Dziś wpis nieco nietypowy, gdyż dotyczący dwóch eventów, i to o bardzo odmiennym charakterze. Żeby nie było zbyt mądrze, zacznę od tego, który miał miejsce jako drugi.
* * *
Pewien czas temu znana w środowisku stadobarannym i złomniczym niejaka Barbara F. postradała swoje ukochane Volvo 340 w wyniku cmoknięcia przez Corsę. Aby uczcić jego pamięć postanowiła zorganizować rajd nazwany jego imieniem - a w zasadzie literami, które rozpoczynały jego numer rejestracyjny. WUK, znaczy.
Dowiedziawszy się o danym evencie stwierdziłem, że nie mogę czegoś takiego przegapić. Nawet udało mi się wstępnie nakłonić Wybrankę do udziału w charakterze pilota, w której to roli doskonale się sprawdza. Jednak okazało się, że jako rajdówki preferowane będą pojazdy z datą produkcji 1988 lub wcześniej, zaś Wybranka woli jednak poodpoczywać niańcząc
kotki (które nadal są do przygarnięcia!!!), w związku spożywczym postanowiłem udać się w charakterze obserwatora. Co też uczyniłem.
 |
Zgromadzenie przedstartowe miało miejsce tam, gdzie zdawałem prawko... |
 |
Urocze toczydło na podwoziu 2CV-ki. Nie brało udziału. |
 |
Organizatorzy i większość uczestników była już na miejscu |
 |
To Audi gniotło mosznę. Megapropsy za rewelacyjną przeróbkę |
 |
Tajemnica wyjawiona - na tym będą uczyć się następni kursanci |
 |
Faux-WUK |
 |
I wtedy przybył Tatraplan. Jak dla mnie, mistrz stylówy całego rajdu |
 |
Niemiecki prestiż, francuski brak prestiżu |
 |
Służyła do straszenia dzieci w latach 50. i 60. |
 |
Zawsze fascynowały mnie zegary Wołgi GAZ-21 |
 |
Kącik szwedzki |
 |
Kącik szwedzko-francuski |
 |
Kącik szwedzko-enerdowski, POPROSZĘ OBA |
 |
Kącik demoludowy |
 |
Herbiego już kiedyś złowiłem, lata temu wyglądał tak samo |
 |
To Ritmo jest WSZĘDZIE |
 |
Austin A125 Sheerline z dieslem z dostawczej Kii. MILION PUNKTÓW ZŁOMNIKA |
 |
Dwa sposoby na silnik z tyłu vol 1 |
 |
Dwa sposoby na napęd klasyczny |
 |
Dwa sposoby na silnik z tyłu vol 2 |
 |
TO WERSJA DLA 17 PROKURATORÓW, POZNAŁEM PO FELGACH |
 |
Ale zaqrwia, aż się rozmył |
 |
Prestiżowe sedany |
 |
Zawsze ciekawi mnie, co kryją te plastikowe nosy T2 |
 |
A to Fiorino niedawno upolowałem na Woli... |
 |
+ 1000 do stylówy |
 |
Zapowiada się zamiatanie tyłem |
 |
Klasyczne jednoślady warte 200000 NIE DO NEGOCJACJI |
 |
Kurołapy, ależ bym je otwierał... I wajcha przy kierownicy, ależ bym nią zmieniał biegi... |
 |
Renówka w Renówce, inspired by матрёшка |
 |
Lubię |
 |
KOCHAM |
 |
Szkoda, że nie brał udziału |
 |
Madzia w tym towarzystwie wyglądała dość skromnie... no, wait, ona zawsze wygląda skromnie |
 |
Lady WUK rozpoczyna odprawę |
 |
O, tym to by się śmigało bokami po torze |
Po odprawie przyszedł czas na pierwszą konkurencję: slalom miedzy pachołkami. NA WSTECZNYM.
