niedziela, 6 listopada 2016

Śmignąwszy: Albinos

Nie jestem fanem sedanów. Nie widzę większego sensu w konstrukcji, która mocno ogranicza praktyczność przestrzeni bagażowej, nawet jeśli sam kufer jest spory. Rozumiem oczywiście, że taki rodzaj nadwozia może się niektórym podobać, ale sam raczej nie wydałbym piniendza na samochód z taką karoserią. No chyba, że mając niewiele pieniędzy (czyli stan niemalże defaultowy) poszukiwałbym czegoś niezbyt starego a do tego możliwie taniego w eksploatacji i serwisie, trafiłbym na zadbany egzemplarz tego, czym miałem okazję przejechać się niedawno.

Około 2,5 roku temu (Borze Tucholski, jak ten czas zaiwania) miałem okazję bujnąć się budżetowym modelem Fiata przeznaczonym na tzw. rynki rozwijające się, czyli jeszcze nie tak dawno bardzo popularną u nas Sieną. Fiat Siena charakteryzował się prostą konstrukcją, niską ceną, ogromnym bagażnikiem, znikomą ilością miejsca na nogi z tyłu i szkaradną sylwetką. Po pewnym czasie postanowiono poprawić niedoskonałości nie tracąc jednocześnie atutów, i tak powstał Fiat Albea.


Przepis na przemianę Sieny w Albeę był prosty: wziąć blisko spokrewnione ze Sieną kombi Palio Weekend, zmienić nieco przód i deskę rozdzielczą (wprowadzając zmiany jednocześnie w sedanie, kombi i oferowanym głównie w Ameryce Południowej hatchbacku), przejąć nieco dłuższy rozstaw osi z Weekenda a na koniec restylizować tył. W efekcie powstało auto odrobinę dłuższe, troszkę przestronniejsze z tyłu i wyraźnie zgrabniejsze od poprzednika, choć wciąż nie grzeszące nadmiarem urody.


Również wnętrze zyskało na wprowadzonych zmianach. Choć wciąż wykonane z tanich, niezbyt wyszukanych materiałów, zaczęło sprawiać o niebo lepsze wrażenie za sprawą znacznie poprawionej stylistyki oraz tapicerki o wyższej jakości. Dużym plusem w stosunku do Sieny jest również brak gołej blachy na drzwiach nawet w najbiedniejszych wersjach. Skoro zaś jesteśmy przy bazowej odmianie - zyskała ona w standardzie m.in. poduszkę powietrzną i wspomaganie kierownicy. Niestety, za taki luksus, jak radio, nadal trzeba było dopłacić. Relatywną goliznę rekompensowała za to zwiększona przestrzeń na nogi na tylnej kanapie. Inna rzecz, że w tym przypadku "zwiększona" jest synonimem słowa "jakakolwiek".


Niewiele zmienił się za to bagażnik. I nie musiał - już w Sienie był przepastny. Tu jest bardzo podobny, a wręcz nieco większy: z 500 litrów urósł do 515. Różnica ta jest w zasadzie pomijalna - bagażnik tak samo, jak w poprzedniku, jest więcej niż wystarczający dla tzw. normalnych zastosowań. Co zatem z zastosowaniami nienormalnymi? Otóż bas w pokrowcu wchodzi bez trudu. Nie potrafię zagwarantować, że uda się wcisnąć sztywny prostokątny futerał, ale pokrowiec mieści się łatwiutko.

Łatwiutko również jeździ się Albeą.

Pozycja za kierownicą jest praktycznie taka sama, jak w Sienie. Siedzi się dość wysoko, trochę jak na krześle, ale w miarę wygodnie. Widoczność też nie budzi większych zastrzeżeń - trzeba jedynie pamiętać, że za tylną szybą jest jeszcze duży, pękaty kufer. Dużo więcej zmian w stosunku do poprzedniczki czuć po ruszeniu z miejsca. Pierwszą z nich jest nieco inna praca zawieszenia, wyraźnie sztywniejszego niż w Sienie. Na szczęście różnica nie jest na tyle wielka, by znacząco cierpiał na tym komfort jazdy, za to znacznie poprawiło się zachowanie w zakrętach. Kolejną cechą odróżniającą Albeę od poprzedniczki są wyposażone w ABS hamulce. Ich działanie mogę określić jako "ostre" - już lekkie wciśnięcie środkowego pedału powoduje niemalże stanięcie dęba.

W kwestii osiągów różnicy nie ma już w zasadzie żadnej. Silnik to ta sama, znana, praktycznie bezproblemowa 80-konna jednostka 1.2 - całkowicie wystarczająca, by sprawnie napędzać niedużego sedana. Nieco przyzwyczajenia wymaga za to skrzynia biegów (w tym egzemplarzu już druga) - luz nie znajduje się pośrodku, tylko odrobinę z przodu, co nieznającego tego modelu kierowcę może nieco zaskoczyć przy próbie wrzucenia wstecznego.

