wtorek, 25 sierpnia 2015

Eventualnie: Wielkie Urywanie Kół 2015

Dzień dobry się z Państwem. Dziś pozwolę sobie zacząć odezwą do Narodu, gdyż albowiem ewidentnie nadszedł czas, by wprowadzić pewne zasady (bo bez zasad są kwasy). Otóż, jak niektórym zapewne wiadomo, blog jest własnością jego autora, i póki tenże autor nie łamie prawa, może sobie w nim robić co chce, łącznie z ustalaniem reguł gry i wypraszaniem za drzwi tych, którzy z jakichś niewiadomych powodów stwierdzają, że ich opinia będzie na danym blogu cenniejsza od opinii samego autora. Dlatego proszę o wyjęcie kajecików, zanotowanie i podkreślenie wężykiem, Jasiu, wężykiem: gospodarzem niniejszego bloga jestem JA i moje zdanie jest tu prawem. Jeżeli ktoś z Was zacznie - oczywiście wedle moich kryteriów - zachowywać się w sposób przykry, upierdliwy czy generanie nie pasujący mi, nie będę już z takim indywiduum wchodził w nieprowadzącą do czegokolwiek polemikę, tylko podejmę stosowne działania. Komentarze będące emenacjami kału przechowywanego w mózgoczaszce ich autora będą usuwane od razu po stwierdzeniu przeze mnie ich pojawienia się. I TERAZ UWAGA. Nie jestem nieomylny, zaś moja wiedza ma tu i ówdzie sporo luk. Dlatego jeśli popełniam błąd rzeczowy, jak najbardziej można zwrócić mi nań uwagę (oczywiście w kulturalny sposób) - podziękuję i skoryguję. Macie też prawo nie zgadzać się z mymi poglądami, np. na współczesną motoryzację. Jeżeli Was rażą - trudno, jest masa innych miejsc w sieci: Pudelek, forum klubu Audi Debils, a także wiele stron z poradami jak skutecznie popełnić samobójstwo. Oczywiście tu też jest miejsce na odrobinę kulturalnej i nienachalnej polemiki, ale należy przy tym pamiętać, że to jest mój blog, moje miejsce i moje reguły gry, zaś podstawowe zasady higieny są takie, że odwiedzając kogoś jesteście zobowiązani stosować się do zwyczajów u niego panujących. Jeśli zatem przyjdzie Wam do głowy polemizować w nieakceptowalny (wedle moich standardów) sposób z mymi własnymi, prywatnymi i oczywiście jedynie słusznymi poglądami, pozostanie mi jedynie odpowiedzieć w poniższy sposób:


Społeczność została pouczona, można zatem przejść do meritum, czyli rajdu WUK-a.

Jak wielu z Was zapewne się orientuje, w środowisku gratolubnym bardzo aktywnie działa niejaka Fi. Znana jest m.in. z posiadania Econa (czyli Forda Econoline) oraz pielęgnowania pamięci o swym dawnym wehikule - Volvo 340 na czarnych blachach WUK. Niestety, WUK od pewnego czasu śmiga po krainie, gdzie nie ma korków ani repów w Octaviach a benzyna jest za friko. Ocierając łzy, Fi postanowiła zorganizować rajd, który swą nazwą upamiętni nieodżałowane toczydło. I jak postanowiła, tak uczyniła.

Rajd WUK-a odbył się już po raz trzeci. Dwa lata temu przybyłem jako obserwator, w zeszłym roku obowiązki uniemożliwiły stawiennictwo, za to w tegorocznej edycji wziąłem udział jako uczestnik, konkretnie zaś jako pilot (czyli tzw. umysłowy) zasiadający na prawym fotelu niebieskiego Citroena GS. I wiem już, że mimo nienajgorszego wyniku na zeszłorocznych Nitach, taki ze mnie pilot jak z koziej sempiterny eufonium.

Jednakże o tem potem.

Już w drodze, dojeżdżając około 8:30 z Piotrkiem (właścicielem i kierownikiem GS-a) i Julianem (jego bratem, który służył nieocenioną pomocą jako wyszukiwacz punktów ze zdjęć) na miejsce, spotkaliśmy pierwszych współzawodników. 


Przybyliśmy na miejsce startu jako jedni z pierwszych. Załogi jedna po drugiej nadciągały swymi wehikułami.