 |
Uczestnicy ustawili się karnie w kolejce |
 |
Kandydat w konkursie Kontrasty 2013 |
 |
I start. |
 |
Fiorino daje radę także tyłem |
 |
Kierownik tego Trabanta swoim skillem wywoływał opad szczęki |
 |
Czy Maluch na wstecznym to przednionapędówka z tylną osią skrętną? |
 |
Kurołapy w oczekiwaniu na start; ależ one są piękne |
 |
To zdjęcie w oryginale nosiło tytuł DSC00666 |
 |
Śliczny, poproszę |
 |
Problem w tym, że motorowery nie mają wstecznego |
 |
Ale meta już przodem. |
 |
W112 w takiej konkurencji prezentowało się ciekawie |
 |
Poldon w przechyle |
 |
Stary Austin z dieslem Kii zaiwania tyłem między słupkami, EVERYTHING'S NORMAL |
 |
Czwóreczka tradycyjnie dąży do przeszorowania podłoża lusterkiem |
 |
Jak dla mnie zwycięzca w kategorii "brzmienie silnika" |
 |
A nad tym wszystkim latały sobie samoloty |
 |
...a kolejka stała... |
 |
...i stała... |
 |
...i jej końca nie było widać... |
...dlatego postanowiłem, że przejdę do kolejnego etapu, czyli zacznę bezczelnie śledzić uczestników już na trasie.
 |
Tankki on Pankki |
 |
CZARNA WOŁGA PO MNIE JEDZIE |
 |
Ulica Sady Żoliborskie na Sadach Żoliborskich, muzg rozjebion |
 |
Econoline był jednym z punktów rajdu |
 |
Piąteczka też |
 |
Kolejnym punktem był Pl. Słoneczny.... |
 |
...gdzie, jak się okazało, Andrzej Wajda (ten siwy pan w niebieskiej koszuli) udzielał wywiadu dla telewizora... Niezamierzony trolling level master |
 |
Kilka kroków stamtąd postój urządził sobie Tatraplan |
 |
BORZE CO ZA WNĘTRZE CHCĘ TU MIESZKAĆ |
 |
Idealny, po prostu idealny |
 |
Jakby ktoś jeszcze miał watpliwości co do tego, że Ferdynand Porsche zgapiał od Hansa Ledvinki |
 |
A obok śmigali uczestnicy... |
 |
...korzystali z pogody... |
 |
...i wyrażali zadowolenie |
 |
Kolejny checkpoint |
 |
Trabi rusza w dalszą trasę |
 |
Bebechy rajdowej Ascony |
 |
Pytania, instrukcje itd |
 |
I przyszła pora by ruszyć dalej - tym razem trzymając się kształtnego kupra Skodziny |
Następnym etapem był powrót na Bemowo, gdzie odbywała się kolejna próba sportowa. Tym razem jeżdżono przodem.
 |
Nieopodal przycupnęło Mini z załogą |
 |
A po torze śmigał piękny C107 |
 |
Po nim Trabant znów nie brał jeńców |
 |
Skodillak też dał radę |
 |
Tak samo, jak Zastava |
 |
Ritmo plujące cząstkami stałymi |
 |
Poldolot ponownie w przechyle |
 |
Pod względem dieslowskiego wyziewu Austin wciągał Ritmo kolektorem dolotowym |
 |
A Tatra wciągała wszystkich. |
 |
Z piskiem opon. |
Goniony zobowiązaniami, nie mogłem niestety zostać do końca i zawinąłem się po cichu.
 |
Żegnało mnie rzetelne żelazo z Niemiec, Szwecji i Anglii... |
 |
...Polski (z ziemi Włoskiej) i Japonii a także duroplast z Enerdówka... |
 |
...jeszcze więcej duroplastu oraz dwa holenderskie Volviacze opłakujące zmarłego WUK-a. |
Generalnie - bawiłem się przednio, poznałem bardzo sympatycznych ludzi (Lordessex - pozdrowienia!)... Ponoć ma być edycja 2014. Ależ bym pojechał.
