc już o tym, że reperaturki do tej wersji 323 nie istnieją.

      2. Masz na myśli konsolę z niedziałającym radiem i gniazdem zapalniczki? Z radością bym to zrobił, gdybym a) wiedział, gdzie to poodkręcać, b) moje umiejętności nie były stuprocentową gwarancją nieodwracalnego rozpieprzenia elektryki, gdy już uda mi się zdemontować co trza. Prawdopodobnie również nie udałoby mi się zamontować odpowiednich części z powrotem.

      Usuń
    2. Da się! :D Ja też nie mając pojęcia co robię rozebrałem całą skrzynkę bezpieczników, pół wiązki żeby to przelutować bo Fort to tak zaprojektował że zimne luty były pewniakiem! Złożyłem i nawet wszystko zaczęło działać! :D
      I nie wierze że wyznawcy Maghdy nie zrobili nigdzie w sieci żadnego tutka, nie wynaleźli patentu :)

      Usuń
    3. Dokładnie!
      patrzysz oczami - dobierasz końcówkę do śrubokręta - odkręcasz - znów patrzysz...itd i ZAPAMIĘTUJESZ. Jak znajdziesz przegnite złącze - naprawiasz. A później składasz do kupy w kolejności odwrotnej niż rozkładałeś. Masz "starego" japońca - naprawdę nie jest to jakaś czarna magia bo samochód w miarę prosty i wystarczy uczciwe pół dnia na ogarnięcie tematu (nie mając doświadczenia), a jaka później jest satysfakcja!!!!

      Usuń
  4. Moje gratulacje, szanowny Autorze :) Sam od prawie trzech miesięcy jestem właścicielem małego mlekożercy, rocznik 2014. Świetne przeżycie, polecam. Czekam aż podrośnie, żeby zacząć karmić go olejem mineralnym i smarem do przegubów.

    PS. Wyśpij się na zapas. Ja nie zdążyłem. Teraz perspektywa 8 godzin snu bez przerwy jest bardziej podniecająca niż trafienie na wieczór panieński, na którym uczestniczki wrąbały wiadro ecstasy i zapiły to etanolem.

    OdpowiedzUsuń