Grudzień właśnie postanowił się obudzić. Nie da się ukryć, że efekt jest srogi: śnieg, zimno, wściekłe korki w całym mieście, a nad tym wszystkim gromkimi podmuchami hula sobie niejaki Ksawery. Nic tylko zostać w domu, sprokurować sobie solidny kubek gorącej herbaty i zasiąść do tworzenia kolejnego dzieła z cyklu "Kochany Mikołaju". To też właśnie postanowiłem uczynić.
10. Porządny preamp basowy
Na lokalne sztuki z mym składem szantowo-folkowo-chałturniczym, do studia i do nagrywania w domu. Bardzo, bardzo chcę - szczególnie do tego ostatniego zastosowania. Najlepiej Aguilar Tone Hammer.
9. Dobre, lekkie combo
Na sztuki z tymże składem na troszkę większych scenach. Bardzo by się przydało. Może być MarkBass, może być Phil Jones, może być SWR z serii LA, o taki:
8. Rickenbacker 4003
Fantastyczny, rockowy sound. Kochą i nie tylko. Ależ lubię te basy. A czemu 4003 a nie 4001? Ma ponoć bardziej stabilny gryf. Ale ja się tam nie znam.
7. Precel
Niekoniecznie Fender - tak czy owak dobry Precision to w zasadzie podstawa. To brzmienie zawsze się przydaje. Alez bym grał. A najbardziej podobają mi się te w dziwacznym kolorze Antiqua. Ja go nazywam slimeburst (choć słyszałem też określenie phlegmburst - bardzo trafne). Zajebiaszczy.
Ale, jak już napisałem, nie musi to być Fender. Nie musi nawet wyglądać jak Fender. Ma mieć jedynie precisionową konstrukcję (bolt-on, pasyw, przystawka typu "split' w odpowiednim miejscu). A prezentować się może tak:
6. Hand Box Red Fighter
Lubię mojego Carvina, ale nie jest to najlepsza główka, pod którą się podpinałem. Niedawno miałem okazję przetestować nowy wyrób polskiej firmy Hand Box - głowę Red Fighter. Zdarła ze mnie spodnie przy pierwszym walnięciu w strunę. W niczym nie ustępuje SWR-om, które bardzo lubię. Rewelacja. Poproszę.
5. Aria SB-1000
Ten bas opisywałem już w moim pierwszym toptenie, w którym przedstawiłem 10 najważniejszych według mnie basów z lat 80. Zajęła 3 miejsce. To o czymś mówi. To, że grał na takiej nieodżałowany Cliff Burton niewątpliwie też o czymś mówi, ale nie lubię Metalliki, więc znacznie bardziej przemawia do mnie fakt, że używali takiej m.in. John Taylor i Trevor Horn. Tłusty ejtisowy sound. BORZE JAK POŻĄDAM.
4. Dobra, lekka paczka 4x10 (a jeszcze lepiej zestaw 4x10 + 2x10)
Henryk (którego wciąż nie sprzedałem) jest świetną paką. Jednak waży mniej więcej tyle, co krzywa wieża w Pizie, jest wściekle nieporęczny, zaś salka w której gram z NR jest na piętrze a windy rzecz jasna nie ma... Dlatego marzę o lekkiej, dynamicznej kolumnie (lub dwóch) o "szybkim" lecz soczystym brzmieniu. SWR Golight, MarkBass czy nasz rodzimy Noisy Box (najlepiej rewelacyjny G.Noiz) bardzo dałyby radę. Bardzo bardzo.
3. Bezgłowkowa piątka
Przechodzimy do pierwszej trójki, czyli artefaktów, których pożądam najbardziej. I wszystkie trzy to basiwa.
Na pierwszy rzut - piąteczka, która mogłaby zastąpić Alembica w miejscach, do których wolałbym go nie zabierać. I chodzi mi nie tylko o lokale, gdzie nie mam zbytniego zaufania do publiki, lecz głównie o ewentualne sztuki zagraniczne - kto wie, może trzeba by było przewieźć bas samolotem... Dlatego ogromnym plusem byłby grafitowy gryf. A warunkiem koniecznym - brak główki. Nie ma główki - nie ma co się ułamać. No i do tego cholernie mi się podobają. Przepraszam.
2. Bezgłówkowa piątka fretless
Na drugim miejscu pod względem stopnia pożądania ląduje kolejny pięciostrunowy obrzyn - tyle, że bezprogowy. Bas, który zastąpiłby Malinka. Piękny, śpiewny... i bezgłówkowy.
Ja naprawdę uwielbiam obrzyny.
I wreszcie przyszła pora na zwycięzcę, a jednocześnie najmniej niestety realistyczne (ze względu na koszt) marzenie, którym jest...
1. Wal Mach II (ale i Mach I by wystarczył)
To brzmienie. Ten klimat. Ta stylówa. Ubóstwiam te basy całym swym jestestwem. Mają w sobie coś, co sprawia, że na samą myśl o posiadaniu takowego muszę zmieniać bokserki. Jeden z najwspanialszych instrumentów, jakie wyszły spod ludzkiej ręki. Równie wspaniały, co Alembic. Ale Alembica już mam.