* * *
Dzień wcześniej wróciłem z działki (gdzie Wybranka niańczy
kotki do przygarnięcia) aby udać się na koncert człowieka, który wpłynął na mnie muzycznie i troszkę światopoglądowo. Gościa, który potrafi bawić się słowem tak zręcznie jak kotek sznurkiem. Żonglera znaczeniami, aranżera nieoczywistych skojarzeń, wirtuoza słowotwórstwa... i wyśmienitego basisty. Czyli Mistrza Lecha Janerki.
Jako, że koncert odbywał się przed gmachem Giełdy Papierów Coraz Mniej Wartościowych, czyli może ze 3, max 4 kilometry od mego lokum, stwierdziłem, że śmignę tam rowerkiem. Niestety, będąc debilem nie wziąłem pod uwagę, że koncert będzie się odbywał na dziedzińcu. Wewnętrznym. Za bramkami. I nie będzie wolno wprowadzać rowerów.
Nie, nie mam kłódki.
Byłem tedy skazany na stanięcie między dwiema bramkami, patrzenie na telebimy i słuchanie echa. Ale... i tak warto było przyjść.
Muzyka - jak zawsze u Janerki na świetnym poziomie. Teksty - co tu dużo gadać, znam na pamieć chyba wszystkie. Atmosfera - taka, jaką tylko on potrafi wytworzyć. Gadał do publiczności więcej niż kiedyś, nie stronił od drobnych wygłupów ("To co, tak na pałę jeszcze jeden smutny?" albo "Drodzy państwo, w umowie mam tak, że jeśli nie zaśpiewacie z nami refrenu następnego numeru to nie dostanę gaży, a nie jestem zbyt zamożny..." po czym zagrał "Konstytucje"). Nie zabrakło moich ulubionych kawałków - "Strzeż się tych miejsc", "Niewalczyk", "Wieje", był nawet "Leon", którego nigdy nie słyszałem w wersji live. No i ekipa - rzecz jasna niezawodna Bożenka na wiolonczeli i dwóch facetów, z którymi chciałbym kiedyś zagrać, czyli gitarzysta Damian Piełka i bębniarz Maciej Mioduszewski (niemalże drum'n'bassowa wstawka w "Wirniku" jest GENIALNA - tak, wiem, że na płycie grał ją kto inny).
 |
Zapowiedź kolejnego utworu... |
 |
Bongo jest obrzydliwe, ale zapewne lżejsze od StingRaya, którego Lechu zazwyczaj używał - a ma kłopoty z kręgosłupem... |
 |
Janerka i Miodu |
Warto było przyjść z jeszcze jednego powodu: Mistrz Lech nie robi się coraz młodszy, w kilku wywiadach opowiadał o swoich kręgosłupowych przejściach, do tego od 8 lat nie nagrał żadnej płyty... Niewykluczone, że myśli powoli o emeryturze. Dlatego trzeba przybywać na jego coraz rzadsze koncerty. Póki je gra.
Z Janerką wiąże się też mała historyjka mortoryzacyjna: otóż gdy był ze swą osobistą Bożenką w Londynie zaobserwował znaczną ilość śmigających tam Miniaków. Bardzo im się owe jeździdła spodobały, co spowodowało decyzję o... zrobieniu prawka. Po pięćdziesiątce. Jak mój dziadek, tylko motywacja nieco inna... Tak czy owak, Lechu zdał egzamin, udał się do salonu z futerałem od basu celem przymiarki, futerał wlazł, Mini zostało zakupione. Po koncercie granym kilka lat temu w Hard Rock Cafe podszedłem do Janerki celem poboru autografu i przy okazji spytałem, jak sprawuje się autko.
- Daj spokój - padła odpowiedź - już tylko dwa punkty mi zostały...
Do najbliższego.