Absolutnie nie kryję się z tym, że nie lubię współczesnych Audi. Są według mnie (a moja mojszość jest najmojsza, i nie, nie chodzi mi o ukochaną E46 Blogo) bezpłciowymi, nijakimi nośnikami źle pojętego prestiżu dla pozbawionych gustu i własnej osobowości nuworyszy. O TSI (w przypadku Audi nazywanych TFSI) nawet już nie wspomnę, no bo ile można. Generalnie jeżeli chodzi o tzw. niemiecką trójcę, w moim rankingu jest najpierw Mercedes, potem przepaść, potem BMW, potem kolejna przepaść, dno oceanu, Rów Mariański, jeszcze z pół kilometra w dół i tam mniej więcej lokuje się moja opinia o Audi.
Oczywiście mówimy tu o aktualnych modelach. Bo jeśli chodzi o te starsze, rzecz się ma nieco inaczej.
Pewien czas temu zamieściłem moją prywatną, osobistą piętnastkę niedocenionych youngtimerów. Na jej ostatnim miejscu (głównie ze względu na pospolitość) znalazło się Audi 80 typoszeregu B3. Nie należy się sugerować jego niską pozycją - sam fakt, że się tam znalazło, oznacza, że darzę ten model przynajmniej pewną estymą. A darzę. Otóż oprócz bycia solidnym, niezabijalnym niemalże żelazem (gdyż albowiem owszem, Audi produkowało podówczas niezwykle twarde sprzęty), jest on niesamowicie ponadczasowy. Jego sylwetka z trójkątną szybką w słupku C i krótkim, zadartym nieco kuprem, jest wciąż aktualna. Każde kolejne wcielenie Audicy klasy średniej, łącznie z obecną generacją A4, jest de facto kontynuacją designu zapoczątkowanego przez B3. I nawet dziś, po niemal 30 latach od zaprezentowania, sylwetka ta praktycznie się nie zestarzała.
No chyba, że mamy do czynienia ze zmęczonym gratem. A takim miałem przyjemność się przejechać. Tak - mimo ogólnego styrania egzemplarza była to spora przyjemność.
Niektórzy z Was pamiętają jeszcze czasy, gdy w celu ominięcia wysokiego cła przy sprowadzaniu samochodu rozkręcało się go na kawałki jeszcze za granicą i montowało z powrotem już na miejscu. Taki wehikuł był rejestrowany jako składak a jako datę produkcji wpisywało się moment złożenia (czy też rejestracji, czy przejścia przeglądu - nie pomnę). W taki sposób można było jeździć Mercedesem 190 z 1997 roku. Albo, jeżdżąc Audi 80, które zjechało z taśmy w Ingolstadt jeszcze w latach osiemdziesiątych, mieć w dowodzie rejestracyjnym wpisany rok 1992.
Tak właśnie jest w przypadku osiemdziesiątki, którą miałem okazję się bujnąć.
Tak - mamy tu do czynienia z klasycznym składakiem, do tego po swapie (acz o tem potem) i z elementami tzw. tuningu podlaskiego. Podlaskiego dlatemu, że właśnie na białostoczczyźnie Audi 80 B3 i B4 są wciąż głównymi wozami pociągowymi, zaś tuning... No cóż, spoiler jest, niepasująca, krzywa ramka na grillu też jest, tak samo, jak pokrowce na siedzenia czy obowiązkowe kołpaki z Tesco. Nie ma co prawda nakładki na kierownicę ani pseudoaluminiowych dywaników, ale najważniejsze elementy stylówy z Niemyjów Starych są na miejscu.
Nie zmienia to faktu, że po lekkim ogarnięciu i ta Audiczka, jak każde B3, wyglądałaby zaskakująco świeżo jak na wiek konstrukcji. Wszystko, co najważniejsze, wciąż się tutaj zgadza - linia, proporcje, czy choćby krótki, wysoki kufer.
Właśnie, bagażnik.
