Wczoraj w godzinach późnowieczornych Madzi stuknęło 220 tys. km. To taki przebieg, przy którym samochody magicznie dezintegrują się a ich wartość rynkowa spada do poziomu małej paczki chipsów. Madzia prawdopodobnie o tym nie wie, bo jeździ dalej, ostatnio dostarczając mnie w pewne rejony woj. Łódzkiego, a wcześniej dzielnie zawożąc mnie na wschód, do Zamościa. I z powrotem.
photo by Paweł Penksa (bo nie miałem aparatu a telefon ocipiał) |
Niestety, nie można rzec, by całokształt eksploatacji był w 100% bezproblemowy, choć - póki co - nieplanowych kosztów nie poniesiono. Mechanicznie wszystko działa dobrze - Madzia jeździ jak jeździła - jednak daje o sobie znać słaby punkt starszych Japończyków: blacha. Aktualnie Madzisława jest zaparkowana ok. 100 m od mojego bloku (tak, to jest MÓJ blok, żeby nie było wątpliwości), a ja słyszę rdzę z ukontentowaniem chrupiącą tylne błotniki w okolicy nadkoli. Do niedawna najgorzej prezentowała się lewa strona...
omnomnomnomnom |
...jednak w niedzielę wracaliśmy z Wybranką z giełdy komputerowej (tak, mam nowy komputerek, piszę na nowej klawiaturze, jest szał) i gdy dotarliśmy do miejsca postoju tow. Madzisławy (zaparkowanej całkowicie prawidłowo), Wybranka zauważyła i pokazała mi coś, czego jeszcze chwilę wcześniej nie było...
Jakieś tępe bydlę było uprzejme wykonać trzy malownicze, dość głębokie wgniecenia w prawym tylnym błotniku między drzwiami i nadkolem. Nie mogę powiedzieć, by uradował mnie ten widok. Bliższe prawdy byłoby określenie mego stanu jako morderczy szał. Niestety, sprawcy ewidentnie nie było w pobliżu, więc nie miałem komu usunąć genitaliów, wepchnąć ich do gardła i przyjmować zakładów czy indywiduum prędzej się wykrwawi czy udławi...
Jak widać na załączonym obrazku, oprócz ślicznych, punktowych wgnieceń (określenie "dziury" nie mija się zbyt bardzo z prawdą), na błotniku ujawniają się urocze pęknięcia lakieru, spod których figlarnie wygląda tlenek żelaza...
...a może to zaschnięta krew? Ktoś się pokaleczył o Madzię? Byłaby to jakaś ulga |
A tak kiedyś lubiłem rudzielce...
Pytanie tylko czy to oryginalne 220 tysiaków. Wiadomo, że kręcenie licznikami to w Polsce dosyć powszechna praktyka. Niemniej jeśli Mazdolina ma jeszcze większy przelot to tym lepiej dla Niej - świadczy to o jakości japońskiego żelaza. Ja swoje sprzedałem niedawno i już tęsknię i przeglądam chorobliwie ogłoszenia... Najgorzej
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę, że a) jest to niewielkie jeździdło, b) pochodzi z polskiego salonu (mam nawet oryginalną umowę!), jestem skłonny uwierzyć w ten przebieg. A nawet jeśli jest większy... och, straszne, będę chlastał się filtrem powietrza. NOT.
UsuńNo właśnie. A tak generalnie to często polecam ludziom pytającym się: "Co kupić" właśnie Petkę, bo słyszałem o nich same dobre opinie.
UsuńA co to "Petka"?
UsuńWłaśnie owa Madzia, którą opisuje tu szanowny autor ;) "Petka" od oznaczenia modelu, 323 P
UsuńTen model jest nie do zdarcia - nic tylko jeździć, i jeździć.. i tak w kółko ;P. Widok przykry, łączę się w bólu (i chęci ręcznego wyperswadowania komuś, że za takie rzeczy to, jak to malowniczo ujął znajomy, łeb przy samej d***e należałoby urwać).
OdpowiedzUsuńA rudzielce nawet fajne są - jeno nie w takiej formie... W mojej zaczynały się pojawiać na powierzchni rudawe plamki - choć było to na robionym wcześniej przez poprzednika błotniku.
Rudzielce, owszem, są fajne - szczególnie np. Melissa Auf der Maur - ale nie wtedy, gdy chrupią należące do mnie żelazo.
Usuńbył taki program "urzekła mnie Twoja historia"...Tak mnie się skojarzyło, bo jakiś czas byłem właścicielem Nissana Y10 (towarowa wersja N13) z silnikiem CD17 o oszałamiającej mocy 54KM, gdyby nie RUDA i fakt, że potrzebowałem czegoś większego pewnie miałbym go do dziś. Sprzedałem go z przebiegiem ponad 350 tyś kilometrów, całkowicie bezawaryjnego (no dobrze, jak było zimno to antena nie chciała wyłazić ze słupka, a tylne wycieraczki czasem też strzelały "focha"). W komisie na drugi dzień był wystawiony z przebiegiem 150 tyś km. :-) I tak, on tez był kupiony w polskim salonie...
OdpowiedzUsuńMadzię kupiłem od prywatnego właściciela i z historii umów wynika, że tylko tak zmieniała jeźdźców. Ale jak już rzekłem - nawet, jeśli była kręcona, to raczej niewiele wpływa na jej wartość.
UsuńA Y10 jest godzien, sam szukałem, ale te pojedyncze egzemplarze, które wyskakiwały, były już na etapie zaawansowanej biodegradacji. A szkoda.