Nadejszła wiekopomna chwila, czyli setny wpis na tymże blogu. I tak się składa, że przypada on właśnie na dziś - ostatni dzień w roku, sylwester, selebrejszyn, te rzeczy. Oczywiście jest to całkowity przypadek, absolutny zbieg okoliczności, w ogóle tego nie planowałem. Ale skoro już tak się złożyło (tak, jak nieplanowana awaria trakcji tramwajowej w "Misiu"), to można zrobić małe podsumowanie.
- opisałem 18 basów w 16 wpisach (z czego 10 w 9 wpisach w 2013)
- uskuteczniłem 12 przejażdżek opisanych w 10 wpisach (wszystkie w mijającym roku)
- powspominałem 4 samochody (z czego w 2013 tylko 1)
- pojeździłem odrobinę dłużej trzema autami (wszystko opisane w 2012)
- lansowałem się bezczelnie na 15 eventach zrelacjonowanych w 12 wpisach (z czego 9 eventów nastąpiło w mijającym roku)
- kupiłem 1 bas
- nawinąłem Madzi na kółka kilkanaście tysięcy kilometrów, co opisałem w 5 częściach długodystansu (i kilku innych wpisach)
- wrzuciłem 12 mixów z czego dwa autorskie z zagranicy (wszystkie w 2013)
- uskuteczniłem 5 top ileśtam (4 x top 10, 1 x top 5), z czego 3 w roku właśnie mijajacym
- pochwaliłem się 1 płytą i zaprosiłem Czytaczy na 2 koncerty
To - plus kilka wpisów z cyklu "rozważania czyli bełkot" (w tym niniejszy) - składa się łącznie na piękną liczbę 100. Słownie STO. Korzystając zatem z okazji chciałbym wszystkim Wam życzyć by zawsze było na czym (i dla kogo) grać, zawsze było czym jeździć i, przede wszystkim, by zawsze było po co. I mam nadzieję, że wytrzymacie ze mną kolejną setkę.
A co w nowym roku? Zmiany. Duże zmiany. Ale z pewnością nie zmienią się dwie rzeczy: będę jeździł samochodem (tudzież samochodami) i grał na basie (a wręcz wielu). I, rzecz jasna, będę nadal o tym pisał.
Epiphone wrócił do właściciela, ale Jazz, Malinek, Alembic i Ibanez nadal tu są |
Tymczasem - najlepszego w nowym!