Niestety, praktyczność B3 jest jego najsłabszą stroną. Po pierwsze, tak, jak np. w Baleronie, zbiornik paliwa został umieszczony pionowo za oparciem tylnej kanapy, co sprawia, że rzeczone oparcie się nie składa. To jednak jest tylko połowa problemu - w 190 bagażnika też nie da się powiększyć, ale do transportu kilku basów nadaje się on wyśmienicie. Tutaj z pewnością też nie byłoby z tym większego problemu (mimo bardzo nierównej podłogi), jednak w paradę wchodzi koło zapasowe, umieszczone pionowo z boku. Jak w Trabancie. W efekcie jedyne basy, które dadzą się wcisnąć do kufra Osiemdziesiątki jest niewiele, to headlessy albo to krótkomenzurowa "skrzypcówka".
Przedział pasażerski B3 również nie należy do najprzestronniejszych, lecz mimo tego nie można mu odmówić wygody oraz - przede wszystkim - solidnego wykonania.
Deska rozdzielcza Osiemdziesiątki, choć nie poraża nowoczesną formą czy bogactwem wyposażenia, wciąż wygląda nieźle. Nie tylko ze względu na dizajn, ale również z uwagi na rewelacyjną wręcz jakość. Zarówno materiały jak i montaż zasługują na najwyższe oceny, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę wiek i stosunkową prostotę konstrukcji. Generalnie siedzenie w B3 uspokaja. Tak samo, jak w starszych Volvo czy Mercedesach, można mieć tu wrażenie, że mielibyśmy tu szansę przeżyć zagładę atomową.
Tak długo, jak długo wytrzymalibyśmy w nieregulowanym, przysuniętym nieco za blisko kierownicy fotelu.
Nie - nie była to wspólna cecha starych modeli Audi. Już od lat 60. regulacja siedzeń, przynajmniej w kwestii przesuwania ich w przód i w tył, była czymś całkowicie oczywistym. Niestety, zmęczenie niektórych egzemplarzy objawia się w śmieszny sposób. Tu na przykład fotel kierowcy nie daje się ruszać, co skazuje właściciela, młodego człowieka sporo wyższego ode mnie, na gniecenie się za kierownicą w pozycji, która byłaby w pełni komfortowa dla kogoś, kto jest o kilka centymetrów ode mnie niższy. Na szczęście sam fotel jest bardzo wygodny.
Ciekawy element wyposażenia można znaleźć z tyłu. Pasażerowie kanapy życzący sobie odseparować się od otoczenia mieli możliwość podłączenia słuchawek do małego panelu znajdującego się na tylnej półce. Niestety, ani ja, ani właściciel wehikułu nie sprawdziliśmy działania owego ustrojstwa, jednak sam fakt jego istnienia wart jest odnotowania.
Wartą wzmianki jest też wzmianki jest także uczciwość właściciela (lub któregoś z poprzednich właścicieli) Audiczki.
Gdy czerwony egzemplarz opuszczał fabrykę, pod jego maską znajdowała się turbodoładowana wysokoprężna jednostka znana choćby z Golfa II GTD. Po przywiezieniu w częściach do Polski i ponownym skręceniu, Audi przeszło na dietę, powiedzmy, wegańską. Olej roślinny, którym karmił swój wóz pierwszy właściciel w naszym pięknym kraju, odcisnął na silniku piętno na tyle silne, że jedynym, co pozostało, okazała się jego wymiana. W ten oto sposób pod maskę zawędrował pochodzący z VW Transportera dieslowski agregat o pojemności 1,9 litra. Nie było to jednak słynne TDI. Silnik ma pośredni wtrysk, nie posiada turbiny i wypluwa okrutne 60 KM mocy.
Jedyne, co pozostało, by nie budzić zbyt wielkich nadziei tych, którzy stanęli za nami na światłach, było usunięcie znaczka "turbo". Uczciwość i szczerość lvl master. Propsuję.
Sam silnik również nie pozostawia złudzeń ani co do rodzaju paliwa, ani wieku konstrukcji, tudzież jej proweniencji. Tylko nalepka "turbo diesel" subtelnie trolluje niezaznajomionych z tematem.
Co ciekawe, mimo niedoborów mocy Osiemdziesiątką da się jeździć dość żwawo. Niestrudzony ropniak po mocniejszym wciśnięciu pedału gazu zaskakująco żwawo ciągnie niezbyt lekkie (acz na pewno dużo lżejsze niż obecne konstrukcje) Audi do przodu. Nie są to co prawda osiągi pozwalające ścigać się z debilami od świateł do świateł, jednak przy odpowiednim posługiwaniu się prawą stopą mamy szansę nie być zawalidrogą.
Ogólne wrażenia z jazdy B-trójką są nader przyjemne. Silnik klekocze wesoło, skrzynia biegów chodzi bardzo przyzwoicie, wygodnie gruby lewarek nie haczy a jego krótkie skoki czyniąc zmianę biegów niemalże przyjemnością, zawieszenie zaś nie katuje zadu nadmiernie twardymi nastawami. Nie ma tu co prawda mowy o niebiańskim komforcie Mercedesa czy pochodzącej z podobnych lat Hydrocytryny, jednak starą osiemdziesiątką jeździ się dość wygodnie. Na szczególną pochwałę zasługują jednak dwie cechy. Pierwszą z nich jest widoczność. Cienkie słupki sprawiają, że nie ma problemów ze zorientowaniem się w sytuacji wokół niewielkiego sedana, a manewrowanie, dodatkowo ułatwione przyjemnie działającym wspomaganiem, staje się formalnością. Drugą z tych cech, również wpływającą na łatwość manewrów, i będąca jednocześnie największym chyba zaskoczeniem, jest zwrotność. 80 B3 skręca niemal jak tylnonapędówka! To, razem z bardzo dobrą widocznością i dość kompaktowymi rozmiarami sprawia, że Audi 80 jest wyśmienitym samochodem do miasta.
Przynajmniej tak długo, jak wolno tam wjeżdżać starym dieslem.
Podsumowanie, czyli zady i walety:
Audi 80 B3 to kawał solidnego żelaza. Nawet ewidentne zaniedbania i ogólne wyeksploatowanie nie potrafią go do końca unieszkodliwić. Do tego jeździ się nim całkiem przyjemnie i tanio - aktualny właściciel wszedł w jego posiadania bezkosztowo (auto od lat przechodzi z rąk do rąk w jego rodzinie), a zużycie paliwa ponoć rzadko przekracza 5-6 litrów ON na 100 kilometrów. Mimo tego, chociaż jest to kandydat na klasyka (przynajmniej po tym, jak Podlasie przesiądzie się na inne, młodsze modele) i po prostu bardzo dobry samochód, wybierając z niemieckich sedanów chyba jednak wolałbym Mercedesa 190. Choćby dlatego, że basy wejdą do niego bez większych problemów.
Plusy:
- ogólna solidność i trwałość
- niezły komfort
- doskonała zwrotność
- niewielkie zużycie paliwa
- części i serwis - wszędzie i za półdarmo
Minusy:
- kiepski, nieustawny bagażnik
- niewiele miejsca z tyłu
- słabowity (choć wystarczający do sprawnego przemieszczania się) silnik
- ogólne zmęczenie
Co nim wozić:
Właściciel wozi nim "skrzypcówkę" Höfnera, barytonowego Fendera Bass VI oraz wspaniałą japońską kopię Ricka. Jednak podróżują one raczej na tylnej kanapie. Niestety przez swój bagażnik nie jest to auto dla basisty. Jeśli jednak grasz na basie a Osiemdziesiątka B3 jest dla Ciebie ideałem samochodu (albo po prostu możesz mieć takiego za groszę lub w spadku po rodzinie), pamiętaj, że to auto z lat 80. Produkowany na licencji Steinbergera bezgłówkowy Hohner będzie w sam raz.
Tak jak z wyglądu 80 B4 mi pasuje to do B3 chyba nigdy się nie przekonam, mimo wszystko szanuję ten model, jeszcze się go doczekamy jako klasyka.
