- Jedziesz na Praski? Szukam ekipy do wypełnienia Carry.
Takimi słowami odezwał się do mnie
Znany Bloger Motoryzacyjny Z. Łomnik. Jako, że wybierałem się tak czy inaczej, zaś przejażdżka zielonym Carraluchem to doznanie zdecydowanie ekscytujące a dołączenie do ekipy Z. Łomnika gwarantuje punkty fejmu (lub przynajmniej flejmu), moja odpowiedź mogła być tylko jedna:
- COUNT ME IN. (dla nieanglojęzycznych: "licz mnie w")
Kilka następnych dni upłynęło na radosnym oczekiwaniu. "Będzie grubo", myślałem. Jednak nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak bardzo.
Nadszedł dzień startu. Celem dogadania szczegółów napisałem do Znanego Blogera z pytaniem o godzinę i miejsce. Po chwili otrzymałem odpowiedź wraz z informacją: "Jedziemy we trójkę P1800".
P1800. Volvo takie. Jeśli mówi Wam coś tytuł "Święty" - tak, to właśnie ten model.
O, ten:
Oczywiście będąc mną, dodatkowo w stanie ekscytacji graniczącej z priapizmem oraz skołowacenia wywołanego decybelami emitowanymi przez Młodzieża w stanie "nienawidzę świata, nienawidzę wszystkich" (zęby i co poradzisz jak nic nie poradzisz) popieprzyłem miejsce spotkania i udałem się pod adres będący zlepkiem fragmentów wskazówek dojazdu. W efekcie, po paru chwilach mych równie gorączkowych co chaotycznych poszukiwań, zmieniliśmy punkt zbiórki na miejsce startu rajdu. A tam powoli zbierali się już uczestnicy i zwiedzający.
 |
Współorganizatorski kącik Renault |
 |
Bez gwiazdy itd. |
 |
...ist das? |
 |
Fiaty i pochodne |
 |
PRA-Skoda |
 |
Im jestem starszy, tym bardziej podobają mi się starsze roczniki Garbusa z "płaskimi" reflektorami |
 |
Prawie bezpośredni konkurenci |
 |
Dla osób tego rozmiaru było przewidziane tylne siedzenie Malucha |
 |
Gdy pod koniec 1980 zaprezentowano Yugo oparte na dziewięcioletniej konstrukcji Fiata, pochodząca z lat 50. i przestarzała już w momencie debiutu Syrena miała jeszcze 3 lata produkcji przed sobą |
 |
Do ideału brakuje mu tylko dwóch rzeczy: nadwozia kombi i mojego nazwiska na umowie, w rubryce "kupujący". |
 |
Skoro jesteśmy przy Volvach, które chcę... |
 |
Skoro jesteśmy ogólnie przy autach, które chcę... Tak, istnieje BMW, które bardzo mógłbym mieć. |
 |
Aż trudno uwierzyć, że ten po prawej jest ponad 20 lat młodszy od tego po lewej |
 |
Odpowiedni samochód w odpowiednim miejscu |
 |
Szok! Fajny Opel! |
 |
Megaszok! ZAJEBISTY Opel! |
 |
Wbrew pozorom wszystko tu w taki czy inny sposób do siebie pasuje |
 |
Kolejni uczestnicy nadjeżdżali, główny organizator wietrzył wanklowóz |
 |
Bubu rozpoczyna przemowę powitalną |
Na odprawie potwierdziło się to, o czym napomykano już wcześniej: itinerera nie ma. Uczestnicy dostali mapy, zaś w momencie ruszania na trasę wręczane im były listy adresów do odwiedzenia i spraw, które należało tamże załatwić. Jak to w PRL-u - krążenie, kombinowanie i załatwianie. Każda załoga otrzymała też m.in. tabliczkę czekolady w opakowaniu zastępczym i przeddenominacyjny banknot stuzłotowy. Jak się okazało - czekolada miała posłużyć jako łapówka w jednym z punktów (jeżeli ktoś ją uprzednio zeżarł, zadanie stawało się awykonalne bynajmniej), zaś pieniądz należało wymienić na bon dewizowy u stojącego w bramie cinkciarza. Zadania były różnie punktowane - od 1 do 10 punktów. Wiadomo, że warto było zaliczyć jak najwięcej tych tłustszych, i tam też przydawały się suweniry ze startu.
