W kwietniu miałem okazję pojechać w dwóch wyśmienitych rajdach: Matka Siedzi z Tyłu i trzecim Rembertowskim. Po dość spokojnym pod tym względem maju, kiedy to udało mi się pojechać w jednej imprezie, czerwiec miał dorównać intensywności kwietnia. Jednak, jak się okazało, ma szansę ją przewyższyć. Przynajmniej pod względem ilościowym - choć jakościowo już teraz jest nieźle. A wszystko dzięki małemu rajdzikowi, o którym dowiedziałem się... na niecałe dwa dni wcześniej.
A jako, że była możliwość pojechania, tak właśnie uczyniłem.
Idea była prościutka: pod siedzibą Automobilklubu Polskiego odbywa się spot z okazji 45 urodzin Fiata 126p, a skoro mamy już ludność na miejscu, można by było od razu sieknąć rajdzik. Taki krótki, relaksacyjny, tak, by zachęcić jak największą liczbę uczestników. Tym bardziej, że Bemowo i okolice to nader wdzięczne rejony na wszelkie gratorajdy. Rajd został, rzecz jasna, włączony do Pucharu Fiata 126p, a na otarcie łez niemaluchowcom zorganizowano klasę Open. W której, gdybym nie został zaproszony przez jednego z organizatorów, pojechałyby dwie załogi. Albo jedna, gdyż podejrzewam, że nie byłem jedynym, który otrzymał zaproszenie.
Oznaczało to zasadniczo tyle, że mieliśmy zagwarantowane miejsce w pierwszej trójce. I liczyliśmy na solidny brąz.
Oznaczało to zasadniczo tyle, że mieliśmy zagwarantowane miejsce w pierwszej trójce. I liczyliśmy na solidny brąz.
Po przyjeździe na miejsce oczywiście można było podziwiać Maluchy. Duże ilości naraz Maluchów.
Szybka odprawa...
...i w drogę.
Po trwającej około półtorej godziny eksploracji Bemowa, fragmentów kilku podwarszawskich miejscowości, jak Babice czy Klaudyn, oraz południowo-zachodniej części Bielan dojechaliśmy na metę wygodnie (i, biorąc pod uwagę charakter imprezy, logicznie) usytuowanej w tym samym miejscu, co start.
W tzw. międzyczasie przybyło sporo uczestników samego spotu oraz zaciekawionych maluchową tematyką odwiedzających. Oprócz Kaszli można było podziwiać towary oferowane na okolicznościowym mini-bazarku oraz nader zacne pojazdy niektórych gości zlotu.
Miałem "cytrynki" na Madzi, prezentowały się wspaniale |
Poza rajdem odbyło się kilka dodatkowych konkurencji, takich, jak próba sportowa czy... rzut kołem. Oczywiście "dwunastką" od Malczana.
Jako trzydziestodziewięciolatek nie mogłem odpuścić sobie udziału w konkursie plastycznym, pozostawiając na papierze swoją koślawą wizję grubo tuningowanego mechanicznie Kaszlaka.
Sam rajd rzeczywiście był krótki i bardzo prosty. Można w zasadzie orzec, że skierowany był głównie do początkujących lub okazjonalnych zawodników. W niczym jednak nie ujmowało to jego fajności.Trasa była przyzwoicie wymyślona, zadania okazały się ciekawe, a po drodze można było się natknąć na kilka ciekawych gratów - w tym niektórych nieujętych w karcie zadań a innych (sztuk raz) dobrze już znanych. Ale powiedzmy sobie szczerze - po ekipie Rembertowskiego można było oczekiwać dobrej imprezy. A I Mały Rajd (która to nazwa sugeruje, że będą kolejne edycje) zdecydowanie takową był. I to nie tylko dlatego, że (podobno, gdyż obowiązki nie pozwalały na zaczekanie na wyniki) wygraliśmy z Obywatelką Pilotką klasę Open.
A jak ktoś sobie życzy zobaczyć trochę więcej trasy to zapraszam na filmidło.
Rewelacyjny rysunek! Może za rok zrobimy z tego jakąś wlepkę - udzielisz nam zgody? ;)
OdpowiedzUsuńNo jacha! Ale niestety ze względów oszczędnościowo-pojemnościowych nie mam już pełnej wersji zdjęcia, jeno 1050:700.
Usuń