Ani się obejrzałem aż strzelił drugi rok mojego bezsensownego wymądrzactwa. Przeleciał tak szybko, że przegapiłem przypadającą na 15 lipca rocznicę. W związku z tym nadrabiam i tradycyjnie pozwalam sobie na coś, co nie interesuje nikogo normalnego, czyli podsumowanie.
W ciągu drugiego roku pisaniny przygarnąłem kolejny bas, pożegnałem inny, rozpocząłem nowy cykl (który już niedługo będzie intensywniej eksploatowany - jest już materiał na cztery kolejne wpisy), wygrałem sympatyczne jeździdło na weekend (i przyznaję, że oddawałem je bardzo niechętnie) i przede wszystkim dowiedziałem się, że moje DNA zostało skutecznie przekazane dalej. A jego nosiciel wedle terminu powinien pojawić się... chwila, zerknę na kalendarz... dziś. Ale wiadomo, co sobie Jamochłony robią z terminów.
Plan na kolejny rok? Pisać dalej. Może wyposażyć się z powrotem w Jazza. Sprzedać wreszcie Henryka, który zwyczajnie nie jest mi już potrzebny. I grać. I jeździć.
No i niańczyć Jamochłona, rzecz jasna.
A za rok - kolejne podsumowanie. Postaram się, by tym razem pojawiło się punktualnie.
Moje gratulacje z powodu kolejnej rocznicy! Życzę weny do pisania i humoru, dzięki któremu te wszystkie wpisy się tak lekko czyta.
OdpowiedzUsuńDziękowawszy, życzenia weny z pewnością się przydadzą.
UsuńTo podwójne gratulacje, bo jeszcze żeś na rocznicę żarówki wygrał!
OdpowiedzUsuńNie omieszkam się pochwalić, gdy będą już w moich łapskach.
Usuń