Nie będę się chwalił ile dziś mi stuknęło - powiem tylko tyle: jestem szacownym panem w średnim wieku. Czuję się staro.
I nadal zachowuję się jak upośledzony nastolatek.
Tak czy inaczej - z okazji mojego postarzenia się przedstawiam nowy cykl, w którym będziecie mogli oglądać moją starczą paszczę i paluchy oraz posłuchać mego krzywego grania. Czasem będę brał na tapetę numery, które są według mnie tego warte, czasem po prostu będę przedstawiał basy jako spóźniony ficzer dodatkowy do już zamieszczonych wpisów.
Na pierwszy ogień - jeden z mych ulubionych numerów jednego z mych ulubionych zespołów: "Art of Parties" Japan.
Oto oryginał w mojej ulubionej wersji koncertowej:
Mick Karn, o którym już niegdyś pisałem, to jeden z moich absolutnych basowych idoli. Czarodziej fretlessa, człowiek o nieprawdopodobnej, unikalnej kreatywności, wielka indywidualność. Dokładnie dwa tygodnie temu (4 stycznia) minęła 3 rocznica jego przedwczesnej śmierci. Dlatego też zdecydowałem zacząć od jednej z jego natychmiastowo rozpoznawalnych linii.
I tak, wiem, że nie zagrałem tego idealnie. Powiem więcej - moje wykonanie jest, oględnie mówiąc, dość odległe od oryginału. M.in. brakuje kilku dźwięków (za każdym razem jest to pierwszy dźwięk frazy) w miejscu, gdzie nie byłem pewien, gdzie zaczyna się bridge bez basu. Zresztą nadal nie jestem pewien.
Ale nie jestem Mickiem Karnem.
Panie, Panowie i cała reszto - oto zatem ja i mój bezprogowy Ibanez Roadstar II. Japan, Mick Karn, "Art of Parties".
Do najbiliższego.
No jak dla mnie mistrzostwo.
OdpowiedzUsuńZ wrażenia zapomniałam - wszystkiego najlepszego urodzinowego!
UsuńOgromne dzięki! Acz do mistrzostwa tu dość daleko.
UsuńSpoko cykl, czekam na jakiegoś Primusa.
OdpowiedzUsuńAha no i najlepszego.
Oj, na Primusa to możesz jeszcze długo poczekać...
Usuń- Wszystkiego najlepszego!
OdpowiedzUsuń- Tak sobie myślę, nie wiem czy dobrze...nie sądzisz, że przydałby się Tobie Wal (powiedzmy - fretless)? ;-)))
- Brakującego dźwięku nie słychać, ale brakuje jakiegoś zmiksowania, bo podkład momentami zupełnie ginie.
- Dzięki!
Usuń- Zajrzyj na http://bass-driver.blogspot.com/2013/12/top-10-mikoajkowy-iszlist-sprzetowy.html i zerknij na pierwsze miejsce ;-) Niestety - ich ceny są wręcz groteskowe.
- Dźwięk był nagrywany z cyfrówki, która służyła jako kamera, bas szedł z małego "domowego" comba a podkład z głośników - niestety nie mam technicznych możliwości nagrywania dźwięku na komputer a tym bardziej miksowania go z podkładem. Po pierwsze nie mam żadnego preampu a wyjście line out w moim combie nie działa (co utrudnia podpięcie basu pod kompa), po drugie zaś używam Ubuntu a ponoć jest bardzo ciężko z programami do hołmrikordingu pod Linuxa.
"Najgorsze" jest to, że ta groteskowa cena odzwierciedla to, co oferuje w zamian. I oczywiście zauważyłeś ";-)))".
UsuńA w kombie nie masz wejścia AUX albo LineIn? Wtedy wystarczyłby odpowiedni kabelek z kompa.
Jest "Preamp out" które nie działa i "Cabinet simulated direct out" którego nie sprawdzałem. Generalnie to Line6 Low Down Studio 110, który nie dość, że sam w sobie poraża chujnią, to jeszcze jest w dość smutnym stanie.
UsuńNa panelu, masz po prawej stronie wejście oznaczone CD/MP3, w to wpinasz kabelek (najlepiej stereo), z drugiej strony ten kabelek do wyjścia komputera (tam gdzie podłączasz głośniki) i voila! i możesz nagrywać aparatem. Kwestia dodatkowa to dostosowanie głośności podkładu - ustawiasz w kompie.
UsuńNnno jest. I co, całość będzie leciała z piecyka wtedy? To nie wróży dobrze brzmieniu. Tak czy inaczej - dzięki za podpowiedź, na pewno sprawdzę przy najbliższej sposobności.
Usuńprzy takich zasobach sprzętowych to najlepsze, a może i jedyne wyjście :-) Powodzenia!
UsuńOpcja numer 2, to zaprzyjaźnienie się z Audacity :-)
Czyli - nagrywasz sam cover, wklejasz do Audacity jako jedna ścieżka, jako druga ścieżka podkładu . Ale z synchronizacją to jest zabawa ! :-)
A będzie śmigać pod Ubuntu?
UsuńMasz w podstawowych repozytoriach (Synaptic albo Muon, nie wiem co jest w normalnym Ubuntu)
UsuńA nie! czekaj...;-)
UsuńJeśli tylko potrzeba Tobie do Youtuba, wtedy wystarczy Openshot (ewentualnie PiTiVi, oba w repozytoriach!). Nagrywasz kower/swoja linię z jak najmniej słyszalnym podkładem (normalnie-aparatem), wrzucasz wideo, dodajesz do tego podkład jako druga ścieżka. Ewentualne braki synchronizacji korygujesz ręcznie przesuwając całą ścieżkę lewo-prawo.
Jak już masz gotowe, klikasz eksport do DVD, gotowy plik wrzucasz do YT.
Rozwiązanie dużo łatwiejsze i wygodniejsze niż Audacity.
Do DVD? A nie przeszkadza fakt, ze napęd mi nie działa? I repoCO???
UsuńTak czy inaczej - dzięki!
Chodzi o plik DVD, z napędem nie ma to nic wspólnego. Dzięki temu masz obraz w przyzwoitym standardzie + wysoką jakość dźwięku.
UsuńPo prostu Openshot ma gotowe profile, dzięki temu nie trzeba ręcznie bawić się w konfigurowanie kodeków i innych pierdół.
No..repozytoria - tam masz gotowe oprogramowanie; uruchamiasz dowolny menadżer pakietów, zaznaczasz co chcesz zainstalować albo odinstalować, potwierdzasz i się robi.