Bonsoir mes Czytelnicy, bienvenue chez mon blogasek!
Jak już zapowiedziałem, aujourd-hui (choć może grzeczniej byłoby napisać "aujourd-penis"... nieee, Francuzi są aroganccy, musi być parszywie) będziemy zajmować się pojazdami jednej tylko marki. Dodać tutaj należy, ze jest to marka reprezentująca tak wzgardzoną nad Wisłą motoryzację nadsekwańską, i to w najbardziej pogiętej odmianie tejże. Czyli Citroen. Jedna z moich ulubionych marek ever.
Jak wszyscy wiedzą (na szczęście nie jestem wszyscy), nie należy kupować samochodów na F: Ferrari, Folcwagena itd. Swoją drogą - zastosowanie tej reguły do basów byłoby dość ciekawe: Fender, Fodera, a F-Bass to już w ogóle...
Na szczęście Citroen jest na C, więc powyższa zasada go nie dotyczy.
Przejdźmy zatem do krótkiego przeglądu lekko starszawych Cytrynek wykrytych przeze mnie na ulicach Mokotowa.
|
AX - idealny ekonomiczny dupowozik do miasta. O ile nie zgnił. |
|
BX mieszkający w jednym miejscu od lat |
|
A ten jest chyba jeżdżony. Wielu lat dalszego pływania w hydropneumatycznym komforcie życzę! |
|
GOOD LOOK, nic dodać, nic ująć |
|
Egzemplarz uchwycony kilka lat temu (pamiętacie pierwsze telefony z aparatami VGA? właśnie). Słowa nie oddadzą tego, jak bym nim jeździł |
|
Ten okaz CX-a (inne ujęcie) trafił na Złomnika. Ale jest tak multiorgazmicznie przepiękny, że i tak go wrzucam. To chyba daily driver! |
|
Upolowane w zeszłym roku pod moją ówczesną pracą. Kibicowanie polskiej reprezentacji podczas Euro świadczy o optymizmie porównywalnym jedynie do zakupu XM-a z V6. No, wait... |
|
Upolowane ze dwa lata temu pod jeszcze poprzednią pracą. Tak, ten po prawej to Chaimek. Nie, nie mogłem się oprzeć pokusie zaparkowania go koło jego bliźniaka. Ciekawe, czy oba dalej jeżdżą... |
Zapewne Mokotów kryje więcej egzemplarzy tych tworzonych przez wizjonerów dla koneserów (czyt. przez ćpunów dla wariatów) pojazdów, ale to tyle, co udało mi się ustrzelić, jeśli chodzi o te fajniejsze, starsze modele. Te, które najbardziej lubię. Właśnie m.in. za tę dziwaczność.
Choć brakuje tu DS-a. I GS-a. I 2CV (parkował kiedyś przez lata pod moim blokiem). I...
Czy ten czerwony Good Look ma dodatkowe reflektory z przodu? Jeśli tak to strzeliłem ją na początku 2012. ;-)
OdpowiedzUsuńhttp://tokyo-shift.blogspot.com/2012/03/aparat-w-ape-dodatkowe-reflektory_27.html
Nie pomnę, ale chyba tak! Nie założę się jednakże, czy te same, co na Twoim zdjęciu (btw - z tego, co widzę, złapałeś go na omawianej już przez nas Melsztyńskiej, na której zresztą sporo się dzieje jeśli chodzi o żelazo, zaś aktualnie stacjonuje na Narbutta). A nawet jeśli ich nie ma, to na 99,9% ten sam egzemplarz. Chyba wyjdę na mały wieczorny spacerek i obadam sprawę.
UsuńApdejt: przespacerowałem się, byłem na Narbutta, Melsztyńskiej i kilku okolicznych uliczkach i nie znalazłem go... I AM DISAPPOINT. Mam tylko nadzieję, że po prostu pojechał sobie gdzieś i jeszcze wróci...
UsuńGeneralnie spośród wszystkich złomków, które stacjonują w tamtych okolicach to z tych ciekawszych na stałe zwinęła się chyba tylko CV.* Reszta albo wrasta tam już stale albo po prostu śmiga i chwała im za to!
UsuńSwoją drogą jeśli jeszcze będę się tam kręcił to będę wypatrywał Twojej 323. A nóż się kiedyś przypadkiem na siebie natkniemy.
*Prawdopodobnie obecnie zasila jeden z policyjnych parkingów, bo stała w różnych miejscach, ale wyraźnie nieużywana i... otwarta.
CV? Masz na myśli 2CV czy CX?... Bo 2CV owszem, była jedna, czarna, stała w zasadzie w jednym miejscu (pod moim blokiem - a podówczas jeszcze nie moim tylko moich dziadków) i wrastała smętnie. Pod koniec nie miała już reflektorów. CX-y zaś znam 2: kombiaka z Promenady (pod parkiem Morskie Oko), którego złapałem tam chyba z 8 lat temu, jeśli nie lepiej i Prestige'a z Batorego, który prezentuje się pięknie i zdaje się być jeżdżony.
UsuńA co do Madzi - zapraszam, wypatruj. Pamiętaj tylko, że jak jest brzydka pogoda jeżdżę nią do roboty, a wieczorami zabieram ją na próby i grania...
