Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kia. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 27 sierpnia 2017

Top 10: marnotrawstwo płyty podłogowej, czyli 10 x 4 drzwi

W ostatnich tygodniach wielokrotnie werbalizowałem moją (stosunkową przynajmniej) niechęć do typu nadwozia zwanego sedanem. Trójbryłowa karoseria z oddzielnym bagażnikiem może i prezentuje się elegancko (o ile nie mamy do czynienia z tzw. grzybowozem, czyli Renault Thalią, Fiatem Sieną czy pierwszą generacją Chevroleta Aveo), może sam kufer bywa spory (na pewno zaś większy niż w przypadku wersji hatchback), ale jego praktyczność jest mocno ograniczona. Nie ma tu możliwości pakowania powyżej półki, a nawet jeśli złożymy oparcie tylnej kanapy (o ile w ogóle występuje taka możliwość) uzyskany przesmyk może posłużyć co najwyżej to transportu ogromnego plazmowego tiwi, brand new. Słowami red. Z. Łomnika - sedan to marnotrawstwo płyty podłogowej. Ogólnie syf, malaria i zasadniczo do not want.

I właśnie dlatego, aby zamknąć wałkowany nie tyko u mnie temat, postanowiłem zrobić zestawienie 10 najfajniejszych (moim zdaniem) sedanów - takich, którymi w ostateczności nawet bym mógł. Może nie codziennie, może nie wszędzie (bo raczej nie na wykon, gdzie potrzebuję przestrzeni oferowanej przez kombiaka lub vana), ale mógłbym. Bo fajne. Albo głupie. Albo i jedno i drugie.

Warunki były dwa: dany samochód nie może być jeszcze pełnoprawnym klasykiem (disclaimer: auta z początku lat 90., czyli już ponad ćwierćwieczne, uważam za całkiem współczesne, więc proszę mi nie wytykać kilku spośród moich wyborów, bo to moje kryteria i #wiemcorobię) oraz musi (lub musiał) występować wyłącznie jako sedan (ewentualnie jako sedan i 2-drzwiowe coupe), gdyż wiadomo, że w przypadku istnienia wersji kombi czy choćby liftback, na sedana nawet bym nie spojrzał.

I nie, nie znajdziecie tu Volvo S80, ponieważ V70.

Lecim zatem.

10. Hyundai XG


Silniki V6, automat, szyby bez ramek. Naprawdę godne zestawienie. To wszystko w śmiesznie niskich cenach wynikających z wciąż niskiego poważania koreańskich marek, szczególnie w tym segmencie. 

Dlaczego nie tłukli go w kombi?

9. Kia Opirus


Prawie to samo, co XG, z którym Opirus dzielił płytę podłogową i silniki. Do tego brak bezramkowych szyb. Dlaczego zatem o oczko wyżej? Po pierwsze, jakoś bardziej lubię markę Kia od Hyundaia. Nie wiem czemu. Po drugie - Opirus wygląda absolutnie idiotycznie ze swoim pyskiem wzorowanym na Mercedesie W210. A to dla mnie spory plus, gdyż gwawantuje punkty na konkursie elegancji na Nitach za 10-15 lat.

8. Lancia Thesis



Jedni ją uwielbiają, inni dokonują natychmaistowego zwrotu ostatnio przyswojonego posiłku. Nie kryję, że zdecydowanie bliżej mi do tej pierwszej grupy. Ta linia to po prostu majstersztyk - a wnętrze jest jeszcze lepsze. Jak to u Lancii. Murowany materiał na klasyka.

7. Alfa Romeo 164


O ile Thesis jest materiałem na klasyka, 164 w zasadzie już nim jest. Skąd zatem miejsce na mojej liście (MIAŁO NIE BYĆ KLASYKÓW!!!)? To wciąż całkowicie współczesny samochód, który przy odrobinie szczęścia nadaje się na daily drivera. No, przy sporej ilości szczęścia. Przy gigantycznym farcie. Ale i tak nie wzgardziłbym.

Sajdnołt: równie dobrze mogłaby się tu znaleźć nowa Alfa Żulia, która podoba mi się bardzo. I spełnia kryteria. Ale nie ustrzeliłem nigdzie Żulii więc wrzucam 164, żryjcie gruz.

6. Mercedes W201


W zasadzie mamy tu podobny przypadek, co powyżej: jeździdło w zasadzie kwalifikujące się na jaktajmera, jednak - przynajmniej wedle moich kryteriów - w pełni współczesne i doskonale nadające się na fajne dejli. Kilka dni ze stodziewięćdziesiątką wystarczyło, bym zakochał się w tym aucie. Mimo 2-litrowego, 75-konnego diesla. I 4 biegowej skrzyni. I tak, wiem, że nie są to cechy nowoczesnego samochodu. Wali mnie to.

