czwartek, 29 października 2015

Basista się bawi: Amazon

Jak niektórzy być może wiedzą, jako szanujący się neofita jestem fanem marki Volvo. Wszystko, co wymyślili szwedzcy inżynierowie w drugiej połowie XX wieku (no, prawie wszystko) uważam za wspaniałe, godne podziwu, uwielbienia i czci wszelakiej. Dlatego też oczywistym jest, że w ramach uczenia Młodzieża o Prawdziwej Motoryzacji nie może zabraknąć nordyckich pomników mechanicznej solidności. I chociaż w momencie, gdy w kolekcji "Klasyki PRL" DeAgostini pojawiło się Volvo Amazon, nie byłem jeszcze właścicielem Skanssena, już wtedy wiedziałem, że trzeba.

Do Amazona od lat mam stosunek szczególny. Taki wehikuł miała moja pierwsza postać w Wilkołaku. Takim pojazdem porusza się również dr Reid z Criminal Minds. Do tego, powiedzmy sobie szczerze, jest on po prostu piękny. Wyróżnie się nie tylko spośród innych modeli Volvo, ale też jako przedstawiciel całokształtu motoryzacji. Szczególnie urodziwa jest 2-drzwiowa wersja (a 123 GT to już szał na kortach), ale i 4-drzwiowemu sedanowi trudno coś zarzucić. A taka właśnie wersja wyszła jako kolejna część kolekcji znanego wydawnictwa.


Tekst tradycyjnie dołączonej do modeliku kilkustronicowej broszury wychwalał nie tylko wyjątkowo udaną stylistykę Volvo, ale także jego niezwykłą trwałość i solidne wykonanie. I to właśnie są dwie dziedziny, w których wykonany (rzecz jasna) w Chinach samochodzik okazuje się najzwyczajniejszą w świecie kichą.

Sam wygląd jeszcze nie budzi większych zastrzeżeń. Sylwetka Amazona została oddana wiernie, proporcje są zachowane, także takie detale, jak klamki, wycieraczki, zderzaki czy wzornictwo kół zdają się zgadzać. Jednak coś drażni oko, coś razi. Po chwili już widać w czym jest problem: karoseria autka nie posiada środkowych słupków. Zamiast tego, zostały one wytłoczone w plastikowych szybkach i pociągnięte imitującą chrom srebrną farbką. Gdyby jeszcze spasowanie tego elementu było dobre, można by było przymknąć na to oko. Problem jednak polega na tym, że szybki są przykrótkie i wyraźnie wystają na boki.

Nie jest to jedyna wpadka DeAgostini w kwestii wykonania miniatury klasycznego Volvo. Jak się szybko okazało, tylna szybka (jeszcze gorzej spasowana niż boczne) była bardzo słabo przytwierdzona i najzwyczajniej w świecie wypadła. Jako, że nie dało się zamocować jej bez rozbierania autka, w ruch poszedł śrubokręt, dzięki czemu mogłem przyjrzeć się plastikowemu odlewowi wnętrza.

I nie jest on wcale zły.


Jasne, tworzywo użyte do tego celu jest badziewne, ale biorac pod uwagę, że producent nie przewidział badań organoleptycznych wnętrza, które ma być widoczne jedynie zza plastikowych szybek, całość jest zupełnie przyzwoita. Ładnie oddane wykończenie deski rozdzielczej, zgodny z oryginałem kształt kierownicy (łącznie z często podówczas stosowanym pierścieniem klaksonu, w oryginale oczywiście metalowym), dźwignia zmiany biegów umieszczona i pochylona jak w prawdziwym Amazonie - wszystko to robi dobre wrażenie. Producent postarał się nawet o to, by na desce rozdzielczej widać było radio i przełączniki!

Niestety, reszta autka nie sprawia tak dobrego wrażenia. A szkoda - Volvo Amazon to wspaniały samochód, który zasłużył na zostanie legendą, i to nie tylko ze względu na samą jego niezwykłą solidność. Producent decydujący się sprzedawać modelik takiego samochodu powinien zadbać chociaż o iluzjoryczne wrażenie jakości. Tutaj tego zabrakło.

