poniedziałek, 5 listopada 2012

Eventualnie: zamknięcie sezonu (plus kolejne apdejty)

Obywatele, Obywatelki, pozostałe elementy.

Dziś był pierwszy dzień w mej nowej pracy. I...

JEST DOBRZE.

Roboty jest sporo (a nawet jeszcze więcej), dużo wiedzy do przyswojenia, wyszedłem z kwadratową głową... ale ta robota przynajmniej ma sens. I, co najważniejsze, atmosfera jest świetna, a wręcz wysoce satysfakcjonująca. Ogłaszam niniejszym koniec ery nienawiści do wykonywanego zajęcia. Howgh.

Ponadto dodałem kolejne próbki dźwiękowe - tym razem we wpisie o Malinku. Jeśli ktoś chce usłyszeć, jak kaleczę fretlessa, serdecznie zapraszam.

A teraz pora przejść - cytując klasyka - do adremu.

Jadąc wczoraj do Czcigodnej celem oddania jej Zuzi (Madzia nadal stoi, cierpiąc na zgon świec, które wymienię jutro za pomocą świeżo zakupionego klucza), zaobserwowałem skręcającego w al. Zieleniecką pięknego, czerwonego Lotusa Esprita za którym, niczym kurczęta za kurą, podążały trzy klasyczne Miniaki. Otarłszy ślinę z pyska natychmiast udałem się ich śladem. Wesoła brytyjska gromadka zaprowadziła mnie wprost pod Narodowy Koszyk Na Jajka, gdzie stało już sporo smakowitej, leciwej blachy. Okazało się, że tego dnia miało miejsce zamknięcie sezonu zacnego klubu Youngtimer Warsaw.

Nie mogłem zachować się inaczej, jak tylko wyjąć aparat i dokonać obfocenia.

Liczna reprezentacja Malczanów. Basów bym nimi raczej nie woził, chyba, że Steinbergera, który jest abominacją.
Tym już mógłbym wozić sprzęt...

...tylko musiałbym wykombinować jakąś plandekę.
Muszę przyznać, że urodziwy to egzĘplarz.
Tak mógłbym wozić paczkę. Ale raczej nie Henryka. Po pierwsze nie dałbym rady go tam wtaszczyć, po drugie zaś bagażnik dachowy mógłby nie wytrzymać.
Ależ one piękne. Obie.
Prześliczny egzemplarz, jeździłbym. Podobają mi się dużo bardziej od 125p.
"1000 Małych Błędów"
Prestiż.
Jeszcze większy prestiż.
Takiego Opla to ja rozumiem. I poproszę. W tym kolorze.
Za tym jechałem.

Za tym akurat nie.
Najbardziej krwisty blaszany befsztyk zlotu. V8, RWD i rama. Poproszę.

Yes, you're under arrest for being too awesome.
2 tony amerykańskiego żelaza na tle Koszyka Narodowego.
Stary, 3-drzwiowy Accord (tak, Honda Accord HATCHBACK, 3-DRZWIOWY). W automacie. I w absolutnie przepięknym kolorze. Mój ulubiony eksponat całego eventu.
Cudna Celica, prawdziwe japońskie mięso.
Portret zbiorowy na tle narodowym

Spędziłem tam może ze 20 minut, maksymalnie pół godziny... A i tak jadąc oddać Staruszce Zuzię czułem się odwodniony z powodu obfitego ślinotoku. Czekam niniejszym na otwarcie kolejnego sezonu.

Dobranoc się z Państwem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz