wtorek, 21 listopada 2017

Basista kontra Qltura: bardzo gruba ewangelia

Ewangelia, jak wiadomo, oznacza dobrą nowinę. A nowina mówiąca, że red. Zbigniew Łomnik szykuje nowe wydawnictwo, była dla mnie zdecydowanie dobra.

Dotychczasowe dzieła Z. Łomnika - Grzybologika, Cytryn & Gumiak: Poczontek i Żelazo - dostarczyły. Sposób pisania Pana Redaktora, jego spostrzeżenia i poczucie humoru są mi na tyle bliskie, że zanabycie nowego dzieła jego autorstwa było dla mnie oczywistością.


Tytułowy Grubas to człowiek-legenda. Stereotypowy (a jednocześnie nieszablonowy) handlarz używanymi samochodami, będący zarazem postacią autentyczną i swoistym amalgamatem stworzonym z parających się ową profesją osobników, z którymi autor przeprowadził dziesiątki wywiadów. O tym, że raczej nie były one autoryzowane, świadczyć mogą ich rekomendacje, zamieszczone z tyłu książki, i naprędce zasłonięte ulotką, którą wielu z nas znalazło za wycieraczką samochodu.


Tak, jak poprzednie pozycje autorstwa Z. Łomnika, "Ewangelia" nie jest zbyt długa. 168 stron - w sam raz na jeden wieczór. Ale możecie mi wierzyć - warto poświęcić ten wieczór opowieściom Grubasa.

Przede wszystkim mamy tu typowy dla Z. Łomnika humor i specyficzne konstrukcje językowe. Tak samo, jak w przypadku Cytryna i Gumiaka, autor starał się zachować sposób mówienia narratora, typowy dla jego środowisk. I, jeżeli miałbym się czepiać, właśnie tutaj można wychwycić pewne niedoskonałości, a konkretnie niekonsekwencję: Grubas mówi "wziąść", po czym nagle doznaje olśnienia i przerzuca się na prawidłową formę, "bynajmniej" użyte jako "przynajmniej" pojawia się może z raz, inne błędy językowe losowo przeplatają się z prawidłowymi zwrotami.

Na szczęście wszystkie te niedociągnięcia (czy może raczej niedopatrzenia) nie wpływają na odbiór całości, która jest po prostu smakowita. Mamy tu wspomnienia z czasów peerelowskiej kombinatoryki, reminiscencje gangsterskich realiów lat 90-tych i opis początków ery internetowego handlu, który przetrzebił komisy i spowodował praktycznie kompletny upadek giełd samochodowych. Wszystko to okraszone opiniami klientów. Jedna z nich może być dobrze znana stałym czytelnikom złomniczego fanpejdża. Zresztą nie tylko ona - mniej lub bardziej subtelnych nawiązań do wcześniejszej twórczości Z. Łomnika, zarówno książkowej, jak i czysto internetowej, jest tu więcej, a ich wyławianie może stanowić zabawę samą w sobie.

Na koniec niezbyt dobry niusik. Twardookładkowej wersji "Ewangelii" już nimo. Wyjszła. Wejźli i wykupili. Ale jest jeszcze wersja w tzw. okładce broszurowej oraz e-book. A treść jest ta sama. Dlatego, jak w przypadku każdego jak do tej pory dzieła red. dr rehab. Z. Łomnika, polecam ono wydawnictwo czworokopytnie.

Ale i tak nie dostaniecie takiego autografu, jak ja.


1 komentarz:

  1. Lekturę z czystym sumieniem mogę polecić. Czytało się bardzo dobrze i pewnie też z tego samego powodu krótko :) Poczytałbym jeszcze i tak jak tę pozycję - biorę w ciemno kolejne w przedsprzedaży. Z autografem lub bez :)

    OdpowiedzUsuń