Przyszła pora i na naszą załogę. Jako, że jechaliśmy we trójkę (jako drugi a w zasadzie pierwszy pilot udział brała Właścicielka
Czerwonego Golfa z Filmiku), a do tego pochrzaniłem miejsce spotkania z red. Z. Łomnikiem, w udziale przypadła mi karna ławeczka z tyłu. Rzecz w tym, że Volvo P1800 było teoretycznie samochodem 4-osobowym, jednak kluczowe w tej kwestii jest słowo "teoretycznie". O ile przednia część kabiny jest dość obszerna i wygodna, o tyle z tyłu Peter Dinklage zapewne marudziłby na ciasnotę, zaś osoba standardowego wzrostu miałaby do wyboru użyć swojej czaszki jako zagłówka dla pasażera z przodu, lub zająć cały tył, umieszczejąc się pozycji półleżącej w poprzek siedzenia i opierając potylicę o okienko za drzwiami. Takoż właśnie uczyniłem.
 |
Widok po skręceniu głowy w prawo |
 |
Widok przy spojrzeniu przedsię |
Po szybkim zapoznaniu się z listą adresów ustaliliśmy pierwsze adresy do odwiedzenia i ruszyliśmy w trasę.
 |
Dobrze znane (również z jednego z moich miksów) barańskie Ritmo było jednym z pytań rajdu |
 |
Prawdziwy Bloger ma Ajfona, na którym można zapisać numer do serwisu FSO znajdujący się na jednej z szyb Poldona |
 |
Organizator podąża za uczestnikami i pilnuje, by nie oszukiwali |
 |
Cytujac klasyka, "gdy widzę Aleko, uciekam daleko" |
 |
Czy ludzie działający w ORMO to Ormianie? |
 |
Sprawdzamy apteczkę, trójkąt, gaśnicę i legitymację związkową |
 |
Podróż w czasie |
 |
Groźny zez Tatry napędzanej vzduchem chlazenym vidlicovym osmivalcem vzadu (nigdy nie przestanie mnie zachwycać ten zwrot) |
 |
Przyjacielska wymiana zdjęć |
 |
Ktoś patrzy na nas wzrokiem pełnym prestiżu |
 |
Skrót z bramy był kolejnym z punktów |
 |
Oczywiście. Nie mogło być inaczej. |
 |
W rajdzie brały udział dwie taksówki. Ciekawe, ile za kilometr. |
 |
Ależ byłoby genialnie porównać oba Volva |
Na umiejscowioną na Grochowie metę dotarliśmy w ostatniej chwili, idealnie mieszcząc się w dwugodzinnym limicie.
 |
Wiwatujące tłumy przed wjazdem |
 |
Tam sobie zaparkuj |
 |
Bas w futerale raczej nie wejdzie, ale w miękkim pokrowcu można spróbować |
 |
Takie fudtraki to ja zdecydowanie rozumiem |
 |
Kolejny z organizatorskich wehikułów |
 |
3 x zieleń |
 |
Najdurniejszy faltdach, jaki znam. Coś wspaniałego. |
 |
Tę 18 to ja bardzo chętnie |
 |
Tak wygląda szwedzki silnik po prawie 50 latach używania |
 |
"Przepraszam, ktoś widział Józefa Tkaczuka?" |
W końcu nadeszła pora na ogłoszenie wyników.
Stanęliśmy sobie w trójkę przy jednym ze stolików w Śnie Pszczoły, zastanawiając się, czy udało się zmieścić w pierwszej dziesiątce. Gdy organizatorzy dotarli do czwartego miejsca, red. Z. Łomnik stwierdził, że na pewno zjęliśmy jedenaste, co zresztą i tak byłoby niezłym wynikiem.
Otóż nie.
Chwilę później trzyosobowa załoga czerwonego Volvo P1800S właziła na scenę po nagrody i gratulacje z tytułu zajęcia drugiego miejsca w rajdzie. Drugie miejsce! Tego się nie spodziewałem - pozostała dwójka chyba zresztą też. Może i nie miałem ogromnego wpływu na wynik (choć moja znajomość kilku praskich uliczek, w tym Mackiewicza, gdzie w bramie stał cinkciarz, mogła nieco pomóc), ale ogromna satysfakcja jest i tak.
A zwycięzca mógł być tylko jeden. A w zasadzie sześciu, czyli załoga Tatry 603.
 |
Zwycięzcy taternicy |
Jeszcze tylko parę chwil na ochłonięcie (drugie miejsce, so much almost win) i odsapnięcie, życzenia dla niedawno urodzinującej Fi - i czas było wracać.
 |
Złomnikowe wywanie #52samochody kontynuowane w doskonałym stylu |
Zostałem zrzucony tam, gdzie zostawiłem Skanssena - czyli nieopodal miejsca startu. Dwa stare Volva, przy czym to mniejsze i starsze warte ok. trzydziestokrotność większego i młodszego. Ale i tak oba uczciwie zajebiste.
 |
Jeden zabytek, drugi prawie-może-kiedyś |
Tak, te Volviacze to naprawdę dobre sprzęty. Teraz jeszcze trzeba bujnąć się Amazonem.
Link do relacji Red. Dr Rehab. Z. Łomnika