5. Mazda 121


No nie no, co to jest w ogóle, ODDAWAJ NASZE PINIENDZE.

Odpowiadam tak, jak 2 miejsca temu: żryjcie gruz. Jajeczko jest cudowne. CUDOWNE. Uwielbiam motoryzacyjne pluszaki - 2CV, Garbusa, Fiata 500 - a 121 idealnie pasuje do tego grona. Do tego idea mikrosedana jest tak absurdalna, że nie umiem jej nie propsować. No dobra, a co z wożeniem basów? 

Jak to co? Od tego mam Skanssena.

4. Peugeot 605


Oborze, duży francuz, #najgorzej, dzwoń po lawetę. I na Strażacką.

Problem w tym, że 605 jest lepszy niż opinia o nim. Poza tym to ostatni naprawdę elegancki duży Peugeot. Uznawany początkowo za urodziwego 607 brzydko się zestarzał i opatrzył, poza tym nie ma nawet cienia tak doskonałych, wysmakowanych proporcji, jakimi może pochwalić się 605. A zakup zadbanego polifta w dobrej wersji silnikowej jest dużo mniejszym ryzykiem, niż mogłoby się wydawać. Szkoda tylko, że tak trudno na takowego trafić.

3. Citroen C6


Skoro już wspomnieliśmy o ryzyku - Mesdames et Messieurs, voila la C6.

Dopracowane, lecz wymagające fachowego serwisu zawieszenie hydroaktywne oraz przede wszystkim zaawansowana, oparta na światłowodach elektronika we francuskim wozie firmy znanej ze skandalicznego stosunku do tematyki części do nieprodukowanych już modeli - co tu może pójść nie tak?

W zamian za walkę z tymi przeciwnościami właściciel otrzymuje jeden z najpiękniejszych, najbardziej klimatycznych samochodów w historii motoryzacji. I, tak samo, jak Thesis, murowanego kandydata na klasyka. Tylko dużo cenniejszego.

I tak, wbrew pozorom to JEST sedan.

2. Honda Legend



O ile C6 trafia prosto w serce, o tyle Legend bardziej apeluje do rozsądku, jednocześnie nie poświęcając całej zajebistości. Tu wszystko się zgadza: niezawodna technika, wysoki komfort, mocne silniki V6, a to wszystko w nader smakowitym opakowaniu. Spójrzcie tylko na te proporcje! A wersja coupe jest jeszcze piękniejsza.

Szkoda tylko, że napęd nie trafia tam, gdzie w przypadku takiego auta byśmy chcieli. I że ma tendencje do gnicia. Z tym że w tej drugiej kwestii można podejmować środki zaradcze. A wręcz warto, bo Legend jest przemiodnym sprzętem.

1. Lexus LS 400


Tak, wiem - w tym segmencie kombiaczy niejako z defaultu nie oferuje się. Możesz mieć sedana albo gie te ef o. Ale tutaj mógłbym równie dobrze wstawić GS 300 - i też pewnie by wygrał.

Pierwszy model Lexusa był prawdopodobnie najbardziej dopracowanym samochodem wszechczasów. Jakość wykonania była niewiarygodna - a jak się okazało po latach, również trwałość i niezawodność. Do tego mamy klasyczną, elegancką linię, w zasadzie pełne wyposażenie i, jak w przypadku Merca 190, połączenie statusu klasyka z idealnym daily driverem. A do tego jestem dziwnie spokojny, że ten bagażnik pomieściłby wszystkie moje basy. I właśnie dlatego LS 400 wygrywa - i to z łatwością.

Tak, zdecydowanie jest kilka sedanów, które mocno poważam. Również poza tą dziesiątką znalazłoby się kilka konstrukcji, które cenię - choćby Nissan Maxima czy auta oparte o fordowską platformę Panther (rama + V8 + RWD = fajność).

Nie zmienia to wszystko faktu, że i tak wolę kombi.

piątek, 18 sierpnia 2017

Spacerkiem i rowerkiem: mój własny Mokotów

Tak więc tak.

Nigdy nie wstydziłem się tego, skąd jestem. Nigdy nie kryłem się z tym, gdzie mieszkam. I nie chodzi tu o ogólnie o Warszawę (choć szczerze kocham to miasto i jestem w nie mocno "wrośnięty") ale konkretnie o Mokotów. W szczególności zaś o jego najbardziej chyba "klasyczną" część, zwaną Starym Mokotowem.

To tu spędziłem pierwsze dwa lata życia, tu wracałem regularnie, by odwiedzać moich dziadków, i tu w końcu wróciłem kilkanaście lat temu - i już zostałem.

Tak, mógłbym nazwać te okolice moim miejscem na Ziemi.

