sobota, 15 października 2016

Śmignąwszy: germańska wydajność

Nie ogarniam tych gości z Audi.

Masz jakąś linię modelową - np. 80/A4 - i kolejne generacje nazywasz sobie kodami, w tym przypadku na B. B1, B2 i tak dalej. Ale w którymś momencie któryś Senior Mobbing Manager (jak to będzie po niemiecku? Übermobbingführer?) stwierdził, że warto byłoby również głębokie lifty oznaczać jako kolejne modele, a jako, że był Oktoberfest i wszyscy, odziani w lederhosen, wlewali w siebie hektolitry browca, pomysł został klepnięty. Oczywiście nie oni pierwsi zrobili taki manewr (weźmy choćby Mondeo Mk I i II, które są tym samym samochodem ze zmienionym przodem i tyłem), ale tak to widzę. I w ten oto sposób A4 B8 po liftingu zostało nowym modelem z kodem B9.

Niestety, będąc raczej skupionym na motoryzacji z lat nieco dawniejszych, nie wiem dokładnie jakie wprowadzono zmiany w nowej generacji A4, poza wyostrzonym frontem (tak, by gość, któremu siadasz na zderzaku był jeszcze bardziej onieśmielony überagresywnymi reflektorami) i zadem (tak, by wyprzedzani na trzeciego, pod górę, na ślepym łuku, na podwójnej ciągłej goście mogli jeszcze troszkę pobać się überagresywnych świateł tylnych). Być może wersje TSI (u Audi zwane TFSI) otrzymały nowe pierścienie tłokowe, dzięki którym spalanie oleju spadło z litra na 1000 km do powiedzmy 0,8 litra, sam zaś silnik wybucha dopiero po okresie gwarancji. Być może wprowadzono system umożliwiający automatyczne utrzymywanie stałej odległości 5 cm od tylnego zderzaka samochodu jadącego przed nami. Nie wiem, naprawdę - i to mimo tego, że miałem okazję przejechać się właśnie tym najnowszym modelem. Ale to być może wynika z tego, że egzemplarz, którym śmignąłem, był wyposażony w 2-litrowego diesla, zaś wszystkich bajerów nie dałem rady ogarnąć.

Acz system automatycznie utrzymujący odstęp (czy inszy, podobnie działający układ) tam rzeczywiście był. Jednak o tem potem.


Jedno, co można powiedzieć o nowym A4, to to, że... nie wygląda źle. Żeby nie było niejasności - to nie jest moja estetyka, jednak B9 szpetnym absolutnie nie jest. Proporcje są zgrabne, wyważone, zaś detale - dopracowane. Po prostu dobrze zaprojektowany średniej wielkości sedan. Inna rzecz, że niewiele się różniący od poprzednika, czyli B8, oraz innych sedanów z Ingolstadt. Korporacyjna unifikacja wyglądu niczym w Erneście & Młodym.

Jeszcze lepsze (choć też zgodne z "korporacyjnym umundurowaniem" Audi) wrażenie robi wnętrze. Jasne, stylistyka jest kwestią gustu, ta mnie nie porywa (inna rzecz, że ja akurat jestem miłośnikiem klimatów typu przedliftowy CX), ale absolutnie nie razi. I nie sądzę, by raziła kogokolwiek. Natomiast tym, co naprawdę gniecie mosznę, jest jakość materiałów i montażu. Serio - tu nie ma się do czego przyczepić. Zarówno tworzywa jak ich spasowanie to jest jakiś kosmos. Nie przesadzam - nie pamiętam, bym siedział w samochodzie, który miałby lepszej jakości, solidniej poskładane otoczenie kierowcy i paseżerów. Szlachetniej - owszem, jak najbardziej, ale nie lepiej.

(Wiem - nie widać tego na zdjęciach, ale nie mając w danym momencie dostępu do przyzwoitego aparatu skazany byłem na robienie zdjęć telefonem KRÜGER UND MATZ HÄNDE HOCH ALLE GESCHÜTZE FEUER SCHAMLOS KRANKENSCHWESTER WÜRSTCHEN MIT BIER JAWOHL, który, gdyby nie był takim dramatycznym chłamem, bardzo by pasował do tego wozu.)


