sobota, 19 września 2015

Kwestia gustu, czyli gra w kolory

Wyobraź sobie ten moment: kupujesz nowy samochód. Stać cię na to, a któryś z oferowanych modeli przypadł ci do gustu. Masz już wybrany silnik i opcje wyposażenia. Teraz jeszcze tylko to, co niby najmniej istotne, ale najbardziej widoczne: kolor.

Wiadomo - na luksus wyboru lakieru mogą pozwolić sobie jedynie nabywcy nowych aut. Szukając używki, szczególnie gdy dysponujemy ograniczonym budżetem, nie ma co grymasić - po prostu trzeba brać najlepszy egzemplarz, który znajdziemy, i tyle. Również czasem kupując nówkę-salonówkę możemy trafić na sytuację typu "to, co na placu, jest 20% tansze" - w takiej sytuacji wielu potrafi przymknąć oko na to, że finalnie zanabyty egzemplarz nie jest do końca zgodny z wymarzonym. Jednak nie o takich przypadkach tu mowa. Jeśli podejmujesz świadomy wybór, trzymasz się go i finalnie zań płacisz, pokazujesz światu kawałek siebie, a przynajmniej swój gust. Lub jego brak.

Szczepan z Automobilowni stworzył niegdyś dwuczęściowy wpis omawiający trendy i mody w samochodowej kolorystyce na przestrzeni lat. Ja zaś pozwolę sobie podejść do tematu od innej strony - konkretnie przez pryzmat mego własnego doskonałego gustu. Wymyśliłem kilka nazw handlowych pasujących do konkretnych kolorów i dopasowałem je do typów ludzi takowe wybierających. Dlatego też jeżeli masz za sobą operację założenia bypassów na poczuciu humoru lub też czerpiesz chorobliwą przyjemność z obrażania się - zakończ lekturę w tym miejscu i wejdź na stronę, gdzie wszystko jest poważne jak zawał i równie mało obraźliwe, co powietrze.

Albo potem nie mów, że nie ostrzegałem.

* * * * *

1. Biały

Biel jest modna. Biel jest łał, dżezi, kul i zasadniczo wypada się w niej pokazać. Jeśli wybierasz biel, bywasz. A to w modnym klubie, a to w modnym towarzystwie, a to chociaż na Pudelku. To, że twój pojazd 5 minut po wyjeździe z salonu (tudzież z myjni) będzie wyglądał równie atrakcyjnie, co Lublin Cytryna i Gumiaka, nie zaprząta twego pochłoniętego rozważaniami o modzie umysłu.

Nazwa handlowa: Fashion White

2. Srebrny

Jesteś prawdziwym korpożołnierzem. Stoisz na baczność przed Wielkim Korpobratem, gotów ginąć za Misję Firmy. W imię walki o nią wyzbywasz się jakichkolwiek przejawów osobowości. Własny charakter to brak profesjonalizmu, przeszkoda na drodze do stworzenia idealnego raportu z wyjścia do klopa. Lakier twego samochodu nie może mieć własnego koloru - w nim ma odbijać się biurowiec. Maszeruj. Raz, dwa, lewa. Ewentualnie, jeśli nawet nie jesteś korpożołnierzem, to po prostu sąsiad ma srebrny samochód, sąsiadka też, tak samo, jak wszyscy ludzie, którzy przyjechali z rodzinami do hipermarketu zaraz po Familiadzie. A przecież miliony much nie mogą się mylić. Prawdopodobnie mówisz "wziąść".

Nazwa handlowa: Anonymous Corporate Silver

3. Szary

Dyskrecja to twoje drugie imię. Dyskretna elegancja - twój ulubiony styl. Tak dyskretny, że aż niewidzialny. Uwielbiasz wtapiać się w tło, z twarzy i ogólnej stylówy podobny dokładnie do nikogo i każdego jednocześnie. Prawdopodobnie nie lubisz myć samochodu. Pamiętaj tylko, by korzystać zawsze ze świateł mijania - jeśli będziesz używać dziennych, prędzej czy później ktoś wjedzie ci w zad.

Nazwa handlowa: Stealth Asphalte Grey

4. Brązowy

Ciepłe, domowe ognisko. Przywiązanie do tradycji. Poroże na ścianie, skóra dzika na podłodze, cięty kryształ, reprodukcje klasycznych mistrzów i portrety wąsatych przodków, oczywiście rodowodowo-herbowych. Ciągnie cię do konnych polowań a swojski aromat obornika wywołuje w tobie rozrzewnienie.

Nazwa handlowa: Old Geezer Brown

5. Czerwony

Zdecydowanie najszybszy kolor. Najszybszy i najbardziej wyróżniający się. A ty uwielbiasz się wyróżniać. Regularnie bywasz w centrum - konkretnie zaś w centrum uwagi. Jesteś chodzącą definicją ekstrawertyzmu. Zawsze na imprezie - nawet na jezdni. Stopa w podłodze i patrzcie, kto rządzi. Nieważne, że to niespełna 70-konne pierdzipudełko.