Chodziło mi o LTD Crown Victorię. Grafitowe/szare kombi. Stała zazwyczaj na Melsztyńskiej, ostatni raz widziana koło sierpnia 2011 na Wiśniowej.
OdpowiedzUsuńRany, jakim cudem na nią nie natrafiłem?...
UsuńNie wiem, tym bardziej że patrząc na swoje archiwa (w poszukiwaniu tej CV) stała tam gdzie Twój ZX, którego chciałem potężnie gdy go fociłem (24.03.12). Automat, wisienka, blek plejt. Prawie jak moje obecne Clio. Prawie, bo kupowałem go już z białą tablicą. Uwielbiam ten wóz, mimo że rozdupcyła się klima, skrzynia (remontowana już za mojej kadencji) i kilka innych pierdół.
UsuńEch, a właśnie wtedy był na sprzedaż - puściłem go za grosiki jednemu starszemu gościowi, który podłubał w nim (po staniu przez prawie całą zimę), odpalił i odjechał...
UsuńA masz gdzieś te foty tak w ogóle? Bo do siebie ich nie wrzuciłeś ;-) Tak czy inaczej - Chaimka wspominam niezwykle miło. Mimo, że był zajeżdżonym do spodu struclem.
Nie wrzuciłem, bo wtedy mi kadr nie pasował. Teraz mam tyle materiału do miksów, że muszę wreszcie coś z tego zrobić. ;)
UsuńŁadnie, ładnie. Z gnijącymi Citroenami jest jak z ta kampanią społeczną "Zły dotyk boli całe życie" - jak Cytryn z Gumiakiem nie "naprawiali" po dzwonie to problem nie istnieje, jeśli zaś do tego doszło...to już do końca będzie ruda bolała...
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodzi o Folc(tfu!)wagena to jak mnie się zbiorą myśli w czaszce to napiszę prowokacyjnego posta.
Natomiast Fodera i F-bass...nieee, przekombinowane.
Znam też wersję "zły gotyk boli przez całe życie". Wiem coś o tym - grałem w zespole Nocturia...
UsuńCo do Fodery i F-Bassów - Fodera jest nierówna i nie dałbym za nią tyle kasy (grałem na egzemplarzu należącym do Marcina Pendowskiego - świetny człowiek, swoją drogą), za to F-Bass... Miałem kilka w rękach. MIAZGA. Szczególnie seria VF - te basy brzmią praktycznie jakby ktoś dodał piątą strunę do starego Jazza, i ona brzmi tak jak resztą! Zdecydowanie warte swojej ceny. I nie, nie są przekombinowane - tak naprawdę to dość tradycyjnie budowane instrumenty. A jeśli dla Ciebie są przekombinowane, to boję się zgadywać, co myślisz o moim Alembicu...
Jeśli 5 strun - tylko Dingwall!
UsuńAlembic też jest przekombinowany, ale z nim jest jak z Citroenami DS/GS/BX/CX (itd, itp), to przekombinowanie czemuś służy, nie jest sztuką dla sztuki, jak nowe BMW...
To nie przekombinowanie, to kreatywność!!! ;-) Uwielbiam - zarówno Alembiki, jak i stare Cytryny.
UsuńA Dingwalle są brzydsze od moszny. Tak w ogóle nie potrzebujesz menzury 37" żeby H dobrze gadała. Mój 34-calowy Al jest dowodem.
Kreatif tehnolożi, jak zwał to zwał - w tych dwóch przypadkach bardzo OK!
UsuńNie znasz się! Dinwalle są ładne! No dobrze, nie wszystkie ;-)
To nie tak, że coś potrzebuję; bas mam po to, żeby sprawiał mi przyjemność, nawet gdy nie chce mi się lub jestem zbyt zmęczony by poszarpać struny, wtedy wystarczy że na niego (nią) popatrzę. Tak samo nie potrzebuje zespołu, ani struny H. A wracając do meritum: nie spotkałem się ani nie słyszałem o innej opinii niż to że to w Dingwallach struna H brzmi po prostu najlepiej. I to nie znaczy że w Twoim Alembicu nie brzmi BARDZO DOBRZE.
Ujeżdżałem kiedyś BXa 1.9D. Dostałem go od Dziadka, który przesiadł się na nowsze żelazo. Sprawował się wyśmienicie, mało palił, w ogóle się nie psuł, a do tego jeszcze ten komfort. Sprzedałem go jednak dosyć szybko. Nie miał jednej ważnej dla mnie wtedy rzeczy - czynnika sikorkomagnetycznego. Dziś bym go trzymał.
OdpowiedzUsuńGdy zeszliśmy się z mą Wybranką, jeździłem coraz bardziej zmęczonym Chaimkiem, czyli ZX-em w stanie Szroto Subito. Jakoś nie oceniła mnie na jego podstawie.
UsuńCo oczywiśnie nie zmienia faktu, że oficjalnie Cię nienawidzę. Dostać BX-a od dziadka. I to z XUD.
Umrzyj. Na zgon.
Ha! jak się z moją spiknęliśmy też jeździłem Cytryną, ale Jumperem ;-)
UsuńZ BX miałem kontakt tylko w wersji 1,4B - z XUD to creme de la creme!! Po prostu nie wyobrażam sobie sprzedawać TAKIE żelazo!!
Sie gupim było kiedyś. Na obronę dodam, że był już dosyć mocno zgnity.
Usuń