Inną kwestią jest komfort wnętrza. I tu też trudno mieć jakiekolwiek większe zarzuty. Fotele są świetne, pozycja za kierownicą - wygodna, miejsca zaś jest dość z przodu i z tyłu. Mimo tego wszystkiego w środku A4 nie czułem się najlepej. 

Po pierwsze - siedzi się głęboko. Bardzo głęboko. Niektórzy (np. Blogomotive) to lubią, ja jednak nie przepadam. Choć widoczność (szczególnie jak na tak nowy model) jest zupełnie przyzwoita, czułem się zbyt schowany i miałem ciągłe - być może irracjonalne - wrażenie, że czegoś nie widzę, i że zaraz spowoduję przez to wypadek. 

Po drugie - miałem drażniącą świadomość, że gdy tylko otworzę drzwi, oczom wszystkich ukaże się podświetlany niebieskimi LED-ami próg. Zrobiłem zdjęcie, jednak nawet mój telefon o germańsko brzmiącej nazwie nie był w stanie znieść takiego stężenia napędzanego prestiżem własnym gruchotrzepstwa i fotka po zgraniu na kompa objawiła się jako czarno-niebieska smuga.

Po trzecie - ilość bajerów, wodotrysków, maszyn robiących "ping" i innych funkcji sterowanych czy to z kierownicy, czy znajdującym się przed dźwignią automatu pokrętłem MMA, yyy, przepraszam, MMI, najzwyczajniej w świecie onieśmiela. A przynajmniej takiego zgrzybiałego technofoba, jak ja. I nie - po wnętrzu A4 tego nie widać, ale tych wszystkich dodatkowych funkcji jest w okolicach sryliona.


Ja zaś sprawdziłem tylko jedną. I nawet nie wiem, jak się nazywa. Wiem tylko, że jej nie lubię.

Jest to coś w rodzaju asystenta pasa połączonego z aktywnym tempomatem. W gęstym ruchu miejskim, gdy co chwila trzeba przyspieszać lub zwalniać, samochód zasadniczo robi to sam (choć wcześniej wyświetla ostrzeżenie o zbyt małym odstępie - nie wierzę, dla Audi istnieje coś takiego jak za mały odstęp???), i to w sumie żadna wielka nowość. Prawdziwym bajerem - i jednocześnie tym właśnie elementem, który wybitnie mnie zirytował - jest utrzymywanie pasa ruchu. Człowiek jedzie sobie spokojnie, a tu nagle kierownica próbuje wyrwać mu się z rąk. Wybitnie nieprzyjemne doznanie. Poza tym ciekaw jestem, jak pracowałby ten system w miejscu, gdzie pasy są niewyraźne. Lub tam, gdzie po robotach drogowych pozostały resztki niewyraźnych, żółtych pasów. Lub zimą, na ośnieżonej drodze.

Na szczęście system można wyłączyć i po prostu jechać. A jeździ się naprawdę dobrze.

Zacznijmy od zawieszenia.

Spodziewałem się, że A4 będzie twarde. Nie potwornie twarde, ale na tyle sztywne, by tak samo sztywni stali się w rejonach lędźwiowych dziennikarze motoryzacyjni, według których jedynym przeznaczeniem samochodu jest urywanie sekund na Nordschleife. Jak się jednak okazało, Audi oferuje całkiem sporo komfortu. Owszem, jego zawieszenie nie jest kanapowate jak np. w Baleronie czy Peugeocie 406, jednak jego sztywność jest dobrana tak, by dobre właściwości jezdne nie oznaczały konieczności rezygnacji z wygody. Nierówności (szczególnie te krótkie i "ostre") są odczuwalne, ale stłumione.