Zaparkowaliśmy w doborowym towarzystwie.

Prosimy nie klikać w środek zdjęcia - to nie jest film, nie odtworzy się

To ten za > 1000. WSPANIAŁY

Przedliftowa deska = #najlepiej

Młodsi Specjaliści ds Nawigacji

Jeden to poszukiwany, cenny, rzadki klasyk za grube pieniądze. Drugi to BMW serii 6.

Suchar Codzienny #1: Granada - Zabawawyśle?

Ostatni dobry Escort

Chrysler-Simca-Talbot-Barreiros 2 Litre, czyli jak Amerykanie, Anglicy i Francuzi mogą kolektywnie wszystko spieprzyć i oddać Hiszpanom do tłuczenia

Ładna Łada

Taternicy

Najsłynniejsza Corolla w Polsce, czyli japońskie auto użytkowane uprzednio przez Niemca we Włoszech

Najsłynniejszy Starlet w Polsce, czyli "PACZCIE JAK TEN GWIAZDORZĄCY BLOGER NA TRAWIE STANOŁ"

Wóz Obsługi Rajdu

Suchar Codzienny #2: Ascona - Mistrzumiera?

Kurdeż, ale to jest uczciwie ładne żelazo, do tego z wajchą przy kierze. Mógłbym.

Tłusto i premiumowo wykończona deska rozdzielcza Dekawki...

...i zachwycająca precyzja wykonania jej nadwozia. Drewniany szkielet + derma sprawiają, że nigdy nie będzie tu duszno.

Informacja, że oba te samochody powstawały mniej więcej w tych samych latach, powoduje wystrzał mózgu przez uszy

Ciekawe, ile E34 w tej konkretnej wersji jeździ po Polsce

BARDZO BARDZO MIŁOŚĆ

Wystarczyłby nawet jako jedyne usprawiedliwienie istnienia marki Opel
 Zaraz po przybyciu zgłosiliśmy się do organizacji celem odhaczenia i poboru numeru startowego.


Pozostało jeszcze kilka chwil na pobawienie się hydropneumatyką i posłuchanie przesympatycznego gangu chłodzonego powietrzem 4-cylindrowego boxera.



Zgodnie z planem o 9:30 rozpoczęła się odprawa.

Suchar Codzienny #3: odprawa - dolewa?
 Zaraz potem towarzystwo udało się na tor celem ślizgania się po specjalnie nawilżonej nawierzchni, stawiania tłustych boczurów i siania popłochu wśród rozmieszczonych na torze pachołków i opon.

Przy okazji było czego posłuchać.



Popatrzeć też było na co.

Amazon po przejeździe. Szedł grubo, a ja popełniłem błąd próbując go nagrać telefonem, który oczywiście się zawiesił.

TAXI!!! Na Chomiczówkie poproszę, INO CHYŻO

Fele dają + 5 do driftu

ŁAAAJEMSIJEJ!

Równie dobrze jechał, co wyglądał

Dwa sposoby na kabriolet

Kiedyś najpopularniejszym kolorem był czerwony. Ciekaw jestem, czy był wtedy tak samo nudny, jak dziś srebrny.

Ustalanie taktyki

Kolejka się skraca

WUJu, niech WUJ już zjedzie z toru.

Obserwowanie T3 na torze - godne doświadczenie. Godniejsze może być tylko uczestnictwo od środka.
Po idealnym na tor T3 przyszła pora na nas. Po raz pierwszy czytałem wskazówki dotyczące jazdy po torze i choć Piotrek nadał dość spokojne tempo, ledwie się wyrabiałem. A pierwsza próba i tak była najbardziej lajtowa, o czym przekonaliśmy się później.

Tymczasem przyszła pora, by rozpocząć pierwszy etap, opisany w całości łatwym i przyjemnym itinererem strzałkowym. Sama trasa, prowadząca po całkowicie nieznanych mi do tej pory zakamarkach Fortu Bema, również była bardzo przyjemna, przynajmniej pod względem widoków.

Stać!