Nazwa handlowa: Superfast Red

6. Zielony

Niby samochód jest ci potrzebny, ale jednak odczuwasz odrobinę winy. No bo klimat. Bo drzewka. Bo foczka na biegunie dostanie kaszelku. Potrzebujesz listka figowego, swego rodzaju symbolicznych przeprosin, sygnału wysyłanego w kierunku wszystkich tych, którzy nienawidzą cię za to, że nie gnieciesz się z rodziną i bagażami w zbiorkomie i nie ciśniesz na rowerku w środku zimy, mówiącego, że jednak jesteś z nimi. Aż dziwota, że obecna generacja Priusa nie wychodzi w zielonym.

Nazwa handlowa: Tree-Hugger Green

7. Czarny

Prestiż. To jest właśnie to, co interesuje cię najbardziej. Samochód ma być prestiżowy i groźny, budzić respekt samym swym wyglądem. Jadący przed tobą lewym pasem, bo akurat wyprzedzają ciężarówkę, mają na widok twego auta w lusterku natychmiast się pod ową ciężarówkę wcisnąć, inwalidzi zaś powinni grzecznie ustępować ci swych miejsc na parkingu, - wszak twój splendor nie może być noszony piechotą przez pół parkingu pod hipermarketem, w którym kupisz promocyjną parówkową, by starczyło na ratę kredytu.

Nazwa handlowa: Prestige Black

* * * * *

To wszystko, co udało mi się wycisnąć z meandrów mego mózgowia. Wiem, że lista jest niekompletna - zabrakło błękitu, granatu, wiśni i paru innych pięknych odcieni. Jednak nawet moja szydera ma swoje granice. Dziś granicą ową jest senność.

Dobranoc.


17 komentarzy:

  1. Tekst byłby znacznie ciekawszy, gdyby był dopasowany do ludzi jeżdżących gratami; z beką toczoną z aktualnie oferowanych kolorów spotkałem się już wielokrotnie, chyba nawet pisał o tym imć Złomnik. Przecież kolory typu kość słoniowa z dodatkiem rdzy, zmatowiały granatowy, musztardowy z dziurami czy ceglasty z odpadającym klarem to prawdziwe pole do popisu :D Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawy pomysł, rozważę.

      Swoją drogą - mało kto obecnie oferuje zielony (który przecież pojawił się w tekście). A szkoda, bo lubię bardzo.

      Usuń
    2. Ale kolor zielony występował powszechnie jeszcze w tym tysiącleciu, nie liczy się! Miałem na myśli barwy typowe dla głupich samochodów - groszkowe, beżowe, jasnoniebieskie czy fioletowe, które zupełnie wyginęły.

      Usuń
    3. Szkoda oferuje zieleń, choć nie we wszystkich modelach, ale nawet Octavię RS można wziąć w kolorze rally tree hugger. A na rynku czeskim oferuje wręcz orgię kolorów do wyboru, w tym wiele żywych i niesmutnych.

      Majtkowy błękitek oferuje Toyota do Yarisa, niestety im bardziej "poważny" pojazd, tym bardziej z dupy paleta (ta zasada obowiązuje również u innych producentów).

      PS. Brakuje rozróżnienia Sparkling Fashion White od White Van White :)

      Usuń
  2. "Old Geezer Brown" - czyżby delikatne zahaczenie o branżę muzyczną ze szczególnym uwzględnieniem basistów? ;)

    MAK

    PS Mój znajomy dawno temu polakierował BXa MK1 kombi na zielony metalik, ponieważ musiał polakierować (w Mk1 z ocynkiem nie było tak różowo jak w Mk2) a na ten kolor była w hurtowni wyprzedaż - nie schodził. Zaprawdę powiadam, nie wyglądał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Geezer to m.in. pierdziel.

      A zielone BX-y widywałem i wyglądają genialnie (choćby ten, którym się bujnąłem). Ale ciemnozielone.

      Usuń
    2. Pierdziel, facet itp. ale mnie się kojarzy przede wszystkim jako Geezer Butler :)

      Butelkowy BX - a i owszem. XMy były popularne w tym kolorze, jako Volvo w białym ;) i tez świetnie wyglądają, zwłaszcza oczywiście kombi.

      MAK

      Usuń
  3. 1. ekskjuzmi! co Waćpan masz do niespełna 70-konnych pierdzipudełek?
    2. zbrakło również żółtego, praktycznie niewystępującego w polskiej przyrodzie motoryzacyjnej. Ciekawostka: własnie m.in żółty jest oferowany na niektórych rynkach przez...Dacie. Widziałem w Danii ;-)
    3. a w ogóle to muszę się nie zgodzić - nie do końca tak to wygląda poza stolicą. Obserwuję ostatnio np. trend, wręcz wysyp białych korpo-wehikułów.
    P.S. Harlekinem bym jeździł!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Ależ nie mam!
      2. Zabrakło, bo prawie u nas nie występuje. Ale gdybym napisał, zapewne fragment zawierałby takie zwroty, jak "nie wyobrażasz sobie kąpieli bez gumowej kaczuszki". A gdybym kupował nowe Twingo, zdecydowanie brałbym żółte.
      3. Nie pisałem o flotowozach, Panie Szanowny.