Układ napędowy nie był wielkim zaskoczeniem. Wiedziałem, że wyposażone w 190-konnego 2-litrowego diesla A4 będzie szybkie - i takie jest. Wiedziałem, że dzięki napędowi na 4 koła (Quattro, prawdaż) moc będzie bardzo wydajnie używana do nadawania autu odpowiedniej prędkości - i tak właśnie było. Nie wiedziałem natomiast, jak będzie zachowywała się dwusprzęgłowa skrzynia DSG. Moje jedyne doświadczenie z nią, związane z przejażdżką 170-konną Skodą Yeti, było ambiwalentne: skrzynia działała sprawnie, ale przy mocniejszym przyspieszaniu potrafiła szarpnąć podczas redukcji. Tu z kolei kultura jej działania była znacznie wyższa. Przy dynamicznym przyspieszaniu zmiany biegów były wyczuwalne, ale nie zakłócało to komfortu. Zaskoczyło mnie jednak coś innego. W tym samochodzie zupełnie, całkowicie, absolutnie nie czuć prędkości. Powiem więcej - jazda zgodna z przepisami jest... nudna. Prowadząc A4 i starając się nie przekraczać ograniczeń prędkości mamy wrażenie, że wleczemy się niemiłosiernie. I to chyba wyjaśnia czemu kierowcy nowszych modeli Audi jeżdżą tak potwornie agresywnie. Oni po prostu starają się nie zasnąć.

Pozostaje pytanie, czy nowym A4 da się przewieźć jakiegoś sprzęta. Otóż... w zasadzie się da, ale niedużo. I na pewno nie bas w sztywnym futerale.


Jak widać na załączonym obrazku, gitara akustyczna w usztywnianym piankowym futerale wchodzi bez problemu. Włazi jeszcze odziany w miękki pokrowiec bas z krótką, symetryczną główką i... w zasadzie tyle. Bagażnik, jak w znacznej części nowych samochodów, jest zwyczajnie wąski, co w zasadzie dyskwalifikuje go jako basotransport. Zamiast zrobić więcej miejsca na szerokość, producent postanowił uszczęśliwić klientów mikrymi przegródkami na butelki z prestiżem własnym. Inna rzecz, że większości nabywców Audi to właśnie wystarcza.

Podsumowanie, czyli zady i walety:

Audi A4 B9 absolutnie nie jest złym samochodem. Ba - jest samochodem bardzo dobrym, i piszę to jako naczelny VAG-hejter. Jednak... nie jest to samochód dla mnie. Nie chodzi tu tylko o bagażnik, ale też o to, jak czuję się za kierownicą, o wrażenia z jazdy, o subiektywne odczucie, że wciąż jadę za wolno. Jasne, wszystko niby się zgadza - niemiecka dokładność i wydajność bliska perfekcji, doskonały montaż, bardzo przyzwoity komfort - ale coś sprawia, że nie jestem w stanie polubić tego auta. Może to kwestia "przebajerzenia", którego mój zmurszały, 37-letni mózg nie jest w stanie ogarnąć. Może to sprawka ciągłego prowokowania do bardziej agresywnej jazdy.

A może po prostu nie jestem targetem Audi.


Plusy:
  • doskonała jakość wnętrza
  • świetne osiągi
  • bardzo przyzwoity komfort
  • bogate wyposażenie (nawet jeśli niektóre jego elementy wydają mi się zbędne)

Minusy:
  • bagażnik (nie jest mały - po prostu nie spełnia moich potrzeb)
  • brak godnych zaufania silników (benzynowe - tylko TFSI, zaś diesle też mają swoje problemy)
  • działanie asystenta pasa ruchu
  • charakter (szczegóły wyżej)

Co nim wozić:

To nie jest samochód do wożenia basu. Do bagażnika wrzuć teczkę z dokumentami i w drogę. Tylko postaraj się nie wjechać nikomu w zad.