Co w sumie jest ciekawe, gdyż DeAgostini ma w swojej kolekcji kilka naprawdę dobrze wykonanych autek o świetnie odwzorowanych detalach. I na pewno pokażą się one tutaj.

Kiedyś.


Tylko czy ktoś mi podpowie, czemu niesostępny w Polsce lat 60. szwedzki samochód znalazł się wśród Klasyków PRL-u?

11 komentarzy:

  1. moze skonczyly się pomysły na Klasyki dostępne w PRL-u? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co jest ciekawe, bo np. niektóre Skody pojawiły się bardzo późno.

      Usuń
  2. Mam identyczny model z tej kolekcji :-D. Rzeczywiście dziwne że się jawi jako "Klasyk PRL", tak samo mnie zastanawia jakim cudem Peugeot 505 (klasyk Afryki prędzej :-P) i Mercedes W110 (posiadam również oba) też się w tej kolekcji znalazły. Przecież w PRLu te samochody były prawie niedostępne. Co innego Mercedes W123 (też posiadam), który często występował w roli taksówki chociażby.

    "Lordessex"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam też W110 i jest ładny. Szkoda, że nie pokusili się w nim o odwzorowanie podwozia - w paru innych modelach jest (będzie i o nich) i sprawia to nader fajne wrażenie.

      Usuń
  3. Może to ma być taka iluzja, że akurat ciotka ze Szwecji przyjechała w odwiedziny. Albo że przedstawiciel Fińskich Zakładów Gumowych Nokia przyjechał na Międzynarodowe targi Poznańskie. Rzeczywiście Amazonów jest chyba więcej teraz niż wtedy, ale co Agostini może o tym wiedzieć? ja za to nie wiem dokładnie, co tam w tej kolekcji jest, ale na pewno częściej można było spotkać na ulicy Amazona niż Sachsenringa, Vauxhalla Chevette albo ZAZa 965. Na pewno powinien w kolekcji znaleźć się za to Velorex, Smyk i Norka. Tych pierwszych to było naprawdę sporo, ale te drugie są kultowe bo tak.

    OdpowiedzUsuń
  4. No sorry, ale w tej kolekcji jest naprawdę mnóstwo bzdur: Land Rover Defender, Polonez Caro, Citroen DS... Jest nawet jakiś prototyp 125p z napędem 4x4, na szczęście ma przynajmniej czerwone blachy...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten Defender to Seria II, czyli de facto zupełnie inny samochód. Co nie zmienia faktu, że klasykiem akurat PRLu to on nie jest. Na ulicach w latach 70 tych widywało się za to wszelkiego typu Woldzwageniarstwo. Szczególnie Typu Trzy. Zawsze się zastanawiałem gdzie to ma silnik, szczególnie kombi. Chyba Typa Trzy w kolekcji zabrakło. Ale jest jeden bardziej poważny feler, bo powinien być węgierski TV. To akurat jeździło i bylo w PRL obecne bardziej niż Barkasy i Latvije. Humber też w jakimś stopniu był obecny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a tutaj się nie zgodzę - Tudor byl rumuński, zaś przynajmniej w Szczecinie częściej można było spotkać Barkasa, Zaporożca, Moskwicza czy...cholera nie pamiętam nazwy tego rosyjskiego mikrobusa. O Wartburgach i różnych IFA-ch nie wspominając (Robur, Simson, Multicar...).

      Usuń
    2. TV, czyli Tudor Vladimirescu, później Rocar. Rumunia. Sam nie widziałem nigdy na oczy, za to Barkasa - ostatnio jakoś tak ze 3 tygodnie temu. RAF Latvia rzeczywiście bardzo rzadki, ale na przełomie lat 80. i 90. jeszcze się zdarzało zobaczyć.

      Usuń
    3. No patrzcie, a w Poznaniu Barkasy to są dopiero teraz, a beżowe i straszniebrązowe Tudory jeździły w latach 70-tych w barwach jakichś Zrembów czy TransBudów. Latwviji nie widziałem nigdy, a gdyby była to bym widział. Czyli one wszystkie występowały regionalnie. To czego brakuje do układanki? Taki rebus: EOZI obrócone o 180 stopni daje numer.

      Usuń
  6. Barkas to niedawno stał w Gdyni w komisie. Obok ARO :D

    OdpowiedzUsuń