Takie rzeczy 2 kroki od skrzyżowania Trasy AK z Powązkowską

Ul. Waldorffa (tego, który klął się na swego psa Puzona), lata temu miałem niedaleko stamtąd próby - ale nigdy nie zeksplorowałem perymetru
Około połowy pierwszego etapu uczestnicy byli kierowani na parking, skąd startowali do... krótkiego odcinka pieszego.

Znany wszem i wobec Austin Sheerline z dieslem od Kii K2700, czyli dostojny lord jarający machorę

Widoczek z francuskiego parkingu w latach 70.

Podbijanie pieczątek na karcie

Bardzo zacne murale - lewy był na jednym ze zdjęć z trasy

Rajdówka zjeżdża na parking

Chyba trudno o bardziej różniące się samochody

Ciekawy patent - tzw. nieśmiałki częściowo widoczne, można je włączyć ale nie otwierać
Z urokliwych, zielonych zakątków Fortu Bema towarzystwo zjeżdżało z powrotem na autodrom celem sieknięcia drugiej próby sportowej przed kolejnym etapem trasy. A także odsapnięcia lub zniszczenia absolutnie wyśmienitego hambuksa z fudtraka. 

Wielki Tłusty Lans Gangsta Stajl, Zero Fucks Given

Ile to było? 200 tysięcy bez negocjacji?

PODDAJ SIĘ, JESTEŚ OTOCZONY

Under the brigde downtooown (fot. Piotrek W.)
Tymczasem kolejne załogi przystępowały do drugiej próby na torze, gdzie można było usłyszeć m.in. to: 


Oraz zobaczyć to:

Trzybiegowy automat, kanapowaty zawias ze sztywnym mostem z tyłu - ideał na tor

Tym razem niestety już ewidentnie nie nadążałem z krzyczeniem "lewo-prawo-lewo-prawo" i pod sam koniec Piotrek zamiast zaatakować kolejne pachołki pojechał na wprost. Punkty karne, trudno, bywa - to jednak jeszcze nic w porównaniu z carmageddonem, który czekał nas na trasie drugiego etapu.

No i nie padło nam sprzęgło, tak, jak świetnie jadącej załodze Seata 850. Zresztą naprawili.


Drugi etap prowadził częściowo po przylegającym do lotniska fragmencie Bemowa, częściowo zaś po leżących za WAT-em Grotach, zielonym, zacisznym Boernerowie i malowniczych wertepach wokół poligonu. Sama trasa była rewelacyjna - nie dość, że bardzo lubię tamte rejony, to jeszcze miałem możliwość poznać takie ich fragmenty, z których istnienia nie zdawałem sobie sprawy. Niestety, w paradę weszła moja pierdołowatość w zakresie pilotowania, która poskutkowała okołogodzinnym (i bezskutecznym) błądzeniem po pierwszej choince nawigacyjnej, całkowitym olaniem drugiej i położeniem prowadzącym po Boernerowie planu (nazwanym Planem Volvo, gdzie punkty były oznaczone różnymi modelami szwedzkiej marki; 940 nie było), który co prawda na papierze opracowałem szybciutko i wedle wszelkich prawideł, ale w realu totalnie nie przełożył mi się na sytuację drogową. Pokazało to dobitnie, że itinerer strzałkowy ogarniam ładnie, ale na tym moje kompetencje "umysłowego" się kończą. Chyba wolę prowadzić. Inna rzecz, że testowo jadąc ze Z. Łomnikiem trasę jego tegorocznego rajdu jakoś z jego choinką nie miałem problemu... 

Ujrzawszy ją stwierdziłem, że szkoda, że nie bierze udziału. A to jeden ze współorganizatorów był.

Znany już z Google Street View i jednego z moich miksów stały mieszkaniec Grotów

Punkt kontrolny na Planie Volvo - oczywście zaliczony w niewłaściwym momencie

Nie był pytaniem z trasy

Też nie, może dlatego, że jeździ. Był już zresztą w jednym z mixów.

Te raczej nieprędko gdzieś pojadą - ale też nie były pytaniem. A szkoda.

Punkt kontrolny dla miłośników seriali medycznych (skąd do Wuja Chafla mam wiedzieć co to była "Sanitka"?)

Urokliwa droga prowadząca na poligon (fot. Julian W.)

Po wielokrotnym zgubieniu się i możliwością docenienia zawieszania GS-a (nie zazdroszczę załodze Opla GT) droga zawiodła nas w końcu z powrotem na autodrom. Na ostatnią próbę sportową, czyli Kryterium WUK-a.