11 komentarzy:

  1. To, że nie odczuwa się prędkości charakteryzuje akurat wszystkie nowe auta VAG. Ostatnio jadąc Passatem B8 dostałem mandat 400 pln i 8 pkt a za nic w świecie bym nie powiedział, że jechałem za szybko. Także ten. Uważać trzeba. Z jednej strony żeby nie przekraczać bez sensu prędkości a z drugiej żeby nie zasnąć z nudów. Nie jest łatwo w życiu.
    Co do samego A4 to w sumie jest nie do odróżnienia ani od poprzednika ani od innych modeli. Ale jedna rzecz bardzo mi się podoba. Kierownica. Mega fajnie to wygląda.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jednak są znaki postępu. Postępującego odklejania się człowieka od rzeczywistości. Napisałem byłem kiedyś wpis gościnny u Automobilowni na temat BMW i8, w którym z miliarda bajerów jakie zaimplementowano w ten samochód udało się ogarnąć tylko jeden- pokrętło Eco/Sport. A reszta to były wrażenia z jazdy i z dźwięków jakie wydaje. Nie ma dzisiaj żadnego testu, w żadnej gazecie i na żadnym blogu, który dociekliwie opisywałby wszystkie cudowne bajery jakie producent umieścił w samochodzie i sprawdzałby je pod kątem rzeczywistej przydatności w życiu. To jest nie do zrobienia-test musiałby trwać miesiąc, i w efekcie zajmowałby 50 stron. Nikt już nie ma czasu ani na testowanie tak dogłębne, ani na pisanie, ani na czytanie.

    Pytanie tylko- czy to wszystko ma sens?

    ("Pyta pani w wierszu- czy życie ma sęs? Słownik ortograficzny daje odpowiedź negatywną"- cytat Wisława Szymborska, jako redaktorka działu porad dla młodych literatów).

    Sam test B9 bardzo dobry. Audi to wdzięczny temat. Taka kwintesencja kierunku w jakim, zdaje się, zdąża motoryzacja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak bardzo NEIN!
    Pomijając wady o których napisałeś, to wnętrze - kwintesencja tego, czego szczerze nienawidzę w nowoczesnych samochodach: wysoki tunel środkowy, elektryczny ręczny, gigantyczne wyświetlacze z pizdylionem "niezbędnych" informacji, jakieś kontrolki i przyciski. WSZĘDZIE. Aż strach się poruszyć, bo jeszcze się coś uruchomi/wyłączy/przełączy, np. wysokość/twardzość zawieszenia, tryb silnika, ustawienie fotela/kierownicy...
    A! i byłbym zapomniał o pikaczach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tunel nawet nie przeszkadzał, choć też nie lubię. Elektryczny ręczny - racja, zapomniałem. I tak, drażnił.

      Usuń
  4. Ja też nie jestem w stanie polubić.

    Ze względu na: A) stylistykę, B) przekaz emocjonalny, C) bardzo prawdopodobne problemy po przebiegu, który spokojnie wytrzymywały PF 125p, D) kontekst społeczno-kulturowy (który rzadko mi przeszkadza, ale tutaj jest wyjątkowo silny), E) postawę producenta, który nie tylko miesza w swoich produktach (do czego ma święte prawo) i głowach klientów (do czego ma zbójeckie prawo), ale też próbuje mieszać w podstawowych zasadach, jakimi rządzi się wolne społeczeństwo obywatelskie (propozycje zakazu transakcji kupna-sprzedaży starszych samochodów albo zakazu napraw poza ASO).

    P.S. Ernst to nie "Ernest", tylko nazwisko jednego z założycieli, po niemiecku oznacza ono "poważny" (w sensie angielskiego "serious"). Powinno więc być "Poważny & Młody".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale zaraz zaraz! Jakie propozycje zakazu kupna sprzedaży?! Musiałem przysiąść do Googla.

      O rany! Rozniosą chyba na widłach tych dilerów z VW i Audi. No chyba że jaśnie oświecona władza zmięknie pod ich lobbingiem.
      Nie wiecie czy ten projekt czyni przypadkiem jakieś postępy? Jeżeli coś takiego wejdzie, to u nas będą dwie motoryzacje- okupacyjna i podziemna.