OdpowiedzUsuńGdyby w moim aucie fotel się nie przesuwał to albo bym go wymienił/naprawił, albo oddał samochód na złom. Jestem w stanie żyć bez centralnego (musiałem pozbyć się zepsutego siłownika) lub bez możliwości otwarcia szyby kierowcy (poszukuję mechanizmu otwierania szyby el. do ZX'a 3d, ktokolwiek?), ale taka usterka sprawia, że samochód jest do niczego. W Audi 80 zawsze mnie śmieszyło siedzisko tylnej kanapy, taka malutka, krótka ławeczka ustawiona pod dziwnym kątem. Wiele razy jeździłem jako pasażer (głównie z tyłu) i raz jako kierowca A4 B5 - świetne auto, ale ciężko je nazwać 4-5 osobowym, mam wrażenie, że miejsca z tyłu zostały dodane na ostatnim etapie projektowania bo nagle im się przypomniało, że robią model 5-osobowy.
Dodam jeszcze, że w Citroenie BX'ie była tzw. wersja "hi-fi", która miała dodatkowe głośniki z tyłu i wejścia na słuchawki (w tunelu środkowym), tak jak w tym Audi.
Ach, Audi 80...
OdpowiedzUsuńPamiętam, jakie niebotyczne wrażenie robiła na mnie B3 na przełomie tysiącleci, gdy ojciec kolegi miał grafitową B3 1,8 115km i tenże kolega wielokrotnie pozwalał mi wsiąść do niej. Nie sądziłem, że za raptem 10 lat sam będę się woził jedną, a potem drugą 80, w dodatku generację młodszą, bo b4. Jeszcze wiekszy szał musiała robić, gdy woził się nią inż. Karwowski w Czterdziestolatku.
Co prawda B3 prowadziłem zaledwie kilka razy, to muszę przyznać, że o ile B4 lepiej się prowadzi i ma lepsze hamulce, a także porządny bagażnik(w porównaniu do B3, kombi raczej słabo), to wcale nie odbiega bardzo od swojej poprzedniczki.
Świetnie wykonane samochody, kokpit to w ogóle jeden z moich ulubionych w ogóle w motoryzacji, pięknie wchodzące biegi(mimo, że oba moje egzemplarze, oraz wujkowa B3 chorowały na skrzynię). W pełni się zgodzę także co do manewrów, parkowanie jak na te wymiary to czysta przyjemność.
I oczywiście, blacha. Legendarny podwójny ocynk, chyba główny powód, dlaczego jeszcze tyle tych aut jeździ.
O ile Laguną 1 obecnie jeździ mi się o wiele lepiej, aniżeli Audicami, to jeżeli chodzi o materiały deski rozdzielczej, widoczność z przodu i precyzję wbijania biegów, Renault nie ma co szukać w porównaniu z Audi, w tych aspektach jest przepaść.
Co do silników, to 1,9D nie jest chyba jeszcze takim dramatem, jak 1,6D 54 km, a na niektórych rynkach widywano jeszcze 1,4 65km. Jednak gama silników była w tym aucie gigantyczna, o ile pamiętam, z 12 benzyniaków (65-170 km) i 4 diesle (54-80 km).
Pozdrawiam
Fakt, na Podlasiu jeszcze pełno tego jeździ. E30 wyginęły, E36 nawet powoli zaczynają znikać, 190-tek też coraz mniej. A 80 B3 i B4 trzymają się dzielnie i nic nie wskazuje na to, żeby miały zniknąć.
OdpowiedzUsuńA poza tym: to nie tuning! Tuning 80-tki to jest front single-frame od nowszych Audi, chińskie chromowane alusy i pełno durnych naklejek!
No właśnie tutaj mamy single-frame'a w bardzo budżetowej wersji.
UsuńA tak wygląda wersja pełna: http://www.tuning-car.cz/pictures/3209-2007-12-03-22-43-17.jpg
Usuńuwaga na oczy!
Toż to Audik prawie nówka z Włodek Second Hand Market!!
