Dziś miał być kolejny wrzut z cyklu "Gęba i paluchy", ale w Fernandesie był uprzejmy rozpaść mi się potencjometr tonu. Jako, że zasadniczo go nie używam, nie byłoby to jakimś szczególnym problemem - niestety, całokształt zdezintegrował się tak nieszczęśliwie, że tony są na stałe skręcone skutkiem czego góra nie wystepuje. Jako, że już wkrótce mogę nie mieć czasu ani głowy do nagrywania, zależy mi na tym, by temat ogarnąć ekspresowo - tzn. jutro, gdyż albowiem może być to ostatni dzień, gdy zdążę zrobić cokolwiek. A jutro potka sobie nie kupię, ponieważ niedziela. Dlatego na wstępie prośba: jeśli ktoś z Szanownego Państwa wie, jak zbypassować (lub po prostu wywalić) potencjometr tonu tak, by sygnał szedł sobie wesoło z potencjometru głośności bezpośrednio do gniazdka, będę przemegawdzięczny za wszelkie wskazówki. Chcę moją górkę z powrotem.
Dla ułatwienia - zdjęcia poglądowe.
Tak się zepsuło |
A tak to wygląda w środku - od góry do dołu: głośność, kondensatorek, ton (zepsuty), gniazdko |
A teraz do tak zwanego, przysłowiowego adremu, czyli tematu zastępczego.
Madzi w zeszłym tygodniu strzeliło 230 tysięcy. Jeździ sobie nadal, choć wydawane przez nią dźwięki są coraz bardziej niepokojące: przepotwornie stukający przegub (skręcam już bez nogi na gazie, ruszam łagodniutko), coś dzwoni pod maską przy pewnych obrotach (nie wiem, jakich - obrotomierza brak), chrobotanie z lewego tyłu przy skręcaniu w prawo - to tylko część repertuaru. Do tego dochodzi radosne chrupanie tylnych błotników przez złośliwego rudzielca - i mamy pełen obraz symfonii mechaniczno-blacharskiej. Oczywiście symfonii nie uzupełnia muzyka dobiegająca z radia, gdyż konsola środkowa nadal nie ma zasilania. Ja zaś nie dysponuję aktualnie finansem koniecznym do ogarnięcia tematyki (przy czym w tym konkretnym przypadku "aktualnie" oznacza "tryb ciągły") a mechanicznie jestem wciąż taką samą bezradną pipą jak do tej pory.
Pozostaje się cieszyć, że Madzia wciąż jeździ mimo spowodowanych bankructwem oraz brakiem skilla mechanicznego zaniedbań, i trzymać kciuki, że dociągnie do momentu pojawienia się Młodzieża, co by jego rodzicielkę bezpiecznie dostarczyć do miejsca wyklucia, a następnie - w postaci już rozmnożonej - dowieźć z powrotem do domu. A to już any day now.
Póki co - Madzisława dzielnie dostarczyła nas na działeczkę, gdzie spędziłem urlopopodobny tydzień (lapek, gwizdek z internetami i odrobina rabotania z hamaka), bez marudzenia zawiozła mnie też na Graj(mi)dół a chwilę wcześniej pozwoliła zająć miejsce w pierwszej połowie stawki w tegorocznym Rajdzie Złomnika. I podejrzewam, że jeśli ktoś skusi się w końcu na którąś z mych nerek, po ogarnięciu tego, co jest w niej do ogarnięcia przejedzie kolejne 230 kkm. I będzie jeździć dalej.
I muszę przyznać, że ze słoneczkami prezentuje się genialnie. I dobrze jej wśród drzew.
Aby nie być gołosłownym - kilka malowniczych fotek wywczasowych.
Inspekcja pod kątem zdatności do transportu kotów |
"Zgłaszam uwagi co do anteny" |
Król Euzebiusz uwag nie zgłosił. |
Halogeny z Poldka (chyba) też pordzewiały |
Motyla noga! |
Zdatność do transportu basów nie uległa zmianie |
Dobranoc.
Wszystko w Polonezach rdzewieje - nawet szyby.
OdpowiedzUsuńWidzę, że Madzia przyciąga w lesie dziką/półdziką zwierzynę - niepokojące.
O, nie tylko Madzia - jadąc Dusterem nieomalże zameldowałem się w stadku dzików, które stwierdziły, że wystawienie ryjów na drogę będzie zajebistym pomysłem.
UsuńProsz...
OdpowiedzUsuńhttp://support.fender.com/service_diagrams/bass_guitars/013-8300A_SISD.pdf
:-)
Dzięki, ale nic tam nie ma o tym, jak odpiąć potencjometr tonu z układu, który takowy posiada.
UsuńLutownica albo obcinacz do paznokci :-) Bierzesz te kabelki które masz i lutujesz jak w "schemacie".
UsuńProściej się nie da
No właśnie jest - musisz swój układ doprowadzić do takiej postaci jak ten na schemacie :P
UsuńEwentualnie opcja na skróty:
otwórz potencjometr i użyj płynu do czyszczenia styków. Jak nie masz, to WD-40. Albo chociaż spirytusem.
Tylko jedno mnie zastanawia: jesteś pewien, że to potencjometr padł?
Potencjometr działa tak:
http://robotykadlapoczatkujacych.pl/wp-content/uploads/2014/04/podst-b1.jpg
Jest ślizgacz (pin 2 na rysunku a) i jeździ on po takiej jakby "ścieżce rezystancji". Im dalej zajedzie (przez krecenie pokrętłem), tym większa wartość rezystancji. Zazwyczaj problem polega na tym, ze się ta ścieżka wyciera w miarę użytkowania i nie da się ustawić rezystancji. Ale Ty piszesz, że go nie używasz. No to nie miała się od czego wytrzeć (no chyba, że zaśniedziało ze starości - wtedy czyszczenie jak powyżej). Sprawdź, czy kabelki się nie poodłączały, bo to może wcale nie wina potencjometru.
On nie padł. On się ROZpadł, jak widać na 1 zdjęciu. Drugie zaś pokazuje, że wszystkie kabelki są na swoim miejscu. Na szczęście odłączenie od niego kabelka idącego z kondensatorka zrobiło robotę - górka jest, dziękujemy, do widzenia.
UsuńUWAGA, OGŁOSZENIE PARAFIALNE.
OdpowiedzUsuńKomunikuję niniejszym, że agresywne, nic nie wnoszące komentarze (szczególnie anonimowe - gratuluję odwagi by the way) będą wywalane. "Zatroskanym" komunikuję, że pracę mam, dziękuję, zupełnie niezłą, z grania też jest pieniądz, a jeśli komuś się tu nie podoba, jest wiele innych miejsc w sieci.
Dziękuję za uwagę.