Jednak... czasem przychodzi pora na zmianę. I, choć może ona oznaczać rozstanie z czymś, co było ukochanym fragmentem rzeczywistości, spełnieniem marzeń z dawnych lat, to nie musi ona być czymkolwiek złym. Wręcz odwrotnie - może być z niecierpliwością wyczekiwana i witana z otwartymi ramionami, sercem czy czymkolwiek co tam kto ma otwieralnego. A właśnie taka zmiana powoli nadchodzi i w moim życiu.

Nie wiem jeszcze na 100%, gdzie mnie wyniesie - najprawdopodobniej wciąż będzie to południe Warszawy, ale prawie na pewno sporo dalej od jej centrum. Brane są pod uwagę różne opcje, z czego póki co przeważa jedna.

Czy mnie to martwi? Nie.

Tak, kocham Stary Mokotów, uwielbiam włóczyć się jego zaułkami, które znam lepiej niż własną kieszeń (co, biorąc pod uwagę moje zaskoczenie za każdym razem, gdy opróżniam spodnie przed wrzuceniem ich do pralki, nie jest szczególnym wyczynem), a mimo to wciąż odkrywam tam coś nowego. Kocham klimat tego miejsca - choć w ostatnich latach zaczął powoli zmieniać się na gorsze. Ale nawet po wyprowadzce stąd zawsze będę mógł tu wracać. A że jako "człowiek z zewnątrz"? Nie szkodzi.

Zapraszam zatem na prawdopodobnie ostatni gratospacer ulicami Starego Mokotowa zorganizowany przeze mnie jeszcze w roli jego mieszkańca.

Jadziem.

Gdyby to nie był sedan, pomyślałbym, że to ich wspólny wóz służbowy

Autentyczna konwersacja z Młodzieżem (właśnie przy tym egzemplarzu): "A to jest BMW." "Bewu ble fuj!"

Truper

Trup, po prostu trup

Ktoś się chyba wstydził marki. Teraz nikt nie rozpozna co to.

Jest wysoce prawdopodobne, że ten obywatel upala go od nowości. Miliona kilometrów życzę!

Ten, jeśli nie dociągnął do miliona, raczej go już nie osiągnie

Ostatnio zdarza mi się je widywać i nie powiem, cieszy mnie to

Czuję do niej estimę

Z cyklu "jak kołem zepsuć piękny samochód"

Markę Oldsmobile można tłumaczyć jako "grzybowóz"

Felgi-"kastety", podobają mi się

Wiem, klasyk itd., ale te proporcje są naprawdę skopane

Czcigodny i omszały

WTEM

Trabant wieczorową porą

Klubowy dowcipniś, he he, top kek

Sypiałbym. A swoją drogą - zaparkowany dokładnie w tym samym miejscu, co Klubowy Dowcipniś powyżej. PRZYPADEK? NIESONDZE

A ten - na przeciwko. Jak od lat. Czasem tylko przesuwa się w jedną lub drugą o kilka miejsc.

Ktoś tym naprawdę jeździ od ponad 17 lat. No chyba, że nie przerejestrował.

Ciekawe, czy pierwszy właściciel

Jakość zestawienia odwrotnie proporcjonalna do jakości zdjęcia. Swoją drogą - to właśnie E28 było w ostatnim Ciassicaucie

Ciekawe, czy ma zaszpachlowane dziury po kogucie TAXI

ZABIERZTA TE ZŁOMY, pozdrawiamy, Srasz Miejska

Mrugałbym długimi

Podejrzewam, że to nie Zibi nim jeździ

Najfajniejszy model BMW ever, koniec, kropa.

Forman przedlift na czarnych to już chyba rodzyn

Nawet Garbusów się więcej widuje

Jest u mnie już po raz trzeci, ale warto czasem dać znać, że wciąż żyje

Myślałem, że to wrost, a on jeździ. Czasem.

Myślałem, że to wrost i miałem rację

Nie no, te Virgo zajebiaszczo tutaj robią

W przeciwieństwie do tych kół. Za to reszta wspaniała.

Nie no, zwykła Beczka, nic ciekawego, scrolluj dalej

Wysokie stężenie koneserstwa

Przejeżdżasz lub przechodzisz obok takiego i nawet nie wiesz, co się w środku dzieje po wielkiemu cichu

Leniwa Faza Złomiarska

Gdybym miał mieć kabrioleta, to Krokodyla. Krokobriolet.

Autonaprawa, czyli naprawia sobie sam.
Tak, na pewno będziemy jeszcze tu wracać. Ale już na występy gościnne.

Poza tym cholera wie - może finalnie zostanę na Mokotowie, tylko przemieszczę się w inny jego rejon.

Do z(r)obaczenia.