Ten przejazd został ukończony z otwartą klapą bagażnika
Niestety, nasz przejazd zakończył się dokładnie tak samo jak poprzedni - opuszczeniem kilku pachołków. Szkoda, bo start był dobry.

Pozostało już tylko ustawić się strategicznie obok drugiego szczękoopadniczego hydrowozu tej imprezy...

BIERE OBA
 ...i uwiecznić kilka scenek z mety.

Borze, uwielbiam Amazony. Acz dwudrzwiowe bardziej.

Cofanie "na zapałkę" czasem boli

Ustawiony do sesji

 WUJ z napędem ekologicznym
 Jeszcze tylko ogłoszenie wyników...


...i do zobaczenia.


Czy pojadę w przyszłorocznym WUK-u? Obaczym. Jako kierowca czułbym się niepewnie na próbach sportowych (zresztą szanse, że Skanssen zostałby dopuszczony, są nikłe), jako pilot zapewne znów położyłbym choinkę i plan - no chyba, że nauczyłbym się myśleć jak Fi. Ale na pewno chcę tam być. W dowolnej roli - byle z aparatem w łapie.

17 komentarzy:

  1. Niebieski GS ma szyberdach? Wybornie!

    Przedliftowy BX cudny, jakoś przegapilem moment, kiedy był na tablicy. Może i lepiej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Ma!

      2. Oj, cudny, choć mocno zmęczony (i ewidentnie po przejściach). Za < 1000 zł to megastrzał..

      Usuń
  2. Myślę że nie takie nikłe, tym bardziej że masz rocznik 1992. Mnie dopuścili 2 razy bez wahania nawet, w zeszłym roku i 2 lata temu a mam rocznik 1995 :-P. W tym roku nie mogłem brać udziału bo byłem akurat w innym województwie, no i trochę się zniechęciłem przez poziom trudności w poprzednich edycjach. Ale może w przyszłym roku się jednak skuszę? :-D

    "Lordessex"

    "Lordessex"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja spróbuję, choć zapewne spieprzę próby sportowe.

      Usuń
  3. Genialna impreza. Moje okolice, szansa niezgubienia się całkiem spora. Na zdjęciach widzę, że nie wszystko znam - szacun dla organizatorów skoro znaleźli miejscówki, których ja przez prawie 40 lat nie zwiedziłem. My z małżonką już mieliśmy się wpisać na listę startową, ale tradycyjnie pojawiły się wątpliwości czy będą chcieli mojego trupa. A potem wydarzył się wypadek i cały plan poszedł w pizdu. Efekt jest taki, że nawet Nity obejrzę w necie. Jakby co, to mogę pożyczyć strupa.
    Fajnie się bawiliście, fury zacne, a z opisem trasy pewnie byśmy polegli koncertowo. Nabrałem jeszcze większej ochoty na uczestnictwo. Pewnie w przyszłym roku się uda...
    PS. Suchar nr 2 zacny
    PS2. GS, BX, GT, Tatry no i ZAF uczta Panie 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Impreza super, podziwiam pracę włożoną w organizację - samo odkrycie tych zakamarków i opracowanie trasy to musiał być gruby wysiłek. Okolica bardzo fajna, choć dzięki choince nr 1 na długi czas znienawidziłem rejon Rodła/Sosnowiecka/Korfantego/Żołnierzy Wyklętych. Ale takie Boernerowo czy Groty - piękne, zawsze je lubiłem, a teraz mogłem poznać je lepiej. Megapropsy dla Fi i współorganizatorów.

      A co do wypadku - co się stało się? Zmartwion jestem, daj znać. Mam nadzieję, że nic bardzo poważnego.

      Jeśli chodzi o pożyczenie Pandziochy - Bubu spytany czy dopuści Skanssena do Nitów powiedział, że najwyżej na listę rezerwową, więc nie wykluczam że się odezwę ;-) Tak czy inaczej - ogromne dzięki za propozycję!