OdpowiedzUsuńŻeby tylko nie ukradli go Napiórkowski i Ślepy, bo wtedy nie pomoże nawet kobieta pracująca, co żadnej pracy się nie boi!!
Kto pamięta...?
Tamten był taki bladobłękitny chyba. Ten jest czerwony. Lakierowanie to nie są tanie rzeczy ;-)
Usuń...dobra, sprawdziłem. Był szary (ciemniejszy niż srebrny, jaśniejszy niż grafit). Ale tak poza tym pamiętam :-)
UsuńCoś pan! Gdyby Ślepy był ślepy, to by Napiórkowski z nim nie współpracował! (cytat z pamięci)
UsuńRozumiem, że właściciel zanabyl auto bez angażowania środków finansowych, ale ile może kosztować fotel do B3 na szrocie? I w jakim stanie technicznym musi być reszta pojazdu, jeśli taki wydatek przerasta wlasciciela? Przykro mi, to nie kandydat na klasyka tylko na złom.
OdpowiedzUsuńKomplet(wszystkich) foteli można spokojnie kupić za... 200-300 zł, w idealnym stanie. Myślę, że problem z ustawieniami można rozwiązać po prostu rozkręcając cały mechanizm fotela i nasmarować to i owo, zobaczyć co z którą śrubką jest nie tak. Obecne ustawienie fotela jest po prostu okej, nie odczuwam zbytniego dyskomfortu i nie widzę najmniejszej potrzeby zmiany czegokolwiek. :)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
U mnie układ "świętej trójcy" jest dokładnie taki sam.
OdpowiedzUsuńOgólnie mam o 80-tce dobrą opinię, choć egzemplarz, który kupił mój kumpel (za moją namową - jako swoje pierwsze auto) ze wszystkich stron starał się tę opinię zepsuć. No ale oki - może trafiliśmy na zły egzemplarz - było to 1.8 z podtlenkiem gazotu.
Druga uwaga - nie lubię aut typu "bunkier", jak właśnie 80-tka. Widoczność jest w porządku, ale uczucie siedzenia w "bunkrze" już jakoś mniej. Bardziej odpowiada mi jednak taki układ, jaki odnajdziemy w Baleronie, czy też Cegłach - czyli "akwarium".
Kiedyś miałem okazję jeździć Audi 90 - Jarku Kłamczyński Najświętszy jaka to była petarda.
To nie próbuj 300C, to jest dopiero wóz pancerny :)
UsuńNie pamiętam kto to pisał i na jakim blogu (Poznajemysamochody? Autobezsens?) ale już ktoś pisał- prototypem wyglądu wszystkich audi jest NSU Ro 80. Sylwetkę B3 ma do niego niezwykle podobną.
OdpowiedzUsuńTo pisałem ja, Jarząbek!! Bloger drugiej klasy!!
UsuńNiezależnie od tego jak bardzo ten model będzie stary i nie "na czasie" ja go będę wspominał zawsze z łezką w oku...
OdpowiedzUsuń@ Szczepan- Pierwsza klasa!
OdpowiedzUsuńeeeno, 60KM to duzo mocy jest, C15 1.8D ma 60KM i zbiera sie znakomicie, zreszta jak sie wyczuje auto i silnik to i Cinquecentem 900 ktory ma 39KM mozna zachrzaniac zdrowo ;)
OdpowiedzUsuńte Audiki byly by na prawde fajne jak by byli liftbackami a nie sedanami, a tak sa solidne, ale bezurzyteczne
aaa zapomnialem, to targowe radio - bodajze "thompsonic" psuje caly efekt wnetrza pojazdu, ja bym to wyrzucil od razu przez okno i zalozyl starego Blaupunkta, najlepiej takiego orginalnego szerokiego, na allegro groszowe sprawy, a przynajmniej to gra, bo to powyzej to szumofon jest, nie radio
OdpowiedzUsuńhttp://m.ebay.de/itm/Gelhard-GXR-820-CP-Retro-Autoradio-Kasettenradio-Crazy-Colors-Oldtimer-Radio-/262337081239?nav=SEARCH
Usuń