      Usuń
    2. Projekt odpadł w przedbiegach. Ale niewykluczone, że w takiej czy innej formie powróci.

      Usuń
    3. O kurdeż. Jakieś linki do tego pomysłu? Byle nie w dojczu, bo w ichniejszym języku umiem jedynie "entschuldigung, ich habe keine Hausafgabe".

      Usuń
  5. Że się tak przywitam - Heil :) szczęśliwym zbiegiem okoliczności to ja udostępniłem auto do testu. Miałem przyjemność jeździć nim przez tydzień, zrobiłem prawie 4 tys km więc czuję się powiedzmy że upoważniony do dzielenia sie jakimiś tam obserwacjami. I tak:
    Jak chodzi o asystenta pasów - tu jest bardziej przydatny jako opcja awaryjna przy zagapieniu się, w zależności od ustawienia albo tylko wibruje, albo dokręca kierownicę żeby wrócić na pas. Można to też całkiem wyłączyć, jak Jarek słusznie zauważył. Ja dużo jeżdżę autostradą i jest to w porzo, chociaż powyżej 160 działa za wolno i może nie zapobiec wpasowaniu auta w barierki. Nie działa jak nie ma linii, jak są niewyraźne, też nie bardzo, ale wyraźnie komunikuje rozpoznanie (lub nie) linii z lewej i prawej strony niezależnie. Na śniegu nie zadziała. Nie jest to też system do jazdy autonomicznej - po dłuższej bezczynności brzęczy i każe przejąć kierowanie. Czyli typowy asystent.
    Mandaty - samochód rozpoznaje znaki ograniczenia prędkości i może w zależności od ustawienia korygować nastawienie aktywnego tempomatu. Jak koledzy pisali - nuda, zwłaszcza jak na robotach drogowych typu znak i żywej duszy auto samo grzecznie zwolniło do 30 :) bicz pls :) ale przed mandatem to chroni i można podnieść tolerancję chyba do plus 30 od wartości na znakach.
    Tempomat jest sprzężony z mapą, czyli na zjezdzie z krajówki na A2 sam dobiera prędkość i no cóż, dobiera dość zachowawczo (50 na serpentynce gdzie można 80...). Jestem w stanie to zrozumieć - jakby robiło odwrotnie, VAG nie opędziłby się od pozwów.
    Menu, hmm, powiem tak - łatwiej mi było odnaleźć się w multiinterfejsowym A4 niż w ASX-ie. No tam to automatyczne wycieraczki włączałem przez 5 km autostrady ;/. Tu jakoś pod ręką wszystko, może dlatego, że miałem jakieś obeznanie z Vagiem przy okazji używania Octavii, nie wiem. Pokrętło od MMA (o, sry, MMI :)) troszkę mnie zmyliło, ale jak doszedłem według jakiej logiki działa, to już poszło, na tyle, że usunąłem z nawigacji dodane przez siebie cele :). Faktem natomiast jest że osoba jeżdząca na co dzień autem od zmiany na letnie opony nie skalibrowała quasi-czujnika ciśnienia i nie wyłączyła powiadomenia o przekroczeniu zadanej prędkości. Widocznie bardziej lubię te zabawy w menu).
    Prędkość - 241 wg gpsu w telefonie. Najs, chociaż spodziewałem się zamknięcia budziku na 2zł50. Jednak 190 koni nie wystarcza :)
    Nawiązujac do ergonomii - obeznanie auta łącznie z tempomatem/MMI/radiem/nastawami audi drive select zajęło mi spokojnie 2 dni. MOże dla niektórych dużo, ale zakładając że zamożna osoba kupi taki sprzęt na ok. 3 lata to chyba nie tak źle.