Inb4 "uuu, druga skrzynia hurrr, co za włoski szajs, uuuu złom na F durrr": auto nie było oszczędzane. Służyło jako wół roboczy, który w ciągu ok. 9 lat nawinął na kółka całkiem sporo kilometrów - przynajmniej jak na budżetowego sedanika - zaś wymiana skrzyni (ponoć dość brutalnie traktowanej) była jedyną poważniejszą naprawą wykonaną w tym czasie. Albea zaś zyskała wdzięczne imię Albinos i wszystko wskazuje na to, że będzie bez większych problemów jeździć dalej, zostając zresztą w rodzinie. Siena zaś - równie zadbana, regularnie serwisowana, z masą nowych części - szuka nowego właściciela.


Podsumowanie, czyli zady i walety:

Fiat Albea nie jest samochodem marzeń. Nie po to zresztą powstał. Miał być to niedrogim, prostym w obsłudze, pojemnym jeździdłem dla ludzi z krajów, w których średnia krajowa nie pozwala na zakup nowego Golfa po kilku miesiącach oszczędzania. I trzeba przyznać, że ze swojego zadania wywiązuje się nader przyzwoicie. Czy jednak jest dobrym samochodem dla basisty? Bas w pokrowcu mieści się w bagażniku bez większych problemów, małą główkę i paczkę lub lekkie combo na dwunastce czy nawet piętnastce też dałoby się tam wcisnąć. Ja jednak, ceniąc sobie praktyczność i przede wszystkim elastyczność aranżacji przestrzeni, raczej szukałbym Palio Weekend w poliftowej (czyli już "zalbeowionej") wersji. Zakładam, że jeździ równie przyzwoicie.


Plusy:
  • pojemny bagażnik
  • świetna relacja ceny do użyteczności
  • tani serwis i eksploatacja
  • dobry silnik 1.2 80 KM
Minusy:
  • taniutkie plastiki wewnątrz
  • bardzo słabe wyposażenie bazowej wersji (i większości egzemplarzy w Polsce)
  • to jednak sedan ze wszystkimi jego ograniczeniami
Co nim wozić:

Zakładając, że nie potrzebujesz kombi (lub zadbane Palio Weekend nie było akurat dostępne), bezproblemowo można wrzucić do Albei bas w rodzaju Sire V7 i nieduże combo, np. Markbassa. Wejdzie.

9 komentarzy:

  1. Ja bym dodal do listy roznic wzgledem poprzedniczki o cztery nieba precyzyjniejszy uklad kierowniczy, a to za sprawa zracjonalizowanej (czyli istotnie mniejszej) sily wspomagania ukladu kierowniczego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A silnik jest tu 1.4. ;)

      Usuń
    2. Racja 1.4 77 KM, ten sam co w grande punto, zatem różnica zasadnicza;)

      Usuń
  2. Nie wiem jak mogłem przeoczyć wpis o Sienie. Uśmiałem się. Kto nie czytał- polecam.
    Będąc młodą lekarką na pewnych wakacjach w kraju Tunezja spotkałem pojazdy będące krzyżówką Sieny i Albei, była to zapewne nieznana u nas wersja przejściowa- z przodem od Albei i tyłem od Sieny, ale z powiększonymi światłami wchodzącymi na klapę bagażnika. Całkiem to nawet niezły restyling był, wizualnie bardziej spójny niż Albea. O na tym zdjęciu troszeczkę je widać, lepszej foty nie znalazłem: http://www.motorstown.com/1063-fiat-siena.html#gal_1063_fiat-siena-08.jpg

    OdpowiedzUsuń
  3. z Paliami jest ten problem, że w większości są doszczętnie zużyte przez ekipy budowlano-remontowe, natomiast wśród Sien i Albei łatwo można znaleźć uszanowane egzemplarze od emerytów jeżdżacych raz w tygodniu na działkę lub ryby

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bassmanie? Czy powinnam czuć się podwójnym emerytem działkowcem z podbierakiem w bagażniku?

      Usuń
  4. Palio Weekend objeździliśmy z paczką ze studiów pół Europy :) Wóz miał parę wad - silnik 1.6 16V lubił wypić olej, czasem wypinała się kostka od radia i miał strasznie niewygodne i nieregulowane zagłówki z przodu. Poza tym - sporo miejsca jak na auto w tej klasie i cenie, w miarę rozsądne spalanie ( gazu ) mimo brutalnego traktowania, spory prześwit - dzisiaj po oblepieniu czarnymi nakładkami na błotniki i zderzaki mógłby robić za "auto dla aktywnych" ;), części tanie jak barszcz - często zamienniki były droższe niż oryginały brane w ASO. Przyzwoicie było też z podatnością na rdzewienie - pomimo ponad 350.000 km na liczniku podłoga i poszycie były w dobrym stanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Last year my szwagier szukał dupowozu, znalazłem mu w ogłoszeniach ładnego Palio kombi. 1.2 z LPG, pierwszy wlaściciel, produkcja 2001 chyba, za grosze jakieś. Zanim szwagier zadzwonił to ogłoszenie zniknęło z OLXa :) A on w końcu kupił Sejczento van (2 fotele i kratka) ze swapowanym 1.2 80 koni właśnie. Kurwa, jak to idzie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba nie jest tak źle, skoro silnik przyzwoity, bagażnik dość pojemny i jeszcze w miarę dobra cena. Choć wiadomo, że każdy ma inne wymagania co do samochodu.

    OdpowiedzUsuń