      Usuń
  4. Łatwo przypiąć łatkę, więc przeczytałem 3 razy i jako użytkownik 3 białych, czarnego, zielonego i rudego naraz mogę się wypowiedzieć:
    1. Białe SC Van: Taczka. Kolor zbędny, ale niebiskie fotele w jakieś zawijasy przełamują smutek. Nawet nie wiem czy był jakikolwiek wybór poza białym!? Ta wiedza nie była potrzebna.
    2. Citroen kombivan: użytkowy wycieczkowóz z łatwo wyczyszczalnym szarym środkiem. Skromny, nie rzucający się w oczki, bardzo praktyczny wszystkozabieracz. Kolor zbędny, nawet lepiej, że nie rzuca się w oczy.
    3. Volvo: Białe, ale ma takie beżowe wnętrze z koniakowymi skórami i brązową deską (bez poroża), że zewnętrzny kolor jest również zupełnie zbyteczny. Byłoby za słodko. Tak jest po szwedzku - surówa z zewnątrz, miło i ciepło wewnątrz.
    4. Disco: English Racing Green i piaskowy insajd - to nie jest botaniczna zieleń, ani też chemiczna. Ekologiczny jest, bo służy od 400000 km i jeszcze może. Kolor był istotnym elementem przy zakupie. Mógł być zielony, albo... biały. Białych nie było.
    5. Alfa: Czarne auto, czerwone wnętrze. W końcu Alfa może powinna być czerwona, ale nie był ładny ten czerwony wtedy jakoś, więc jest czerwona tylko w środku.
    6. Lancia: Złotorudy metaliczny kolor był rzeczywiście istotnym powodem zakupu (17 lat temu jakoś). Wnętrze też rude, wszystko gra.

    I tak to było, że kolor jako taki, w połowie przypadków spadał na dalsze miejsce, a wręcz był eliminowany. Ważniejsze było wnętrze, którego doznaje operator i pasażerka. Tu się zgodzę z tezą o "kawałku siebie". Dla mnie i mojej współkoleżanki ważne jest wnętrze, bo auto jest dla nas, a nie dla nich. No chyba, że do dyspozycji jest jakiś kultowy lub odjechany kolor... to wymiękamy.

    Jest jeszcze druga strona medalu. Biały kolor jako bazowy zwykle nie wymaga dopłaty. Czarny niby też, ale od czasu gdy wymyślono "czarną perłę", która niczym nie różni się od czarnego z odległości 0.5m, przestał tak chętnie występować w paletach. Chcesz być groźny, dopłacaj za perłę. Biała perła jest za to brudna nawet gdy jest czysta i pasuje idealnie do artykułu.

    Żółty... miałem dwa: Escort kombi strzelający hamulec z '81 i Campagnola z '77. Czyli normę wyrobiłem.
    Obecnie żółty jest dostępny w bardziej niszowych wynalazkach jak Mini, 500, Twingo, Renegacie, Wranglerze, Astrze takiej szybciejszej, Lambo... ekh, tego, może jeszcze w czymś. Ale jest też w Corsie i jakoś nieczęsto widuję żółte Corsy.

    Niebieski w odcieniach od niebiańskiego do kałamarzowego. To jest, obok srebrnego, największy winowajca zesmucenia gam kolorystycznych. Taki bezpieczny jak srebrny, a jednak lekko kolorek. Do garniturka pasuje, do sweterka też. Nie chciałbym. Ale muszisz wymyślić "bluesową" łatkę dla niebieskich, bo sporo tego jest i w większości smutne jak koc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurdeż, niedobrze, bo nawet lubię błękity i granaty.

      Usuń
  5. Jako posiadacz wybitnie zielonego i prawie zielonego wehikułu stanowczo zaprzeczam, by ekopierdolety zaprzątały kiedykolwiek moją uwagę. No chyba, że rozumiemy ją jako biodegradację aut, tu oba się wykazują :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obywatelu. Zielony to mój ulubiony kolor. Z wymienionych tak naprawdę tylko srebrnego nie znoszę.

      Usuń
  6. Kurde, prawie wszystkie auta mi pasują do tej listy. Na co dzień jeżdżę Prestige Black Hondą (w pełni świadomie wybraną, bo w czarnym ten wóz po prostu mi się najbardziej podobał), 20 minut temu sprzedałem Superfast Red BMW, a kilka godzin wcześniej zakupiłem auto w kolorze Fashion White :P. Tylko pierwszy mój własny wóz, złota Xsara miał zbyt nonkonformistyczny kolor, by trafić na tą listę :).

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie jest czarny SAAB, na tradycyjny zielony małżonka nie wyraża zgody, może przy krokodylu by zmiękła... Ogólnie nie jestem zwolennikiem fikuśnych kolorów i w zasadzie rozpatrywałbym tylko niebieskiego Viggena, jeszcze Saffron z palety Volvo wywołuje u mnie chęć posiadania.

    OdpowiedzUsuń