    OdpowiedzUsuń
  6. Znowu słusznie Jarek i chyba Demon napisali - nie widać sryliona opcji po kokpicie. Panel klimatyzacji na środku dla mnie jest genialny. Aluminiowe przyciski, dyskretny wyświetlacz, pokrętła do regulacji - bez zarzutu. Telewizor na desce można wyłączyć (niestety nie schować jak w A3), wyświetlacz między zegarami ma opcję która się chyba nazywa dyskretny czy jakoś tak - minimum informacji. Mi natomiast to nie przeszkadzało. Co innego trochę mnie rozpraszało - po użyciu hamulca tempomat nie wraca do stanu aktywnego i to nie problem. Problem że również aktywny hamulec nie wraca do aktywnego stanu i nie raz się łapałem na tym że nie byłem pewny czy mam hamować czy auto utrzyma odstęp. Poradziłem sobie przez częstsze aktywowanie tempomatu dźwignią pod lewą ręką - do siebie i wiedzialem że już w razie czego auto czuwa.
    POdsumowując systemy - jako osoba dużo jeżdżąca autostradą i zdarza się że gadająca przez telefon/pisząca sms/czytająca internet/jedząca/zdejmująca bluzę itp :) doceniam że to nie tylko rakietka cisnąca do przodu, ale też czuwająca czy na tym przodzie coś nie stoi na drodze.
    Prędkości nie czuć bo ten egzemplarz miał podwójne szyby czołową i boczne z przodu.
    Demon - nie jest tak źle z tymi przyciskami, naprawdę. Ja niestety tak mam, że podobnie jak Jarek gram na basie, do tego na kompie używam skrótów i jak opanuję klawiszologię to nie mogę bez niej żyć. Wolny przycisk na kierownicy przypisałem do zmiany nastaw o których pisałeś - drive select (nota bene fajnie to działa, po pierwszym szale ustawiłem na comfort, bo na dynamic szarpanie gniotło mosznę dosłownie :)) aha, i żeby nie było - mój mózg jest 3 lata wcześniejszej produkcji niż Jarka, jakoś dałem radę :)
    Ja się nie zgodzę że nowoczesne auta itp. Że ten kierunek nie taki i tak dalej. Na co dzień jeżdżę Astrą G z 2001 roku, mam tam takie rarytasy jak brak klimy, szyby na korbkę itp. Sorry, wybieram Audi.
    Co mi się spodobało ? Jakość, i to odczucie że jakbym cudem miał ćwierć bańki i wydał je na takie auto, to bym nie żałował wydanych pieniędzy. Tylko dorzuciłbym jeszcze trochę piniondza na 3.0 TDI i kombi, wtedy się nada dla basisty, przynajmniej takiego jak ja :)
    Design mnie akurat pasi, rozumiem że to nie kanapa mercedes i stąd te kanty, linie, wcięcia itp. Lubię też tematy lotnicze, a w Audi czułem się troszkę jak w samolocie, dla mnie fajnie.
    Co mi się nie podobało ? Chyba tylko przykra konieczność oddania go po tygodniu...
    Basstard - Uber mobbing to chyba leiter, a nie fuhrer :) ale wiem do czego pijesz i potwierdzam - mobbing uber alles :)
    Cieszę się że udało mi się Jarka troszkę chociaż przekonać do DSG.

    Pozdrawiam

    Kijas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kombi też się nie nada, bo bagażnk tak samo idiotycznie zabudowany po bokach i za wąski na basiwo. Audi robi tak od początku lat 90. A co do kierunku - ta droga powinna była się zakończyć mniej więcej w połowie drogi między Astrą G a B9. Wtedy samochody już były dobrze wyposażone i bezpieczne, a jeszcze nieprzeładowane rozwiązaniami, które zaraz po gwarancji czynią jakąkolwiek poważniejszą naprawę nieopłacalną (w przypadku aktualnego BMW serii 5 nawet ASO nie ogarnia niektórych spraw) oraz pchających motoryzację w stronę samochodu autonomicznego (a te wszystkie szarpiące za kierownicę lane assisty to są właśnie wprawki przed odebraniem człowiekowi możliwości prowadzenia).

      A co do DSG - przekonało mnie tylko jego działanie, gdy jest sprawne ;-)

      Usuń