Niedawno (przy okazji ogłoszenia, że Henryk jest do łyknięcia, a jest, zapraszam) wspomniałem, że rozstałem się z zespołem, w którym spędziłem prawie 9 lat.
Zespołem tym był Night Rider.
Tak, było mi żal. Nadal jest - wszak łączy mnie z Riderami mnóstwo dobrych wspomnień. Nagranie bardzo udanej płyty, sporo świetnych koncertów, do tego cały rozdział pt. Night Rider Symphony na który składał się m. in. wyjazd do Chicago w 2008 roku i naprawdę srogi koncert z zamojską orkiestrą we wrześniu 2013 - to wszystko spowodowało, że wahałem się długo i po 15 razy rozważałem każde za i przeciw. Niestety, w ogólnym rozrachunku argumenty za odejściem przeważyły. Skrótowo rzecz ujmując - moving on.
Riderzy jednak w jakiś tam sposób pozostają częścią mojego życia, tak samo, jak dźwięki, które grając z nimi wydobyłem ze swych basów. A wśród nich były choćby te:
Tak, wiem - ten klip wrzucałem już w pierwszym moim wpisie. Prawie 2 lata temu. Jednak to właśnie chyba "Do końca" jest najbardziej reprezentatywnym numerem Riderów. I właśnie ten - w ramach pożegnania z zespołem, z którym wiąże się tak dużo wspomnień i doświadczeń - postanowiłem wziąć na warsztat. A w zasadzie nie tyle na warsztat, co po prostu siąść sobie i go sieknąć.
Nie sieknąłem go idealnie - wszak nie grałem go od 16 maja a nagrywanie jak zawsze było niejako w biegu, w związku z czym mamy do czynienia z nierównym wejściem na początku (nie było nabicia) i wywrotką w pierwszej zwrotce - ale jest. Zagrałem go na tym samym basie, na którym był nagrywany w studiu. I tymi samymi palcami.
Mesdames et messieurs, oto basista grający to, co sam kiedyś nagrał (plus gościnny udział Kluski, w szczególności jej ogona):
A, no i jeszcze jedno: Night Rider działa dalej. Panowie poszukują basisty. Jak ktoś lubi taką muzę i ma trochę doświadczenia - niechaj się zgłasza. Warto. Wymagany jest własny sprzęt (w tym progowa piątka i fretless o dowolnej ilości strun), w miarę sensowne umiejętności oraz chęć do pracy.
Mam nadzieję, że następca znajdzie się jak najszybciej - Night Rider to dobry zespół, który może jeszcze sporo ugrać. Trzymam kciuki.
* * *
Tymczasem za chwilę ruszam w małą trasę świeżo odebranym Dusterem, którego wygrałem na weekend (z pełnym bakiem, biatches!), jutro zaś rajd Złomnika. A jeszcze jeden mix czeka w kolejce. Będzie o czym pisać.
Pozostańcie nastrojeni i zegarek ten kosmos, że zacytuję klasyka.
Jak night rider to dla mnie tylko Kavinsky ;) taką elektro muzykę ja preferuję.
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=MV_3Dpw-BRY
raczej nie do Disastera ;)
1. Ależ ten Alembic!
OdpowiedzUsuń2. Coś się kończy, coś zaczyna...
Jak to dobrze, że są linie melodyczne, przy których basista może dać odpocząć lewej ręce... :)
OdpowiedzUsuń