      Usuń
  4. Nie mów, że się zgubiłeś na trepowni ;) Przecież tam wszystkie ulice takie same. A przez garaże na Himalajskiej jechaliście? tam jest mega klimat. Boernerowo to moja codzienna trasa rowerowa z dzieciakami, więc się zna się.
    Heh, wypadek z gatunku tych ciężkich, dosłownie. Tona kamienia mnie pogoniła z auta i niestety dogoniła. Więc do końca września leżę jak roślinka na łóżku, a potem zaczynam naukę chodzenia. Także Pandolot stoi pod blokiem i walczy z rudą.(i nudą). Żona raz na miesiąc się przejedzie i to tyle, więc każda przejażdżka to dla strupa lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tyle zgubiłem co sytuacja mi się totalnie nie zgadzała z tym, co było na choince. Ze 3 razy startowaliśmy do 1 choinki, pierwsze 4 sytuacje (parking wzdłuż zachodniej strony Żołnierzy Wyklętych, z wjazdem bodajże od Korfantego) bez problemu, po przejechaniu na drugą stronę nagle przestawało się zgadzać cokolwiek. A i olać choinki i ruszyć dalej się nie dało, gdyż itinerer opisywał to miejsce jako skrzyżowanie Rodła z Korfantego, które a) w realu nie istnieje (przed zetknięciem z Korfantego Rodła przechodzi w Sosnowiecką), b) nie wiadomo z której strony i w którą stronę miało się ruszyć, gdyż skrzyżowanie jest typu PCK.

      Tona kamienia??? Ale jak to? Wypadek w pracy? Stoczyło się coś z paki i przygniotło Ci nogi? Kurdeż, współczuję strasznie. Kuruj się.

      A co do Pandy to pewnie pogadamy.

      Usuń
    2. W szczegóły nie ma co się wdawać, ważne że oszukałem przeznaczenie i żyję ;)
      Aż spojrzałem na street view, skrzyżowanie Rodła z Korfantego istnieje, Sosnowiecka odchodzi w bok, tu bym się nie zgubił ;)

      Usuń
    3. Ty uważaj z tym oszukiwaniem przeznaczenia, gdyż na filmach to się kończy równie spektakularnie co krwawo ;-)

      Nie wiem, jak na GSV, ale w realu skrzyżowanie ma tabliczki Korfantego i Sosnowiecka.

      Usuń
  5. Relacja bardzo, bardzo dobra - zresztą jak zwykle.
    Pomysł ze wstawkami audiowizualnymi - rewelka. Zrobił Pan mi dzień filmikami ze startującą Tatrą i dekawką.
    Właśnie, ta dekawka to ma tylko kierunkowskazy ramieniowe?

    A co do zasad - bardzo dobrze, że są. Wstyd mi, bo pewnie wcześniej je wcześniej łamałem pokazując, jaki ze mnie smartass - ale byłem ich nieświadom.
    Dlatego taka nieśmiała sugestia - może dałoby się je jakoś na stałe dokleić w postaci linka gdzieś w widocznym miejscu? Żeby nowoodwiedzający mieli szansę się zapoznać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filmiki to taka nowa świecka tradycja - jak Dzień Pieszego Pasażera. Spodziewaj się ich wincy przy okazji kolejnych eventów.

      Dekawka ma ramieniówki, ale właściciel chyba zamontował też "normalne" kierunkowskazy. W każdym razie nie widziałem, by ramieniowe działały.

      Nie smartassowałeś jakoś dramatycznie, więc spokojnie, nie stresuj się, głęboki oddech. A pomysł z linkiem jest dobry - rozważę.

      Usuń
    2. Ciekawe, ile osób na drodze jeszcze kuma, co to jest kierunek ramieniowy...

      Usuń
  6. Ten Escort jest po prostu obłędny... przypomniało mi to stare, dobre czasy szkoły podstawowej kiedy miałem dosłownie obsesję na jego punkcie i coś czuję, że uruchomiła się ona na nowo.

    OdpowiedzUsuń
  7. To ja się tylko dołączę do peanów na temat relacji oraz samej imprezy, wyrażając jednakowoż niekłamane uczucie zazdrości.
    P.S. podejrzewam, że Opelt GT miał zawieszenie, wedle współczesnych standardów określane jako "niebezpiecznie miękkie" i niegwarantujące utrzymania toru jazdy i powodujące wychylanie się nadwozia na zakrętach. Albo jakoś tak.

    OdpowiedzUsuń