A dlaczego Mach II? Nie chodzi mi tu o 24-progową podstrunnicę - 21 progów którymi dysponuje Mach I w zupełności by mi wystarczyło. Po prostu jeszcze bardziej mi się podoba.
A najlepiej byłoby mieć dwa: progówkę i fretlessa. Przy czym bezprogowy nie musiałby być najbardziej klasycznym Machem. Wystarczyłby pasywny Pro z jedną przystawką przy mostku.
Tak. Zdecydowanie poproszę oba.
A tak naprawdę... Poprosiłbym cokolwiek z tej listy. Ależ by była radość.
Hmmm... Nie znam się na tym sprzęcie i cenach, ale raczej za czapkę gruszek się tego nie kupi, bo pewnie już byś miał coś z tej listy. Ale mikołaj nieprzewidywalny jest, więc życzę Ci abyś coś z powyższych pod choinką znalazł :)
OdpowiedzUsuńOj, miałbym. Nawet, gdyby to były 2 czapki gruszek.
UsuńNa obecną chwilę najbardziej realistyczny jest preamp (niekoniecznie ToneHammer - jest dość drogi a są tańsze choć nadal całkiem niezłe opcje) i paczka (jeśli wreszcie sprzedam Henryka). A Wal... No cóż, trzeba wrócić do grania w Totka.
Ekhym. Dupa ze mnie, nie basista i dlatego w sumie miałem nie komentować, ale nie wytrzymałem ;-)
OdpowiedzUsuńBo jak tu nie dodać od siebie, że:
- jestem przeogromnie napalony na zapowiedziany preamp Taurusa Bass Engine - dwukanałowy, z wejściem AUX, wyjściem liniowym XLR i słuchawkowym.
- lekkie sprzęty są fajne, ale fizyki nie oszukasz; inna rzecz, że z tego co się orientowałem to najlżejsze 410 "nieowłosione" robi aktualnie Fender (Bassman Neo) - 25kg.
- Precla mojego mogę za darmo oddać - chiński, krzywy, szumi i w ogóle, ale jaki głośny!! (i to już z dechy).
- WAAAAAAAL !!!!! A tu masz kolejny, stosunkowo świeży powód do GAS-owania na Wal'a (operatora chyba nie trzeba przedstawiac?):
http://www.metallictasteofblood.com/
1. Graty Taurusa nie przemawiają do mnie. Nie mówię, że są złe - po prostu nie brzmią tak, jak lubię. Acz wolałbym mieć preamp Taurusa niż nie mieć w ogóle. Bardzo by mi się coś takiego przydało.
Usuń2. Jedna z najlepiej brzmiących paczek, pod jakie się podpinałem, to G.NOIZ (sygnatura mojego dobrego kolegi znanego gdzieniegdzie jako Gruby) produkcji Noisy Boxa. Niesamowity cios, klarowność a jednocześnie sporo drapieżności. Głośniki? Neodymy SICA. I tak, jest dość lekka i mobilna. Da się? Da się.
3. Ooo, co to za Pretzl? A krzywy - tzn. ma wypaczony gryf?
4. Colin Edwin daje radę. Bardzo.
1. Mnie się brzmienie Taurusa podoba; podłogę też robią na poziomie. Ale nagłośnienie - dziękuję, postoję - z wielkim facepalmenm w reakcji na niektóre pomysły.
Usuń2. Ale ja się nie znam! Dla mnie (!!!!) najlepiej brzmiącymi paczkami są te od Mesy, ale one "odpowiednio" ważą.
3. Lentamente w stylu Dimavery. Akurat gryf i mostek są jedynymi przyzwoitymi elementami. Gryf jest zamontowany tak krzywo, że nawet jak kowadełka leżą na korpusie, to i tak można się cieszyć "kilometrową" akcją strun. Ale żaden próg nie haczy ani nie wystaje, klucze, mimo iż sprawiają wrażenie ostatniego badziewia, trzymają strój. A jedyną faktyczna niedoróbką jest kropla bezbarwnego lakieru w połowie gryfu.
4. Się wie!
Taki?
Usuńhttp://www.plejadalight.pl/app,product,p,44665,lentamente-lpb-10-gitara-basowa.asp
O to! to! tylko że czarny korpus z białą płytką ;-) Poza tym mój był tańszy. Dużo tańszy!
UsuńCzarny Precel z białą płytką i palisandrem to najczerstwiejsze zestawienie jakie istnieje - taki basowy odpowiednik srebrnego Paska w Tedeiku :P
Usuń...i tu robimy parabolę do punktu 1., bo jak się nazywa najbardziej wypasiony (aktualnie) preamp Taurusa?
UsuńSILVER LINE Tdi ;-))))
Przypadek? nie sądzę! ;-)))